Pies pogryzł ludzi komornika. Właścicielka skazana, pies uśpiony
Dla sądu tabliczka ostrzegająca o psie i furtka zamykana na zatrzask to za mało. Skazał wodzisławiankę za to, że pies synowej pogryzł pracowników komornika myszkujących po jej podwórku.
Halina Gorzawska, 55-letnia wodzisławianka została skazana przez sąd za to, że dopuściła, by na jej podwórku pies, mieszaniec amstafa, pogryzł dwóch pracowników jednej z wodzisławskich kancelarii komorniczych. Sądu nie przekonały tłumaczenia, że osoby te weszły na prywatny teren samowolnie, mimo tego, że furtka jest zamykana na zatrzask i nie można jej otworzyć z zewnątrz. Dla sądu znaczenia nie miała też widniejąca na furtce tabliczka Uwaga pies. Wyrok nie jest prawomocny. Skazana złożyła odwołanie.
Zdarzenia rozegrały się 22 lutego 2012 roku około godz. 8.00 na terenie prywatnej posesji przy ul. Pszowskiej. Pani aplikant i pracownik kancelarii pełniący rolę ochroniarza zadzwonili używając dzwonka przy furtce, a ponieważ nikt nie otwierał, weszli na podwórko. Między nimi, a domownikami istnieje zasadnicza sprzeczność co do sposobu wejścia na prywatny teren. Domownicy uważają, że pracownicy komornika włamali się na ich posesję. - Kłódka jest na zatrzask, więc nie można sobie tak po prostu jej otworzyć. Żeby wejść z zewnątrz trzeba mieć klucz, albo poczekać, aż właściciel otworzy furtkę. My kiedy nie mamy kluczy radzimy sobie w ten sposób, że przekładamy rękę i przekręcamy klamkę od wewnątrz. Jednak jeśli robi to obca osoba, to uważam to za włamanie. Jest przecież dzwonek, jest tabliczka "uwaga pies" - mówi Izabela Zemło, synowa pani Haliny, mieszkająca z nią razem.
Pani aplikant komorniczy i jej współpracownik zeznali, że ogrodzenie nie było zamknięte. Przy czym pani asesor zeznała, że otwarta była furtka, a ochroniarz - brama. Obydwoje chodzili potem po podwórku.
Sprzeczne wersje
Halina Gorzawska zeznała na policji, że po usłyszeniu dzwonka włożyła szlafrok, kapcie i poszła do drzwi. - Otworzyłam drzwi i nie zauważyłam nikogo przy furtce, ani przy drzwiach domu. Furtka jest w prostej linii od drzwi i zauważyłam jedynie, że przy bramie stoi jakiś samochód. Wybierałam się, żeby dojść do bramy i zobaczyć, kto i po co dzwoni. Uznałam, że nie ma nikogo, stąd też wypuściłam psa na zewnątrz jak zwykle rano to się robi. Pies pobiegł trochę do przodu i zauważył jakichś ludzi z boku budynku. Pies rzucił się na kobietę. Był jeszcze jakiś mężczyzna za nią - zeznawała wodzisławianka. - Pobiegłam i odciągłam psa. Nie zastanawiałam się za bardzo, co robię. Wiedziałam, że trzeba ludzi ratować, choć mogli to być złodzieje - wspomina pani Halina.
Pies czując, że ktoś go odciąga rzucił się na panią Halinę i pogryzł. Sara uspokoiła się dopiero przy swojej pani Izabeli Zemło. Wezwano pogotowie i policję. Pani Halina uważa, że mężczyzna i kobieta nie chcieli się przedstawić, ani po co kręcili się po jej posesji. - Na moje pytanie czemu weszli ta kobieta powiedziała, że nie widzieli psa ani kojca i dlatego weszli - informuje pani Halina.
Pani aplikant przedstawia sytuację inaczej. - Razem zaczęliśmy pukać do drzwi domu. W tym czasie za drzwiami słyszałam szczekanie psa. Ponieważ nikt nie odpowiadał, cofnęłam się i podeszłam do kosza na śmieci, na którym chciałam wypisać wezwanie - zeznała na policji. Jej ochroniarz miał zostać przy drzwiach. W pewnym momencie krzyknął ostrzegająco o psie, rzucił się do ucieczki i schował za aplikantką. Kobieta zeznała, że pies gryzł ją i szarpał za rękę. Gryzł też ochroniarza. Aplikantka próbowała bronić się teczką. Aplikantka doznała licznych ran kąsanych obu rąk, przedramienia i złamania dwóch kości lewej ręki. Jej ochroniarz miał pokąsaną prawą rękę.
Naruszenie czynności ciała
Pogryzione kobiety i mężczyznę zaopatrzono w szpitalu. Na wniosek komornika całą trójkę przebadano na trzeźwość. Wszyscy byli trzeźwi. Policja pod nadzorem prokuratury wszczęła postępowanie o naruszenie czynności narządów ciała. W maju postępowanie zostało umorzone, ponieważ śledczy nie dopatrzyli się znamion przestępstwa. Adwokat pracowników komornika złożył zażalenie na tę decyzję do sądu. Uzasadniał, że pogryzienie wyczerpało znamiona przestępstwa o naruszenie czynności narządów ciała na okres powyżej siedmiu dni. Ponadto według mecenasa sprawa została umorzona bez sprawdzenia wszystkich okoliczności, a pracowników komornika, którzy byli w trakcie wykonywania czynności służbowych nie potraktowano jako funkcjonariuszy publicznych. Sąd zażalenie uznał za zasadne i nakazał prokuraturze przeprowadzenie nowego śledztwa. Tym razem zakończyło się postawieniem wodzisławianki w stan oskarżenia. A Sąd Rejonowy w Wodzisławiu uznał ją winną. Skazał za to, że nie zachowała zwykłych środków przy trzymaniu psa i dopuściła do pogryzienia dwóch osób, tym samym nieumyślnie doprowadziła do powstania u nich licznych obrażeń ciała. Atak psa spowodował u aplikantki naruszenie czynności narządów ciała na okres powyżej siedmiu dni, w ochroniarza - poniżej siedmiu dni. Wodzisławianka dostała karę 600 zł grzywny. Do tego sąd zasądził od niej 8 tys. zł na rzecz ochroniarza i obciążył kosztami sądowymi i zastępstwa procesowego wynoszącymi około 1700 zł.
Odrzucone wyjaśnienia
Sąd ustalając przebieg zdarzeń oparł się na zeznaniach pokrzywdzonych pracowników komornika. Wyjaśnienia wodzisławianki przyjął częściowo. W uzasadnieniu wyroku czytamy "nie dano wiary temu, że nie słyszała ona pukania do drzwi wejściowych, że amstaf wybiegł za nią z domu i że jak otworzyła drzwi wejściowe to przed nimi nikogo nie było, bo pokrzywdzeni byli wtedy z boku budynku i tam pies zaatakował pokrzywdzonych. Sąd uznał, że takie wyjaśnienia stanowią jedynie linię obrony zmierzającą do uniknięcia odpowiedzialności karnej". W uzasadnieniu sąd stawiał pytania dlaczego pracownicy komornika mieliby chodzić po cudzej posesji nie pukając do drzwi wejściowych w sytuacji, gdy wcześniej anonsowali przybycie dzwoniąc dzwonkiem przy furtce. Dla sądu nie miały większego znaczenia okoliczności, w jakich pracownicy komornika weszli na posesję, czyli m.in. rozbieżności odnośnie furtki czy bramy. Te sprzeczne zeznania według sądu działały na korzyść pokrzywdzonych. Miały bowiem dowodzić, że zeznawali szczerze i nie ustalali linii zeznań. Poza tym składali wyjaśnienia dzień po zdarzeniu, będąc w szoku, po lekach, co mogło mieć wpływ na treść. Dla sądu nie miały też większego znaczenia kwestia, czy ogrodzenie było otwarte, ani tabliczka ostrzegająca o psie na furtce. W uzasadnieniu czytamy "Zdaniem sądu napis "uwaga pies" nie niesie za sobą żadnych treści prawnych, nie powoduje zwolnienia właściciela takiego psa z odpowiedzialności za niego. Jest to tylko napis ostrzegawczy dla kogoś, kto chce wejść na taką posesję by wzmógł czujność. Z całą pewnością umieszczenie takiego napisu na bramie czy furtce nie jest równoznaczne z zakazem wstępu [...] Zdaniem sądu ogrodzenie posesji i zaopatrzenia jej w bramę i furtkę nie jest też równoznaczne z tym, że nikomu nie wolno wchodzić na tą posesję pod żadnym pozorem. Świadczy to jedynie o tym, że właściciel nie życzy sobie by ktoś chodził po jego posesji bez celu lub tylko dla własnych korzyści. [...] istnienie bramy nie zabrania osobie, która ma jakiś interes do właściciela posesji lub domownika, wejścia przez tą bramę czy furtkę na posesję. Jeśli oczywiście bramę lub furtkę można otworzyć klamką, bo nie jest zamykana na klucz [...] Furtka w posesji oskarżonej nie była zamykana na klucz, można ją było otworzyć ręką używając klamki (mimo, że była z jednej wewnętrznej strony)." Sąd wykluczył tutaj wdarcie się na posesję, co podlegałoby pod inny paragraf kodeksu karnego.
Skrzywdzone wyrokiem
Izabeli Zemło i pani Halinie wyrok i uzasadnienie nie mieszczą się w głowie. Nie mogą pojąć, dlaczego sąd dał wiarę sprzecznym w kilku punktach zeznaniom poszkodowanych, a ich spójne wersje odrzucił. Mają poczucie krzywdy. - Gdyby ci państwo stali przed drzwiami, to mama zobaczyłaby ich i zatrzymała psa. Ale otworzyła drzwi, a nikogo nie było widać. Gdyby jeszcze ten pan stanął, tak jak się postępuje w razie kontaktu z obcym psem. Ale on uciekł i schował się za tamtą panią. I pies ją zaatakował. Mama nie zastanawiała się ani chwili, tylko wpadła między nich - mówi Izabela Zemło. - Za co mnie skazali? Za to, że stanęłam w obronie tych ludzi? Był to pierwszy raz, kiedy ktoś obcy sam z siebie wszedł na plac. Nawet znajomi nie wchodzili sami. Zawsze ktoś z nas wprowadzał gości, wtedy pies nie reagował. Pies po prostu zaatakował, robił swoje - mówi załamana Halina Gorzawska.
Suczka Saba przeszła miesięczną obserwację. W momencie pogryzienia nie miała ważnego szczepienia przeciwko wściekliźnie. Izabela Zemło tłumaczy, że nie mogła dostać szczepionki, bo była wcześniej leczona. Wcześniej jednak pies był szczepiony regularnie. Kwarantanna wykazała, że Saba nie miała wścieklizny. Potem jeszcze raz ugryzła panią Halinę. Kobieta nie czuła się pewnie w obecności psa i w czerwcu został uśpiony.
Próbowaliśmy się skontaktować z pracownikami kancelarii. W odpowiedzi komornik odesłał nas do wyroku sądu.
Tomasz Raudner
Piotr Sikorski, komornik przy Sądzie Rejonowym w Będzinie, zarazem rzecznik prasowy Rady Izby Komorniczej w Katowicach wyjaśnia, że komornik czy też jego pracownik chcący wejść na posesję dłużnika puka lub dzwoni. Jeśli nikt nie otwiera, zwykle komornik zostawia wezwanie do skontaktowania się z kancelarią. Jeśli po dwóch, trzech takich próbach dłużnik nie kontaktuje się z komornikiem to ten może wejść na jego teren bez jego wiedzy i zgody, nawet jeśli brama czy furtka są zamykane np. na klucz czy kłódkę. Informacje na bramach typu "Uwaga pies", "Wchodzisz na własne ryzyko" nie zabezpieczają właścicieli. Gdyby komornika napadł pies, właścicielowi grozi prokurator. Komornik jest funkcjonariuszem publicznym i podlega ochronie.
Komentarze
74 komentarze
Prawidlowa reakcja psa , w normalnym kraju mozna by bylo uzyc broni wtargniecie na posesje jest napademi niema dyskusji, nawet jezeli brama czy furtka jest otwarta to nie jest zaproszenie do wejscia.
Na Portalu Nowin Rybnickich jest info, że sprawa będzie jeszcze raz rozpatrywana, Paveł to jednak koło miał rację sąd okręgowy nakazał jeszcze raz zająć się tą sprawą.
Sędziowie doskonale wiedzą, ludzie są zalatani i mają masę problemów dlatego pozwalają sobie na skandaliczne wyroki bo większość rzeczywiście pokrzywdzonych z różnych powodów widząc taką pracę sędziów chce mieć spokój i się nie odwołuje a patologia w sądach kwitnie.
Jak wynika z treści uzasadnienia wyroku i wypowiedzi rzecznika Rady Izby Komorniczej to nasze sądownictwo sięgneło dna i aż się prosi o to by takie kwiatki nagłaśnić i pokazywać na widok publiczny. Paveł w pierwszym swoim komentarzu proponuje dłużników nazywać oszust, krętacz, wyzyskiwacz. Paveł proszę zaproponuj jak nazywać sędziego, który wbrew dowodom skazuje niewinną osobę a składających fałszywe zeznania prawników uznaje za pokrzywdzonych i zasądza dla jednej z nich odszkodowanie
Paveł jeżeli jesteś prawnikiem to twoje wpisy budzą co najmniej zdziwienie, obrona osób ewidentnie kłamiących i składających fałszywe zeznania z samego tego faktu powinna być naganna a już skandalem jest, że do takich praktyk uciekają się prawnicy i przedstawiciele władzy państwowej jak sam ich określasz. Takie praktyki jednoznacznie wskazują na dużą demoralizację "mam nadzieję, ze nie wszystkich" przedstawicieli resortu sprawiedliwości.
Paveł to co piszesz o nadzorze nad zwierzakiem to dotyczy sytuacji kiedy zwierzak wyskakuje poza posesje i kogoś atakuje. Tu mamy zamkniętą, ogrodzoną posesje, a czynności dokonywały jakieś komornicze popłuczyny, które w dodatku łżą bezczelnie. Nie trzeba być psychologiem, żeby wiedzieć, że rzekomy "ochroniarz" uciekał ze strachu bo wiedział ze źle zrobił włamując się na obejście wokół domu. Gdyby czuł się na prawie to stałby jak słup soli.
Pan Piotr Sikorski rzecznik prasowy Rady Komorniczej wyjaśnia że Komornik jest funkcjonariuszem publicznym i podlega ochronie, co do zasady, że funkcjonariusz publiczny podlega ochronie prawnej to nikt nie ma zamiaru tego podważać tylko jest jedno ale osoby te powinny postępować jak funkcjonariusz publiczny, nakazuje im to prawo, szacunek dla drugiej osoby i troska o własne bezpieczeństwo a nie droga na skróty, zamiast wezwania samowolne wejście na posesję i przeszukiwanie działki czy jest coś do zajęcia nie wiem czy takie czynności można wykonywać bez obecności osób trzecich i właściciela, przecież z tyłu domu mogło coś zostać skradzione, kompletnie nie rozumiem takiego postępowania, zakładam, że pani aplikant jest młodą ambitną osobą i chciała się wykazać i zająć dla swojego szefa /komornika Dyrbusia/ jakieś mienie i chyba to spowodowało, że straciła zdrowy rozsądek i naraziła na pogryzienie niewinną osobę, która ją ratowała przed atakiem psa.
Paveł- A twoim zdaniem sędzia nie może być imbecylem? Mało mamy imbecylnych wyroków? Mało mamy absurdów w sądach. Więc skoro jesteś sędzią, to powinni cię nauczyć myśleć, bo gdyby ten wyrok podtrzymał sąd II instancji a sąd najwyższy nie zrobił by kasacji, to wtedy były by z tego niezłe jaja. Powiem ci jakie by z tego były jaja. Otóż oszuści szukali by bogatych domów gdzie są psy stróżujące, następnie wchodzili by na posesję i dali by sie pogryść, by następnie iść do sądu i wyłudzić odszkodowania. Prosta robota, prosta kasa. Dlatego też ten wyrok umrze w II instancji. Dlatego skoro jesteś sędzią, to sam widzisz że za bardzo mądry ani inteligentny to ty nie jesteś, bo wtedy przykładowo listonosz był by mega bogaty, nie z wypłaty ale z odszkodowań za pogryzienia, tak samo ci co odpisują liczniki itp. Wiec powiedź mi, jaką odpowiedzialność bierze na siebie właściciel stawu, właściciel albo właściciel zoo, albo każdy inny właściciel czegoś tam, jak ktoś mu wejdzie na jego teren i zrobi sobie na nim krzywdę. Natomiast ty reprezentujesz stare poglądy komunistyczne, gdzie tępiono wszelkimi sposobami własność prywatną, mam dla ciebie złą wiadomość, otóż te czasy się skończyły, dziś własność prywatna ma już wartość, mimo że powinna być świętością, także ten wyrok umrze w okręgówce, ewentualnie w sądzie najwyższym dojdzie do kasacji, bo gdyby to przeszło, to masa oszustów by się pojawiła, aby wyłudzić odszkodowania od właścicieli domów, gdzie stróżuje pies.
A dziwisz się emocjom ludzi nawet jeżeli nie mieli bezpośredniego kontaktu z wymiarem sprawiedliwości to jakie zdanie mogą sobie wyrobić po przeczytaniu w artykule, że sąd skazał niewinną osobę tylko za to, że zimą rano słysząc dzwonek u furtki, chciała wyjść zobaczyć kto dzwoni, przecież nie miała jakiejś umówionej wizyty i każdy czytający artykuł postąpiłby tak samo, Każdy byłby zaskoczony widząc osoby biegające po zapleczu domu, kiedy mógł i powinien oczekiwać ich stojących przed furką. Pomijam już takie fakty, że osoba ta nie była ani dłużnikiem ani właścicielem psa . Osobnym tematem jest składanie fałszywych zeznań przez pracowników Władzy Państwowej to już jest kryminał/ że użyję potocznego określenia/ bo jak inaczej nazwać prawnika, który świadomie i z premedytacją przed sądem kłamie i przedstawia fałszywe dane dla osiągnięcia własnych korzyści.
Po słowach tu używanych śmiem wątpić, że mam do czynienia z ludźmi niewykształconymi. Nazywanie Sędziego imbecylem jest poniżej wszelkiej krytyki.
Takich kwiatków jak ten poniżej jest bardzo dużo ostatnio w telewizji był reportaż jak komornik zajął matce wychowującej samotnie dzieci nawet artykuły żywnościowe za długi męża z którym jest od lat w separacji.Widać ta instytucja to państwo w państwie. Ta czara goryczy już powoli się przelewa. Trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć stop takiemu bezprawiu
Paveł-Gdybyś był komornikiem, wszedł byś na czyjąś posesję, gdzie jest pies? Myszkował byś u kogoś z tyłu domu? Przecież to aż się prosi, aby złodzieja maznyć. Nie znam człowieka, który w takiej sytuacji, że ktoś mu myszkuje po jego placu, to grzecznie by się spytał o co chodzi. Każdy normalny chłop, to by pocichu choćby z sztila w łeb maznył, aby zlodziej nie zdążył uciec, a czy to by był komornik, to już trudno, żodyn nimo napisane na łbie, po co prziszoł. Dlatego też kultura wymago tego, aby najpierw się przedstawić, poinformować i następnie zacznyć działać. Pani asesor i jej pseudo ochroniarz, powinni być wdzięczni że życia nie stracili. Jak tak bydą dali robić, to w końcu ktoś ich weżnie za złodzieii i ich z sztila maźnie, a to może być śmiertelne.
Paveł-Myślę że jesteś poważnym imbecylem. Mogę się z tobą założyć że okręgówka od razu wywali ten wyrok, w najgorszej sytuacji odeśle ten wyrok do I instancji. Uwierz mi że prokuratorzy i sędziowie w Wodzisławiu to debile, większość ich spraw jest przegrywana w okregówce. Widać że nie siedzisz w temacie, z doświadczenia ci powiem że prokuratorzy w Wodzisławiu mają takie durne sprawy że szok, zawsze w okregówce dostają po tyłkach. Wiec mogę się z tobą założyć że sprawa będzie trwać z 20 minut u na 100% sprawa jest wygrana dla skazanego.
Paweł tu nie ma sensu bronić pracowników komornika włamali się na teren zamknięty, zabezpieczony i ostrzegający o psie następnie używając kruczków prawnych i pospolitego kłamstwa zmieniają za pomocą sądu umorzenie sprawy przez prokuratora a następnie dalej składając fałszywe zeznania dają argument skandalicznie stronniczemu sędziemu do wydania wyroku, który obraża zwykłe poczucie sprawiedliwości do tzw władzy państwowej w tym przypadku wymiar sprawiedliwości dosłownie dał ciała. A już te całe twoje wypociny o nadzorze nie mają sensu w przypadku gdy oskarżona nie była ani właścicielką psa ani dłużnikiem.
Co raz więcej normalnych uczciwych ludzi w tym kraju popada w długi. Przyczyna jest taka ze w tym kraju rządzi mafia polityczno-urzędnicza. Sprawiedliwości się żadnej nie doczeka obywatel tego kraju.
Najchetniej upublicznilsbym cale uzasadnienie wyroku bo jest poprostu smieszne i rowniez w wielu punktach sedzia sam sobie zaprzecza. Sedzia tak uznal bo poprostu poszedl na reke ze swoimi kolegami. Raczka raczke myje i tyle
Przepis art. 431 § 1 k.c. kreuje odpowiedzialność na zasadzie domniemania winy w nadzorze (culpa in custodiendo). Jest to wprawdzie domniemanie wzruszalne, wszakże jego obalenie jest utrudnione. Ekskulpacja osoby, jako tej, która „zwierzę chowa" w rozumieniu art. 431 § 1 k.c. polega na obaleniu domniemania jej winy w nadzorze. Oznacza to, że pozwany winien wykazać, iż jego nadzór nad zwierzętami był staranny. Widocznie Sąd uznał, że sprawowany nadzór nie był staranny, i wydał takie a nie inne orzeczenie
Zgodnie z art. 431 § 1 Kodeksu cywilnego: „Kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, zobowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody, niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło, chyba że ani on, ani osoba, za którą ponosi odpowiedzialność, nie ponos zą winy”. W tym wypadku to nie my jestesmy winni tylko pracownicy komornika
Proszę mnie nie obrażać. Widzę, że jest Pani zdenerwowano, ale przecież ja nic nie poradzę na przepisy. Są jakie są i trzeba ich przestrzegać. Przykładowo jeśli wtargnięcia dokonałaby osoba trzecia (nie komornik), to również Sąd postąpiłby podobnie. Takie sytuacje były już rozpatrywane przez SN. Nie pamiętam dokładnie, ale jeden z przepis kodeksu cywilnego wyraźnie stanowi, że właściciel odpowiada za szkody wyrządzone przez zwierzę. I nie ma tu żadnych odstępstw. Obrona konieczna nie wchodzi w grę, bo po pierwsze ci państwo tylko chodzili po posesji, a po drugie środek w postaci agresywna psa byłby nadmierny. Uważam, że Sąd wyższej instancji podtrzyma orzeczenie.
Tylko ze oni nie weszli na posesje tylko sie wlamali. Furtka jest zabezpieczona zamkiem zatrzaskowym i z zewnatrz nie ma mozliwosci jej otwrcia. A kiedy kombinowali i przekladali lapska przez szczeble i otworzyli sobie od wewnetrznej strony pomimo ostrzerzenia o psie to chyba tegoz wlasnie psa mogli sie spodziewac!! Teraz domagaja sie odszkodowan i probuja udowodnic ze to pogryzienie to nasza wina. My jako wlasciciele psa zachowalismy wszelkie srodki ostroznosci aby i pies i obcy ludzie przychodzacy do nas z wizyta byli bezpieczni. Swiadczy o tym tabliczka ostrzegajaca o psie,solidny plot i solidna furtka zamykana na zatrzask bez mozliwosci otwierania jej od zewnatrz! Panie pawle jesli nie widzi pan tego ze ci ludzie sami sa sobie winni to wspolczuje panu bo jest pan najwyrazniej lekko ograniczony myslowo. Moze w takim razie warto byloby uchwalic przepis nakazujacy wlascicielom zwierzat domowych wybudowania wokol posesji fosy i mostu zwodzonego a swoje psy w domach trzymac w kagancach i uwiazanych do kaloryfera
Zgodnie z ustawą o komornikach sądowych i egzekucji aplikant komorniczy po upływie roku od dnia rozpoczęcia aplikacji komorniczej może być upoważniony przez komornika do samodzielnego wykonywania określonych czynności egzekucyjnych, do których upoważniony jest asesor komorniczy. Pracownicy kancelarii weszli na posesje w celu ustalenia majątku dłużnika. Nie widzę w tym działaniu bezprawności.
Na poparcie oczywiscie tej traumy i tego niesamowitego lęku przed psami. Aha,pomimo tych niesamowitych zaburzeń w psychice ten pan po roku od zdarzenia,nadal pracował jako ochroniarz. Ciekawe
Dodam jeszcze ze pan ochroniarz doznal obrazen powodujacych naruszenie czynnosci jego ciala NIE przekraczajacych 7 dni.Sad zasadzil na jego rzecz 8 tysiecy zlotych z powodu " traumy związanej z blizną na prawej dłoni" oraz tego ze poszkodowany teraz boi sie nawet malutkich pieskow prowadzonych na smyczy w parku. Dokladnie takie jest uzasadnienie sadu. Coz,samo ocencie. Dodam tylko ze nie zostaly przedstawione zadne dokumenty lekarskie ani opinie chociazby jakiegos psychologa. Nic
Panie Pawle powtarzam,że właścicielka domu otworzyła drzw i poszła do furtki! Nikt się nie ukrywał!! Gdzie pan widzi zasadność wtargnięcia na posesję w tym wypadku?? To była pierwsza wizyta pracowników komornika w domu,więc pytam się na jakiej podstawie uznali że sprawa wymaga wtargnięcia?? Poza tym czy aplikant komorniczy i ochroniarz-kierowca mają takie same prawa jak komornik? Pani wtedy jeszcze aplikantka w sądzie twierdziła że chciała wypisać zawiadomienie na koszu na śmieci znajdującym się z boku budynku. I gdzie chciała zostawić to zawiadomienie? Na tym koszu? Przy furtce jest skrzynka na listy więc wszelką korespondencje wrzuca sie raczej tam. Najbardziej oburzajace w calej sprawie jest to jak ci panstwo perfidnie klamią w calej tej sprawie i do tego jeszcze bardzo nieudolnie bo wymyslaja takie glupoty ze nie miesci sie to w glowie. Gdyby chociaż te klamstwa byly spojne ale na kazdym etapie zmieniaja zeznania,mowia zupelnie co innego i calkowicie sprzecznie ze soba. Z tego wynika ze czuja sie kompletnie bezkarni. Gdyby mieli poczucie krzywdy i gdyby faktycznie wina byla po naszej stronie to po co mieliby krecic,klamac i wymyslac jakies nieistniejace rzeczy??
Jankiel po prostu próbuje nakreślić sprawę pod kątem powszechnie obowiązujących przepisów. Egzekucja polega na przymusowy ściągnięciu świadczenia objętego tytułem wykonawczym. Wielu ludzi tego nie rozumie. Jednak kiedy znajdą się po drugiej stronie, czytaj wierzyciel, poglądy całkowicie się zmieniają.
Paweł ty chyba jesteś pracownikiem z kancelarii komornika bo oczekujesz poszanowania władzy państwowej i bardzo słusznie ja też tego oczekuję tylko jest jedno ale, WŁADZA PAŃSTWOWA, ŻEBY BYŁA SZANOWANA MUSI POSTĘPOWAĆ ZGODNIE Z PRAWEM I SZANOWAĆ OBYWATELI, gdzie ty tu widzisz ze strony ludzi komornika szacunek dla właścicielki tego domu, ratując intruzów została również pogryziona i na dodatek została skazana /jak wynika z artykułu/ na podstawie fałszywych zeznań tych, których ratowała
Proszę wskazać podstawę, że czynności w trybie art. 814 kpc mają być przeprowadzone w obecności policji! Nie ma takiej podstawy. Policja jest wzywana w momencie zagrożenia w stosunku do komornika i osób uczestniczących w czynnościach. Kwestię szczegółowo reguluje rozporządzenie ministra.
Poza tym jak już pisałam prokurator umorzył dochodzenie bo nie było żadnych oznak przestępstwa.Dopiero kiedy pracownicy komornika złożyli zażalenie na umorzenie z tego zrobiono akt oskarżenia. Głównym argumentem w zażaleniu było to że mama mogła zobaczyć furtkę i teren przed drzwiami przez okno przy drzwiach.Otóż takiego okna NIE MA!! I nigdy nie było. Ci państwo na drugi dzień po zdarzeniu składali zeznania na policji SKRAJNIE RÓŻNE OD SIEBIE!! Jeden wchodził przez otwartą furtkę a bramę widział zamkniętą a drugi twierdzi że furtka była zamknięta ale brama otwarta. Potem na rozprawie już się okazało że i furtka była otwarta i brama na jakiś metr! Mimo to pani asesor nadal wchodziła furtką:) przecież brama na metr otwarta to sa carskie wrota,po co szukać jeszcze dodatkowych wejść?I dlaczego tej otwartej bramy jakoś nie zaważyła ani policja ani pracownicy pogotowia? Na rozprawie pracownicy komornika starali się dopasować do poprzednich zeznań i pan ochroniarz starał się zeznawać tak jak poprzednio pani asesor na policji i na odwrót i znowu wyszedł im z tego kompletny bałagan bo znowu oba zenania były rażąco różne od siebie. No ale dla sądu to tylko cytuję:"świadczy o ich szczerości".
Do paweł- oczywiście,że komornik,może zarządzić wszystkie te czyności opisane w art.814 ale TYLKO i WYŁĄCZNIE W ASYŚCIE POLICJI. Poza tym tylko kiedy sprawa tego wymaga! Tutaj nikt się nie ukrywał ,przecież właścicielka domu otworzyła drzwi i poszła do gości dzwoniących dzwonkiem przy furtce!!! Jakim cudem mogła się domyśleć,że owi goście już biegają gdzieś z boku budynku??Przecież posesja jest ogrodzona a furtka zamknięta na zatrzask,aby z zewnątrz ją otworzyć trzeba przełożyć łapy przez szczeble i przekręcić gałkę albo przełożyć rękę od góry( furtka jest dosyć wysoka).Poza tym wszystkim skazana została moja mama,która jest właścicielką domu a NIE JEST!! ani dłużnikiem ani właścicielem psa!!Dłużnikiem jestem ja i mój mąż a mama nie ma z tym nic wspólnego. I absolutnie nie uważam się za oszusta ani krętacza!! Komornicy zazwyczaj nie ścigają oszustów i wyzyskiwaczy tylko zwykłych prostych ludzi którzy nie znają się na prawie.Nie chodziło o żadne miliony tylko o 800zł!! Spłacamy swoje długi a z zeznań pracowników komornika wynika,że szukali jakiegoś samochodu do zajęcia!! Sprawdzali w cepiku samochody stojące na posesji. Naprawdė za 800zł zajmuje się samochody? Izabela
"Paveł 12 godzin temu oceniono 2 razy0
Proszę Państwa, wystarczy zwrócić uwagę na art. 814 kodeksu postępowania cywilnego "§ 1. Jeżeli cel egzekucji tego wymaga, komornik zarządzi otworzenie mieszkania oraz innych pomieszczeń i schowków dłużnika, jak również przeszuka jego rzeczy, mieszkanie i schowki. Gdyby to nie wystarczyło, komornik może ponadto przeszukać odzież, którą dłużnik ma na sobie. Komornik może to uczynić także wówczas, gdy dłużnik chce się wydalić lub gdy zachodzi podejrzenie, że chce usunąć od egzekucji przedmioty, które ma przy sobie". Nagonka na komorników wynika z niewiedzy i braku poszanowania do władzy państwowej. Trzeba skończyć z określeniem dłużnik i zastąpić go bardziej dosadnym stwierdzeniem - oszust, krętacz, wyzyskiwacz. " i tu zgoda ,tylko jest pewne ale ,a mianowicie ,te wszystkie czynności opisane w art. 814 kodeksu postępowania cywilnego ,muszą być wykonane pod nadzorem organu nadzorującego ,czyli w tym wypadku POLICJI . Inaczej trzeba to nazwać bezprawnym wtargnięciem i zamachem na cudzą własność ! "Paweł - coś tam wiesz że dzwonią ,ale nie wiesz w którym kościele.
Paveł-Twoim zdaniem, to gdyby pani asesor przyszła w wielkich szpilach, wsadziła by tą szpilkę między kostkę brukową na posesji prywatnej i tym samym złamała by nogę, to twoim zdaniem też ma prawo podać ich do sądu i winić za to, że z powodu tego że jest kostka brukowa, to ona złamała nogę. Jak nadepnęła by na grabie i dostała by tymi grabiami w łeb, to też by była wina właścicielki że zostawiła grabie na trawie czy była by wina pani asesor że pod szłapy nie zaglądo i chodzi tam kaj nimo.
Paveł-Ale co mo piernik do wiatraka? Komornik jak nie umie wejść na posesję, lub do domu to dzwoni na policję, oni są od tego, aby umożliwić działania komornicze. Jak komornik zastanie zamknięte drzwi, to je wywarzy czy zadzwoni na policję? Przecież nikt się debilu nie czepia komornika że wykonywał swoje obowiązki, tylko to że chciał zakozaczyć, pies go pokonał a on poszedł z tym do sądu, bo nawet prokurator nie widział przestępstwa w tym, że pies zaatakował kogoś na swojej posesji. Twoim komunistycznym zdaniem, to według ciebie właściciel domu nie ma prawa mieć stróża w postaci psa. Widać że lewak z ciebie, skoro nie masz poczucia własności. Każdy ma prawo bronić swojej własności, zarówno za pomocą alarmów, kamer itp, jak i za pomocą psa stróżującego. Ale pewnie komuniści uważają że nie, bo przecież taki piesek może pogryźć biednego złodzieja....
Proszę Państwa, wystarczy zwrócić uwagę na art. 814 kodeksu postępowania cywilnego "§ 1. Jeżeli cel egzekucji tego wymaga, komornik zarządzi otworzenie mieszkania oraz innych pomieszczeń i schowków dłużnika, jak również przeszuka jego rzeczy, mieszkanie i schowki. Gdyby to nie wystarczyło, komornik może ponadto przeszukać odzież, którą dłużnik ma na sobie. Komornik może to uczynić także wówczas, gdy dłużnik chce się wydalić lub gdy zachodzi podejrzenie, że chce usunąć od egzekucji przedmioty, które ma przy sobie". Nagonka na komorników wynika z niewiedzy i braku poszanowania do władzy państwowej. Trzeba skończyć z określeniem dłużnik i zastąpić go bardziej dosadnym stwierdzeniem - oszust, krętacz, wyzyskiwacz.
bell8314- A mono klucz je w tym, że ta pani asesor była młodo i ładno. Mono właśnie w tym je klucz, bo jak chop uwidzi ładno i piykno, to traci zdrowy rosądek i mu odwalo, a jak jeszcze oczko puściła, to już kompletnie zawory chopu mogą puścić.....
a ja słyszałem , że to pies został pogryziony
trudno mi zrozumieć jak można wejść bez zgody właściciela na ogrodzoną i zabezpieczoną zamknięciem działkę, myszkować z tyłu domu i jeszcze żądać odszkodowania za sprowokowanie psa do ataku bo tak pojmuję ucieczkę i schowanie się za aplikantkę, którą miał ochraniać. Bezczelność i cynizm tych ludzi równa się ich poczuciu bezkarności, oni wiedzą, że mogą kłamać, zmyślać a kolega sędzia i tak im da wiarę pisząc idiotyczne uzasadnienie i co najgorsze w tym wszystkim jeszcze zasądzi horendalne odszkodowanie dla kogoś kto sprowokował psa do ataku.
*KroQ*-Bzdura, dobry pies obronny od razu wali na gardło. Chodzi o to, abyś nie mógł się bronić. Jak pies nie walnie cię po gardle, to ty możesz się skutecznie bronić, a jak będzie cię pilnował, to ty w tym czasie możesz wyciągnąć broń palną, nóż, albo sięgnąć po jakiś knebel i zabić tym psa. Dlatego tak ceniony jest amerykański pitbull, dlatego że on od razu atakuje gardło i nie zdążysz nawet sięgnąć po jakąkolwiek broń, musisz po prostu oddać życie. Pies który daje ci czas na obronę, to jest po prostu kiepskim psem obronnym.
@koło.
Odnośnie szkolenia psa - to szkolony pies NIE POWINIEN dokonać POGRYZIENIA. Powinien dokonać "unieszkodliwienia" osoby w sposób taki, aby nie zdołała ona oddalić się z miejsca - czyli powalić i czuwać - pilnować jej nie gryząc - unieruchomić (znane z autopsji i doświadczenia).
Zwierzak zapewne nie był szkolony i zadziałały dodatkowo "emocje" - ktoś ucieka, ruch, zamieszanie i własny teren - więc finał sprawy znany (a raczej skutki zdrowotne i prawne)
Jo mom kilka pytań do tego sędziego. Jak na słupach pisze że "uwaga, pod napięciem, nie dotykać". Czy to znaczy że moga się wspinać na taki słup a odpowiado zamie właściciel tego słupa? Czy jak nad stawem pisze że "zakaz kąpieli" czy to znaczy że moga się tam kompać a odpowiedzialny za moje życie będzie właściciel stawu? Czy jak nad stawem bydzie pisać "zakaz wędkowania" czy to znaczy że nimo to mocy prawnej i moga oloć tyn zakaz? Pieronia, chopie, gańba żeś tako se zrobił, że masakra.