Paveł to co piszesz o nadzorze nad zwierzakiem to dotyczy sytuacji kiedy zwierzak wyskakuje poza posesje i kogoś atakuje. Tu mamy zamkniętą, ogrodzoną posesje, a czynności dokonywały jakieś komornicze popłuczyny, które w dodatku łżą bezczelnie. Nie trzeba być psychologiem, żeby wiedzieć, że rzekomy "ochroniarz" uciekał ze strachu bo wiedział ze źle zrobił włamując się na obejście wokół domu. Gdyby czuł się na prawie to stałby jak słup soli.
Napisany przez ergo, 09.10.2013 18:44
Najnowsze komentarze