Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

Matka skarży raciborski szpital za odesłanie dziecka z izby przyjęć

12.11.2019 19:00 | 24 komentarze | ma.w

Lekarz z izby przyjęć odesłał niepełnosprawne dziecko z Gamowskiej do Rybnika, bo w Raciborzu nie ma chirurga dziecięcego. W szpitalu twierdzą, że dziewczynkę zbadano, wbrew temu co mówi jej matka. Zgłosiła się do prokuratury, bo uważa, że córce nie udzielono wymaganej prawem pomocy, narażając ją na ból i uszczerbek na zdrowiu. Tematem zajmuje się Rzecznik Praw Pacjenta.

Matka skarży raciborski szpital za odesłanie dziecka z izby przyjęć
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Arogancja nie asertywność

Pani Beata uważa, że personel izby cechowało „niekulturalne podejście do pacjenta”.

Jankowiczanka podnosi brak empatii, z którym miała się zetknąć na izbie przyjęć, w sposobie traktowania pacjentów. – Od prawie 30 lat jestem związana z ochroną zdrowia. Potrafię odróżnić asertywność i rzeczowość od arogancji, a wręcz bezczelności – mówi pani Beata.

Tego letniego wieczoru nie była odosobniona w problemie odesłania z Gamowskiej. Jednak, czekająca z bohaterkami artykułu nastolatka z oparzeniem prawego podudzia dostała pisemne skierowanie do rybnickiej lecznicy i lekarz przyjrzał się ranie.

Zanim pani Beata z córką pojechały do szpitala w Rybniku udały się jeszcze do Nocnej i Świątecznej Opieki Lekarskiej, także na Gamowskiej. Matka poszła tam intuicyjnie, bo nikt w izbie przyjęć jej tego nie doradził. – Praktycznie natychmiast udzielono tam córce doraźnej pomocy, wystawiono skierowanie do Rybnika na oddział chirurgii dziecięcej. Uraz okazał się złamaniem z przemieszczeniem – kwituje nasza rozmówczyni.

Dyrektor pisze o pomyłce

Stan dziecka z izby przyjęć uznano na Gamowskiej za dobry. Dlatego matce odmówiono transportu sanitarnego do Rybnika. Dyrektor szpitala Ryszard Rudnik wskazał na zwiększenie liczby pacjentów szpitala przy postępujących ubytkach w kadrze pielęgniarskiej i specjalistycznej, która ma powołanie do pracy w izbie przyjęć. Szef lecznicy dodaje przy tym, że „narasta chęć wymuszania na personelu medycznym określonych zachowań”. Nadmienia, że w internecie krążą porady, że taka agresywna postawa w SOR skutkuje krótszym czasem oczekiwania na pomoc. Tłumaczy, że skarżąca i personel nie zrozumieli się, że doszło do „nieadekwatnej, spowodowanej irytacją i paniką pomyłki”. – To były rady personelu, a nie odmowa udzielenia pomocy – oznajmia R. Rudnik w odpowiedzi na uwagi pani Beaty.

Ponadto szpital twierdzi, że w izbie przyjęć udzielono pacjentce porady lekarskiej, konsultacji i asysty, a także opieki pielęgniarskiej. Córka pani Beaty została zbadana, co potwierdzono stosownym dokumentem i „nie było wskazań do nagłej interwencji”. A tylko w tak zakwalifikowanych przypadkach przyjmowane są dzieci na izbie przyjęć.

Na koniec R. Rudnik wskazał, że w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie działa SOR także odsyłają dzieci do szpitala w Opolu z uwagi na brak chirurgii dziecięcej na miejscu.

W NFZ nie potrafią pomóc

W piśmie do Narodowego Funduszu Zdrowia (tam interweniowała mama Nikoli – przyp. red.), który zażądał wyjaśnień z Raciborza, dyrektor Rudnik podał, że lekarz izby przyjęć zbadał Nikolę. Przekazał, że nie stwierdzono obrzęku kończyny, jej zniekształcenia, nasilonej bolesności i konieczności pilnego zaopatrzenia dziecka. Sam fundusz nie może udowodnić czy lekarz badał dziecko. W piśmie z Katowic zasugerowano aby dyrektor szpitala doprowadził do konfrontacji matki dziecka ze wskazanym przez nią lekarzem, który pełnił dyżur na izbie przyjęć. Dzięki temu możliwe byłoby ustalenie rzeczywistego przebiegu zdarzeń. Kobiecie przekazano też, że powinna zgłosić się do prokuratury, skoro uważa, że lekarz wydał niewłaściwe zalecenia w stosunku do pacjentki i dziecko doznało uszczerbku na zdrowiu.

Ludzie:

Ryszard Rudnik

Ryszard Rudnik

Dyrektor Szpitala Rejonowego w Raciborzu