"Urząd pracy zamiast pomagać, utrudniał mi znalezienie pracy"
Pani Barbara twierdzi, że figurowała w danych urzędu pracy jako osoba o niepełnym podstawowym wykształceniu, podczas gdy posiada wykształcenie średnie.
Sprawa wyszła na jaw niedawno, zupełnie przypadkiem, gdy pani Barbara (dane personalne do wiadomości redakcji) przyniosła do Powiatowego Urzędu Pracy w Wodzisławiu Śl. skierowanie. Wtedy pracownica przedstawiła jej nowe oferty pracy, w tym po raz kolejny stanowisko sprzątaczki. Wtedy wodzisławianka zdenerwowała się. – Nigdy nie dostałam oferty pracy adekwatnej do mojego wykształcenia – tłumaczy. – Gdy chciałam wziąć udział w jakimś kursie organizowanym przez urząd, zawsze słyszałam to samo: nie spełnia pani warunków.
Pani Barbara twierdzi, że dopiero gdy urzędniczka oznajmiła jej, że nie może dostać lepszej oferty ponieważ ma wykształcenie niepełne podstawowe, zrozumiała czemu tych warunków nigdy nie spełniała. –Nie mieści mi się to w głowie! Przecież mam wykształcenie średnie, dobrze zdaną maturę, przed przeprowadzeniem się do Wodzisławia obejmowałam odpowiedzialne stanowiska w pracy! – argumentuje zdenerwowana kobieta i dodaje, że urzędniczka powiedziała jej tylko, że musi donieść świadectwo ukończenia szkoły i że nawet znalazła taką adnotację na komputerze (pani Barbara twierdzi, że wcześniej nikt jej o tym nie poinformował).
Mogą zaktualizować dane
Gdy pani Barbara stawiła się kolejny raz w urzędzie i zażyczyła sobie wglądu do swojej archiwalnej teczki, spotkała ją kolejna niespodzianka – w teczce nie było żadnego świadectwa – ani tego z podstawówki, ani ze szkoły średniej. – Wtedy zażądałam rozmowy z panią dyrektor, która jednak też nie znalazła w teczce świadectw i nie była w stanie wyjaśnić jak to się stało. Powiedziała, że jedyne co może zrobić, to mnie przeprosić i zaktualizować dane – relacjonuje pani Barbara.
Absurd goni absurd
Drugą osobą, która się do nas zgłosiła, jest pani Danuta (dane personalne również do wiadomości redakcji). To, że figuruje w danych urzędu z niepełnym podstawowym wykształceniem również wyszło na jaw przypadkiem. Kobieta podkreśla, że gdy doniosła oryginały dokumentów, pracownice rozpatrywały jej sprawę za zamkniętymi drzwiami – kobieta czekała na korytarzu. Po skończonej „naradzie” powiedziały tylko, że zweryfikują dane. Pani Danuta dodaje, że obietnicy jednak nie dotrzymały, bo gdy kolejny raz przyszła się „odhaczyć”, nic się nie zmieniło. Wzburzona zaistniałą sytuacją zażądała wtedy ujawnienia danych – tych z komputera i z teczki. To, co zobaczyła zaszokowało ją: co prawda świadectwa znalazły się w teczce, za to nie było tam zaświadczeń o urlopie wychowawczym (nie ma możliwości, że ich nie dostarczyła, bo były podstawą do przyznania zasiłku, który przecież dostała). - Ponadto urząd pracy skrócił mój staż pracy o przeszło 3 lata i zaniżył rangę mojego stanowiska pracy - tłumaczy wodzisławianka. Nie miała okazji porozmawiać z panią dyrektor, sprawę po raz kolejny rozpatrzyła wraz z kierowniczką, ale ta oznajmiła tylko, że to przypadek jednostkowy oraz że zostanie przeprowadzona kontrola.
Bałagan w danych robiony jest na bieżąco
Obie panie po raz pierwszy rejestrowały się do urzędu pracy około 20 lat temu. Podkreślają, że nikt nie jest w stanie stwierdzić, przez jaki czas w systemie figurowały fałszywe dane. Jedna z wodzisławianek przypuszcza, że nawet od samego początku, bo dane nie są aktualizowane na bieżąco. Skąd to przypuszczenie? Córka pani Danuty po ukończeniu szkoły średniej zaniosła świadectwo do urzędu. Gdy poszła tam na wyznaczony termin, zapytała osobę, która ją obsługiwała, jakie dane widnieją na komputerze (wyczulona przez przypadek swojej matki). Okazało się wtedy, że nikt nie zdążył przez prawie 2 miesiące zmienić wykształcenia z gimnazjalnego na średnie.
Jak do tego doszło?
Zapowiedziana kontrola widocznie się nie odbyła, bo pomiędzy sprawą pani Danuty a pani Barbary minęło pół roku. Więc dlaczego urzędnicy dalej twierdzą że są to przypadki jednostkowe? Obie panie zgodnie mówią: nikt nam nigdy nie powiedział, że czegoś brakuje, że coś się nie zgadza. - Nigdy nie dostałam żadnego poświadczenia, że dostarczyłam dokumenty – mówi pani Barbara.
Kobiety twierdzą, że na pytania: od kiedy widnieją takie dane w systemie oraz kto i kiedy je wprowadził, urzędnicy odpowiedzieli, że nie wiedzą, ponieważ nie mają takiego programu, żeby to sprawdzić.
Zamiast pomagać, utrudnia
- Nie zarejestrowałam się tam po to, żeby dostawać ubezpieczenie i tracić czas, żeby co miesiąc podpisać papierek, że przyszłam. Urząd pracy powinien pomagać w znalezieniu pracy, podnosić kwalifikacje zawodowe. A co oni zrobili? Nie mam słów, żeby to opisać, oni zniszczyli mi tyle lat życia! – mówi rozgoryczona pani Barbara. - Najgorsze jest to, że żyłam w nieświadomości. Nikt nigdy mi nie powiedział, że coś jest nie tak. To absurd! - uważa.
Pani Danuta dodaje. - Ja przecież z moimi kwalifikacjami mogłabym pracować na miejscu tych kobiet! Gdy zapisano mnie na kurs komputerowy na jakimś odległym miejscu, przede mną korzystały z niego osoby po zawodówce. Jak mam teraz nadrobić ten stracony czas? Nie ma dowodów na to kto i kiedy zrobił bałagan w danych. Nikt za to nie odpowie i nikt mi tego nie zrekompensuje. To skandal – twierdzi.
Urząd pracy widzi to inaczej
Urząd pracy zapewnia, że nie było więcej zgłoszeń o podobnych sytuacjach. W urzędzie pracy nie wiedzą też, czy do pomyłki doszło. A jeżeli tak, to z czyjej winny. - Trudno nam powiedzieć jak i do czego mogło kiedyś dojść. Mamy w archiwum około 100 tys. akt. A rocznie rejestrujemy około 12 tys. osób – podkreśla dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Wodzisławiu, Anna Słotwińska-Plewka, która rozmawiała z panią Barbarą.
Ze względu na ochronę danych pani dyrektor nie może jednak przekazywać szczegółów zdarzeń dotyczących konkretnych osób. - Możemy jedynie mówić, jakie są ogólne zasady i czym one skutkują. Nie mogę więc wiele powiedzieć o tym jednostkowym przypadku, natomiast sytuacja przedstawiona przez tą panią wyglądała nieco inaczej. Nie do końca jest to taki problem, jak ta pani to przedstawiła, ale jeżeli tak to czuje, ma oczywiście prawo sądzić po swojemu. Pani podczas rozmowy pokazywała mi swój dokument, mówiła, że doniesie go jak będzie termin zgłoszenia. Odpowiedziałam jej, że będziemy jej pomagać dalej, jak to tylko możliwe – podkreśla pani dyrektor.
A zasady ogólne są takie: jeżeli bezrobotny przychodzi do rejestracji, przedkłada dokumenty na podstawie których urząd pracy określa status i uprawnienia tej osoby oraz wprowadza informacje do bazy. Bezrobotny przedstawia oryginały, a ksero tych dokumentów zostaje w urzędzie.
Sprawdzają w archiwum
Jeżeli w momencie ponownej rejestracji bezrobotny twierdzi, że przy poprzedniej już przyniósł ten czy inny dokument, to urzędnik musi sprawdzić to w archiwum. - I wówczas wyciągając akta z archiwum analizujemy, jakie dokumenty rzeczywiście posiadamy, jakie nie. I na podstawie tych dokumentów wprowadzamy informacje do bazy. Później osoba bezrobotna przy kolejnej wizycie jest poinformowana, że na przykład tego czy tamtego dokumentu nie ma. I że powinna go donieść – wyjaśnia pani dyrektor.
Dostęp do akt w każdej chwili
Urząd pracy podkreśla, że bezrobotny w każdej chwili ma wgląd w swoje dane. Musi się tylko wylegitymować i w każdej chwili są one dostępne. Poza tym przy każdej wizycie akta są na biurku podczas rozmowy.
Zdaniem urzędu wewnętrzna procedura weryfikacji danych jest wystarczająco sprawna. - Dokładnie, skrupulatnie i szczegółowo sprawdzamy dokumenty, więc w tym zakresie nie ma co zmieniać – zaznacza pani dyrektor.
Urząd podkreśla, że trudno mu się odnieść do takich zarzutów wodzisławianek jak na przykład to, że w teczce nie było zaświadczeń o urlopie wychowawczym, ponieważ to znów sprawa konkretnej osoby. - Ale w odniesieniu do zasad ogólnych jest teraz pytanie, czy urlop wychowawczy był w czasie zatrudnienia? Bo jeżeli w czasie zatrudnienia, to jest to po prostu wpisane w świadectwie pracy – zaznacza pani dyrektor.
Pani dyrektor zwraca też uwagę na fakt, że zgodnie z definicją ustawową bezrobotny ma wystarczające kwalifikacje by podjąć dane stanowisko pracy, to urząd ma prawo taka ofertę dać, a bezrobotny ją przyjąć. Nie zawsze bowiem są oferty pracy, które odpowiadałyby kwalifikacjom osoby bezrobotnej. - Ale oczywiście staramy się to zawsze robić na zasadzie wspólnych uzgodnień - dodaje szefowa.
Anna Stochmiał, (mak)
Komentarze
72 komentarze
Po tylu latach od opublikowania tego artykułu nic się nie zmieniło. Człowiekowi z wykształceniem, po konkretnym kierunku urząd pracy nie potrafi znaleźć pracy ani zorganizować stażu w wyuczonym zawodzie. Radź sobie człowieku sam. Na własną rękę szukaj pracy i załatwiaj staż. Zero jakiejkolwiek pomocy i uzyskania konkretnych, rzetelnych informacji ze strony urzędu. Zamiast tego PUP wysyła do pracy i to w dodatku na odpowiedzialne stanowiska niedostosowanych społecznie, niekompetentnych, bezczelnych i pozbawionych szacunku do kobiet partaczy, psychopatów bez wychowania, kultury osobistej i odpowiednich kwalifikacji, którzy nie mają bladego pojęcia o wykonywanej pracy, odstawiają fuszerkę, niszczą powierzony im przez pracodawcę sprzęt i nie potrafią nawet posprzątać za sobą stanowiska. Jednym słowem PUP to PORAŻKA. Powinno się likwidować tego typu bezużyteczne instytucje. Szkoda na nie pieniędzy podatników.
@Sajn - o ile dobrze zrozumiałem wypowiedzi osób pozostałych to problem jest taki, że osoba kierowana jest jedną w wielu a nie jedną z nielicznych. Cała reszta jest jakby bez znaczenia.
Komentarz poniżej pewnego poziomu [Wyświetl komentarz]
Nie mam pojęcia skąd w Was tyle negatywnych emocji. Też zgłaszam się do urzędu i osoby, które mnie obsługują są w porządku, zanim dostanę skierowanie pytają czy mi to odpowiada, czy dojadę itd. Nie wciskają nic na siłę i dzwonią jak coś fajnego i tez pytają czy jestem zainter. Albo Wy macie pecha, albo ja mam szczęście, nie mam pojęcia.... albo po prostu wiele jeszcze przede mną... PS. I nie wiem o jakich klimatyzowanych pomieszczeniach piszecie? :P No chyba,że w Wodzisławiu są 2 urzędy, a ja o tym nie wiem?
nie wiem o jakiej klimatyzacji piszecie
@ być może, nie wiem, ja byłem zarejestrowany tylko raz, przez kilka dni w 1998 roku ;) Od tamtej pory trzymam się z daleka od tej przesiąkniętej nepotyzmem instytucji...
@znawca - takie "manewry" ogłoszeniowe trwają już od 15 lat jak nie dłużej.
Proponuję napisać do wojewody śląskiego.Niech koleżanka opisze całe zajście i sytuację,która ją dotknęła.My z moją koleżanką (tą chorą na serce,o której wspomniałam niżej,co ma wyższe wykształcenie i od 2011 roku nie dostała stażu z PUP!) regularnie,co jakiś czas piszemy do wojewody śląskiego.Osobiście miałam już 2 razy zmienianych doradców i udało mi się skorzystać z kursu,na którym bardzo mi zależało,który ogólnie jest bardzo drogi ale sfinansował to UP a ja jeszcze dostałam kasę,za to,że chodziłam na ten kurs.Jedyne rozwiązanie jakie widzę w tej sprawie,to jest skarga do wojewody śląskiego.Jeżeli koleżanka będzie zainteresowana to mogę dać namiary
Dziś pojawiło się owo ogłoszenie - http://www.pup-wodzislaw.pl/oferty_pracy/oferta_szczegoly/2748.html Orange, Kotucza 100 w Realu - Rybnik. Koleżanka biegnie co sił po skierowanie, a na miejscu co się okazuje? Że to ogłoszenie jest, ale ono jest ogłoszeniem informacyjnym, żeby było wiadomo, że takie miejsce pracy było, a pracodawca ZANIM JE ZAMIEŚCILI już wybrał sobie pracownika z bazy PUP i musiał to jedynie zgłosić, a oni zamieścić żeby dostał jakiś bonus finansowy z PUPu. Nie potrafię tego "grantu" fachowo nazwać, bo koleżanka jak to opowiadała była mocno zdenerwowana i nie zapamiętała całego wywodu urzędaski. Jednym słowem ogłoszenie jest, ale go nie ma lub jak kto woli, w momencie zamieszczania było już nieaktualne ;p PUP Wodzisław - POlecam.
PUPy dawno powinny być zamknięte, bo generują tylko koszty, a nie przyczyniają się do zmniejszenia bezrobocia, chyba, że sztucznie podkręcają słupki, jak teraz z tymi stażami. A jacy ludzie tam pracują najlepiej obrazuje wezwanie, które dostała moją żona, w sumie nie tak dawno. Z treści wynikało, że ma zwrócić zasiłek za bodajże 3 dni, bo w roku 2009 czy 10 od dnia (tam strzelam) 25 do 28 czerwca pobierała nienależnie zasiłek w UP Katowice. Teraz się pytam - kto jej przyznał ten zasiłek? Urzędaska, czy sama sobie tam poszła, wypisała kwity i kazała wypłacać od tego do tego dnia? No paranoja, odpowiedzialność za błąd urzędasa spadła na petenta...
@koło - rozumiałbym gdybyś napisał, że te kobiety są "cwane" ale pisanie o idiotkach to przegięcie. szkoda, że nie wymyśliłeś tabletki na głupotę, naprawdę szkoda..... dla pewnych osób była by bezcenna ;)
alexxia84-Ale te kobiety nie są winne, większość to idiotki, ale takie się urodziły, kobiety zazwyczaj są głupie, nic na to nie poradzę, tabletki na to nie wymyśliłem. Chce ci po prostu przekazać, że cała instytucja socjalizmu po raz koleii myli się z celem, nikt nie wie po co to jest, nikt nie wie na co to jest, żaden pożądny pracodawca tam nie pójdzie, a kosztuje nas, czyli podatników masę kasy.Mamy internety, komórki, możemy sobie sami szukać pracy i ofert pracy, a PUP chce nas w tym wyręczyć, kto chce pracy, to stwórzmy pokój internetowy i po sprawie, w XXI wieku to PUP jest totalnym przerzytkiem utopijnym z czasów PRLu,które kosztuje nas masę kasy.
@koło - to, że urzędnik za nic nie odpowiada, nie oznacza, że nie można wobec niego wyciągnąć konsekwencji. @alexxia84 - tak z inne beczki, jak znajdziesz sobie sama pracę (nie staż) to przysługuje ci dodatek, o którym raczej nie wspomina się w PUP. to się jakoś ładnie nazywa ale mnie nie pytaj. wałek wysyłania osób masowo może mieć jeszcze 2 opcje. osoby, przy następnej takiej rekrutacji mogą nawet nie być wzywane a papiery z ich podpisami się znajdą. nie wiem czy ktoś stawia datę przy podpisie ;) druga opcja jest taka, że nawet jak nie ma stażu to łatwo wykazać, że zgłosili się chętni do zupełnie innego pracodawcy, który może nawet o tym nie wiedział, a wówczas podstawia się swojego. bo tak wynika przynajmniej z waszych sugestii, że co ciekawsze oferty to tylko po znajomości. zapewne jeszcze jakieś kombinacje z gotowymi podpisami pewnie się znajdą.grunt żeby nikt tego nie sprawdził ;)
Ciesze się @koło,że ci się udalo ich ocyganić!To są głuie,bezkarne (jak piszesz!) baby,które siedzą na swoich stołkach po znajomości,ktoś im załatwił i już.W nosie mają bezrobotnych,po prostu one siedzą, im nic nie grozi,nie dolega (jak piszesz!),chyba,że przyjdzie siostrzenica,ciotka,córka czy tam inna pociotka jakiegoś wyższego od tego co jej fuche załatwił,to wtedy może się jedynie bać o swoją doopę
Raz na 5 miesięcy zdarza się jakiś normalny i ciekawy staż.Np. ostatni na,którym mi bardzo zależało,to było u komornika w Wodzisławiu.Deklarował możliwość późniejszego zatrudnienia po stażu a kwotę 2600zł brutto,czyli całkiem niezła oferta.Kiedy przyszłam ze skierowaniem (umawianie na godzinę),czekało ok 30 osób z PUP.Często są też staże z tzw. d*py,np. facet piekarz,szef,nie potrafiący sklecić rozwiniętego zdania,szuka pracownika biurowego.Napier*ala się równo i mówi,że jak nie będzie nikogo na sklepie,to trzeba też klientów obsłużyć,ok,ok rozumiem,to potem pyta o znajomość języków obcych (hahahahhaha! to nie żart!) w piekarni w Marklowicach :),no widocznie jakieś amrykany i nimcy tam mogą ciepłe bułeczki kupować :).Są też tacy (zdarzyło mi się raz),że facet napalony jak jasna cholera,firma budowlana z Wodzisławia,nie pyta o nic o żadne kompetencje,tylko proponuje wyjazd "służbowy" tzn. "szkolenie" na drugi koniec Polski,z uroczystą kolacją i noclegiem,po 15 minutach znajomości,nawet nie pisnął na czym by moja praca miała polegać ale wierzy,że na pewno sobie poradzę,bo on mi pomoże :D.Cóż życie...Naprawe o PUP Wodzisławskim i skierowaniach na staż mogłabym opowiadać godzinami,mam 2 koleżanki (w tym jedna przyjaciólka),które również mają drugi profil i również mają dużo do powiedzenia,także jakby co,jakby ktoś się chciał zainteresować tym tematem to zapraszam :)
alexxia84-Kiedyś od PUP wycyckałem zasiłek 3 mięsieczny, mimo że w tym czasie zapieprzałem w Niemczech na budowie, myślałem że mnie będą ścigać skierowaniami, ale nie ścigali, co ciekawe, to dostałem 3 miechy jedynie, bo sam się zwolniłem, gdyby mnie szef zwolnił, to miał bym 6 miesięcy, jednym słowem, mogłem pogadać z szefem aby mnie zwolnił i mu działkę miesieczną odpalić, każdy by zarobił na tym biznesie, ale nie płaczę, bo w Niemcach dobro kasa była a jeszcze zasiłek na piwo był.
@mhl999 ty chyba nigdy nie byłeś zarejestrowany w PUP!:).Jest dokładnie tak jak pisze @znawca,o tym co przeżyła jego znajoma,która jest w drugim profilu...Powiedzmy,że tym drugim profilem baby z PUPu zaczęły się interesować ok czerwca!!!Od stycznia do maja nie było zainteresowania wcale,gdyż pierwszeństwo otrzymania stażu miały osoby do 29 roku życia!!!Od tego roku,czy od zimy 2014 (dokładnie nie pamiętam),podzielili bezrobotnych na jakieś profile,żeby ci starsi wiekiem bezrobotni,również mieli jakieś szanse,no ale powiedzmy to wprost,nie w znalezieniu pracy,tylko dostaniu jałmużnej w postaci stażu na 3 miesiące lub 6 miesięcy góra,zwykle żaden pracodawca nie gwarantuje możliwości zatrudnienia po stażu.Natomiast gdybym znalazła sobie pracodawcę (np. bogaty wujek posiadający firmę,chciałby mnie jako stażystę na 6 miesięcy czy 3 miesiące,ja bym miała ten okres stażowego wypłacony przez PUP,on musi koniecznie na skierowaniu wypisać,ŻE DEKLARUJE MOŻLIWOŚĆ PÓŹNIEJSZEGO ZATRUDNIENIA PO STAŻU,przynajmniej na 6 miesięcy!!!).Pytam się zatem dlaczego lub od czego to zależy,że są firmy,które biorą stażystę na 3 miesiące,bez gwarancji późniejszego zatrudnienia (wiadomo,że wywalą cię z prędkością światła!!!) a UP je promuje,wciska do nich skierowania,po 20 osób chętnych na JEDNO MIEJSCE (zwykle jest jedno miejsce a nie jak piszesz,jakiś hurt wolnych miejsc!). Dlaczego oni dostają w ogóle możliwość brania takiego darmowego pracownika z PUP na 3 miesiące,to jest ciekawe.Jakie chody i znajomości trzeba mieć by tak bezrobotnego wycyckać a potem wypluć z powrotem do PUP,np. przed samymi świętami jak pisze @znawca!
mhl999-Urzednik naprawdę prawnie za nic nie odpowiada, tak mówi ustawa, jego przełożony nie jest w stanie go zwolnić za błędy w pracy, może go zwolnić za bumele, za pijaństwo ale nie może go zwolnić za nic nie robienie czy za błędy w pracy, tak mówi ustawa,to nie jest lekarz że może iść do więzienia za błąd lekarski. Za swoją pracę odpowiada każdy, też mi się błędy zdarzały, musiałem po pracy je poprawiać, oczywiście za darmo ,ale dla mnie to normalne i uczciwe, w urzędzie czegoś takiego niema, bo urzędniczka zna swoje prawa, może robić tysiące pomyłek i błędów, jak ją będą chcieć zwolnić, to idzie do sądu pracy i ją przywracają znów do pracy i jeszcze jej odszkodowanie płacą, nie znasz PRL czy jak? Zobacz sobie Alternatywy 4, tam koncówka ci pokarze jak wygląda system. Myślisz że w PUP Wodzisław to ludzie dostali robotę bez pleców?
@koło - jeśli będziesz wychodził z takiego założenia, że urzędnik jest bezkarny to rzeczywiście będzie. jeśli zaczniej wymagać to bądź pewien, że postawy w urzędach zaczną się zmieniać. tyle, że lud w tym kraju jest najwyraźniej strasznie głupi i woli wyjść z założenia, że nic się nie da zrobić. @znawca - to jak ta kasa jest wydawana i za co tak naprawdę są premie, bo wynika, że za gonienie ludzi z od pracodawcy do pracodawcy tyle, że to wyścig szczurów, bez żadnego szacunku do człowieka. przypuszczam, że łatwiej wysłać n osób i paru się załapie niż każdego z osobna, bo może się załapie może nie. tak pracodawca powie, mam komplet i pani może sobie odnotować kawał niekoniecznie dobrze wykonanej roboty. obawiam się jednak, że procedury wewnętrzne są raczej inne. tyle, że nikt tego nie kontroluje, a ludzie nie mają siły czy odwagi zaprotestować z takiego czy innego powodu, bo nie będą się wychylać. nie miałbym nic przeciwko by wyciągnąć z urzędu dane ilu osobom zaproponowano staż w okresie a-b u pracodawcy x. potem bym publicznie, dzięki mediom poprosił o zgłaszanie się osób. nie wiem czy osoby zgłaszające się po staż podpisują jakiś papier. nie uwierzę, że nagle wszyscy musieli się stawić do pup bo termin tego wymagał.
@mhl co tu sprawdzać? Dostali kasę i muszą ją wydać na staże, bo inaczej przepadnie i teraz każda urzędska się chce wykazać... premia pewnie będzie sowita jak któraś się na staż zgodzi z bezrobotnych, a że tylko na 3-4 miesiące bez gwarancji zatrudnienia, to już ich nie interesuje, mają piąć się słupki w górę tu i teraz, a później, to znowu coś kasy dostaną, na kolejne pseudo-staże... Nie ma to jak teraz wziąć staż i przed świętami zostać bez pracy i kasy :]
alexxia84-Po co robić skoro nie trzeba? Nudzi się, to wolantalarnie pracować, ludzie idą do pracy bo muszą. To nie komunizm, dziś trzeba zapieprzać jak sie na państwowym nie pracuje, wygodnie mają jedynie ci co na pańśtwy, robią., czyli urzędasy, górnicy, mundórwka itp a inni muszą na nich zarobić, do tego muszą zarobić na emerytów co od wczesnej komuny nie pracują i rencistów, masa kasy idzie, dlatego jedyna opłacalność, to szara strefa.
To jest jeszcze nic,znam taką dziewczynę co jest tam zarejestrowana od 2011 roku i stażu nie dostała hahaha.Ma wyższe wykształcenie(też teraz drugi profil 30+),studia dzienne,jakieś ścisłe,politechnika czy akademia ekonomiczna.Sama szukała może rok pracy,robić nie musi,jej mąż bardzo dobrze zarabia,nie ma żadnego doświadczenia zawodowego,bo po urodzeniu dziecka ciężko chorowała na serce.Zadowolił by ją staż z PUPu,bo stwierdziła,że "nudzi się w domu".Pobrała już chyba ze 30 skierowań na staż wciśniętych przez te baby!No i co?I nic!Serio autentyczna historia!
mhl999-Jakie procedury? Urzędnik jest bezkarny, dowodem jest ten artykuł, pod którym piszemy komentarze, ktoś zawinił, ale nikt nie szuka winnego bo kary i tak przecież nie będzie, więc po co szukać winnego? Tak działąją urzedy i cała socjalistyczna sitwa, wszystko mają wiadomo gdzie, a jedynie prosta i łatwa robota się liczy z wypłatą, za którą płaci podatnik, czyli ten co ciężko pracuje. To po prostu państwowa mafia, co żyje z naszego haraczu, a drogi jak dziurawe są, tak i będą, mimo że płacimy masakryczny haracz tymu socjalistycznemu państwu, jedynie co idzie, to się śmiać z tych absurdów, jak to robił kabaret TEY.
mhl999-Jakie procedury? Urzędnik jest bezkarny, dowodem jest ten artykuł, pod którym piszemy komentarze, ktoś zawinił, ale nikt nie szuka winnego bo kary i tak przecież nie będzie, więc po co szukać winnego? Tak działąją urzedy i cała socjalistyczna sitwa, wszystko mają wiadomo gdzie, a jedynie prosta i łatwa robota się liczy z wypłatą, za którą płaci podatnik, czyli ten co ciężko pracuje. To po prostu państwowa mafia, co żyje z naszego haraczu, a drogi jak dziurawe są, tak i będą, mimo że płacimy masakryczny haracz tymu socjalistycznemu państwu, jedynie co idzie, to się śmiać z tych absurdów, jak to robił kabaret TEY.
może nowiny.wodzisławskie prześledzą procedury? skoro lud mówi, że jest coś nie halo to warto to zbadać w celu poprawy sytuacji ;)
Prowda je tako, że pracownik i pracodawca w PUP nigdy się nie spotko, bo pracownik szuko normalnej roboty a pracodawca normalnego pracownika,jak jest normalny pracodawca, to nie brakuje mu pracowników, podań i zgłoszeń mo co nie miara, jakoś nie widać aby firmy znane zgłaszały się do PUP, zazwyczaj są to "stali" pracodawcy, co szukają "niewolników" co za grosze bydą zapieprzać, tak samo z tymi co tam są zatrudnieni, robią na lewo i idą do PUP aby mieć ubezpieczenie, po prostu na poważnie to nikt tam nie szuko roboty ani na poważnie nikt tam nie szuko na stałe pracowników, bezsensowno instytucja.
Nierozumia wos, po pierwsze urzędniczka to waszo sługa, to wasz parobek, który państwo zatrudniło, aby wom pomogać w życiu. Skoro urzędniczka was wysyło w koszta, to prosto godka :"pani urzędniczko, nimom na bilet, bo musza chlyb kupić, porzyczo pani, dostana staż, zarobio to oddom, jak pani nie porzyczo na bilet to nie dojada" i baba mo pogodane, w końcu żeście bezrobotne, skoro urzędniczka mo wom służyć, to musi wom dać na bilet, choćby z swoich, bo to was sługa. Kamarat mi kiedyś godoł, jak prziszoł się zarejestrować, to baba się go pyto że mo oferty pracy, ale do tych z stopnień niepełnosprawności, wiec się go pyto czy mo taki stopień, gość zdrowy jak koń, a ona dali go nagaduje że jak by się załatwił stopień, to by miała do robota, więc kumpel się ją pyto, co się mo sikyrą uciąć aby dostoł tyn stopień, bo palec to chyba za mało. W tym urzędzie rychtyk jakiś niedorobione baby muszą robić, kożdy z tych ciuli się śmieje.
No bezrobotny zapisany do PUPu w Wodzisławiu musi być bardzo bogaty!Mieć na bilety i na benzynę,wysyłają gdzie popadnie,mi się zdarzyło,że przyjechałam i powiedzieli,że już wybrali w 2015 roku ze 3 razy tak.Teraz zwyczajnie robię dym w klimatyzowanym biurze tych wrednych bab,że nie chcę i już,biorę tylko to co wydaje mi się atrakcyjne i normalne
No właśnie znajoma musi dziś jechać do ościennej wioski na rozmowę w sprawie stanowiska, gdzie w wymaganiach było jak byk napisane znajomość oprogramowania CAD/CAM choć nigdy nie miała z tym środowiskiem styczności, to ma jechać z kwitem na staż. Koszt wycieczki 3.80zł x 2 :] I już musiała pobrać nowy kwit na staż w innym miejscu, w szkole, całe szczęście tam dojedzie za 2zł x 2...
@mhl999-takie praktyki w Wodzisławskim PUP'ie to standard,często na miesiąc bezrobotny jest "goniony" kilka razy po firmach i nic z tego się nie rodzi tylko dlatego aby pani za biurkiem się wykazała że coś robi,nagminne jest "wciskanie skierowań" kiedy to jest ogłoszenie pracy typu szukam pracownika ochrony z licencją 1/2 stopnia ( dziś wpis na listę kwalifikowanych pracowników ochrony fizycznej) a PUP jak z lini taśmowej wysyła ludzi bez tego i nie przegadasz do palicy tej za biurkiem,że np zwykły kurs to coś innego! jeśli odezwiesz się nawet grzecznie to ego kobitek w tych klimatyzowanych pokojach bardzo ucierpi no bo jak bezrobotny może coś wiedzieć i na czymś się znać,nie masz szans aby dogadać się z tymi babami bo nawet nie chcą słuchać jeszcze troszkę to osoby szukająca pracy w PUP in Wodzisław muszą się wykazać sposobem zarobienia pln przed rejestracją w tym urzędzie tylko po to aby było go stać na bycie osobą bezrobotną.
wyjaśnijcie mi jedno - PUP kieruje na staż po czym okazuje się, że stażu nie ma? Można by rzec są generatorami kosztów dla bezrobotnych, którzy jakoś tam muszą dojechać by dowiedzieć się tylko tyle, że ktoś ubiegł mnie i zwinął staż z przed nosa? Gdzie tu sens i logika?
Tak, jest w tym profilu, ale od niedawna, chyba od 3 tygodni (nie wiem dokładnie) i właśnie od tej pory ją tak molestują tymi stażami. Wcześniej też się zgłaszała raz na 2 miesiące i nigdy nic dla niej nie miały, kazały samej sobie szukać.
Mówisz,że teraz te jędze tak dzwonią...A ta znajoma jest w tym profilu (30+)?Też mam ten profil ale jeszcze do mnie nie zadzwoniły ani razu,poza tym jak tam idę to im zawsze marudzę,że nie chcę bo mi nie odpowiada,pobrączą,poboczą się,walną jakąś głupią oddzywkę za którą oczywiście nie jestem dłużna:) ale jakoś dają mi spokój.Raz na dwa miesiące się głoszę.Przyjaciółka co prawda częściej i też zawsze jej tego więcej nacisną (powiedzmy za jedną wizytą aż 3 skierowania na staż,ale od 3 lat stażu nie dostała :D ).Nie wiem od czego to zależy...Może od tego,kto jest bardziej miły do tych bab to dostaje więcej skierowań.Ale mówisz,że teraz dzwonią...Lada dzień jadę na wakacje i nie zgłosiłam tego,mam nadzieję,że nie zadzwonią jak mnie nie będzie,by powiadomić mnie potem,że mnie wypisali
To jest nic, bo jeszcze tam nie była z tym kwitem, a już dzwoniła trzecia urzędaska z nowym stażem :D one chyba premie mają za rozdawanie skierowań na staże ;p I kiedyś kumpela miała jedną babkę, co się nią zajmowała, a teraz lata od jednej do drugiej po biurach, a te się prześcigają w rozdawnictwie kwitów... i ciekawe czy jutro z czwartym stażem nie zadzwonią O_o
800 zł lol.To tipsy zrobię koleżanką nielegalnie,kasując 50zł,3 razy w miesiącu zagram ave marija na ślubie-120zł za występ a baby w urzędzie proponują nam 800zł za 8h staż pracy,gdzie roboty często tyle,że se można rączki ujebać :D
@znawca znam to hahaha.Moja przyjaciółka dostała to skierowanie.To CAD/CAM,to chyba było do tych nieruchomości,w przychodni w Wodzisławiu na blokach.Baba w urzędzie dosłownie wcisnęła jej to w łapy,strasząc,że jak nie weźmie,to ją wypisze,bo to znaczy,że nie podejmuje chęci (wiem bo byłam z nią).Na szczęście w tych nieruchomościach byli bardziej kumaci i normalni ludzie,nie owijali w bawełnę,że to tylko na 3-4 miesiące i brak możliwości zatrudnienia bo "nie mają etatów".Podziękowała a na skierowaniu wypisali jej rekrutacja w trakcie czy jakoś tak.Boki zrywać ze śmiechu,nawet staże obsadzane po znajomości,ochłapy 800zł :D
Ciąg dalszy - przynosi kwit ze szpitala i tłumaczy jak było, że już komplet, a ta się tylko głupio uśmiecha (pewnie pomyślała: u nas to samo, cyrki z konkursami, a stanowiska już dawno obsadzone) i odsyła do innego pokoju, do innej urzędaski, a tam już czeka z nowym skierowaniem, znowu na staż oczywiście... Wymagania - znajomość programu CAD/CAM :) Kumpela jej tłumaczy, że nigdy z oprogramowaniem do projektowania nie pracowała... ale to nic, co to ją obchodzi jak sama nie wie co oznaczają te skróty, kwit już wydany i ma jechać się stawić ;p Ciężkie jest życie urzędnika w PUP Wodzisław. Przychodzą jakie petenty dziwne, co to wymyślajo, że nie znajo, a kogo to obchodzi? Kwit wydany i się ciesz babo na staż :D
Najlepsze jest ostatnio rozdawnictwo skierowań na staż dla osób, które przeszły do tzw. drugiego profilu - czyli już sobie nie mają szukać pracy same, tylko wielce łaskawy urzędnik szuka dla niego. Znajoma dostała i tak oto to wygląda: staż w szpitalu w Wodzisławiu - skierowanie wydane w piątek, od razu telefon do szpitala i Pani w kadrach informuje, że "kerowniczki" odpowiedzialnej za staże nie ma, jest na urlopie, ale od poniedziałku będzie już w pracy. W poniedziałek przed 9:00 była już tam z kwitem i co jej kerowniczka powiedziała? "Mamy już komplet" :D Już pal licho, że pochytane znowu ktoś miał, znajoma znajomej, sąsiadka czy kuzynka, bo to i tak tylko na 4 miesiące, ale fakt, że wciskają komuś same skierowania na staże po 4 miesiące bez gwarancji zatrudnienia i to matce, która ma dzieci na utrzymaniu i ma wyżyć za 800zł ze stażu, zamiast dać "normalną pracę za 1200zł" ehhh. Ale widać dostali pulę z unii i trzeba na chama organizować staże żeby to wydać, bo jak się nie wyda całej kasy, będą kłopoty... a że ktoś za 4 miesiące wróci znowu będzie bez pracy, to już ich nie interesuje :) POlska.
Oberwator_R-Wszyscy chcą socjalizmu,nikt nie chce wolnego rynku,pamiętej że większość ludzi mo wpojony niewolizm, ludzie wolą być niewolnikami, niż być na swoim, a władza i pracodawcy ich tak szkolą, aby dali byli niewolnikami. Taki je socjalizm, co zrobisz,nikt nie chce wolnego rynku,to też biyda musi być.
UP-y to to jeden z wielu przykładów walki ze skutkami zamiast usuwania przyczyn. Zamiast wydawać kasę na walkę z bezrobociem trzeba po prostu przestać przeszkadzać tym którzy chcą w tym kraju pracować "na swoim" i przestać ich traktować jak potencjalnych przestępców. To wymaga jednak innej polityki państwa. Pro-obywatelskiej i pro-narodowej a nie pro-kolesiowskiej.
gyniuś-przyznej sie, kogoś jeszcze do państwówki wciepoł, cera żeś wcepoł do NFZ, synka za rechtora, przyznej się kogoś z swoich łepków wciepoł do urzędów, bo widza żeś je szycha w Raciborzu, taki typowy mafioso,co bogactwo zapewni swoim dzieciom za pomocą włądzy przez podatników.
alexxia84-Trudno mi odpowiedzieć na twoje oskarżenia, ja bym poszedł do dyrektorki PUP a jak to by nic nie dało, to może warto zainwestować w adwokata i sąd, skoro masz wykształcenie, łeb matematyczny, znasz ten fach, szef danej placówki jest ci na rękę, to bym tego nie popuścił. Jak chcesz skierowanie, masz ku temu wykształcenie to musi ci dać na staż.Jaki nie chce to stosujesz metody prawne,jaknie pomagają to zaczynasz myśleć inaczej,pamiętaj że na każdego h.a jest sposób.