Może warto się zastanowić nad rzetelnością tego artykułu? te procenty dotyczą 100 przebadanych? 200? 500? Uwielbiam uśrednianie, bo Wisła ma średnio 80 cm głębokości, a ludzie się w niej topią (to nie jest średnia zbadana). Sprawa porodu jest tak indywidualną kwestią, że takie artykuły powinny mieć zakaz wymieniania szpitali z nazwy. Ktoś chce rodzić w Żorach, ok proszę bardzo. W każdym innym mieście w Polsce? Spoko, każda z nas ma do tego prawo. I zapewniam Was, że i w Żorach i w innych miastach w Polsce spotkałam się z opinią, że poród i personel był fatalny. Nie zabraniam walczyć nikomu o swoje prawa, bo nie o to mi chodzi. Skrajne przypadki trzeba zniwelować. Ale nie da się tego zrobić kosztem całej placówki, tylko każdym przypadkiem indywidualnie. Nie walczymy o odszkodowanie z całym personelem, tylko z konkretnym lekarzem lub położną. Po co więc pisać takie sprawozdania. Trzeba wziąć pod rękę kobiety z traumą, zbadać, czy sam poród był traumą czy przyczynił się do tego faktycznie personel (bo sorki, ale znam kobiety, które zaraz po porodzie wieszały psy na każdym kto ich dotknął, a jak już hormony się uspokoiły, okazało się, że było wszystko zgodnie z praktyką) i jeśli jest to wina kogoś "z obsługi" wtedy się tym zająć. A nie pisać takie rzeczy. Sama urodziłam dwoje dzieci w szpitalu w Jastrzębiu i słowa złego powiedzieć nie mogę i nie zamierzam. Jedno dziecko przez sprawną i konkretną położną zostało uratowane, bo gdybym swoimi jękami i stękami jeszcze przedłużała porób udusiło by się o pępowinę, o którą było kilka razy owinięte. Nacięcie krocza mimo ciągłego masażu też było konieczne, bo najnormalniej w świecie, z tym całym balastem dziecko by się nie wydostało. I myślicie, że ktoś miał czas pytać o to czy mnie ciąć? Nie zawracali sobie papierkami głowy, robili co musieli. I rozcinanie krocza, to nie jest praktyka w stylu "widzimisię", bo przy obu porodach położne starały się, żeby udało się bez rozcięcia (przy drugim nie było potrzeby). Więc przestańcie się nad sobą rozczulać (nie mówię do osób, które zostały na prawdę źle potraktowane), tylko zastanówcie się, czy gdyby nie położna, która sprowadziła Was do pionu, albo cesarka po kilku godzinach porodu, bez Waszej zgody, to czy byłybyście dziś matkami? Tak samo cesearki. Wskaźnik dotyczy decyzji w czasie porodu przy komplikacjach, czy "aa ta wygląda na cesarkę, na stół!", czy może "cesarek na zamówienie"? Bo to ostatnie na pewno mocno podnosi ten procent... Mogła bym tu pisać jeszcze wiele, ale po co. Podkreślam ponownie, nie "hejtuję" obrony swoich praw, tylko zwracam uwagę na brak indywidualnego podejścia do problemu.
Napisany przez ~Ona, 30.09.2019 15:04
Najnowsze komentarze