Religia jako odrutka na pesymizm
Wakacyjna lektura skłoniła księdza Łukasza Libowskiego to przemyśleń na temat pesymizmu.
Tchnie zbyt wielką nadzieją
Pośród książek wakacyjnych, które wiernie mi w owych miesiącach letnich towarzyszą, mam i tę: wielkie tomiszcze wierszy wszystkich Konstandinosa Kawafisa w przekładzie, bardzo przez ekspertów w dziedzinie translatoryki chwalonym, Ireneusza Kani.
Raz po raz, nie bez przejęcia, nie bez jakiegoś nabożnego skupienia, po obszerny ów wolumin sięgam, by zanurzyć się w nim i powoli czytać, rozsmakowując, rozkoszując się nimi, kolejne pomieszczone tam kunsztownie skonstruowane, dopracowane utwory.
Kilka – nie wiem dokładnie, ile: trzy, cztery, może pięć – z dotąd przetrawionych, przemedytowanych przeze mnie z tego wydawnictwa tekstów utkwiło mi w pamięci.
Przy jednym z tekstów, które zapadły mi w pamięć, a i głęboko w duszę, i które wiąż we mnie pracują, chciałbym się w tym tygodniu wraz z Państwem zatrzymać: spróbujmy tekst ten razem najpierw uważnie przeczytać, a później, w jakiejś mierze, oczywiście, bynajmniej niesystematycznie, przeanalizować go czy raczej skomentować. Wybrany przeze mnie do tego naszego swobodnego, gazetowego studium wiersz, stworzony przez Kawafisa w roku 1910, nosi tytuł Ἡ πόλις [czyt. he pólis], czyli Miasto: tytuł on wskazuje na symbol, który pojawia się w odnośnym utworze jako główny bodaj jego bohater. A skoro podaję już ów fakt, to od razu powiem również, iż, z racji właśnie na stanowiący jego oś motyw miejski, liryk Miasto kojarzy mi się z obrazem Idealne miasto, przypisywanym albo Pierowi della Francesca, albo Melozzowi da Forlì, albo Leonowi Battiście Albertiemu, albo, wreszcie, Lucianowi Lauranie – dlatego też fotografię tegoż malowidła w charakterze ilustracji do niniejszego felietoniku załączam. Choć może malowidło to, będąc tak świetlanym, tak pogodnym i jasnym, w zestawieniu z tym, co zaraz napiszemy, tchnie zbyt wielką nadzieją…
Rzeczona poezja przedstawia się,
jak następuje:
Powiedziałeś: „Do innego przeniosę się
kraju, nad inne morze.
Na pewno jest gdzieś inne,
lepsze od tego miasto.
Tu, cokolwiek zrobię,
będzie jak zapisany już wyrok.
A moje serce – jak trup – jest pogrzebane.
Jak długo mój umysł będzie tkwił
w martwocie.
Gdziekolwiek wzrok obrócę,
na cokolwiek spojrzę,
tu widzę tylko czarne ruiny mego życia,
tu, gdziem tyle lat spędził,
zniszczył je i strwonił”.
Nie znajdziesz nowych miejsc,
nad inne morza nie dotrzesz.
Miasto pójdzie za tobą.
Po drogach będziesz krążył
tych samych. W tych samych
dzielnicach się zestarzejesz,
w tych samych domach posiwieją ci włosy.
Zawsze do tego samego trafisz miasta.
Rzuć nadzieję, że jest dla ciebie
statek w inne strony, albo droga.
Tak, jakeś zrujnował swoje życie tutaj,
w tym ciasnym kącie, zrujnowałeś je wszędzie.
Komentarze
3 komentarze
~Mikii objadłeś się tych ciastek ze stolika kawiarnianego,polecanego przez Darka?
Comohumulus jeśli tak ci zależy na biedny uchodźcach to pakuj walizki i jedź do Afganistanu żeby pomagać im na miejscu, a nie tylko siedzisz i komentujesz w internecie hipokryto. Sam zrób coś dla innych. Łatwo pouczać innych co mają robić.
chłopaku w czarnej sutannie ,zamiast przynudzać i popisywać się erudycją wez doope w garść i pokaz się na granicy,gdzie 30 kilku , podobno też twoich braci cierpi.
znasz przypowieść o miłosiernym samarytaninie?
to słowo na niedzielę to przykład kompletnego oderwania od rzeczywistości, lewitacja, bez względu na merytoryczną wartość.grób pobielany