środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Dyrektorka szkoły zatrudniła córkę, zwolniła nauczycielkę

21.11.2013 10:06 | 80 komentarzy | art

Jak dostać pracę w szkole? Najlepiej mieć matkę dyrektorkę. Takie porządki panują m.in. w Gorzycach. Porządki, dodajmy, które aprobują władze gminy.

Dyrektorka szkoły zatrudniła córkę, zwolniła nauczycielkę
Teresa Kluczka (z lewej) i Teresa Sosna (z prawej) w trakcie posiedzenia rady gminy przedstawiły swoje argumenty. Tezy Sosny trafiły w próżnię. Dyrektor Kluczkę „taktownie” nikt o zatrudnienie córki nie pytał.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Córka dyrektorki dostała etat

Sprawa budzi jednak niesmak. Dlaczego? Jeden z radnych zwrócił uwagę na to, że doświadczona nauczycielka, która wcześniej osiągała wiele sukcesów pedagogicznych, otrzymała nawet nagrodę wójta, nagle stała się czarnym charakterem. - Coś się stało. Przecież nie można się chyba tak nagle zmienić? - zauważył radny Marian Jureczka. Teresa Kluczka twierdzi jednak, że skargi nie pojawiły się nagle, a rodzice składali je już wcześniej. Tyle, że były to skargi ustne. Stwierdziła też, że mimo tych wcześniejszych skarg doceniała pracę Teresy Sosny. Zainteresowana powody zwolnienia widzi gdzie indziej. - Zostałam zwolniona bo dyrektor zatrudniła w szkole własną córkę – uważa. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Kluczka w zastępstwie będącej na zdrowotnym Sosny zatrudniła dwie nowe osoby. W tym swoją córkę. - Prawo tego nie zabrania – mówi Helena Łyp, dyrektor Gminnego Zakładu Obsługi Finansowej. Jednostka ta sprawuje nadzór nad gorzycką oświatą. Bogusław Konieczny, przewodniczący komisji oświaty, kultury i sportu w radzie gminy jest podobnego zdania. - Prawo nie zabrania zatrudniania członka rodziny w szkole – odparł kiedy zapytaliśmy go, co myśli o tym, że Kluczka jako dyrektor publicznej szkoły, a więc utrzymywanej z pieniędzy podatników dała pracę swojej córce. Ani Łyp, ani Konieczny, podobnie zresztą jak zdecydowana większość radnych słowem nie zająknęli się o etycznym aspekcie takiego postępowania. Jedynie radny Henryk Wycisk zauważył, że coś jest jednak nie tak. - Być może trzeba na przyszłość unikać takich sytuacji – powiedział Wycisk, kiedy na sesji dziennikarz zaczął zadawać Teresie Kluczce niewygodne pytania. Co notabene skończyło się wzburzonymi głosami z sali posiedzeń sugerującymi, że pytania o zatrudnienie córki są co najmniej nie na miejscu i nie w temacie skargi.

Nepotyzm w szkole? Prawo nie zabrania

Po odejściu Sosny na urlop chorobowy obaj nowi nauczyciele mieli pracować na czas określony, na pół etatu. Co ciekawe trafili do oddziału przedszkolnego, mimo że Teresa Sosna była wychowawcą w klasie II. W zastępstwie za nią do pracy w szkole została przeniesiona nauczycielka z oddziału przedszkolnego. Kiedy Sosna wróciła z chorobowego córka dyrektorki pozostała w oddziale przedszkolnym, dostała nawet wychowawstwo. Pracuje do dziś. Zatrudnionemu wspólnie z nią nauczycielowi nie przedłużono umowy. Zastępująca w szkole Sosnę przedszkolanka pozostała na etacie w szkole jako nauczyciel nauczania zintegrowanego. Według przedstawionej nam wersji sama o to poprosiła, a dyrektor do tej prośby się przychyliła. - A przecież wystarczyło, żeby osoba, która mnie zastępowała w szkole powróciła do oddziału przedszkolnego. Ja mogłabym uczyć dalej w szkole. Ale tak się stać nie mogło bo w przedszkolu była już córka dyrektorki – mówi Sosna.

Pytana przez nas o zatrudnienie córki Teresa Kluczka problemu nie widzi. Zapewnia, że córka miała wymagane kwalifikacje. Zatrudniła ją bez ogłaszania naboru. Wyjaśnia, że nie miała takiego obowiązku. Kiedy zauważyliśmy, że nabór dałby jej większe możliwości wyboru najlepszego nauczyciela, Kluczka odparła, że miała z czego wybierać. - Do szkoły cały czas trafiają oferty nauczycieli. Miałam wybór. Zatrudniłam osobę, która spełniała wymogi i miała odpowiednie kwalifikacje – przekonuje Kluczka. Faktem jest, że dyrektorka prawa nie złamała. - W Karcie Nauczyciela nie ma zapisu wykluczającego zatrudnianie przez dyrektora członków rodziny na stanowiska nauczycielskie. Wiemy, że takie sytuacje się zdarzają. My nie możemy na nie reagować. Każdy dyrektor musi to rozważyć we własnym sumieniu – mówi Anna Wietrzyk, rzecznik Kuratorium Oświaty w Katowicach.

Artur Marcisz


Komentarz

Słuchając debatujących nad skargą Teresy Sosny radnych nie doczekałem się by któryś z nich lub któryś z włodarzy gminy zwrócił przy tej okazji uwagę na aspekt zatrudnienia przez dyrektorkę szkoły członka swojej rodziny. Ta kwestia nikogo zdawała się nie interesować. Kiedy o to pytałem, dwukrotnie usłyszałem, że prawo takiego zachowania nie zabrania. U pani dyrektor również próżno szukać jakiejkolwiek refleksji nad etycznością zatrudniania w publicznej placówce członka najbliższej rodziny. A przecież od osób piastujących stanowiska publiczne chciałoby się wymagać czegoś więcej niż tylko przestrzegania prawa. Gwoli wyjaśnienia - zdaję sobie sprawę z tego, że „wolna amerykanka” w kwestii zatrudnienia to nie tylko problem szkoły w Koloni Fryderyk, czy w szkołach gminy Gorzyce. To problem znacznie szerszy, który jak pokazuje przykład z Koloni może rodzić wiele niejasności i sytuacji konfliktowych.