środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Religia jako odrutka na pesymizm

05.09.2021 07:00 | 3 komentarze | red

Wakacyjna lektura skłoniła księdza Łukasza Libowskiego to przemyśleń na temat pesymizmu.

Religia jako odrutka na pesymizm
Życie ludzkie nieuchronnie zmierza ku katastrofie śmierci - uważa ksiądz Łukasz Libowski. W czym duchowny znajduje pocieszenie?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Tchnie zbyt wielką nadzieją

Pośród książek wakacyjnych, które wiernie mi w owych miesiącach letnich towarzyszą, mam i tę: wielkie tomiszcze wierszy wszystkich Konstandinosa Kawafisa w przekładzie, bardzo przez ekspertów w dziedzinie translatoryki chwalonym, Ireneusza Kani.

Raz po raz, nie bez przejęcia, nie bez jakiegoś nabożnego skupienia, po obszerny ów wolumin sięgam, by zanurzyć się w nim i powoli czytać, rozsmakowując, rozkoszując się nimi, kolejne pomieszczone tam kunsztownie skonstruowane, dopracowane utwory.

Kilka – nie wiem dokładnie, ile: trzy, cztery, może pięć – z dotąd przetrawionych, przemedytowanych przeze mnie z tego wydawnictwa tekstów utkwiło mi w pamięci.

Przy jednym z tekstów, które zapadły mi w pamięć, a i głęboko w duszę, i które wiąż we mnie pracują, chciałbym się w tym tygodniu wraz z Państwem zatrzymać: spróbujmy tekst ten razem najpierw uważnie przeczytać, a później, w jakiejś mierze, oczywiście, bynajmniej niesystematycznie, przeanalizować go czy raczej skomentować. Wybrany przeze mnie do tego naszego swobodnego, gazetowego studium wiersz, stworzony przez Kawafisa w roku 1910, nosi tytuł Ἡ πόλις [czyt. he pólis], czyli Miasto: tytuł on wskazuje na symbol, który pojawia się w odnośnym utworze jako główny bodaj jego bohater. A skoro podaję już ów fakt, to od razu powiem również, iż, z racji właśnie na stanowiący jego oś motyw miejski, liryk Miasto kojarzy mi się z obrazem Idealne miasto, przypisywanym albo Pierowi della Francesca, albo Melozzowi da Forlì, albo Leonowi Battiście Albertiemu, albo, wreszcie, Lucianowi Lauranie – dlatego też fotografię tegoż malowidła w charakterze ilustracji do niniejszego felietoniku załączam. Choć może malowidło to, będąc tak świetlanym, tak pogodnym i jasnym, w zestawieniu z tym, co zaraz napiszemy, tchnie zbyt wielką nadzieją…

Rzeczona poezja przedstawia się,

jak następuje:

Powiedziałeś: „Do innego przeniosę się

kraju, nad inne morze.

Na pewno jest gdzieś inne,

lepsze od tego miasto.

Tu, cokolwiek zrobię,

będzie jak zapisany już wyrok.

A moje serce – jak trup – jest pogrzebane.

Jak długo mój umysł będzie tkwił

w martwocie.

Gdziekolwiek wzrok obrócę,

na cokolwiek spojrzę,

tu widzę tylko czarne ruiny mego życia,

tu, gdziem tyle lat spędził,

zniszczył je i strwonił”.

Nie znajdziesz nowych miejsc,

nad inne morza nie dotrzesz.

Miasto pójdzie za tobą.

Po drogach będziesz krążył

tych samych. W tych samych

dzielnicach się zestarzejesz,

w tych samych domach posiwieją ci włosy.

Zawsze do tego samego trafisz miasta.

Rzuć nadzieję, że jest dla ciebie

statek w inne strony, albo droga.

Tak, jakeś zrujnował swoje życie tutaj,

w tym ciasnym kącie, zrujnowałeś je wszędzie.