Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Morderstwo w Skrzyszowie: Jestem wielkim zagrożeniem dla zabójcy

12.06.2017 07:00 | 12 komentarzy | acz

– Najbardziej boję się tego, że kiedyś powiem „dzień dobry” osobie, która zabiła mi bliskich – mówi Eugenia W., jedyna osoba, która przeżyła masakrę w Skrzyszowie. Kobieta do dziś nie potrafi sobie przypomnieć kto zabił jej męża i rodziców.

Morderstwo w Skrzyszowie: Jestem wielkim zagrożeniem dla zabójcy
Policja zamontowała w domu pani Eugenii (z lewej) kamery. Ona sama nie chce pokazywać twarzy Fot. Adrian Czarnota/nowiny.pl
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Czy zagadka potrójnego morderstwa w Skrzyszowie zostanie kiedyś rozwiązana?

Koło z hukiem wpada w potężną koleinę przed domem. Wyrobiły ją policyjne radiowozy, które przez pięć lat parkowały dokładnie w tym miejscu. Przy Wspólnej w Skrzyszowie dom stoi przy domu. Sąsiad może sąsiadowi w okno zajrzeć. Psy od razu zwietrzają obcego.

– Niech pan lepiej tam nie wchodzi – ledwo słyszę głos przez ujadanie na posesjach. Po chwili wiem dlaczego. Nadziałbym się na Żabkę. Tak zwracają się do niej domownicy. Na imię ma inaczej. Żabka to kilkudziesięciokilogramowy pies rasy Cane Corso. Corso to z łacińskiego opiekun. Rasa obronno–stróżująca. Nieufna wobec obcych. Kupili ją za radą policji. Pani Eugenia ledwo przytrzymuje Żabkę. Z oporami wpuszcza nas do domu. Wchodzę tymi samymi drzwiami, którymi pięć lat temu wszedł morderca.

Siedzimy w salonie na parterze. Pokoje są odmalowane, nic tu już nie przypomina zdarzeń z grudnia 2012 r. Wtedy krew była na ścianach i sufitach. Teraz czysto i schludnie. To tu mieszkali rodzice pani Eugenii – 76 –letni Maria i Rajmund G. Ona z 54–letnim mężem Krystianem i córką Anią na piętrze. Teraz są tu same we dwie. No i Żabka. – Ludzie dziwią się, że się nie wyprowadziliśmy, że nie zaczęliśmy życia od nowa. Ale tu jest nasz dom. Przecież nie jest tak łatwo wszystko porzucić – mówi pani Eugenia.