O raciborskich podwórkach
Gmina Racibórz za wszelką cenę próbuje się pozbyć blisko trzystu podwórek, których utrzymanie obciąża miejski budżet. Nie wszystkie wspólnoty godzą się na ich przyjęcie. O tym jaki to koszt i czy miasto ugnie się pod naciskiem protestujących wspólnot rozmawiamy z Mirosławem Lenkiem, prezydentem Raciborza.
– Panie prezydencie, nazywa pan Racibórz prekursorem w oddawaniu wspólnotom podwórek. Czy jednak na pana biurko nie trafia więcej protestów niż uchwał wspólnot deklarujących chęć przejęcia placów przed domami?
– Protesty są, ale są nagłaśniane poprzez media lub radnych dlatego wydaje się, że protestują wszyscy. Ugiąć się nie zamierzamy, dlaczego? Mamy w Raciborzu w tej chwili blisko trzysta wspólnot mieszkaniowych i tylko nieco mniej podwórek. Szacuję, że w tych wspólnotach mieszka dziesięć tysięcy mieszkańców. Cały Racibórz ma ich 55 tysięcy. Z tych dziesięciu tysięcy połowa akceptuje politykę miasta, godząc się, że każda nieruchomość musi mieć przypisany teren przydomowy do swobodnego funkcjonowania. Oni wiedzą, że nie mogą wykupić budynku tylko po obrysie, bo nie wejdą do swojego budynku po ścianach czy przez okno. Wiedzą również, że musi być dojście, musi być kawałek parkingu i tak dalej. Są niestety również wspólnoty, które są organicznie na „nie”. Te pięć tysięcy osób jest zdania, że pozostałe 50 tysięcy ma się złożyć i pokryć koszty funkcjonowania ich podwórek. Czy to jest sprawiedliwe? Ja uważam, że nie. Większość raciborzan ponosi pełne koszty utrzymania terenów przydomowych, to przede wszystkim spółdzielcy indywidualni właściciele domów jednorodzinnych, ale też wiele wspólnot mieszkaniowych.
– Na sesjach rady miasta temat podwórek wraca jak bumerang. Radny Stanisław Borowik regularnie porusza sprawę podwórka przy ulicy Odrzańskiej. Może nie wszyscy radni są przekonani do tego pomysłu, sceptycznie nastawionych radnych jest więcej.
– Pan Borowik najprawdopodobniej nie wiedział w jakiej sprawie interpeluje, bo przecież sam jest spółdzielcą. Mieszka w budynku spółdzielni i ponosi pełne koszty utrzymywania terenów przydomowych. Nagle wygłasza oczekiwanie odwrotne, że wszyscy mają się złożyć, żeby danej grupie mieszkańców utrzymać podwórko. Pytam – dlaczego? Czy jest na to przyzwolenie społeczne? Chyba nie. Boli mnie również postawa jednego z zarządców, który przy okazji jest radnym. Nie wiem dlaczego odradza współwłaścicielom przejmowanie podwórek, może to obawa przed większą ilością obowiązków, które spadną na jego głowę? On zarządza wspólnotami również w imieniu gminy, tam gdzie gmina ma swoje udziały. Nie rozumiem jego stanowiska, bo zarządca nie powinien tak jednoznacznie określać się co do własności terenów przydomowych. Pamiętajmy, że on zarządza tak samo zasobami prywatnymi jak i gminnymi, gdzie miasto jest członkiem wspólnoty. Ta osoba stała się stroną w tym konflikcie. Taka postawa jako zarządcy jest niepoważna. Przecież zna prawo budowlane i wie do czego i komu służą tereny przydomowe.
– Na palcach jednej ręki można policzyć wspólnoty, które przejęły swoje podwórka. Biorąc pod uwagę tempo w jakim podpisywane są umowy ich przekazywania, zostanie pan z tymi terenami przez najbliższe dziesięć lat, finansując tak jak do tej pory ich funkcjonowanie. Czy warto tracić czas i nerwy?
– Możliwe, że tak będzie. To długa i żmudna droga. W tej chwili przeznaczyliśmy w budżecie gminy 200 tysięcy złotych na to aby dosłownie nic się nie zawaliło na tych podwórkach. Gdybyśmy chcieli te tereny porządnie utrzymać z placami zabaw to podejrzewam, że wydawalibyśmy na to miliony. Nie stać gminy na to, aby z pieniędzy podatników utrzymywać coś co nie stanowi terenów publicznych. Bo z czego mamy wykładać? Dziś za mieszkania komunalne płaci się stosowny czynsz. On nie wystarcza nawet na utrzymanie substancji mieszkaniowej, a co dopiero na utrzymanie podwórek. Ja rozumiem, że miasto powinno utrzymać tereny przydomowe ale tylko w imieniu lokatorów, którzy mieszkają w zasobie gminnym. Pobieramy od nich czynsz i choć nie pokrywa on kosztów to rodzi obowiązek po stronie miasta. Gdy w danej wspólnocie mamy 30 proc. udziałów to zgadzam się, że taką część kosztów w utrzymywaniu podwórka musimy pokryć. Gdy mamy 90 proc., a mamy też takie wspólnoty, płacę bez kręcenia nosem 90 proc. kosztów utrzymania. To dla mnie oczywiste.
– Pana postawa wydaje się być nieugięta, część osób zarzuca panu, że jest pan głuchy na argumenty i ślepo realizuje swoją wizję. Miasto nigdy się nie zgodzi aby oddać jakąkolwiek nieruchomość tylko po obrysie budynku?
– To nie jest moja wizja, to prawo i zdrowy rozsądek. Ustawa określa, co nieruchomości jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania. Ona nie określa powierzchni, tylko co na tym podwórku powinno być. Śmietnik, jakaś droga dojazdowa, dojścia do budynków, jakiś kawałek zieleńca. Ja rozumiem, że możemy się różnić z poszczególnymi wspólnotami ile tego terenu powinno być, ale chodzi o to aby rozmawiać i iść na wzajemne ustępstwa. Rozmawiajmy, najwyżej przekażemy część, resztę sprzedamy lub zagospodarujemy w inny sposób. Ja jestem gotów rozmawiać z każdą wspólnotą, jeśli jest szansa na wypracowanie wspólnego stanowiska. Jeśli np. wspólnota z ulicy Dąbrowskiego podjęła uchwałę o użyczeniu pod warunkiem, że ja dogadam się z działkowcami w sprawie zamknięcia przejścia na działki od strony ich posesji i zastanowię się nad kwestią jednej ulicy, czy ona czasem nie jest publiczna. Ja się zgadzam. Wspólnota powiedziała, że co do zasady się zgadzają, ale skoro to mają być tereny przydomowe to miasto musi im coś tam uporządkować. Ja to przyjmuję i myślę, że w ciągu pół roku znajdziemy porozumienie. Użyczenie terenu pod remont elewacji już podpisałem. Inny przykład to ulica Łąkowa. Tu funkcjonuje bardzo złozona wspólnota, ale co do terenów przydomowych jesteśmy dogadani. Robimy parking, obok powstaje Tesco i dogadali się z inwestorem co do drogi. Oni tereny powoli przejmują.
– Dobrze, można przejąć część podwórka, ale na jakich zasadach? Są wspólnoty większe i mniejsze, z większymi bądź mniejszymi funduszami.
– Możemy oddać podwórko w użyczenie lub w dzierżawę, jeśli jakaś wspólnota sobie życzy takiej formy władania. Możemy również sprzedać podwórko w wieczyste użytkowanie przy 95-procentowej bonifikacie. To tylko pięć procent wartości danego gruntu. To kilkaset złotych w przypadku podwórka. Chętnych niestety jest niewielu.
– Może wspólnoty nie chcą przejmować podwórek, widząc przez okno obraz nędzy i rozpaczy. Przejmą plac za kilkaset złotych a później utoną w kredytach na jego remont. Chce pan je oddawać, sprzedawać lub dzierżawić. A remontować?
– Sprawa opisywanego też przez państwa tygodnik podwórka przy ulicy Różyckiego to też taki przypadek. Tam jest kilkadziesiąt mieszkań i tylko jedno wykupione. To kilka procent. Po przejęciu podwórka przez wspólnotę to przede wszystkim gmina będzie płaciła za jego utrzymanie bo na tę chwilę należy do niej ponad 90 proc mieszkań w tej wspólnocie. Podobnie jest z remontem. Dokładnie w stosunku do swojego procentowego udziału w danej wspólnocie poniesiemy jako gmina koszty remontu. W przypadku wspomnianego podwórka przy Stalmacha/Różyckiego mamy wykonaną dokumentację planowanego remontu szacowanego na 150 tysięcy złotych. W przypadku jego remontu większość zapłaci gmina. Wytykają mi, że Lenk obiecał, że wyremontuje to podwórko. Tak, obiecałem i się do tego przyznaję. Postawiłem jednak wówczas jeden warunek. Spotkałem się z właścicielami garaży przy tym podwórku i powiedziałem – „panowie, wykupicie te cztery metry kwadratowe przed garażami, ja zrobię resztę”. Na początku pięciu się zgodziło, potem jedna osoba przekonała część właścicieli i otrzymałem protest. Nie wycofałem się, po prostu wstrzymałem się z realizacją tego remontu. Gdy będę miał partnerów po stronie właścicieli garaży, możemy rozmawiać. Dlaczego gmina ma utrzymywać dojazdy do prywatnych garaży? No bez przesady.
– Niektóre wspólnoty przez lata składały grosz do grosza aby wreszcie ocieplić swój budynek. Inne pozaciągały kredyty. Z pracami można ruszyć lada dzień, jednak nie ma zgody prezydenta na ustawienie rusztowania a dokładnie zajęcie skrawka gminnego terenu, na którym ma stanąć. Część wspólnot twierdzi, że jest szantażowana: zaczniesz remontować gdy przejmiesz podwórko.
– A jakie ja mam inne argumenty? To jedyna forma nacisku. Ja nie chcę procesów sądowych, unikam tego. To jedna z nielicznych sytuacji, kiedy mogę wywierać jakąś formę nacisku i mówię o tym otwarcie. Sam pan wyliczył, że pozbycie się podwórek przez gminę może trwać ponad dziesięć lat. Tak może być, dlatego gdy już mam taki argument, że wspólnota potrzebuje zgody miasta, proponuję porozumienie w sprawie wspólnego utrzymania terenów przydomowych. Nie chcę tego nazywać broń boże szantażem, ale czasami muszę naciskać.
– Wspólnota z ulicy Słowackiego chce ustawić rusztowanie i rozpocząć remont nie tylko po to aby w zimie było ciepło ale żeby również zlikwidować elementy z azbestu. Potencjalnie rakotwórcze.
– Rozumiem to i wiem, że wszędzie mogą być elementy azbestu. Akurat na elewacji na Słowackiego nie wiem czy jest użyty ten materiał, są za to na pewno w stolarce okiennej sznury azbestowe. To trochę granie na emocjach. Ja niczego nie blokuję. Weźcie w użyczenie tereny przydomowe, rozpoczniecie remont, pozbędziecie się azbestu. Ja głosuje jako gmina za remontem tej elewacji. Chcę to robić i ponosić procentowy udział. W zasadzie wszędzie głosujemy „za”. Nie blokuję żadnych inwestycji, ja tylko chcę mieć partnera po drugiej stronie. Widzi pan, na Słowackiego jest jeszcze sprawa drogi, która, zdaniem współwłaścicieli, mogłaby stanowić drogę publiczną. Mam wątpliwości, mimo to, deklaruję, że tę drogę wyremontujemy, gdy powstanie choć intencyjna uchwała wspólnoty świadcząca o chęci przejęcia terenu przydomowego. Na ulicy Słowackiego już cztery lata rozmawiamy. Współwłaściciele twierdzą, że do utrzymania budynku wystarczy dzierżawa kawałka terenu niezbędna do postawienia rusztowania i wykonania modernizacji elewacji. Czy to oznacza, że mieszkańcy będą chodzić po ścianach aby wejść do budynku? Ja im proponuję całe tereny przydomowe, łącznie z pasem przy ulicy Słowackiego, gdzie stoją bardzo ładne i estetyczne kioski, z których przychody z pewnością pokryją koszty utrzymania podwórka.
– Można zarobić na podwórku? Jeśli tak to ile?
– Są wspólnoty gotowe przejąć nieruchomości innych wspólnot. Słowackiego jest tego przykładem. Stoją tam trzy albo cztery kioski, z których obecnie przychody czerpie gmina. Te pieniądze mogą trafiać do wspólnoty. Jakie to kwoty? Takie, za które z nawiązką utrzymaliby swoje tereny przydomowe. Dotarły do mnie sygnały, że terenem tym jest zainteresowana sąsiednia wspólnota, która wie, że na tym można zwyczajnie zarobić.
– Dobrze, wspólnota przejmie podwórko za kilkaset złotych. Jakie koszty czekają ją przy utrzymaniu? Rzeczywiście tak duże, że Gmina Racibórz przed nimi drży?
– I tak koszty utrzymania obciążają już dziś wiele wspólnot, bo płacą one za część oświetlenia, za koszenie, sprzątanie, odśnieżanie itd. To nie jest rzecz, która pogrąży finansowo wspólnotę. To raczej kwestia starych przyzwyczajeń. Miasto jest traktowane jako podmiot, który ma na wszystko łożyć pieniądze. Co ciekawe, osoby, które czasem skąpią kilkunastu złotych w czynszu na utrzymanie podwórka proponują zabudowę podwórka garażami i póżniejszy ich wykup. Wspólnota to ciało kolegialne, część się zgadza, część nie, zawsze decyduje większość. Może będziemy budować garaże, może skoro wspólnoty twierdzą, że nie potrzebują terenów przydomowych przekażemy je innym do zagospodarowania?
– Złośliwi pytają czym się będzie zajmować gmina, gdy już pozbędzie się wszystkich podwórek.
– Tak jak mówiłem, we wspólnotach mieszka około dziesięć tysięcy mieszkańców. Pozostałe 45 tysięcy ma jeszcze wiele innych życzeń, którymi gmina się zajmuje. Zarządzanie podwórkami to jest tylko margines. Przecież gmina jest obowiązana utrzymywać tereny publiczne. Np. parki, drogi , całą infrastrukturę komunalną. Proszę zobaczyć co zrobiliśmy z parkiem Roth, z parkiem Zamkowym czy parkiem Franciszka Stala. Na placu Wolności także zajęliśmy się tym niewielkim skrawkiem zieleni. Chcemy remontować park Jordanowski, będziemy robić Ogród Doświadczeń. Chcemy utrzymywać tereny, które są dostępne dla wszystkich, na równych prawach.
Rozmawiał Adrian Czarnota
Ludzie:
Mirosław Lenk
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Komentarze
23 komentarze
Sadze iz pan Prezydent otworzyl puszke pandory i sady ktore i tak sa zawalone roboty moga byc jeszcze bardziej obciazone np: sprawa zasiedzenia opisywana ponizej ale przeciez przez te dzialki biegna czesto linie przesuwu takie jak woda, kanalizacja, slupy elektryczne, ciepla woda i inne czy UM nie boji sie spraw o platnosci za linie przesuwu w koncu ma udzialy np: w ZWiK, czesto nie sa one uregulowane mimo znajdowania sie na dzialce.
Do Izy. Pytanie czy jak Pan Prezydent uwaza ze wspolnoty korzystaja z tych terenow to czy nie doszlo do zasiedzenia ich i czy wspolnoty przy nacisku Prezydenta w koncu moga skierowac sprawe do sadu o zasiedzenie korzystania z nieruchomosci lub zasiedzenia nieruchomosci bezplatnie?
Uzytkowanie wieczyste jest tworem bardzo pokretnym stanowi one okolo 75 procent wartosci nieruchomosci i jest oddawane na 100 w uzytkowanie, wiec przez sto lat Panstwo placa uzytkowanie wieczyste tak jak pisze Iza 2000pln (no i oczywiscie podatek od nieruchomosci)od placu 600m2 czyli robi nam sie okrogla sumka.
ALE co po 100 latach a wiec zaplacili Panstwo ponad 130 procent wartosci nieruchomosci (oplata za uzytkowanie wieczyste na starcie i oplata za uzytkowanie wieczyste kazdego roku nie licze tutaj podatku od nieruchomosci ktory pobierany jest tez przy wlasnosci) i UM moze Panstwu ta nieruchomosc odebrac mimo zaplaty 130 procent wartosci nieruchomosci moga Panstwo zostac z niczym!!!Przy wlasnosci placa panstwo raz 100 wartosci nie musza Panstwo placic oplaty od uzytkowania wieczystego obojetnie od uplywu czasu nikt nie moze jej Panstwu odebrac.Tak jak pisalem w krajach cywilizowanych np. Niemcy i cala Zachodnia Europa nie ma czegos takiego jak uzytkowanie wieczyste jest tylko wlasnosc.
Kochani sadze ze zasadniczo powinna byc zaproponowanan wlasnosc(jezeli sie juz cokolwiek proponuje) a nie uzytkowanie wieczyste i jeszcze te inne formy wladania ktore to jeszcze bardziej obciaza wspolnoty finansowo.Mam nadzieje iz Panstwo wiedze czym rozni sie wlasnosc od uzytkowania wieczystego.Dlaczego jej(wlasnosc) Pan prezydent nie proponuje to nam wyjasnila Iza a wiec od dzierzawy wieczystej ma okolo 2000pln za rok wiecej przy podworku 600m2(+podatek od nieruchomosci) wplywu a przy wlasnosci tylko podatek od nieruchomosci a jak wezniemy uzyczenie czy dzierzawe bede to kwoty o wiele wieksze a jesli ktos wie o ile to niech napisze.
jak to jest, że jedni zgodnie z wolą Pana Prezydenta nie chcą wykupić terenu wokół swoich garaży a Pan Prezydent rozważa remont podwórka. Innym wspólnotom blokuje inwestycje - a tu ? prezent ...piękne podwórko, wystarczy popisać, poszumieć, władza się ugina
Iza piszesz konkretnie i masz racje, ale sadze iz ktos tu szuka na sile kasy i ograniczenia kosztow a dlaczego to prosta odpowiedz odplyw ludzi mniejsza konsumpkcja, duzo lokaili pustych a generalnie mniejsze podatki ktore wplywaja.
Smutna to sytuacja z mojej prespektywy bo zamiast miasto isc do przodu to idzie w drugim kierunku a jeszcze smutniejsze jest to, ze wladzy nie stac juz na nic lepszego aby rozruszac miasto i sprawic wiekszy wplyw do budzetu.
To wszystko jest kierunkiem w bardzo nie ciekawa strone, moze swiadczyc o braku koncepcji i lekarstwa na raciborskie bolaczki.
Do~ Ściema. Tak jak wcześniej pisałam trzeba mieć chociaż minimalną wiedzę na temat na który zabiera się głos w dyskusji. 95 % zniżki to jest przy sprzedaży , Rada Miasta ustaliła stawki dzierżawy terenu od gminy i jak do tej pory w tej materii nie przewiduje się zniżek. Opłaty te są uzależnione od areału i strefy w której się zamieszkuje - śródmieście jest najdroższe. Natomiast opłaty właścicielskie nie są dzielone przez ilość mieszkań, opłaty są w zależności od udziałów . Ciebie też nikt nie może zmusić do płacenia np. za sprzątanie i utrzymanie rynku bo również po nim chodzisz. Zastanów się nad tym co piszesz i nie obrażaj ludzi, jeżeli ktoś chce nawet wygodnie żyć to nie Twój interes, do tej wygody Ty ani nikt inny nie dopłacasz . A tak na marginesie to widzę, że masz kłopoty z matematyką a szczególnie z liczeniem do 16. Pozdrawiam i wyluzuj troszkę.
@ Ściema - Podatek gruntowy i od nieruchomości chyba wg taryfy będzie a nie ze zniżką. Plus opłaty od dzierżawy lub użyczenia. Te 95% zniżki to chyba dotyczy sprzedaży terenu. Plus odpowiedzialność za utrzymanie, plus koszta za naprawy , plus walka z pijaczkami i ćpunami itp.
@ściema- skąd masz te rewelacyjne dane????
No i nie naliczyłem się 16 wspólnot ??? A z tym wyliczeniem czynszu za dzeirżawę lub opłaty za użytkowanie wieczyste, to kolejna ściema. Rada miasta przyjęła 95% ulgi dla wspólnot, więc z 3000 zł rocznie robi się 150 zł na rok, co daje 12,50 zł na miesiąc, przyjmując że w tych budynkach jest co najmniej 10 mieszkań, to daje 1,25 miesięcznie. Wow, koszt nie do udźwignięcia dla przeciętnego śmiertelnika. Wq...cie się, że nic nie możecie zrobić na swoim podwórku, ale nie stać was na jego przejęcie za 1,25 zł. To nie o koszty chodzi ale o wygodę waszych tyłków i tyłków zarządców.
W przypadku dzierżawy Wspólnota za około 600 metrów kwadratowych podwórka musiałaby zapłacić 2400 złotych rocznie do gminy a do tego jeszcze podatek od nieruchomości. Wyszło by to około 3000 złotych rocznie dla Wspólnoty która posiada 10 mieszkań. Dzisiejsze wspólnoty to budynki zaniedbane latami przez gminę, aby zrobić remont np. dachu, elewacji wspólnoty muszą zaciągać kredyty. W innych miastach np. w Rybniku prezydent zwalnia wspólnoty z podatków gdy one wydatkują pieniądze na upiększenie swoich budynków a co za tym idzie i przy okazji zmieniają wygląd miasta. U nas niestety prezydent działa zupełnie inaczej, zachowuje się tak jakby chciał dorżnąć już i tak ledwo wiążące koniec z końcem wspólnoty., nie pozwalając im pośrednio na remonty, szantażując je. Jak inaczej można nazwać tą chorą sytuację, prezydent na czas remontu nie pozwala zająć czasowo pasa drogowego gdy wspólnoty nie zgodzą się na określone z góry przez prezydenta warunki? Uważam, że jest to niegodne postępowanie, prezydent mówi, że jest skłonny do rokowań ze wspólnotami, ale to tylko pozory. Rzeczywistość jest zupełnie inna, wspólnoty nie są traktowane jak partnerzy , z góry narzuca się im stanowisko gminy, Nie ma z kim rozmawiać. Pracownicy UM którzy się tym zajmują nie są tak do końca zorientowani, nie potrafią odpowiedzieć na proste pytania związane z przejęciem tych podwórek.
To co Pan Prezydent proponuje to nie tylko koszta utrzymania podworek, ale kasa w przypadku uzytkowania wieczytego z tytulu uzzytkowania wieczytego od Wspolnot ale takze podatek od nieruchomosci od nich czyli nie tylko obciaza Wspolnoty za otrzymanie ale obciaza podatkami no tak wspomina jeszcze o uzyczeniu i dzierzawie ale to jakie kwoty za 1m2 nie pisze ile chce jesli rozmawiamy o kasie to prosze podac ile za 1m2 uzyczenia za rok czasu za dzierzawe i jakie oplaty z podatkow i oplaty od uzytkowania wieczystego.
Druga sprawa jest to ze w mojim odczuciu, jesli UM chce cos sprzedac to powinnien zaproponowac wlasnosc ktora najmnie obciaza finansowo Wspolnote, pozatym uzytkowania wieczystego nie ma w krajach zachodniej Europy jest to twor okresu wojennego ktory powinien zniknac zewzglendu na jednolitosc systemu legislacyjnego w Europie.
Właśnie do tego takie "działania" prowadzą - mieszkańcy zaczną się żreć jak na wsi Kargul z Pawlakiem o miedzę i o to kto z niej korzysta. To nieuchronne, bo zawsze będą jakieś zniszczenia. Więc zaczną się grodzenia swoich skwerków, jak na pawlakowej wsi. Prezydenci innych miast zdają sobie sprawę z konsekwencji, czym to grozi, dlatego nie decydują się na taki krok. Wiedzą, że miasto by mogło się rozwijać nie może mieć grodzonych podwórek, bo to specyfika wsi, nie miasta. Nie sądzę by Lenk celowo chciał doprowadzić do takiego stanu rzeczy, ale że pewnych spraw nie przemyślał. Gmina mogłaby sprzedawać te skwery i podwórka, ale nie w centrum, gdzie przewija się przez nie masa ludzi, którzy korzystają z przykładowej huśtawki. Tu raczej powinna mieć miejsce współpraca przy modernizacji i remontach, finansowa, rzecz jasna, przy czym teren miałby pozostawać w gestii gminy. Jeśli okoliczne wspólnoty zrzucą się, powiedzmy na 50% kosztów, to gmina remontuje, jeśli nie to nie. A tak mamy zwyczajne zrzucanie odpowiedzialności - gmina chce się pozbyć wszystkiego co nie przynosi jej zysków. Czy to jeszcze gmina czy już firma? No i po co nam taka gmina, która nie chce brać na siebie odpowiedzialności za przestrzeń miejską, zwłaszcza w centrum?
.co ten Lenk pieprzy?Na podwórku przy ul.Słowackiego można jak mówi zarobić i mieć na utrzymanie tego podwórka to dlaczego chce on to sprzedać?Czynsze płacone do MZB nie wystarczają na utrzymanie zasobów mieszkaniowych,aLE PO WYKUPIENIU MIESZKANIA ZARZĄDCA WSPÓLNOTY POBIERA TYLKO POŁOWĘ TEGO CO ZDZIERA MZB,czynsze nie wystarczają na utrzymanie darmozjadów w biurach,taka jest prawda.
@ Iza- W pełni popieram! To celowe skłócanie mieszkańców poprzez manipulowanie informacjami i i obracaniem kota ogonem.
Ktoś tu zarzuca mi ściemę, i twierdzi, że przy jednym podwórku nie ma 16 wspólnot. Nie jestem osobą pokrętną, wiec proszę oto przykład - podwórko miedzy ulicami; Bankowa, Długa, Solna, Browarna. Tak się składa, że jedna klatka to jedna i w dodatku inna Wspólnota. Przy przy tym podwórku oprócz wspólnot jest jeden budynek osoby prywatnej oraz 2 budynki należące do gminy ( nie do wspólnoty) a administrowane przez MZB, w tym jeden budynek mieszkań socjalnych. Widzę, że prezydent nie tylko szantażuje wspólnoty ale jeszcze skłóca mieszkańców miasta, komentarze internautów są dosyć wymownym tego przykładem. Wydaje mi się, że aby dyskutować nad czymś to trzeba znać problem i chociaż mieć małą wiedzę odnośnie zarządzaniem wspólnotami. Niedopuszczalne jest to, że prezydent decyduje czy wspólnota ma mieć podwórko czy nie, o tym decydują właściciele mieszkań w danej Wspólnocie. Stosowną uchwałą i większością głosów właściciele wyrażaj chęć kupna podwórka. Nie mam ochoty łożyć na coś z czego nie będę korzystać, z podwórka nie korzystam, a za korzystanie ze śmietników Wspólnoty płacą czynsz do MZB. Wejście do mojej klatki jest bezpośrednio z chodnika, nie muszę więc chodzić po podwórkach. Prezydent albo nie ma wiedzy, albo celowo wprowadza mieszkańców w błąd swoimi wypowiedziami odnośnie podwórek przy Wspólnotach i w ten sposób napuszcza mieszkańców przeciwko sobie.
NIe qmam ~ja... i ty tysz nie kumosz o co biega. Lenk sprząta swoje podwórko sam i nie czeko, żeby gmina mu je sprzątała...? Więc co się ciepiesz jak sagi w parzycach?
Czy ja mogę sobie wejść na podwórko Lenka (przy jego domu na Ocicach) i posiedzieć sobie na ławeczce?
Co na to powie właściciel podwórka?
Co pan na to panie Lenk?
Mieszkam w spółdzielni mieszkaniowej i płacę za utrzymanie podwórek i dróg, którymi chodzicie do swoich znajomych, rodziny, na zakupy. Jako mieszkaniec płacę też za utrzymanie waszych podwórek. O jakiej sprawiedliwości piszesz "do Iza"? Pani Izo, niech mi pani pokaże podwórko gdzie jest 16 wspólnot? Ściema. Panie Przeydencie, sprzedać wszystkie podwórka do firmy PGL. Pan prezes zrobi parkingi, wprowadzi opłaty i ludzie się zamkną. Tak zrobił na swoich wspólnotach i ma spokój.
I tu masz rację dziewczyno - to chyba bardziej niesprawiedliwe, kiedy podwórko, z którego korzystają wszyscy miałaby utrzymywać garstka. Prezydent odwołuje się do sprawiedliwości, ale w takim wypadku sprawiedliwie byłby wtedy, że jeśli z podwórka korzystają też inni - utrzymuje je gmina. Oby Prezydent nie okazał się jednak prekursorem ... no właśnie - grodzenia podwórek, zjawiska bardzo niekorzystnego dla rozwoju miast. Dlatego chyba jest prekursorem - bo żaden inny prezydent czy burmistrz nie odważyłby się poczynić takich kroków, gdyż wie czym grozi powstawanie takich płotów na osiedlach. A nasz Prezydent na konferencje jeździ, ale chyba wniosków nie wyciąga, bo na konferencjach jednoznacznie ocenia się takie działania jako negatywne. Zwłaszcza bardzo niekorzystne jest takie działanie w centrum. Na osiedlach, też różnie - bo osiedla były budowane jako funkcjonalna całość - na jednym skwerze była piaskownica, na drugim boisko na trzecim huśtawki. I co? Ludzie mieliby się teraz sprzeczać, że z piaskownicy mogą korzystać mieszkańcy tylko jednego bloku? A może w odwecie, za jakieś zniszczenia na ich terenie w ruch poszłyby kije i zniszczone zostałyby huśtawki?? Prezydent zupełnie nie przemyślał tej sprawy.... to rozwiązanie bez wyobraźni, choć na pewno są takie tereny, gdzie przejęcie terenów przez wspólnoty jest uzasadnione i generalnie dla nikogo nie groźne. Trzeba patrzeć jednak na to z wrażliwością społeczną i przestrzenną a nie z zacięciem / zadęciem prawnym czy ekonomicznym.
Z tymi podwórkami nie jest tak do końca jak twierdzi Lenk. Wspólnota powstaje z chwilą sprzedaży pierwszego mieszkania przez gminę. Kupujący mieszkanie komunalne zgłasza chęć kupna mieszkania a odpowiedni wydział gminy przygotowuje umowę kupna- sprzedaży. Tak więc potencjalny kupiec mieszkania nie miał wpływu na treść umowy. Teraz prezydent zarzuca ,ze wspólnoty mają wykupioną nieruchomość po obrysie budynku bez podwórek, dlaczego więc gmina tak sprzedawała. Moja wspólnota znajduje się w centrum miasta, z podwórka korzystają również osoby nie zamieszkałe w jego obrębie, parkują samochody, przesiadują na ławeczkach, przechodzą przez podwórko skracając sobie drogę. Takiego podwórka w centrum nie będzie można ogrodzić bo nie zgodzi się na to konserwator zabytków, i wyjdzie na to, że wspólnota będzie łożyć na podwórko z którego będą korzystać inni mieszkańcy Raciborza, wspólnoty będą niejako wyręczać gminę. I jeszcze jedno, jak bezkonfliktowo utrzymywać korzystać z podwórka wokół którego jest 16 wspólnot?
Chętnie zainwestuję w moje podwórko, tyle że okoliczni pijaczkowie w miesiąc to zdewastują, bo przecież to też ich podwórko. A zamknąć podwórka przed nimi nie da się jak prywatną posesję p.prezydenta.
Lenka motto sprzedać wszystkie nieruchomości za dobrą kasę,i pozbyć się balastu np.place zabaw,