Lubomia - wpływy z eksploatacji jak w górniczym Radlinie
Z punktu widzenia finansów żwirownie na terenie gminy Lubomia to prawdziwe dobrodziejstwo. Wpływy do budżetu z tytułu opłat eksploatacyjnych wynoszą już ponad 1,16 mln zł. Ale prócz finansowych plusów są też minusy.
Na terenie gminy jest kilkanaście żwirowni. To przede wszystkim efekt budowy zbiornika Racibórz Dolny. Żwirownie działają głównie w Nieboczowach, Ligocie Tworkowskiej i Bukowie. I wiele wskazuje na to, że będą powstawały kolejne. - Zasoby na terenie zbiornika Racibórz szacowane są 100 milionów metrów sześciennych. Ocenia się, że przy średniej koniunkturze wydobycie tego kruszywa może być prowadzone przez co najmniej 40 lat - mówi wójt Lubomi, Czesław Burek.
Źródło z perspektywą
Wraz ze wzrostem wydobycia rośnie też wysokość dochodów gminy z tytułu opłat eksploatacyjnych. W 2013 roku budżet Lubomi został zasilony kwotą 482,28 tys. zł. W 2014 roku było to już ponad 555,61 tys. zł. Bariera miliona złotych została przekroczona w 2015 roku, kiedy do budżetu wpłynęło około 1,16 mln zł. - O ile nic się nie wydarzy i zbiornik będzie nadal budowany, to wpływy mogą być na tym samym poziomie albo jeszcze większe. To perspektywiczne źródło dochodu - ocenia wójt Lubomi.
Opłata eksploatacyjna naliczana jest od tony wydobytego żwiru i wynosi 57 groszy. Ale całość nie trafia jednak do gminnego budżetu. Gmina otrzymuje 60 procent, czyli 34 grosze. Pozostałe 40 procent, czyli 24 grosze, przypadają Wojewódzkiemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Trzeba jednak pamiętać, że prócz wpływów z opłaty eksploatacyjnej, gmina czerpie także zysk z podatku od nieruchomości oraz podatku dochodowego od osób zatrudnionych w żwirowniach, jeśli rekrutują się one z terenu gminy.
Czyszczą drogi
Pokaźne wpływy do budżetu to jedno, ale są minusy. Chodzi o dewastację dróg. - Zawsze było to odczuwalne, ale teraz szczególnie, bo trwa budowa zbiornika - stwierdza wójt. Dodaje, że pracownicy żwirowni starają się jednak korzystać z dróg polnych, a nie publicznych. A kiedy przecinają drogi publiczne, to czyszczą je. - Plusów funkcjonowania żwirowni jest zdecydowanie więcej. Z czegoś trzeba żyć. A wpływy do budżetu są widoczne - podkreśla wójt.
Największe, nowe
Największe żwirownie na terenie gminy to Przedsiębiorstwo Produkcji Kruszyw Mineralnych i Lekkich w Gliwicach oraz Kruszbet. Swoją żwirownię ma też mieć Dragados - po to by również w oparciu o samodzielne wydobycie pozyskiwać materiał do budowy zbiornika.
(mak)
Ludzie:
Czesław Burek
Wójt Gminy Lubomia
Komentarze
32 komentarze
dzięki Redaktorowi MAK za zainteresowanie. W NW jest artykuł. Niestety gmina Lubomia sama w sobie nie może nakazać transportu kolejowego, a przedsiębiorcy mogą póki co korzystać z może gdyby starostwo w porozumieniu z gminą Lubomia wprowadziły ograniczenia do powiedzmy 6 ton, wieksze ładunki żwiru musiałyby być wożone koleją! Kolejna sprawa, remont linii - a właściwie dostosowanie bocznicy Olza-Syrynia-Buków do ruchu 20 km/h to na pewno nie 10 000 000 złotych, bocznicę można dopuścić do ruchu znacznie taniej.
@koło - jeśli chodzi o ładunki kontenerowe to kolej przegrywa tylko z powodu zbyt małej ilości portów przeładunkowych. Jeśli chodzi o przewóz węgla, chemii i materiałów budowlanych to trudno mówić o przegranej bo kolej wozi pewnie z 99% ogółu. Nawet KW do swoich firmowych punktów sprzedaży wozi węgiel koleją. Natomiast przewóz drobnicy pociągami jest nieopłacalna - tir dowiezie np. art. spożywcze z magazynu prosto do marketu. W Lubomi i okolicy mamy do czynienia z patologią na której cierpi gmina i jej mieszkańcy. Lepiej żeby ten żwir wywożono koleją.
nic tylko prosic aby w innych gminach tez byly żwirownie
Arteks -Pociąg ma setki ton A TIR może w chorym PL mieć jedynie 25 ton, jakoś nie odczuwam wiekszej różnicy pomiędzy pędzacym autem ciężarowym do 3,5 tony a cięgnikiem siodłowem. Wyobraź sobie że Star 200 to ciężarówka a według prawa pl to Renault mascott jest osobówką a jest projektowany coś na około 5-6 ton ładowoności, czyli tyle ile nasz star. Gdzie sens gdzie logika? Swoją drogą czemu unikasz odpowpeidzi na pytanie,które brzmi: czemu kolej przegrywa z TIRami, skoro jest o połowę tańsza w eronomii a jednak przegrywa i transport drogowy wygrywa, czemu tak jest twoim zdaniem?
@koło - mieszkałem przez kilka lat przy torowisku. Raz na jakiś czas przejechał pociąg. Przyzwyczaiłem się mniej więcej po kilku tygodniach i nie przeszkadzało mi to. Natomiast do mieszkania przy drodze nie da się przyzwyczaić bo ruch drogowy jest nieobliczalny, auto ciężarowe może pojawić się w każdej chwili dnia i nocy. Po torach nikt na sygnale nie jeździ, nie ma też wariatów drogowych czy "narządów do przeszczepu" na motocyklach. Bieg pociągi ma jakiś cykl, droga rządzi się chaosem. Uciążliwość kolei jest minimalna - to już nie czasy syfiących i hałaśliwych parowozów. @inter - większą świadomość problemu wykazują internauci niż gminy i sami zainteresowani. Szkoda że jakiś poseł nie mieszka w Lubomii. Jakby mu tak kurzyło na posesje z ciężarówek, a drogi były ciągle przez nie niszczone - może by sie zainteresował dlaczego nie wykorzystuje się pobliskiej, nieczynnej linii kolejowej.
Po prostu nie ma nikogo kto by się zajął sprawą, ani w gminach ani w powiecie, a wystarczyłoby jak pisano zorganizować spotkanie: gminy-powiat-kolej-firmy-entuzjaści kolei. Poważnymi problemami jak widać nikt sie jednak nie chce zajmować. Lepiej żwir wozić ciężarówkami i przez 40 lat niszczyć drogi w całej okolicy.
Arteks -A chciał byś mieszkać przy torowisku? Każda główna droga jest głośna, zalety są takie że jakiś interes idzie przy takiej drodze założyć. Natomiast co do transportu drogowego, to zawsze był w PL gnebiony. Przykładowo w Niemczech to ciężarówka według prawa zaczynała się od 12 ton, do 12 ton traktowano się ją jak osobówkę, teraz to zmienili na 7,5 tony, a u nas jedynie do 3,5 tony,a wcześniej jeszcze było do 2,5 tony całkowitej wagi(razem z ładunkiem), więc skutek chorego prawa i tepienia kierowców dodatkowymi podatkami oraz posiadaniem karty kierowcy, tachografów i innych bzdur, to skutek jest taki, że na naszych drogach jest prawdziwy wysyp małych ciężarówek, które sie da zarejestrować na osobówkę, a taka mała ciężarówka musi zrobić kilkanaście kursów aby zrobić to samo, co jeden TIR, pomijam to że ciągnik siodłowy jest najbardziej ekonomiczny z aut, bo na jedną tonę ładunku spala on ok 1,5 litra ropy a mała ciężarówka na jedną tonę około 5 litrów ropy na 100 km, oczywiście zawsze według prawa te małe ciężarówki są przeładowane, bo auto robione na 4 tony a w dowodzie wpisane że może jedynie 900 kg przewieźć, bo wtedy nie przekracza 3,5 tony masy całkowitej. A co do koleii, to wydaje ci się że żwirownie nie chciały by mieć taniego transportu? Na tym polega biznes, aby jak najtaniej były koszty towwaru, z tym że PKP nie zależy na zyskach, bo niby po co miało by im zależeć? Więcej zysków to wiecej pracy a pieniądz ten sam, a tak mało pracy i wypłata ta sama. Zastanów się więc czemu PKP przegrywa z TIRami.
@Arteks - cieżko mówić o zysku jeżeli byłby to jeden pociąg do EC Anna na 3 miesiące, do tego jeden tygodniowo z hałdy w Pszowie i powiedzmy dwa ze żwirem. Każdy z tych generatorów ruchu jest za mały aby rozmawiać z PLK ale razem to już dość spory ruch - choć na pewno nie na tyle by utrzymywać linię kolejową. Linia ta ze względu na ograniczenie kosztów powinna być przekształcona w bocznicę stacji Olza, z możliwością wjazdu tylko jednego składu ( tory postojowe stacji Olza i manwery na tej stacji i tak pozwałaby na wystarczającą przepustowość). Odcinek Olza-Pszów i Olza-Syrynia-Brzeźie jako bocznica stacji Olza to znaczne ograniczenie kosztów utrzymania.
@koło - transport drogowy w Polsce przez wiele lat miał priorytet i pecha mają mieszkańcy którzy muszą mieszkać przy głównych drogach - obojętnie czy w miastach czy na wsi. Nawet kota za bardzo nie można mieć bo szybko jadące auta je rozjeżdżają, nie mówiąc o hałasie, smrodzie i kurzu. W Szwajcarii czy Austrii preferuje się przewożenie ładunków koleją. Kiedyś pisałeś w jakieś dyskusji, że wsie są takie "sielskie". W przypadku Lubomii, Roszkowa i wszystkich miejscowości w których są takie żwirownie to bramy piekieł...
@expert - widocznie nie było poważnego zainteresowania bo nie wierzę, że PKP PLK zamknęłaby coś co przynosi jej zysk. Przecież jak istniała KWK Anna - PKP utrzymywała linię.
Bardzo wątpliwe aby Nowiny zainteresowały się tematem dlaczego kopalnie żwiru nie korzystają z linii kolejowej? Dlaczego hałda w Pszowie jest wożona do Bukowa ciężarówkami, dlaczego Elektrociepłownia Anna w Pszowie nie może korzystać z kolei. Przecież pszowska hałda i elektrociepłownia uratowałyby kolej w Pszowie! Jest o co walczyć! Kopalnie żwiru zaś powinny mieć swoją bocznicę w Bukowie oraz w Syryni i Brzeziu, nawet z wyjazdem wyłącznie w kierunku Olzy jeśli przez drogę Racibórz-Pszczyna wyjazd na Markowice jest niemożliwy. Bardzo ciekawym wątkiem jest natomiast sprawa zamknięcia linii kolejowej. Otóż do 2012 r. linia była sprawna i pociągi nią jeździły (nawet jechał pociąg z pasażerami) aż tu nagle PKP PLK zamknęła szlak bo podobno po zamknięciu KWK Anna nikt nim nie chciał jeździć (zapomnieli o hałdzie w Pszowie, o elektrociepłowi, o kopalniach żwiru, o Gwarexie, o Ceramocie?). PKP PLK szukała na szybko wymówki, a samorządowcy z gmin nad linią dali ciała.
Arteks-Czy ty wiesz ile kosztuje utrzymanie TIRa? Wiesz ile zarabiają kierowcy? Wiesz ile trzeba dodatkowego podatku płacić za pojazd powyżej 3,5 tony? Wiesz jakie wymagania muszą spełniać kierowcy i przez jakie masywne biurokracje muszą przechodzić? To jest olbrzymia kasa, państwo doi transport powyżyej 3,5 ton jak psów, płacą ciężką kasę, masa biurokracji a i tak jak widać da się na tym zarobić, widać że mimo gnębienia transportu drogowego przez państwo, to kolej i tak z nimi przegrywa, to chyba powinno o czymś świadczyć, trudno ci to chyba bardziej dokładnie wytłumaczyć.
Arteks-Po raz kolejny ci tłumaczę, że firma (chyba Gwartex) która kupiła chołda w Pszowie, to chciała te miliony ton urobku chciała koleja przewieźć nieczynnym szlakiem kolejowym, który z KWK Anna, prowadzi torami prosto do ich zakładu, najtańszy transport jaki może być w tej sytuacji, podjeli rozmowy i się nie dogadali, wszystko wywożą drogimi TIRami, to chyba o czymś świadczy. Miejscowości nie mają nic do rzeczy, bo teren nie należy do gmin, tak samo jak wiekszość tych dróg podlega powiatom i wojewódźtwu, więc o co ci chodzi?
@zxc - podoba mi się, że chcesz problemem zainteresować dziennikarzy. Ja byłem parę razy w okolicy Lubomii i jak nie ma deszczu, ludzie tam nie mają życia, a z tej największej żwirowni wyjeżdża czasami co kilka minut ciężarówka. @koło - znowu trudne pytanie do ciebie. Dlaczego w przypadku innych żwirowni i kamieniołomów, prywatni inwestorzy zainwestowali w bocznice i dogadali się z koleją? Przykłady nowych inwestycji: Doboszowice, Leśna, Tłumaczów - wszystko uruchomione na nowo w ostatnich kilku latach. Dlaczego więc tam się da, a tu nie? Ja mam wrażenie, że wynika to z braku lobbingu tych miejscowości i słabej współpracy między samorządami, przedsiębiorcami, a transportem. Zxc ma trochę racji aby prosić dziennikarzy o wsparcie bo dlaczego węgiel czy popioły z elektrowni wozić koleją, a żwiru już nie? To nawet pobliska KPP Kotlarnia do przewozu piasku nadal w niektórych relacjach używa kolei. Przecież to byłoby w interesie mieszkańców, a także żwirowni która mogłaby być bardziej konkurencyjna wobec dolnośląskich.
zxc-Większość tych dróg jest powiatowych lub wojewódzkie i miasta czy gminy nie mają nic do gadania, bo te drogi do nich nie należą, po za tym nie da sie zabronić komuś jeździć autem po drogach, bo chciał byś aby ktoś tobie zamiast autem to kazał ci jechać autobusem? Wystarczy że koleje będą chcieć wozić towary i problem załatwiony, jak na razie to nie chcą, bo by im więcej roboty przybyło, gdyby chcieli to dają niszą cenę od tirów i zlecenia mają zagwarantowane.
Panowie tak czy siak, to Gmina Lubomia oraz Powiat Wodzisławski powinny zorganizować spotkanie, Gwarexu, Elektrociepłowni Anna w Pszowie, firmy co rozbiera hałdę, oraz kopalni żwiru (żwirowni), PKP PLK oraz TEK i wypracować jakieś rozwiązanie. Pan Burek opowiada, że mają eksplatować 40 lat żwir! Czy to oznacza że przez 40 lat drogi mają być niszczone? Ile to ton? Ile ciężarówek? A linia kolejowa jest zamykana tuż pod nosem. To skandal, którym powinien zająć się Redaktor Nowin Wodzisławskich z jednej i Nowin Raciborskich z drugiej strony.
Arteks -Cały czas ci tłumaczę że według fizyki, to tarcie metal o metal zużywa o połowę mniej energii, niż tarcie gumy o asfalt i to o połowę mniej energii, kolej jest ekonimiczniejsza, jest o połowę tańsza od transportu samochodowego, taka jest fizyka, do tego na każde 25 ton ładunku musisz mieć szofera,a pociąg tej obsługi wymaga znaczie mniej. Wiec skoro żwirownie mieli by o połowę tańszy transport, to niby czemu mieli by z niego nie korzystać? Dla nich to czysty zysk, ale niestety nie maja i dlatego korzystają z ciągników siodłowych. Czego ty nie rozumiesz lub co cie dziwi? Liczy sie cena za usługę, jak cena transportu jest niższa TIRów od koleii, to przeciębioraca wybiera TIRa, gdyby kolej dała niższą cenę to na pewno żwir wywozili by koleją, bo żwirownią jak i innym zależy po prostu na tanim transporcie i tyle w temacie, nikt nie bedzie szukał drogiego transportu, bo konkurencja go zniszczy cenowo.
@koło - ja popieram prywatny biznes ale uważam, że nie trzeba wszystkiego prywatyzować - szczególnie jeśli chodzi o branże energetyczne czy transportowe. Ty chyba też nie bo np. nie poparłbyś prywatyzacji dróg czyż nie? We Francji EDF - największy koncern energetyczny jest państwowy(!) Niemieckie DB - jedne z najlepszych kolei w Europie są państwowe. Musisz rozdzielić PKP PLK od PKP Cargo i innych przewoźników. Wartoby się spytać przewoźników czy są zainteresowani przewozami z tych żwirowni. Wydaje mi się że tak ale... taka żwirownia w Roszkowie miała kiedyś bocznicę do stacji Olza i... zlikwidowała ją. Więc chyba to żwirowniom nie zależy mimo że ich auta niszczą infrastrukturę drogową i utrudniają życie tamtejszym mieszkańcom.
expert-Przecież artykuł pisze ile podatku mają z żwirowni, żwirownie chętnie by zamienili cięgniki siodłowe na kolej, ale kolej musi być konkurencyjna a nie że transport koleją jest droższy od nieekonomicznego TIRa. Wiń za to PKP, że pomimo że ma o połowę tańszy transport to i tak nie umie wygrać konkurencji z TIRami.
Arteks -Z tego co gadałem z gościem na chołdzie w Pszowie, to firma co ją rozbiera, to chciała porozumieć sie z PKP, aby szlak kolejowy z Pszowa do Bukowa był czynny dla tej firmy, firma zdeklarowała się że ten szlak wyremontuje za swoją kasę, po prostu tej firmie strasznie zależało aby ten kamień wywozić koleją, bo ciągnik siodłowy to drogi transport a do tego nie chcieli konfliktu z władzami miast i wsi, ale mimo starań to PKP nie chciało zrobić biznesu, mimo że ten szlak kolejowy jest nieczynny i PKP nic z niego nie ma. Wiec twoje myślenie powoduje że właśnie jest jak jest, gdyby było inne prawo(wolno rynkowe) to takiego biznesu nikt by nie olał a jest na tych chołdach w Pszowie miliony ton kamienia do przewiezienia do Bukowa, czysty zysk dla PKP, ale nie chce PKP, to zarobią posiadacze ciągników siodłowych, a masa tam jest tirów, tir za tirem wyjeżdża. Żwirownie są zapewne zainteresowane wywozem urobku za pomocą koleii, bo kolej jest o połowę tańsza niż ciągnik siodłowy a nawet wiecej, bo jeszcze są koszty kierowcy i wysokich opłat za posiadanie auta powyżej 3,5 tony, a taki ciągnik maksymalnie jedynie 25 ton może wziąść. Wiec kolej była by tanią alternatywą dla żwirowni, ale jak PKP zażąda sobie ceny a transport, to okazuje się że TIR jest tańszym transportem od koleii, mimo że pociąg to mniej ponad połowa kosztów niż TIR. To jak z węglem, taniej kupić węgiel importowany, niż z naszych państwowych kopalń, no ale ty jesteś za państwowymi firmami, to też jest jak jest, za to posiadacze firm transportowych to zacierają ręce i zarabiają masę kasy.
@expert - problem nie tylko jest po stronie PKP PLK ale również samych żwirowni. Na Dolnym Śląsku wiele bocznic czy nawet kawałków linii finansowały przedsiębiorstwa wydobywcze. Tutaj nie słyszałem o zainteresowaniu ze strony firm które wydobywają żwir, za to mogę współczuć mieszkańcom Lubomii i okolicznych miejscowości, ciężarówki robią tam niezły Sajgon i strasznie śmiecą. Przy tak mało deszczowym lecie jak poprzednie, kurzu w okolicy było co nie miara.
sprawa zamknięcia linii Olza-Markowice powinna zostać skierowana do ministerstwa infrastruktury, bo PKP PLK poszło na łatwiznę, kiedy zamknięto KWK Anna oni po prostu zamknęli linię, pomimo, że do Gwarexu w Bukowie mogłyby jeździć pociągi. Nawet jeśli zdecydowano się zamknąć linię to odcinek Olza-Syrnia powinno przekształcić się w bocznicę, choćby z prędkością 20 km/h. Stacja Olza daje duże możliwości manewrowe. Wójt Lubomi do zysku z koncesji powinen doliczyć straty z uszkodzenia dróg przez ciężarówki ze żwirem, mało tego takie straty ma też Wodzisław Śląski bo samochody z żwirem jadą przez Wodzisław. Linia kolejowa jest pod nosem, trzeba doprowadzić ją do przejezdności i wozić nią żwir! Czy ktoś sie wreszcie w powiecie wodzisławskim i gminie Lubomia obudzi?!
@koło - twoje przypuszczenia zawsze są błędne... Kolej jako prywatni przewoźnicy może funkcjonować (i funkcjonuje np. DB Schenker w Rybniku to prywatny przewoźnik) ale jeśli chodzi o infrastrukture to się kompletnie nie sprawdziło. Np. w Wielkiej Brytanii państwo z powrotem przejęło infrastrukturę bo prywatne firmy nie były w stanie odpowiednio o nią dbać. A zresztą nie tylko trzeba szukać przykładów w Wielkiej Brytanii. Zobacz sobie jak wyglądają pozostałości prywatnych przemysłowych linii na Śląsku - obraz nędzy i rozpaczy, większość linii, nastawni i stacji rozebrana a prędkość na liniach jakie pozostały to przeważnie 30 km/h. W porównaniu do nich państwowe linie kolejowe prezentują o wiele wyższy poziom. Jeśli jesteś zwolennikiem prywatyzacji linii kolejowych to mam nadzieję że również chciałbyś sprywatyzować drogi i ich utrzymanie?
Na stacji Syrynia istniał kiedyś punkt przeładuknowy paliw, obecnie mógłby być taki punkt przeładunku żwiru. W wersji minimalnej przynajmniej odcinek Olza-Buków/Syrynia powinien być dostępny dla pociągów. Urząd Gminy Lubomia i Starostwo Powiatowe Wodzisław nie powinny wydawać zezwoleń na eksplatację dla kopalni żwiru (żwirowni) bez własnego kolejowego punktu ładunkowego (bocznica albo wynajem od Gwarexu w Bukowie, albo własna na stacji Syrynia).
zxc-Przecież nie tylko do Olzy, tory kolejowe idą obok Ligoty Tworkowskiej, Nieboczów, Brzezie(same żwirownie) i wychodzą na Oborę. Ale zrozum że nie żyjesz w kapitalizmie, tylko w socjalizmie, w państwowych zakładach zyski mają gdzieś, rząd też ma wszystko gdzieś, bo płacony jest z podatków a nie z zysków z pracy, bo w socjalizmie czy sie stoii czy się leży to wypłata się należy, na wolnym rynku to by z głosu zdechli bo na suchy chleb i wodę by nie zarobili.
@koło ale jest za słaby nacisk oddolny na PKP i na rząd. Po prostu gdyby wójt Lubomi pan Burek i Gorzyc pan Jakubczyk razem z powiatem zaapelowali do Ministerstwa Transportu to ktoś tą sprawą by się zajął, podobnie posłowie z regionu, ale jak widać wszyscy to mają w zadku bo linia jest dosłownie pod nosem, do Olzy jest 5 km toru które można utrzymać jako bocznicę, ale zero nacisków na PKP i Rząd w tej sprawie.
zxc -A skąd wiesz że nie zabiegali? Wiem że zabiegali o to, aby chołdy z Pszowa wywozili do Bukowa koleją, ale z PKP nie umieli się dogadać i wywożą tirami. Torowisko należy do PKP i bez ich pozwolenia korzystać z nich nie idzie. Dla pracowników PKP czym mniej pracy, tym lepiej, bo nie muszą pracować a swoją wypłatę i tak dostaną. Najtańszy transport to barka, potem kolej a na samym końcu TIR, więc logiczne że każdy szuka taniego transportu, więc gdyby kolej chciała zarobić, to bez problemu dała by konkurencyjne ceny i wygrała z nieekonomicznymi TIRami, ale jest państwowa i tym sposobem przegrywają konkurencje z TIRami.
Ale przecież wystarczy odcinek z Olzy do Syryni, gmina powinna zrobić tam punkt ładunkowy (stacja Syrynia jest na uboczy) oraz drugi punkt ładunkowy w Bukowie, i wtedy taki skład nawet jeden na 3-4 dni jakby jechał to będzie to duża ulga dla dróg i środowiska, ale nikt z gminy Lubomia PKP PLK oraz firm wydobywających żwir (padły ich nazwy) Przedsiębiorstwo Produkcji Kruszyw Mineralnych i Lekkich w Gliwicach oraz Kruszbet o to nie zabiega, bo w Gliwicach dróg nie niszczą!!!
Dlatego że kolej jest państwowa a to czyni ją bardzo drogim transportem, mimo że kolej w praktyce jest o połowę tańsza od transportu samochodowego, ale jak jest państwowa to jest o połowę droższa, gdyby kolej była prywatna, wtedy tiry nie miały by z nią szans, bo transport samochodowy jest prywatny. W Pszowie to kamień na Buków wozi się tirami, mimo że obok chołdy jest torowisko, ktore prowadzi prosto do zakładu, gdzie wozi się ten kamień, bo PKP nie jest zainteresowane zarobkiem, w końcu to państwowy zakład, to po co mają dbać o firmę, skoro swoją dolę dostaną a jak braknie, to z podatków im dopłacą, tak samo też działaja kopalnie, te prywatne dają zyski a państwowe straty.
Też mnie to dziwi. Z jednej strony gmina ma bogactwo w postaci żwiru, wydobycie się zwiększa, a jednocześnie ciężarówki smrodzą, kurzą i niszczą drogi, a większość urobku mogłoby iść pociągami tak jak jest np. w Paczkowie gdzie z tamtejszej żwirowni odchodzi przynajmniej jeden pociąg dziennie, a czasami więcej. Dlaczego linii z Markowic nie eksploatuje się jako prywatnej bocznicy?
Linia kolejowa jest obok żwirowni,całe lata tkz.komuny dużą część wydobycia transportowano koleją,były bocznice np.Rożków i nie niszczono dróg,pytanie dlaczego nie można wykorzystac torów obok żwirowni?
Szkoda że Redaktor MAK nie zapytał o to dlaczego ten żwir nie jest wywożony koleją? Takie rzeczy tylko w Polsce żeby tuż pod nosem żwirowni-kopalni była linia kolejowa którą zamykają a cała produkacja z tak dużych przedsiębiorstw jak kopalnie żwiru jechała lokalnymi drogami i je niszczyła. Gratulacje!