Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Morderstwo w Skrzyszowie: Jestem wielkim zagrożeniem dla zabójcy

12.06.2017 07:00 | 12 komentarzy | acz

– Najbardziej boję się tego, że kiedyś powiem „dzień dobry” osobie, która zabiła mi bliskich – mówi Eugenia W., jedyna osoba, która przeżyła masakrę w Skrzyszowie. Kobieta do dziś nie potrafi sobie przypomnieć kto zabił jej męża i rodziców.

Morderstwo w Skrzyszowie: Jestem wielkim zagrożeniem dla zabójcy
Policja zamontowała w domu pani Eugenii (z lewej) kamery. Ona sama nie chce pokazywać twarzy Fot. Adrian Czarnota/nowiny.pl
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Czy zagadka potrójnego morderstwa w Skrzyszowie zostanie kiedyś rozwiązana?

Dom we krwi
Eugenia zostaje przesłuchana. Śledczy pokazują jej fotografie, na których leży w garażu. – Nie wiem, jak to przeżyłam. Na zdjęciu głowę mam wielką od ciosów i opuchlizny – wspomina. Śledztwo początkowo jest prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Wodzisławiu, ale ostatecznie zostaje przeniesione do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Oficjalnie ze względu na kaliber sprawy. Nieoficjalnie – przez zaniedbania między innymi przy zabezpieczaniu śladów bezpośrednio po zabójstwie. Część z nich zadeptano. Krew po domu roznieśli między innymi ratownicy z karetek, którzy próbowali reanimować rannych. Po wszystkim myli ręce w zlewie. Prokurator z okręgówki sklina nad zebranym materiałem dowodowym. Nie wykonano prześwietleń głowy zmarłych, przez co nie wiadomo czym dokładnie zadawano ciosy. Wiadomo, że tępym narzędziem. Możliwe, że młotek, jednak bardziej prawdopodobny jest łom lub klucz do kół.

Kobiety zeznały, że Krystian nie zwierzał się im z problemów osobistych, rozmowy miały charakter towarzyski i nie doszło do żadnych spotkań.

Policjanci wchodzą na posesję Grzegorza. Zabezpieczają wszystkie tego typu narzędzia. Dodatkowo spryskują pomieszczenia luminolem. To substancja, która wchodzi w reakcję z żelazem zawartym w hemoglobinie i jaskrawo świeci oświetlona specjalną lampą. Technicy kryminalistyki znajdują w ten sposób ślady krwi nawet po długim czasie i dokładnym jej zmyciu. W domu Grzegorza nic jednak nie ma. Nawet plamki. Na narzędziach też. – Z wątkiem dotyczącym Grzegorza dotarliśmy do ściany – mówi jeden ze śledczych. W aktach sprawy pojawia się zdanie „Organy prowadzące postępowanie nie mają podstaw by odrzucić prawdziwość zeznań świadka, albowiem żaden z innych dowodów nie wskazuje na sprawstwo…”. Tu pada prawdziwe imię i nazwisko Grzegorza.

Sekret Krystiana
Policjanci metr po metrze przeszukują dom przy Wspólnej. Sprawdzają między innymi kotłownię. Tu znajdują telefon i kilka kart sim. Telefon bada biegły. Okazuje się, że należy do Krystiana. Mężczyzna prowadził podwójne życie. Telefon służył mu do kontaktów z kobietami, które poznawał poprzez ogłoszenia towarzyskie w prasie i internecie. Rodzina w szoku. – Przecież on miał dwie lewe ręce do komputera – mówią zgodnie kobiety. Nic bardziej mylnego. Emerytowany górnik zaniżył sobie wiek, wymyślił atrakcyjny zawód i flirtował z kilkudziesięcioma kobietami. Policja zabezpiecza bazy ogłoszeń w redakcjach oraz na serwerach. Z setek anonsów wyłuskują numery, które znaleziono w telefonie zmarłego.

W kotłowni policja znajduje coś jeszcze. Damską bieliznę i gadżety erotyczne. Technik odnajduje na nich włos. Śledczy zakładają, że mordu mógł dokonać np. zazdrosny partner jednej z kobiet. Policja dociera do pań, z którymi kontaktował się Krystian. Wszystkie twierdzą, że z mężczyzną utrzymywały tylko kontakt telefoniczny i nigdy się z nim nie spotkały. Policja sprawdza jeszcze czy ich telefony nie logowały do nadajników BTS w okolicach Skrzyszowa. Mówią prawdę. Policja pobiera od kobiet materiał genetyczny, ale żaden nie pokrywa się z DNA znalezionym na przedmiocie z piwnicy. Porównują włos z próbkami mieszkańców Skrzyszowa. Znów pudło.