środa, 11 września 2024

imieniny: Jacka, Dagny, Prota

RSS

Uczenie się jest nudne i bolesne. Prawda czy fałsz?

3 godziny temu | 0 komentarzy | KaBa

Wielu uczniów wracających do szkół po wakacjach nie jest z tego zadowolonych. Znika luz i poczucie wolności. Szkoła kojarzy im się z przymusową nauką. Jednak czy nauka może być przymusowa? Formalnie tak, w rzeczywistości nie ma mowy o poznaniu czegokolwiek, jeśli nie ma dobrej woli, a przede wszystkim zaangażowania człowieka. Zresztą, nie tylko szkoła uczy.

Uczenie się jest nudne i bolesne. Prawda czy fałsz?
Szkoła przykry obowiązek czy ciekawe doświadczenie? Fot. pixabay
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Na początku roku szkolnego spróbujmy obalić mity o edukacji. Przy czym zaznaczam, że to subiektywne opinie, z którymi można się zgodzić albo i nie.

Uczenie jest nudne i bolesne

Uczymy się przez całe życie czy się nam to podoba, czy nie. Tak po prostu skonstruowany jest mózg człowieka. Jak organizm tlenu potrzebuje nowości, bo po prostu bez tego się nudzi. Inna sprawa czy to, czego uczymy się w szkole, jest dla nas interesujące. Pewnie zaraz odezwą się głosy o przeładowaniu podstaw programowych mimo wprowadzonych zmian. Jak sobie z tym radzić: Wybierz chociaż jedną rzecz, która może być ciekawa na danej lekcji. To, że czasami ktoś o tym nudnie mówi, nie znaczy, że to jest nudne. Wszystko jest tak, jak z opowiedzianym dowcipem – nawet najlepszy można „spalić”.

Wszystko, czego się uczymy, musi nam się kiedyś przydać

Po co z góry to zakładać i pytać: A po co mi to? Nigdy nie wiemy, co się może przydać nam w życiu. Kreatywność umysłu, którą powinniśmy kształtować już od przedszkola, jest wartością bezcenną. Znam absolwentów filozofii czy polonistyki, którzy świetnie sobie radzą w świecie biznesu czy zawodów związanych z mediami społecznościowymi. Na studiach czytali np. „Państwo” Platona lub „Epos o Gilgameszu”. Zapyta ktoś, po co? Pewnie ich to wówczas interesowało. Czy skądinąd ciekawe perypetie Gilgamesza i inne opowieści, mogą się nam bezpośrednio do czegoś przydać? Pewnie nie, ale pobudzają wyobraźnię i fantazję, a to już jest coś. A po drugie, słuszne hasło, że nie musimy uczyć się wszystkiego, nie oznacza, że nie uczymy się niczego.

Musisz się nauczyć jak najszybciej i jak najwięcej treści

Po pierwsze nic nie musisz, po drugie nie wszystko przecież jednakowo interesuje człowieka. Patrząc na wymagania szkół na poszczególne oceny, minimalna i pozytywna nota zaczyna się od jakiś 30-35 proc. opanowanych treści. Nie jest to jakoś specjalnie dużo. Jak sama nazwa wskazuje, dopuszcza się wiedzę na tym poziomie. I nie ma potrzeby, aby z powodu tej noty czuć się źle, bo ktoś ma lepszą. Mnie to jakoś nigdy nie obchodziło, co kto ma. Jest jeszcze druga strona medalu, mając zaliczony przedmiot na „dopa”, mamy więcej czasu na coś innego. Nie popadajmy w skrajność, że same dwójki was satysfakcjonują. Nie wierzę, że całkiem przeciętny nastolatek nie może wykazać się dobrym poziomem wiedzy z zakresu wybranych przedmiotów, które są w szkole nauczane.

Szkoła nas nauczy

Tu muszę zmartwić rodziców i uczniów – szkoła nie nauczy. Jak się człowiek sam nie nauczy, nic z tego nie będzie. Szkoła i owszem, ma stworzyć jak najlepsze warunki do poznania świata i pomóc. Od tego jest nauczyciel i ma takie zadanie. Jednak samo jego gadanie przez całą lekcję nie oznacza, że ktoś już będzie umiał, to o czym się gada. Jasne, że należy zachęcać uczniów do myślenia, analizowania, czy choćby zastanowienia się nad omawianymi zagadnieniami. Jednak zauważcie – zachęcać, bo czy da się zmusić? Jak ktoś stanie okoniem i powie, nie bo nie, to i 10 doktorów habilitowanych nic nie pomoże oraz wypasione aplikacje do, na przykład nauki języka angielskiego. Przyszło mi to do głowy, bo jest ich dość sporo.

Oceny są najważniejsze

Oceny nie są najważniejsze, nie są nawet sednem edukacji, są tak sobie przy okazji. Ktoś kiedyś zdecydował, że być muszą i tak już zostało. Skoro uczycie się na minimalnym poziomie – tego co niezbędne, a na trochę wyższym – to, co was interesuje, to po co wam jakieś oceny? Kiedy porzucicie stymulowanie się jakimiś liczbami, punktami i procentami (bez dwuznaczności), poczujecie co to prawdziwa nauka. Jeśli nie – do końca będziecie niewolnikami ocen i tych liczbowych, i tych ludzkich. Tak się bowiem składa, że ludzie uwielbiają się oceniać, co nie zawsze jest miłe, już nie mówiąc o sprawiedliwości. A już ta osławiona średnia ocen ze wszystkich przedmiotów jest złem tego świata. O czym niby ma tak naprawdę świadczyć – nie wiem.

Chodzę do szkoły, bo muszę

Prawnie obowiązek szkolny jest w Polsce do 18 roku życia – tyle przepisy. Czy trzeba chodzić, niekoniecznie, są różne formy realizacji tego obowiązku. Ale wszystkie mają wspólną rzecz – czy do szkoły chodzisz, jedziesz, biegniesz lub masz zajęcia online – nie ma to sensu, jeśli realizujesz tylko obowiązek, bo guzik z tego będzie. Jeśli nie ma twojej wewnętrznej zgody na podjęcie wyzwania, bo poznawanie świata jest wyzwaniem, to tak naprawdę w szkole cię nie ma. Czy to ma sens, niech każdy sam odpowie sobie na to pytanie. Jednak wszystko, co jest fikcją, na niewiele się przydaje.

Uczymy się tylko w szkole

Nieprawda, uczymy się wszędzie, jeśli tylko chcemy. Mamy Internet, bogato wyposażone biblioteki, coraz częściej wyjeżdżamy na wycieczki krajowe i zagraniczne. Czy wobec tego szkoła jest niepotrzebna? Aż tak daleko bym nie poszła. Szkoła ma zbierać, podsumowywać wszystkie wasze doświadczenia. Kiedy trzeba wyjaśnić, naprowadzić, dodać to, czego jeszcze nie wiecie. Zwróćcie jednak uwagę na słowo „uczymy się”, to nie to samo co „uczą nas”. Wprawdzie jest tu pewne podobieństwo i jedno bez drugiego nie ma sensu. Mówiąc humorystycznie to tak, jakby ktoś za nas zjadł obiad, abyśmy nie byli głodni.