Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Morderstwo w Skrzyszowie: Jestem wielkim zagrożeniem dla zabójcy

12.06.2017 07:00 | 12 komentarzy | acz

– Najbardziej boję się tego, że kiedyś powiem „dzień dobry” osobie, która zabiła mi bliskich – mówi Eugenia W., jedyna osoba, która przeżyła masakrę w Skrzyszowie. Kobieta do dziś nie potrafi sobie przypomnieć kto zabił jej męża i rodziców.

Morderstwo w Skrzyszowie: Jestem wielkim zagrożeniem dla zabójcy
Policja zamontowała w domu pani Eugenii (z lewej) kamery. Ona sama nie chce pokazywać twarzy Fot. Adrian Czarnota/nowiny.pl
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Czy zagadka potrójnego morderstwa w Skrzyszowie zostanie kiedyś rozwiązana?

Ktoś bliski
Podczas gdy Eugenia W. leży w śpiączce farmakologicznej, śledztwo nabiera tempa. Policja przesłuchuje mieszkańców Skrzyszowa, lekarzy, ratowników, rodzinę i kolegów z pracy zamordowanych. Przesłuchiwani są nawet pracownicy firm, którzy w ostatnim czasie odczytywali liczniki w domu przy Wspólnej. Rodzina ma opinię spokojnej i bezkonfliktowej. Wybrane osoby są dodatkowo sprawdzane na wykrywaczu kłamstw.

W styczniu 2013 r. śledczy otrzymują zamówiony profil psychologiczny sprawcy. Przygotowano go na podstawie wyników sekcji i oględzin miejsca zdarzenia. „Sprawca był znany pokrzywdzonym” – nie ma wątpliwości policyjny profiler. Z opinii wynika, że Krystian W. w nocy wpuścił zabójcę tylnymi drzwiami. Mężczyźni przeszli przez plac i udali się do stojącego po drugiej stronie podwórka garażu. Tu Krystian W. został zaatakowany z zaskoczenia. Zabójca uderzył go tępym narzędziem w tył głowy. Poprawił kilka razy, aby mieć pewność, że nie żyje. W tym czasie zaniepokojona Eugenia W. ubiera buty Krystiana i idzie do garażu sprawdzić, dlaczego go tak długo nie ma. Gdy wchodzi do budynku otrzymuje ciosy w głowę tym samym narzędziem co jej mąż. Następnie zabójca idzie do domu i atakuje w salonie na parterze Marię i Rajmunda G. Po wszystkim wychodzi tylnymi drzwiami, którymi za kilkadziesiąt minut wejdzie Anna W.

Dom, w którym doszło do zbrodni znajduje się w gęstej zabudowie. Na wąskiej ulicy nie sposób zawrócić samochodem. Na każdej posesji psy, jednak jak wspominają sąsiedzi, tej nocy nie szczekały. To musiał być „swój” – szeptają w Skrzyszowie. Policja przesłuchuje w sumie 220 świadków. Dużo osób wspomina napad z 2008 r. na ten sam dom. Jaki napad? – zastanawiają się śledczy i przeszukują policyjne bazy. Rzeczywiście, cztery lata przed mordem nieznany sprawca wtargnął do tego samego domu i zaatakował mieszkających na parterze dziadków. Napastnik miał na głowie kask motocyklowy a pod nim naciągniętą na twarz pończochę. Seniorom udało się odeprzeć atak i zrzucić w szamotaninie kask napastnikowi. Uciekając odwrócił się i pogroził palcem, jakby pokazywał, że wróci. Policja nie złapała napastnika. Nie odzywał się, nie wiadomo czego chciał, po prostu rzucił się z drągiem na małżeństwo. Kask leży w depozycie Komisariatu Policji w Rogowie. Zabezpieczono go zaraz po napadzie w 2008 roku. W domu leżał może godzinę, może dwie. W każdym razie krótko. To ważne.