"Czego się k*** drzesz?" Warunki na jastrzębskiej porodówce
Na jastrzębskiej porodówce personel dopuszcza się nadużyć w stosunku do pacjentek. Tak uważają twórcy raportu na temat warunków panujących w naszym szpitalu w ciągu ostatnich kilku lat. Autorzy wskazują, że kobiety często spotykają się z wyzwiskami i są traktowane przedmiotowo.
Raport został przedstawiony podczas piątkowego spotkania jego autorów z przedstawicielami magistratu.
- Przede wszystkim niedopuszczalne jest używanie w stosunku do pacjentek obraźliwych komentarzy. Aż 30% kobiet wskazywało, że takie komentarze padają ze strony personelu medycznego: "Przez tonę tłuszczu nie da się wszystkiego dokładnie zbadać, a później spytał - "kiedy ostatni raz oglądała się pani w lustrze?". "Stara a głupia, masz leżeć aż urodzisz, po co panikujesz. Każdy kiedyś rodził".”Nie masz siły, taka jesteś słaba, zachowujesz się jak dziecko, zrobić miałaś siłę a urodzić nie?!" "Zamknij mordę". "Czego się k*** drzesz" - mówi Olga Vitoš, jedna z autorek raportu.
Pacjentki zgłaszają także, że były traktowane z wyższością (19%), a personel medyczny nie odpowiadał na ich pytania (16%). Aż 16% kobiet uważa, że w szpitalu podczas porodu złamano ich prawa, a kolejne 22% nie jest tego pewne. 21% procent kobiet czuło sie zmuszanych do czegoś przez personel medyczny. 33% kobiet wskazuje, że niektóre czynności wykonywano za mało delikatnie w tym głównie badanie wewnętrzne. 16% kobiet wskazuje, że badanie wewnętrzne wykonywano bez ich zgody. 68% kobiet po porodzie w jastrzębskim szpitalu uważa poród za złe doświadczenie, z czego 16% za traumatyczne.
Tylko 4/10 kobiet wróciłoby do tego szpitala. Na uwagę zasługuje także duża medykalizacja porodu. Aż 7/10 kobiet otrzymuje syntetyczną oksytocynę. Wskaźnik cesarskich cięć wynosi aż 46% a nacięcia krocza wykonywane są u 4 kobiet na 10.
- Zwracam uwagę, że kobiety, które przeżyły traumę przy porodzie mają objawy stresu pourazowego. Znam przypadki, że muszą się przez to leczyć psychiatrycznie. Niektóre rezygnują z kolejnych dzieci lub kategorycznie nie chcą wrócić do tego szpitala. To jest ogromny problem w całej Polsce. Nadużycia na porodówkach są nadal obecne i należy z nimi walczyć - podkreśla Olga Vitoš.
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju zapowiedział zbadać opisane w raporcie zdarzenia. Zostanie wydany komunikat, który dyrekcja nadeśle, po zapoznaniu się ze sprawą.
Komentarze
67 komentarzy
Rodziłam w Jastrzębiu w 2017 ( najpierw patologia ciąży potem, 2 podejścia z oxytocyną i ostatecznie cc), potem trafiłam jeszcze dwa razy z poronieniami zatrzymanymi (ostatni raz w 2020). Mając porównanie z innym szpitalem powiem, że Jastrzębie w tym porównaniu wypada naprawdę dobrze. Położne z ginekologi/patologi to są anioły. Nie pamiętam wszystkich imion, ale np pani Magdalena K.- cudowna, kochana kobieta, takie "słoneczko". Tak samo położna oddziałowa pani Joanna- serdeczna, wrażliwa na cierpienie pacjentki. Po porodzie też miałam bardzo miłą położną chyba pani Bożenka. Na tyle położnych, pielęgniarek i salowych (ginekologia/ patologia, porodówka i poporodowy) jedna pani była niesympatyczna. Reszta - rewelacyjne kobiety. Lekarze włącznie z panem ordynatorem wyrozumiali, zaangażowani ( raz trafiłam na wyjątek od tej reguły- słownie raz!). Zarówno ginekolodzy jak pediatrzy moim zdaniem bez zarzutu. Na wszystkie pytania, wątpliwości otrzymywałam odpowiedź. Jedyny minus dla mnie to, że córcie do przytulenia dostałam dopiero po kangurowaniu przez męża ( jeszcze na sali operacyjnej, no ale trochę na to musiałam czekać, a zależało mi na tym, żeby ją zobaczyć od razu). Podsumowując na tyle czasu i ludzi miażdżąca ilość sytuacji i przeogromna większość pracujących w Jastrzębiu ludzi na ogromny plus. Za co jestem bardzo wdzięczna. Artykuł stary, ale może komuś przyda się moja opinia. A i jeszcze jedno- pacjentki też bywają różne. Pozdrawiam!
Dlaczego więc te niezadowolone Panie, w szczególności wobec których rzekomo użyto tak obraźliwych słów nie podjęły odpowiednich kroków i nie odważyły się personalnie wskazać osoby, które takie słowa kierowały? Skoro wówczas nie zgłosiły tych spraw PRZYNAJMNIEJ do Rzecznika Praw Pacjenta, to w jaki sposób twierdzą, że złamano ich prawa, skoro najprawdopodobniej ich nie znają.
Inną sprawą jest to, że same ankiety były anonimowe, co z góry powinno podważać ich wiarygodność.
Wyniki nijak mają się do rzeczywistego oblężenia oddziału, na który przyjmowane są Panie nie tylko z Jastrzębia, ale chociażby Rybnika, Wodzisławia, Żor.
Tereska , co ma pieska o co ci chodzi ? " A potem sie obudziłam. To był piękny sen" ??
Nie , nie był to piękny sen tylko realny prawdziwy poród . Co jak co , ale każda z nas ma inny próg bólu jedną boli drugą nie ;) . Pozdrawiam
@Jastrzębianka
"Rodziłam u nas w szpitalu trzy lata temu i byłam zadowolona z porodówki ,pielęgniarki były bardzo miłe a położna przemiła kobieta"
A potem się obudziłam. To był piękny sen.
Rodziłam u nas w szpitalu trzy lata temu i byłam zadowolona z porodówki ,pielęgniarki były bardzo miłe a położna przemiła kobieta -takich położnych jak Pani Beata Jakubiec powinno być więcej .Przepraszam, że z imienia i nazwiska ale ta położna zasługuje na medal najlepszej położnej w tym szpitalu . . Oczywiście mój poród mnie nie bolał ale jak już doszło do szycia to zrobiłam się blada jak ściana i pytanie położnej padło czy coś się dzieje czy jest mi słabo bo strasznie pani zbladła a ja na to nic mi nie jest dobrze sie czuje tylko bardzo boje sie igły i szycia i wiecie co śmiałyśmy się . Pani Beata była w szoku i powiedziała , że chciałaby wiecej takich rodzących pacjentek , wspominam to jak kazała mi troche poprzeklinać przy mężu pokrzyczeć ale ja nie chciałam , chciałam tylko jednego zadzwonić do mamy na wideo rozmowę aby moja mama widziała jak przebiega mój poród , ale niestety lekarz powiedział ze telefonu na sali nie można używać ,ważne było to że mąż był i wspierał podczas porodu . Gdy już urodziłam położna przyszła pogratulowała dała kilka cennych wskazówek i poszła dalej do pracy a opieka po porodzie też była na dobrym poziomie wiec ja nie narzekam.
Proponuje chodzić tam z dyktafonem. Nagrywać i karać to chamstwo w białych kitlach.
Bo niestety to jest normą. Choć zdarzają się położne z "sercem na dłoni", ale są w zdecydowanej mniejszości. I są zahukane przez wredną większość białego, publicznego personelu...
Podwyżki im dać!
A facjatę Gadowskiego widać wszędzie!
Dlatego ja polecam Wodzisław, urodziłam w tamtym roku i mam bardzo dobre wspomnienia. Może szpital nie razi pięknościa, ale personel był super. A jak poszłam do szpitala w Jastrzębiu na początku ciąży z krwawieniem to nie dość, że czekałam 2h aż mnie ktoś zbada A jak już to łaskawie zrobiła Pani doktor w zaawansowanym stadium grypy to się jeszcze zachowywała w stosunku do mnie jakby to przeze mnie była chora. Dlatego trzeba sie umiec odezwać do takich żeby sobie nie myśleli, że są wyżej od innych i mogą innych jak śmieci traktować.
Ja miałam taki poród o którym nie chcę pamiętać, mała miała 2 latka i 2 m-ce jak zaszłam w ciążę i umówiłam się już wstępnie z moim ginem że zrobi mi cc, jeśli zdobędę papierek od jakiegoś specjalisty ze wskazaniami do cc. Uważam iż skoro medycyna zaszła tak daleko że przeszczep twarzy, serca, siatkówki czy kończyn już nikogo nie dziwi, to pomoc chirurgiczna (CC) przy urodzeniu dziecka nie powinna być niczym nadzwyczajnym i kobiety powinny mieć zawsze te dwie opcje rzetelnie przedstawione i pozostawione do wyboru. A u nas panuje chore czarowanie rzeczywistości przez media (m.in. te głupie różowe gazetki dla mam które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością),że SN jest lepszy, po to żeby kobiety wolały urodzić naturalnie- BO JEST TO 2 RAZY TAŃSZE DL SZPITALA!!!
Rodzilam 2013 i 2016roku i szczerze trafilam na mily personel nie moge narzekac jedynie raz wkurzylam sie jak w 2013 roku przyszlam o 3 wnocy do szpitala krwawilam bole pierwszy porod wiec jak tak siie zadzialo zemna to pojechalam do szpitala to obudzilam pomocnice lekarza i domnie powiedziala dlaczego rano nie przyszlam bo niewyspana a mowiono ze z krwawieniem czeba do szpitala oczywiscie bylam po terminie a tak pozniej bylo miło????
Dlaczego na porodówce lepiej traktuje się pacjentki będące rodziną lekarzy czy pielęgniarek. Może mi to ktoś wyjasnić? czy w pisowskim panstwie tak juz będzie i to norma?
Też tam chciałem rodzić i szczerze mówiąc, nie polecam.
Byłem tak jakoś dziwnie traktowany przez personel medyczny, jakbym był dziwolągiem. Wyprosili mnie nawet.
Zupełnie tego nie rozumiem.
Rodziłam w zeszłym roku w Jastrzebiu i jeżeli będę w kolejnej ciąży to pójdę właśnie tam. Poród przebiegał sprawnie cieszę się ze trafiłam na położna Alinę, bardzo opanowana i stanowcza przez co czułam ze jestem w dobrych rękach. Ważne jest również ze w naszym szpitalu jest odział dla maluszków.
Jakaś zdesperowana położna się odezwała i wyzywa ludzi. No ładnie tam się musi dziać na tej porodówce, jak taki element tam pracuje. Jak długo dyrektor będzie takie chamstwo tolerować!
Super odpowiedz! Teraz ciaza to ciezka choroba, miesiac po zaplodnieniu juz sa na L-4. A pord to juz niesamowity wyczyn i ciezka trauma! Wspolczuje ich dzieciom, ktore rodza w nieziemskicj bolach! Beda z nich takie same mamlasy jak ich matki-meczennice.
A co miały robić? Kołysanki ci śpiewać, za rączkę trzymać? Poród to normalna sprawa, dzieje się sam. W razie komplikacji wkracza lekarz, a w czasie właściwej akcji porodowej jest położna i często lekarz. Oni wiedzą co robią, a na takie panikary i histeryczki muszą być odporni.
W Katowicach lekarze jakby mieli inną wiedzę i uczyli się z innych książek . Tam nastawieni wszyscy na dobro pacjenta całałe umiejętności w ykorzystują aby pomóc.Tu człowieka wykończą. Może dwóch lekarzy na tym oddziale jest ok.
Podczas porodu położne miały na wszystko czas tylko nie na zajęcie się moją osobą.W trakcie porodu załatwiały swoje prywatne sprawy rodzinne Nie dziwię się że kobiety nie chcą rodzić kolejnych dzieci a ile dzieci umarło bądź zostało okaleczonych przez błędy przy porodzie...
Położne nadal wykonują szycia za lekarzy i inne zabiegi? Bo konowałom się nie chce?
Ja także rodziłam w Jastrzębiu i nie mam specjalnie złych doświadczeń akurat mój poród był świetny trafiła mi się bardzo kochana pani położna tylko za jedną panią nie przepadałam, miała wiele zastrzeżeń co do ubrań na porodówce typu kolor a reszta pań była bardzo mila a po porodzie to już wgl było świetnie bo jak leżałam z córeczką na tym drugim oddziale personel był bardzo pomocny miałam dużo problemów z karmieniem bo to mój pierwszy malec i do tego jestem młodą mama. Więc uważam że jeśli miałabym znów rodzić to w Jastrzębiu.
Ale rozbestwione dziunie tu jęczą. To takie, co ledwie wejdą do szpitala a już narzekają, że śmierdzi jak w szpitalu. Nie ma opieki takiej jak w serialu, nie niańczą, nie głaszczą, nie ma pojedyńczego pokoju! Boże! a poród boli! A nie powinien! I nikt się nie cacka z dziunią, bo nie jest sama, a boleć powinno.
Cierp ciało, jak się chciało...
Jutro zrobię dochodzenie bo nie mogę uwierzyć że tak jest pracuję w tym szpitalu ,i nie dowierzam
Zgadza się . Położna krzyczała, była chamska, robiła miny i komentarze,że brzydzi się. Pokłóciłam się z nią, nie interesowało j? co do niej mówię i o co proszę, chociażby wybór pozycji podczas porodu, nie interesowało w jakiej pozycji jest mi lepiej, tylko swoje narzucały bez możliwości dyskusji. Badania i sam poród bez jakiejkolwiek intymności, wszystko obnażone. Pierwsze dziecko rodziłam w Katowicach i zarówno personel jak i warunki zadbania o ciężarną w kwestii intymności duuuużo lepsze! Zdecydowanie nie polecam szpitala w Jastrzębiu, porodówki.
Takie złe opinie maja kobiety z Jastrzębia i okolic rodzace w tym szpitalu. Mają prawo do opisywania swoich doświadczeń bo zależy na jaką zmianę sie trafi. Mialyscie szybki poród i dobra opiekę wyrozumiala i bez chamskich docinkow to dziekujcie Bogu. Poród w Jastrzębiu jest loterią.
Rodziłam w tym szpitalu 2 razy. Przed pierwszym porodem docierały do mnie informacje, że ten szpital jest beznadziejny, że pacjentki są traktowane jak zło konieczne. Niestety muszę rozczarować hejterów, bo nie mogę złego słowa powiedzieć na ten szpital. Przy każdym porodzie zostałam potraktowana z szacunkiem, bez zbędnych, głupich komentarzy etc. Chociaz przy pierwszym porodzie (w 2011r.) pielęgniarki i położne były "służbistkami" co trzeba było powiedzieć czy zrobić to zrobiły i kropka. Natomiast pobyt w szpitalu przy drugim porodzie (w 2019r.) wspominam z uśmiechem na twarzy. Pielęgniarki i położne, które teraz pracują na porodówce i neonatologicznym to cudowne, ciepłe i życzliwe KOBIETY. Naprawdę Anioły. Być może ja trafiłam na tak życzliwą i fachową opiekę. Jeśli gaktycznie miały miejsce przypadki opisane w artykule to szczerze współczuję.
Cieszę się że mogłaś opisać swoje doświadczenie i się podzielić z innymi pocietym krocze. Każdy ma inny próg bólu i to jest jedno ale podejście z szacunkiem to drugie. W naszym szpitalu dominuje chamstwo. Twój esej napewno pomogl tobie, jest to pierwszy stopień do poprawy samopoczucia ale nie każdy daje w łapę i nie każdy ma dobrą opiekę. To co zadowoliło ciebie dla innym może być niewystarczające.
Może warto się zastanowić nad rzetelnością tego artykułu? te procenty dotyczą 100 przebadanych? 200? 500? Uwielbiam uśrednianie, bo Wisła ma średnio 80 cm głębokości, a ludzie się w niej topią (to nie jest średnia zbadana).
Sprawa porodu jest tak indywidualną kwestią, że takie artykuły powinny mieć zakaz wymieniania szpitali z nazwy. Ktoś chce rodzić w Żorach, ok proszę bardzo. W każdym innym mieście w Polsce? Spoko, każda z nas ma do tego prawo. I zapewniam Was, że i w Żorach i w innych miastach w Polsce spotkałam się z opinią, że poród i personel był fatalny. Nie zabraniam walczyć nikomu o swoje prawa, bo nie o to mi chodzi. Skrajne przypadki trzeba zniwelować. Ale nie da się tego zrobić kosztem całej placówki, tylko każdym przypadkiem indywidualnie. Nie walczymy o odszkodowanie z całym personelem, tylko z konkretnym lekarzem lub położną. Po co więc pisać takie sprawozdania. Trzeba wziąć pod rękę kobiety z traumą, zbadać, czy sam poród był traumą czy przyczynił się do tego faktycznie personel (bo sorki, ale znam kobiety, które zaraz po porodzie wieszały psy na każdym kto ich dotknął, a jak już hormony się uspokoiły, okazało się, że było wszystko zgodnie z praktyką) i jeśli jest to wina kogoś "z obsługi" wtedy się tym zająć. A nie pisać takie rzeczy.
Sama urodziłam dwoje dzieci w szpitalu w Jastrzębiu i słowa złego powiedzieć nie mogę i nie zamierzam. Jedno dziecko przez sprawną i konkretną położną zostało uratowane, bo gdybym swoimi jękami i stękami jeszcze przedłużała porób udusiło by się o pępowinę, o którą było kilka razy owinięte. Nacięcie krocza mimo ciągłego masażu też było konieczne, bo najnormalniej w świecie, z tym całym balastem dziecko by się nie wydostało. I myślicie, że ktoś miał czas pytać o to czy mnie ciąć? Nie zawracali sobie papierkami głowy, robili co musieli. I rozcinanie krocza, to nie jest praktyka w stylu "widzimisię", bo przy obu porodach położne starały się, żeby udało się bez rozcięcia (przy drugim nie było potrzeby). Więc przestańcie się nad sobą rozczulać (nie mówię do osób, które zostały na prawdę źle potraktowane), tylko zastanówcie się, czy gdyby nie położna, która sprowadziła Was do pionu, albo cesarka po kilku godzinach porodu, bez Waszej zgody, to czy byłybyście dziś matkami?
Tak samo cesearki. Wskaźnik dotyczy decyzji w czasie porodu przy komplikacjach, czy "aa ta wygląda na cesarkę, na stół!", czy może "cesarek na zamówienie"? Bo to ostatnie na pewno mocno podnosi ten procent...
Mogła bym tu pisać jeszcze wiele, ale po co. Podkreślam ponownie, nie "hejtuję" obrony swoich praw, tylko zwracam uwagę na brak indywidualnego podejścia do problemu.
Q - może właśnie z powodu opinii, która nie koniecznie musi być prawdziwa. Jak ja rodziłam to większość dziewczyn było z Rydułtów (może dlatego, że tamtejsi lekarze i położne przeszły do J-bia po likwidacji porodówki u nich), były z Wodzisławia, z Pawłowic i z Żor tez była dziewczyna. Znajoma rozważała poród w J-biu, rodziła jednak w W-wiu bo miała rzut beretem (wolała J-bie ze względu na to, że wśród naszych znajomych ta porodówka ma dobra opinię, jednak zdecydowała się zaryzykować, nie żałowała, W-aw też chwaliła). Sporo dziewczyn, które znam chodzi do lekarzy, którzy sa w Żorach i dlatego tam potem chcą rodzić. A gadałam kiedyś z pewnym tatusiem, którego żona była wtedy w ciąży, i jak ona to nie chce w j-biu rodzić bo jest tam tak źle. Ale tatuś i jego żona chcieliby najlepiej rodzić w prywatnej klinice, i chyba w koncu rodzili w Bielsku. Jak ktoś się uprze to będzie przekazywał bzdury w nieskończoność a potem wystraszone kobiety boją się ryzykować rodzić w tak strasznym miejscu. Mna zajęli sie na porodówce dobrze, na noworodkach też.
Niestety tak jest. W całym śląskim województwie tylko jedna porodówka w Katowicach wypada dobrze w raporcie i według fundacji Rodzić po Ludzku. Co do szpitala w Żorach wypada podobnie jak w Jastrzębiu.
Najgorzej jest kiedy szybko musisz dotrzeć do szpitala na porodówkę. Może nie być możliwości zdążyć dojechać na oddział o dobrej renomie, gdzie takie procedery są niedopuszczalne. W Jastrzębiu to niestety normalne.
Tak w Żorach wszyscy chcą rodzić, he he he. Nawet moja świnka morska zażyczyła sobie poród w Żorach. Czegoś ty się człowieku nażarł?
Jeżeli jest tak dobrze, to dlaczego tyle jastrzebianek decyduje sie na porod w sąsiednich Żorach?
Bzdury na 100%.Gratuluję wypaczonej wyobraźni autorce tych kłamstw. Nie ma przymusu rodzenia w Jastrzębiu skoro tu tak strasznie i nie rozumiem sensu oczerniania personelu.
Chyba komuś zależy na medialnym zniszczeniu wizerunku jastrzębskiego szpitala. Wiadomo że obecnie najgorszym szpitalem w regionie jest szpital-umieralnia w Rybniku. Chciałbym znać prawdę, kogo to robota, bo aktualnie jastrzębski szpital ma najlepszą opinię w regionie.
Nie sądzę, żeby zła opinia była wymyślona, ale jest często przekazywana z ust do ust, a im więcej ust przejdzie tym jest bardziej podkoloryzowana. Rodziła dzień po mnie dziewczyna, której podobno trafiła najmniej miła i przyjemna położna. Jak przyszła z dzieckiem na salę to się ja zapytałam, czy rodziła czy się biła ;-) koszula porozrywana i wszędzie krew. Krew rozumiem, a koszula? ale ona powiedziała, ze owszem, było ciężko, dziecko nie umiało wyjść i ta położna jej z inną pomogły. Była z ich postępowania mimo wszystko zadowolona. Pewnie są incydenty, które nigdy nie powinny mieć miejsca, ale myślę, że tak jest nie tyko u nas, ale u nas opinia taka a nie inna krązy od lat i jest nawet powtarzana przez osoby, które tam nie rodziły (ale coś tam słyszały). Nasze podejście - rodzących - tez tu ma wpływ. Każdy inaczej reaguje na ból i stres. Podczas porodu w takim razie powinien być również psycholog, położne są różne, jedne potrafią tylko odebrac poród, inne są również wspaniałymi osobami, które potrafią podnieść na duchu. Może miałam szczęście :-) bratowa rodziła pierwszy raz w Rybniku, drugi raz już tam nie chciała isc. Kuzynka 4 porody w 4 różnych szpitalach (ani razu w j-biu). Dlaczego? widocznie tez nie było tam jak w bajce
Może zdarzyło się ostre słowo. To jest stres dla pacjentki i dla położnej czy lekarza. Bez przesady! A może komuś zależy na złej opinii tego oddziału?
Zawsze tak bylo rodzilam 25lat temu na starej porodowce I to co usluszalam do dzisiaj mi sie nie miesci w glowie
ziuta o 12:08 - trafiłaś w sedno. Tak samo Młoda-mama. To jest szerszy problem nie tylko naszego szpitala. Więcej realizmu jest w "Botoksie" niż w "Na dobre i na złe". Zezwierzęcenie białych kitli w państwowej służbie zdrowia widzą ci, co mają z nimi częściej do czynienia. Te same persony w prywatnych gabinetach to zupełnie inni ludzie... przypadek? A zęby leczycie prywatnie czy na nfz? Konkluzja: sprywatyzować całą służbę zdrowia (poza pogotowiem).
Inna rzecz, że kobiety na porodówce często są bez mężów (czy obecnie lewackich partnerów). Bo coraz więcej chłopów to nieodpowiedzialne lebiody bojące się widoku krwi. A powinni być przy swoich kobietach, wspierać je i pilnować, aby białe kitle dopełniały swoje obowiązki!
To nie jest przypadek, że kobiety po takich doświadczeniach nie chcą więcej rodzić dzieci. To wszystko było planowane od jakiegoś czasu. Ale to inny temat, związany z szeroko zakrojoną akcją depopulacji (starzejemy się jako społeczeństwo i wymieramy...) przez tych, których nie widać, a rządzą (tak tak lemingi, teorie spiskowe...).
że ja? nie, nie jestem pracownikiem WSS2 ani nawet nie pracuję w służbie zdrowia. Ba - nigdy tam nie pracowałam i nie mam nic wspólnego z medycyną. Takie mam po prostu wspomnienia z porodówki i tyle. Jestem pozytywnie nastawioną osobą do zycia i mimo panicznego strachu przed porodem (przed oboma, najpierw, bo nie wiedziałam co mnie czeka, potem - bo juz wiedziałam ;-p ), i do tego za każdym razem poród po terminie i ze skierowaniem na 'wywołanie', z depresją poporodową za pierwszym razem (nie związaną z osobami, które towarzyszyły mi podczas porodu a raczej z moją słabą psychiką i niską samooceną, świat po urodzeniu pierwszego dziecka obrócił mi się o 180 stopni, inaczej sobie wyobrażałam bycie matką, ale szybko się odnalazłam w nowej roli ;-) ). Ordynator oddziału to człowiek, z którym można porozmawiać o swoich obawach - przynajmniej ja nie miałam z tym problemów, nie wiem, może mi dobrze z oczu patrzy ;-p , położne trafiły mi się świetne, drugie dziecko w drugiej dobie zachłysnęło mi się mlekiem i było reanimowane, ja becząca na korytarzu, oni robiący cos z moim maluszkiem :-( od razu podeszła do mnie ordynator neonatologii i mnie uspakajała, wytłumaczyła co się stało i że jest juz wszystko dobrze, Mała od razu miała robione wszystkie badania, główki, płuc itp., jedna noc była pod monitorami na neonatologii, potem mi ja dali, ale ze sie bałam to dali mi też monitor oddechu (czy jakoś tak to się nazywa). Nauczyli mnie prawidłowej pozycji do karmienia piersią, bo potrafiłam karmić tylko na leżąco a na neonatologii mieli tyko fotele z rogalami do karmienia. Bałam się wyciagania szwów, nikt po mnie się nie darł, że jestem panikara (ale ja też do wszystkiego podchodzę pół żartem pół serio, więc mimo strachu to tez trochę na luzie).
Nie wiem dlaczego stwierdzasz, że mam cos wspólnego z WSS nr 2 w j-biu
Zła opinia jest wymyślona? Wątpimy. 30% rodzących się skarży. Nie 100%. Tym ktoś się powinien zająć.
Acha, zapomniałam dodać, że jestem pracownikiem WSS2, ale to przecież nie ma żadnego znaczenia, mylę się?