środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Religia jako odrutka na pesymizm

05.09.2021 07:00 | 3 komentarze | red

Wakacyjna lektura skłoniła księdza Łukasza Libowskiego to przemyśleń na temat pesymizmu.

Religia jako odrutka na pesymizm
Życie ludzkie nieuchronnie zmierza ku katastrofie śmierci - uważa ksiądz Łukasz Libowski. W czym duchowny znajduje pocieszenie?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Być artystycznie uformowaną

Wiersz, na jakim koncentrujemy tu naszą uwagę, to wypowiedź, którą tworzą, co daje nam do zrozumienia sama jej graficzna kompozycja, dwie części – części równe, bo ośmiowersowe; zacznijmy, szanowni Państwo, nasze przyglądanie się Miastu od takiej, najbanalniejszej ze wszystkich możliwych konstatacji. Pierwsza z dwu tych części, z wyjątkiem rozpoczynającego ją „Powiedziałeś”, to cytat – co znowuż łatwo spostrzegamy, jako że wersy na tę część się składające ujęte mamy w cudzysłów. Chcąc jednakże być precyzyjnymi, skonstatować musimy, że nie tyle może jest owa część pierwsza cytatem, co raczej rekonstrukcją zdań, do których, nimi poruszony, odnosi się potem, w części wiersza wtórej, podmiot mówiący. Wydaje się, że całość jest rodzajem monologu: monologiem mianowicie wewnętrznym, wywodem, jaki zwykł prowadzić nieraz człowiek w zacisznym sanktuarium swojego umysłu.

Naturalnie, wywód, z jakim się tutaj spotykamy, to struktura w każdym calu wydumana, dbale wykoncypowana, w istocie swej niewiele mająca wspólnego z wypowiedzią taką, jakiej przychodzi nam słuchać w rzeczywistości albo jaką układamy w swoich myślach, która zazwyczaj, ze względu na swoją spontaniczną genezę, jest dość chaotyczna i przypadkowa, i, w konsekwencji, nieznacząca; ale toż tu obcujemy z poezją i takie jej, poezji, jest święte prawo, ba, taki jej chyba nawet obowiązek – być artystycznie uformowaną.

To najpierwsze „Powiedziałeś”, jakby kamień węgielny całego utworu, zdradza, że osoba, która swymi słowy dotknęła była podmiot mówiący w wierszu, to mężczyzna; sam podmiot z kolei to albo kobieta, albo mężczyzna – kwestii tej, z powodu braku w jej zakresie jakichkolwiek wskazówek, nie sposób rozstrzygnąć: widać, nie jest ona, nie powinna być ona dla nas ważna. Acz skłonny jestem uważać, w oparciu o, jak dla mnie, poufały, intymny ton, w jakim utrzymany jest liryk, że ów mężczyzna, którego słowa są tutaj przywoływane, oraz kobieta – albo mężczyzna – podmiot, czyli osoba, która tutaj się wypowiada, to ludzie sobie bliscy: być może są to przyjaciele, a być może znacznie więcej niż przyjaciele – kochankowie; dla uargumentowania opcji drugiej, w świetle której podmiot mówiący to mężczyzna, można by wskazać, że w twórczości Kawafisa występują wątki homoerotyczne.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu – chociaż kiedy dłużej się nad tym wrażeniem zastanawiam, dochodzę do wniosku, że nie jest ono koniec końców zbyt natarczywe, zbyt intensywne i że wcale prawdopodobne, iż jest ono niestosowne, iż jest ono moją jedynie projekcją – że to właśnie między tym dwojgiem wydarzyło się coś, co cytowanego mężczyznę nastroiło pesymistycznie, skrajnie pesymistycznie.