Radni rżną głupa - oświata zahamuje rozwój miasta do 2020 roku?
Wodzisław Śląski to jedno z niewielu miast w regionie, które nie dokonało znaczącej reformy w oświacie w chwili tworzenia gimnazjów. Konsekwencje tego miasto ponosi po dziś dzień.
Rola samorządu - kto winić za taki stan rzeczy?
Najprościej rzecz jasna Prezydenta. Niestety rzeczywistość jest zupełnie inna. Osobami decyzyjnymi są radni miejscy. To na nich spoczywa obowiązek przegłosowania uchwały. Radni pracują w małych grupach roboczych zwanych komisjami. W przypadku oświaty mówimy o komisji oświaty, w składzie: Teresa Rybka, Czesław Rychlik, Roman Szamatowicz, Jan Zemło, Izabela Kalinowska i to ona ma największy wpływ na dokonanie zmian w oświacie. Z całej wymienionej piątki trzech radnych zasiada kolejną kadencję. Trudno zatem będzie im stwierdzić, że nie ma problemu bądź go nie znają. Nazywając rzecz po imieniu – problem od lat zamiatany jest pod dywan. Pozostaje już tylko zapytać starych wyjadaczy dlaczego reforma oświaty idzie jak po grudzie, w ślimaczym bądź żółwim tempie?
Cud nad Leśnicą – baby boom nie nastąpi.
Musimy sobie zdać sprawę, że im dłużej odwleka się sprawę reformy tym gorzej dla miasta. Łatwo to udowodnić, wystarczy zestawić kilka liczb i wyciągnąć proste wnioski, które dla środowiska nauczycielskiego wygodne nie są i nie będą. Każdy zainteresowany nauczyciel wie, że istnieje ryzyko utraty pracy w jego zawodzie. Śmiało możemy zadać pytanie: Czy w ostatnich 4-6 latach przeprowadzono ankietę, z której wynika jaki procent nauczycieli obawia się utraty pracy? Większość po prostu czeka w milczeniu by przetrwać kolejny rok, wierząc w „cud nad Leśnicą” w postaci baby boomu, w którym to liczba narodzin dzieci wzrośnie znacząco? Pech polega na tym, że prędko to nie nastąpi (patrz tabela).
Dramat, tragedia czy może jednak komedia – świadome przekłamanie danych.
Czy Wodzisław Śląski potrzebuje zmiany w oświacie? Niestety jest to pytanie, które trzeba zadać pomimo potencjalnych masowych protestów nauczycieli, rodziców i ogólne być może kolejnego referendum. W ubiegłym roku, kiedy to likwidowano SP28 można było usłyszeć wiele argumentów przemawiających "za likwidacją". Fakt jest taki, że odstrzelono pierwszą lepszą szkołę, którą udało się odstrzelić. Na pewno nie było to racjonalne działanie. Dlaczego? Otóż radni miejscy otrzymują przekłamane informacje o wodzisławskiej oświacie.
Wnikając dogłębnie w temat okazuje się, że w mieście mogłoby funkcjonować raptem 6 podstawówek aby pokryć prawie całe miasto swoim zasięgiem przewidzianym w ustawie. Zasięg ten wynosi 3km. Dziś funkcjonuje w mieście aż 13 podstawówek. To czysta tragedia - ponad dwa razy tyle wynikałoby z parametru „kilometrów”. Aby jednak nie straszyć nadmiernie oraz nie dobijać nikogo - sięgnijmy po dramat – 8 podstawówek w mieście to wystarczająca liczba szkół na całe miasto, to wciąż o 5 za dużo wobec stanu „na dziś”.
Komedią są słynne raporty oświatowe, w których to na próżno szukać takich danych jak ogólna liczba uczniów w kolejnych latach. Wniosek nasuwa się sam. To co jest istotą problemu jest po prostu pomijane. Dlaczego radni udają, że tego nie widzą? Tabela obok prezentuje liczbę uczniów w latach 2012-2020 oraz liczbę narodzin w ostatnich 6 latach.
Tabela nie uwzględnia "6.latków" gdyż będzie to jeden rocznik, który po prostu "wskoczy" w i tak malejącą już liczbę uczniów. Na jakiej podstawie radni podejmują decyzje o reformie w oświacie nie mając danych na kolejne lata? Czy to jest dbanie o rozwój miasta?
Koszt cyrku oświatowego czyli jakie straty generuje oświata.
Koszty najlepiej rozpatrzyć w cyklu jednej kadencji Prezydenta. Ile można w niej zaoszczędzić? Spójrzmy na liczby. Obecna liczba uczniów w podstawówkach to 2554. Subwencja oświatowa z ministerstwa szacowana jest na 24 do 26 uczniów. Zakładając, że korzystamy z maksymalnego progu i tworzymy klasy 26 osobowe, dzieląc 2554 przez 26 wychodzi nam 99 oddziałów (klas) w podstawówkach. Obecnie mamy ich aż 112. Różnica? 13 oddziałów. To pierwsza liczba potencjalnych oszczędności.
Druga to gimnazja, których po prostu jest za dużo. Liczba gimnazjalistów to 1288 uczniów. Tutaj jednak zakładamy klasy 30.osobowe z tej racji, że w dwóch największych gimnazjach często i gęsto mamy właśnie tak liczne klasy. Efekt? Potrzebujemy 43 oddziałów (klas). Dziś jest ich aż 49. To daje oszczędność kolejnych 6 klas. Łącznie z podstawówkami możemy zatem mówić o oszczędności 19 oddziałów (klas).
Sięgnijmy teraz w wielkim uproszczeniu w koszty związane z utrzymaniem placówki o podobnej liczbie oddziałów. W raporcie oświatowym z ubiegłego roku najbliżej jest SP nr 5 z 17 oddziałami. To prawie 35 etatów nauczycieli. Daje nam to średnio 2 nauczycieli na klasę. Przy 19 oddziałach, o których była mowa wcześniej mówimy zatem o 38 etatach. Budżet tej szkoły w 2011 roku to ok. 4,2 mln zł. W tym pensje, nie tylko nauczycieli, to 3,5 mln.
Zestawiając te liczby w skali kadencji mówimy o kwocie 14 mln złotych (3,5 mln * 4 lata) na same pensje. Przyjmując, że bazą w postaci wkładu własnego jest wspomniane 14 mln i wysokość dofinansowania sięgnie przedziału od 50% do 85% możemy łatwo wyliczyć, że miasto może pozyskać od 28 mln do 93 mln w skali jednej kadencji. To pieniądze, które można wykorzystać na rozwój miasta czy też dofinansowanie, wyremontowanie szkół w zamian za likwidację. Z pewnością każdy mieszkaniec znajdzie coś w swojej dzielnicy co mu się nie podoba, co woła o przysłowiową pomstę do nieba, a przyczyna leży lenistwie i braku dociekliwości radnych z komisji oświaty.
Don Kichot „Kalinowska” - czas skończyć z farsą i wziąć się do roboty.
Niestety czwórka radnych Teresa Rybka, Czesław Rychlik, Roman Szamatowicz, Jan Zemło skutecznie póki co wstrzymują rozwój miasta, a radna Kalinowska niczym Don Kichot walczy z czterema wiatrakami a zarazem starymi wyjadaczami bez większych rezultatów.
Trzeba zacząć rozliczać radnych, którzy to powinni odpowiadać za rozwój miasta. Nie może być tak, że radni patrzą tylko przez pryzmat jednej kadencji. Co w praktyce przekłada się na niepopularne decyzje w pierwszych dwóch latach kadencji, a w kolejnych dwóch nie podejmuje się żadnych decyzji aby nie podpaść wyborcom. Każdy mieszkaniec miasta, któremu zależy na jego rozwoju powinien odpowiedzieć sobie na pytanie co jest ważniejsze. Dalsze tolerowanie nadmiaru szkół i etatów nauczycieli czy rozwój miasta, w którym przyjdzie żyć ich dzieciom i to zdecydowanie dłużej niż kilka lat w podstawówce czy gimnazjum.
Chirurgiczna operacja czy milczenia ciąg dalszy?
Aby posprzątać cały ten „bajzel oświatowy” na dziś radni miejscy powinni dokonać następujących zmian:
Likwidacja Gimnazjum nr 4 oraz ZSP2 (Wilchwy)
Mamy sztucznie utrzymywane gimnazjum przy jednoczesnym braku uczniów w pozostałych gimnazjach. To czysty absurd! Lukę po gimnazjalistach uzupełnią uczniowie z ZSP2. Nie ma się czego obawiać gdyż w podstawówce na Wilchwach będzie zapas dla kolejnych uczniów np. z Mszany, którzy mają bliżej do tej placówki niż właściwej dla swojej gminy.
Likwidacja SP2 (Jedłownik-wieś) oraz SP3 (26.marca – przy WCK) oraz utworzenie dużej podstawówki na Wałowej.
Jak się okazuje szkoła Prezydenta Ogrodnika jest bardzo pojemną szkołą, która bez problemu wchłonie wymienione powyżej szkoły. Mamy tam 31 sal lekcyjnych. Nie przekona mnie argument odległości. Proszę sobie sprawdzić zasięg tej szkoły w promieniu 3km. Podstawówka w tym miejscu zapewnia lepsze pokrycie miasta w obwodach szkolnych, do których miasto nie będzie dopłacać za dojazd do szkól. Większość dzieci i tak rodzice dowożą/odprowadzają do szkół co za tym idzie bezpieczeństwo jest zachowane. Jeśli ktoś twierdzi inaczej niech przejdzie się pod szkoły i sprawdzi. Duża podstawówka korzystnie wpłynie na przejściu uczniów do gimnazjów, ponieważ większość będzie się już znała z podstawówki. Podobnie powinni zacząć myśleć rodzice w SP28, bo "trzymając" dzieciaki w podstawówce, utrudnią im życie w gimnazjum.
Likwidacja Gimnazjum nr 1 (ul.Wałowa)
Wszystkim oponentom tego pomysłu powiem krótko, pozostałe 2 gimnazja, które pozostaną bez problemu „wchłoną” uczniów z likwidowanej placówki. Dzieciaków nauczymy przy okazji pewnej samodzielności. Dopasowanie rozkładów jazdy autobusów nie powinno tutaj stanowić żadnego problemu dla miasta, które ma własną komunikację miejską. Na pocieszenie dodam, że w miejscu likwidowanej SP3 utworzyć należy trzecie gimnazjum w mieście – dla wielu pewnie to ruch niedorzeczny, ale gimnazjum to będzie z jednej strony buforem dla centrum miasta oraz zapleczem w dalszej edukacji na uczniów z Wilchw. Inaczej się nie da, bo przekroczymy próg 4 km dla gimnazjów, a to zwiększa koszty co ma dziś miejsce dla uczniów z Kokoszyc i Zawady, których obwody są przypisane do gimnazjum na Wałowej. Koszt dojazdów to ok. 720 tysięcy w trakcie jednej kadencji czyli jakieś 180 tys rocznie. Nie rozumiem tego posunięcia władz gdyż naturalnym gimnazjum powinno być to na os. Piastów jako najbliższe, do którego może młodzież uczęszczać. Jest to doskonały przykład jak miasto marnotrawi pieniądze. Sztucznie pompuje się „jedynkę” by wykazać jak to ona jest prężna.
Likwidacja SP28 (os. Piastów) i SP4 (Jedłownik-osiedle)
Zarówno SP10 (os.XXX-lecia) oraz ZSP6 (Kokoszyce) są w stanie wchłonąć te podstawówki bez większego problemu.
Dokonanie takich cięć w oświacie ma swoje przyczyny. Wszak reforma i oszczędności biorą się z zmniejszenia liczby oddziałów. Najłatwiej jest tego dokonać na likwidacji największych placówek. Nauczycieli praktycznie zwolnić nie można, bo chroni ich Karta Nauczyciela - relikt z przeszłości z przywilejami. Uczniowie nie odczują większej różnicy. Istotne jest zwiększenie liczby uczniów w klasach (do 26 w podstawówkach i 30 w gimnazjach).
Z pewnością pojawi się argument przenoszenia całych klas. Jest to nieprawda! Nie ma takiej konieczności. Klasy można podzielić, dzieciaki przecież trzymają się w mniejszych bądź większych grupach i spokojnie można dzięki temu zwiększyć liczbę uczniów w klasach bez szkody dla reszty. W bajki o stresie trudno uwierzyć gdyż dzieci bardzo szybko na ogół akceptują nowe środowisko. W towarzystwie kolegów będzie im jeszcze łatwiej. Poza tym rolą nauczycieli oraz pedagogów szkolnych jest przeprowadzić ten proces bezboleśnie. Możemy podać przykłady z innych miast w Polsce, w których zlikwidowano klasy a uczniów przerzucono do pozostałych klas i jakoś nikt nie protestował i o nic nikogo nie pytał. Najbliższe takie miasto? Rybnik, dosłownie „za miedzą”. Dokonano tam zabiegu, ze względu na finanse. Rodzice zrozumieli konieczność takiego posunięcia. Czy takie zrozumienie nastąpi w Wodzisławiu jeśli spojrzymy na potencjalne 93 mln zł na rozwój miasta i tego jak można zagospodarować te pieniądze? To pytanie kierujemy do rodziców.
Rękawice zostały rzucone
Powyższy artykuł ma na celu wywołanie dyskusji w sprawie koniecznej reformy w wodzisławskiej oświacie. Wiele w nim można poprawić i bardziej dokładnie zestawić liczby. Nie zrobiłem tego celowo, z racji tego, że bezwzględne liczby bardziej "biją" i przemawiają do ludzi pokazując jak to jest naprawdę.
Radni skutecznie starają się mnie póki co ignorować, ale dzięki uprzejmości redakcji Nowin Wodzisławskich wkraczam na szersze pole, tak by możliwie każdy mieszkaniec miasta mógł zobaczyć ile miasto traci w zaciekłej obronie 25-40 etatów nauczycieli. Ciekawostką niech będzie fakt, że 15 nauczycieli posiada prawa emerytalne. Dopiero w 2020 roku wzrośnie realnie liczba uczniów, która mogłaby spowodować zwiększenie zatrudnienia w szkołach. Do tego czasu w szkołach będzie zapas klas by wchłonąć większą liczbę uczniów, być może też wspomniana Karta Nauczyciela nie będzie już tak bardzo chroniła nauczycieli tak jak to jest obecnie. To ostatni gwizdek na reformę w oświacie, pozyskanie wkładu własnego jest bardzo istotne, w perspektywie środków unijnych na lata 2014 – 2020. Pora się obudzić!
Czy radni miejscy - Teresa Rybka, Czesław Rychlik, Roman Szamatowicz, Jan Zemło - podejmą rękawicę czy wciąż będą rżnąć głupa udając, że jest dobrze, a miasto straci 93 mln? Ile już straciło? Lepiej nie pytajmy, uznajmy, że to było i minęło ale oczekujmy reform nim miasto całkiem podupadnie i będzie miastem wymarłym.
(mhl999)
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Komentarze
266 komentarzy
@Kora25 - powtarzasz się z tą nagonką ;-) jakie to niby "pozostałe zawody" masz na myśli? @jozinzbazin - oświata hamuje rozwój miasta m.in. w tych kwestiach o których piszesz, ile czasu trwało załatwianie pieniędzy? co ma opłata za śmieci do rozwoju miasta? przecież miasto nie może wykorzystać środków "ze śmieci" na inne cele. cięcia w oświacie to ok 8-10 mln w kieszeni w przeciągu 1 kadencji. przelicz sobie kiedy w/w kwota będzie bazą dla pozyskania środków unijnych przy dofinansowaniu 85% ile ci wyjdzie? za 2 lata najpóźniej usłyszysz, że liczba szkół w mieście do uczniów jest za wysoka i trzeba ciąć. lepiej chyba przewidzieć wcześniej taką sytuację, tym bardziej, że jest ona do wyliczenia na 6 lat do przodu, ale wydz. oświaty tego nie robi, a komisja oświaty poza kalinowską "na to" nie nalega.
nie wiem czy etycznym jest strajkowanie na budynkach szkoły.
jaki to przykład dla młodzieży?
inny super przykład to "Nauczyciele protestują także
przeciw podporządkowaniu ich awansu zawodowego"
stare przysłowie tym czasem mówi bez pracy nie ma kołaczy.
niestety w wielu szkołach po osiągnięciu awansu zaangażowanie
nauczycieli maleje, żeby nie pisać ustaje.
to oznacza po prostu awans tylko dla pieniędzy.
Kto czyni słusznie? Czy ci, którzy likwidując nowoczesne szkoły, kultywują ideę taniej oświaty, taniego państwa, czyli "dziadostwa", czy ci, którzy stawiają na rozwój i nowoczesność? http://www.nowiny.pl/wodzislaw/95100-radlin-wyda-miliony-na-kompleks.html
@mhl999: Czytałem. Prezydent cierpi, bo chciałby zaradzić, ale nie może. Prezydent siebie pyta i sobie odpowiada: "Znak zapytania goni znak zapytania, żadnych wyników. Jak w takich realiach zaproponować racjonalne rozwiązanie? Jak z pełną odpowiedzialnością podjąć decyzje? Otóż odpowiadam - nie da się. Pozostaje więc pytanie co można w tym temacie? Dbać o wysoki poziom kształcenia. O dobro naszych dzieci. I tyle co mam do powiedzenia w tym temacie." Bo wszystkie dzieci nasze są, jak mówią słowa znanej piosenki.
errata: przeczytaj w najnowszej gazecie wodzisławskiej*
przeczytaj sobie wypowiedź prezydenta nt reform w oświacie, zasłania się durną zmianą w ustawie, referendum, którego nie będzie, negocjacjami w karcie nauczyciela. twierdzi, że reforma jest potrzebna ale nie da się jej przeprowadzić, ze względu na w/w czynniki, być może jeszcze inne były ale już nie pamiętam
Jeśli tekst o "Dziesiątce", który ukazał się w Gazecie Wodzisławskiej nr 11/2013, jest pierwszym z cyklu prezentującego kolejno wodzisławskie szkoły, to nie będę miał zastrzeżeń do Miasta, ale jeśli na tym artykule skończy się prezentacja wodzisławskich placówek, to będzie znaczyło, że Miasto wyróżnia jedną placówkę kosztem innych.
@mhl999: Bardzo dobra odpowiedź.
na asfalcie gra się ostrożniej ;-)
Dziwię się rodzicom uczniów SP10, że kilka miesięcy temu nie wykorzystali nadarzającej się okazji wywalczenia takich zmian w tej szkole, które naprawdę wpłyną na bezpieczeństwo i komfort ich dzieci.
Nie tylko "szafeczki" budzą wątpliwości, ale też odnowiona elewacja czy boisko wielofunkcyjne oraz boisko do piłki nożnej. Jak się gra na asfalcie?
Zestawmy dwa cytaty i porównajmy, najpierw cytat z wypowiedzi kłamstwa: "osobiście testowałem taką szafeczkę kilka tygodni temu i nie wiem jak ma się do niej zmieścić: worek z ciuchami na wf, kurtka zimowa, byty zimowe. Dodam tylko że współczuję temu na dole jak śnieg z butów odtaje", a teraz cytat z Pani Dyrektor SP10: "Dbamy też o bezpieczeństwo i komfort uczniów. Każdy z nich ma metalową szafkę do przechowywania swojej odzieży zmiennej."
@korektor - widzę, że nie możesz przeboleć tych szafeczek ;-)
@zawadzianka - dlaczego mam cokolwiek tłumaczyć mamie czy ojcu? pierwszy lepszy rzut oka na plan lekcji i wiadomo do której dziecko się uczy. trudno by 7 czy 8 latek uczuł się po 8h dziennie w szkole. druga świetlica nie jest konieczna, wszak sal lekcyjnych jest sporo i można je przecież zagospodarować. nigdzie nie stwierdziłem, że do szkół chodzą dzieci urzędników ("nie ma znaczenia czy jest to dzieciak urzędnika czy nie"). w mieście działa uniwerek III wieku, który "organizował zajęcia" w żłobku dlaczego tego nie przełożyć na szkoły? paradoks w tym, że spora cześć członków uniwerku była związana z oświatą ;-) poza tym miasto nie ma obowiązku organizować zajęć dla dzieci aż rodzice skończą pracę. brutalnie mówiąc to problem rodziców. jak w dzielnicach "wiejskich" to jeszcze pewnie nie jest taki problem tak w centrum miasta gdzie nie ma takich więzi międzyludzkich/sąsiedzkich to może być już problem. wciąż jednak to problem rodziców. wszak kiedyś sobie z tym radzono a dziś to problem na rangę "szkoła powinna". chcesz pytań w ankiecie? opisz swoje problemy, potrzeby by zostały one uwzględnione w ankiecie, zaproponuj pytania. nie licz na to, że ktoś doskonale wpisze się w twoje oczekiwania bez twojego udziału. dlaczego rodzice są na szarym końcu? bo to oni w pierwszej kolejności torpedują zmiany w oświacie ;-) nie wiem też skąd przekonanie, że zaproponowana przeze mnie reforma ma być tą ostateczną, bo takie głosy do mnie dochodzą. to jedynie propozycja, najbardziej ekstremalna i z pewnością nie ostateczna :-)
Polecam Wam lekturę różnych informacji publikowanych na stronach internetowych poszczególnych szkół. Znajdziecie wiele ciekawych informacji dot. stanu wodzisławskiej oświaty i jej gotowości na przyjęcie najmłodszych uczniów.
@zawadzianka: cytat ze strony MEN: "Czy sześciolatek, który uczęszcza do pierwszej klasy, może samodzielnie chodzić do szkoły lub wracać do domu? Ustawa – prawo o ruchu drogowym stanowi, że dopiero siedmiolatek może samodzielnie poruszać się po drodze (w tym m.in. przechodzić przez jezdnię). Dzieci młodsze, niezależnie od tego, dokąd się przemieszczają nie mogą samodzielnie poruszać się po drodze i muszą być pod opieką dorosłego. Przyjęta tu granica wieku jest niezależna od wieku rozpoczynania obowiązku szkolnego. Za niestosowanie się do tego przepisu policja może ukarać opiekunów prawnych dziecka."
@mhl - Nie neguję potrzeby przeprowadzenia reformy, natomiast niech to ma ręce i nogi. Szczególnie jeśli chodzi o szkoły podstawowe, do których, co raczej pewne, pójdą niedługo sześciolatki. Jak wytłumaczysz mamie takiego dziecka, że lekcje zaczynają się o 11.30, a kończą o o 15, a w szkole nie ma miejsca na drugą świetlicę. Ona musi pracować np. od 9 do 17. Nie wyobrażam sobie sześciolatka z kluczem na szyi, który sam idzie do szkoły i sam z niej wraca. Nie bronię stołków nauczycieli, wiem, że reforma jest konieczna, ale może zacząć budować dom od fundamentów, a nie od dachu? Myślę, że taka ankieta, rozsądnie opracowana, wiele by dała.
@mhl - Do szkół chodzą nie tylko dzieci urzędasów. W klasie mojego dziecka jest czworo dzieci ekspedientek, które dziękują Bogu za niepracujące babcie... Babć takich powoli coraz mniej, więc siedzenie do 15-16 w szkole robi się normą a nie wyjątkiem.
Pozdrawiam!
Gazeta Wodzisławska nr 11/2013: "Dziesiątka" pięknieje i ciągle się rozwija. I jest bardziej atrakcyjna. (...) Odnowiona elewacja przyciąga spojrzenia żywymi kolorami. (...) W bieżącym roku szkolnym uczęszcza do nie 376 uczniów, którzy naukę pobierają w 16 oddziałach. (...) Zajęcia realizowane są w systemie jednozmianowym. (...) Na życzenie rodziców świetlica czynna jest codziennie od 7.00 do 16.30. (...) uczniowie mają do dyspozycji salę gimnastyczną, salę do zajęć korekcyjnych, boisko wielofunkcyjne oraz boisko do piłki nożnej. (...) Dbamy też o bezpieczeństwo i komfort uczniów. Każdy z nich ma metalową szafkę do przechowywania swojej odzieży zmiennej."
@korektor - o ile pamiętam do gim uczęszcza w tym budynku 453 uczniów, do podstawówki 188 chcesz mi powiedzieć, że rodzice odwożą gimnazjalistów (225 ok 50%) do szkoły? bo jak podstawówkę w młodszych klasach mogę zrozumieć tak gimnazjum już nie bardzo. nie ma znaczenia czy jest to dzieciak urzędnika czy nie. wszak dzieciaki i tak rzadko kiedy przesiadują do 15:15 w szkołach co łatwo udowodnić rzutem oka na plan lekcji. zatem idea "dzieci urzędników" niejako zostaje przeze mnie odrzucona.
dzidkowie = dziadkowie
Argument, że wygodnie jest rodzicom posłać dziecko do tej szkoły, która jest po drodze do miejsca pracy albo w pobliżu miejsca pracy, często pojawia się, gdy pytam, dlaczego akurat rodzice wybrali konkretną szkołę. Pojawia się tez takie uzasadnienie: dzidkowie mieszkają w pobliżu, więc będzie miał kto odebrać dziecko.
@mhl999. W przypadku szkoły na Wałowej warto byłoby ustalić, ilu z tych uczniów spoza obwodu, którzy tam uczęszczają, to dzieci osób pracujących w UM itp.
@zawadzianka - dlaczego mam pytać o zdanie rodziców? szkoła na wałowej jest doskonałym przykładem na to, że odległość do szkoły ma drugorzędne znaczenie. w tej szkole ok.50% uczniów jest spoza obwodu! to tak w ramach ciekawostki. mnie bardziej ciekawi zdanie nauczycieli i dyrektorów szkół. rodzice krótko mówiąc za na szarym końcu. nie ma też sensu robić ankiety bez pełnych danych, a te po prostu nie są przedstawiane szerszemu gronu osób. trzeba je wyciągnąć i pokazać z odpowiednim komentarzem, może wtedy do rodziców dotrze, że są manipulowani przez nauczycieli i dyrektorów, którzy bronią, nie dzieci, ale w zdecydowanej większości swoich stołków. jak można to zrozumieć, bo mało kto chce stracić pracę tak nie sposób zrozumieć tego, że spadająca liczba uczniów nie przekłada się na taki sam lub podobny spadek zatrudnionych nauczycieli. skoro rzekomo popełniłem błąd w swoim rozumowaniu (2 nauczycieli na oddział) to chylę czoła i przyjmuję do wiadomości, że średnio jest to 1,5 etatu. problem w tym, że to jeszcze gorzej dla nauczycieli. bo 163 oddziały (sp + gim) daje ok 245 etatów. zapytaj ilu jest obecnie - prawdę mówiąc sam nie wiem ;-) rzecz jasna należy jeszcze doliczyć przedszkolaków, ale obawiam się, że i tak wyjdzie nadmiar większy niż oczekuję.
nie widzę tutaj żadnego sukcesu, 4 radnych (Teresa Rybka, Czesław Rychlik, Roman Szamatowicz, Jan Zemło) z komisji oświaty nadal nie widzi problemu, obrażają się jak 6.latki bo ktoś raczył wytknąć im to do czego są niejako zobligowani, a czego nie robią. przynajmniej 9 radnych, których pamiętam ( Capek Bożena, Chłapek Eugeniusz, Czyżak Jan, Ganita Mariusz, Pietyra Grażyna, Rybka Teresa, Stachoń Stanisław, Zalewski Ryszard, Żebrak Małgorzata) w 4literach ma jakikolwiek rozwój miasta, bo i po co, są wybory nic nie robimy. zapominają języka w gębie kiedy o coś człowiek ich pyta. to ma być sukces? czy to miasto doczeka się radnych, którzy chcą coś robić poza głaskaniem wyborców po głowach, mówieniem jak to jest pięknie, że załatwimy ale i tak nic w tym kierunku nie robimy? dopóty nie sprzątnie się "burdelu" w tym mieście to wciąż będą pojawiać się radni, dla których priorytetem będzie dieta i kolejna kadencja "za wszelką cenę". sukces w oświacie będzie wtedy kiedy w rok po rozpoczęciu tematu zakończy się to porządną reformą. dla mnie nie ma znaczenia, która szkoła pójdzie do zamknięcia. istotne jest to by przyniosło to uporządkowanie tego burdelu, który jest w oświacie. jak ktoś jest zbyt delikatny to niech słowo burdel zamieni sobie na bałagan.
240 wpisów i ponad 3600 wyświetleń to i tak sukces dla tego wątku, czyli sukces mhl999.
@zawadzianka: Masz rację, że ta dyskusja powinna być tylko wstępem do konkretnych działań ze strony lokalnej społeczności. Tak jak Elbanowskim udało się zebrać 1 mln podpisów za referendum, choć władza i tak kombinuje, jak zablokować te inicjatywę.
Nie znam się na oświacie... Mam po prostu dwoje dzieci w szkole podstawowej. Czemu nie stworzyć kilkunastopunktowej ankiety dla rodziców zawierającej najbardziej nurtujące ich pytania, nie rozdać ich w tych kilkunastu szkołach, nie opracować (używając w tym celu komputera)... Życie staje się proste, jeśli używa się mózgu. Wyniki podane do publicznej wiadomości można będzie ocenić samemu. Tak jak zaangażowanie i wierność wyborcom radnych i prezydenta miasta. Wtedy ta jałowa dyskusja kilku osób na forum, na które mało kto zagląda może nabrałaby większego sensu. Pozdrawiam!
@jankiel- mylisz się i to bardzo mocno. Nie trzeba być nauczycielem żeby znać się na oświacie i problemach z nią związanymi. Wręcz przeciwnie- żeby przeprowadzić reformę oświaty trzeba być poza nią. Patrzeć na jej problemy z zewnątrz. Bardzo proste masz nawet na tym forum przykłady jak "doskonale" zarządzają własnym ogródkiem nauczyciele- przykład @mhl-a o szafeczkach bezcenny. osobiście testowałem taką szafeczkę kilka tygodni temu i nie wiem jak ma się do niej zmieścić: worek z ciuchami na wf, kurtka zimowa, byty zimowe. Dodam tylko że współczuję temu na dole jak śnieg z butów odtaje :). Jeśli myślisz, że wiedza z matematyki czy języka polskiego daje wyłączność na wypowiadanie się w sprawach oświaty to jesteś w takim samym błędzie jak te osoby, które wymyśliły te nieszczęśliwe szafeczki. Ot po prostu płytka wyobraźnia. A do reformy oświaty potrzeba czegoś więcej niż płytka wyobraźnia bo ta sprawdza się tylko w szkole gdzie nauczyciel zawsze ma rację. Na szczęście poza nią obowiązują inne standardy.
W klasach 1-3 szkoły podstawowej klasy będą maksymalnie 25-osobowe. Decyzja MEN.
O problemach polskiej oświaty: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,14889473,Elbanowski_broni_sie__Polska_szkola_wyglada_tak_jak.html
czy w tym mieście cokolwiek jest normalne? ;-) powstawiano szafeczki rodem z amerykańskich filmów, likwidując szatnie, zapominając o tym, że żyjemy w zupełnie innym klimacie. zauważ, że w szkoły po prostu się inwestuje np. poprzez budowę boisk czy remonty bieżące. czy kolejność nie powinna być odwrotna? najpierw ustalmy, które szkoły zostają a potem działajmy?
Niedopuszczalne jest to, że nauczyciel, przechodząc ze szkoły likwidowanej, w swoim nowym miejscu pracy otrzymuje puste ściany, a wyposażenie, ławki, szafki itp., trafia w to nowe miejsce z placówki likwidowanej tuż przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego.
Nie jest normalne, że likwiduje się i w przyszłości zlikwiduje się jakieś placówki oświatowe, nie przygotowawszy zawczasu tych placówek, które muszą przejąć uczniów z placówek likwidowanych.
Poważnym problemem, w tym i wielu innych sprawach, jest to, w jak znikomym stopniu lokalna społeczność jest tymi sprawami zainteresowana. Nie rozumiem rodziców, którzy godzą się na to, by w szkole, do której uczęszczają ich dzieci nie było szatni. To nawet nie jest stan z lat 70-tych ub. wieku, bo ja w latach 70-tych minionego wieku uczęszczałem do szkoły, w której szatnie były i było to oczywiste, że być muszą.
@Jankiel - wszystkiego przecież można się nauczyć, po to wymyślili szkoły ;-) daruj więc sobie te dyrdymały. wszak murarz zawsze może się przekwalifikować. gdzie kłamię i manipuluję? gdyby tak było to racjonalnym zachowaniem byłoby domaganie się przez UM sprostowania informacji. póki co tego nie robią. pytanie dlaczego? wolą przeczekać? to niestety spowoduje tylko dalsze wyciąganie danych i ich publikację. może ty jesteś tak naiwny i wierzysz, że likwidacja 1 oddziału załatwia reformę w oświacie. mnie to jakoś nie przekonuje tym bardziej, że rok wcześniej chciano zlikwidować o wiele więcej, ale spanikowano pod wpływem protestów, w wielu przypadkach nieuzasadnionych.
@jozinzbazin - to może pora zainteresować media i mieszkańców by dotrzeć do tych, którzy chcą porządku w oświacie wszak to też prosta "inwestycja" :-) ergo ma całkowitą rację, że w tym mieście nie ma długofalowych działań. wiele osób narzeka w tym mieście, że niewiele się dzieje, że to dziura zabita dechami, że inwestycja a,b,c stoi w miejscu latami (patrz sakandrzok). czy w tym mieście kiedykolwiek dokonano inwentazyzacji potrzeb w dzielnicach i ustalono ich priorytety w realizacji? z pewnością nie, bo zadania z roku na rok przesuwane są w nieskończoność i trwa to latami. czy tak wg ciebie miasto powinno się rozwijać, poprzez "wyszarpanie" inwestycji, szantaż i układy w stylu coś za coś? taka polityka do niczego nie prowadzi a dowody masz od ok 20 lat.
@ergo to co stało na przeszkodzie, żeby władze miasta tego nie robiły, dopiero zaangażowanie się mieszkańców, prasy, Zemł y i początkowo Pana Serwotki /potem sobie odpuścił/ spowodowało, że władze miasta wróciły do tematu, czy trzeba było tyle nerwów, żeby tak prostą inwestycję wykonać.
@Jankiel Problem jest w tym , ze radni spoczęli na laurach i jeśli nie ma o coś wielkiego krzyku mieszkańców to nic nie robią. Tylko, że dietki lecą co miesiąc, a problemy się same nie rozwiązują tylko raczej narastają np. nieszczęsny Sakandrzok( gdy był wcześniej załatwiony byłoby taniej) to samo dotyczy niereformowanej od 20 lat oświaty. Nic się nie robi w celach długoterminowych , w perspektywie następnych 10 lat tylko doraźnie żeby dotrwać do następnej kadencji i żeby mnie tylko znowu wybrali.
Moim zadaniem szyszunia i mhl, kręcą, kłamią i manipulują, przecież jasne i logiczne jest, żeby rozwiązać zadanie z matematyki, trzeba się na tym znać, żeby pilotować samolot trzeba się na tym znać, a żeby leczyć trzeba się bardzo dobrze znać. Co by było gdyby murarz otworzył aptekę i sprzedawał leki pierwsze z półki, szyszunia i mhl to nie pedagodzy reformatorzy tylko manipulatorzy.