Poniedziałek, 1 lipca 2024

imieniny: Haliny, Mariana, Klarysy

RSS

Czeka na lek na białaczkę. Wierzyć się nie chce jak długo i dlaczego...

17.07.2018 19:00 | 6 komentarzy | mak

Aleksandra Lazar z Rydułtów choruje na przewlekłą białaczkę. Nieludzkie przepisy narażają jej życie. Kobieta musi walczyć nie tylko z chorobą, ale też z systemem służby zdrowia. Lek, który może wydłużyć jej życie, nie jest refundowany. Ministerstwo zdrowia może pomóc, ale w gąszczu procedur popełniono błędy i chora czeka na odpowiedź już... osiem miesięcy.

Czeka na lek na białaczkę. Wierzyć się nie chce jak długo i dlaczego...
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Mimo wszystko staram się być optymistką - słowa Aleksandry Lazar z Rydułtów rozdzierają serce. Kobieta od lat zmaga się z poważnymi chorobami. Kiedyś jej życie wyglądało zupełnie inaczej. Pracowała w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr w 2 w Rydułtowach, była lubianą i docenianą nauczycielką. Problemy ze zdrowiem spowodowały, że wszystko musiało się zmienić. Najpierw zdiagnozowano u niej przewlekłe wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Lekarze zdecydowali o wszczepieniu w przedsionek serca cewnika, który zapewniał żywienie pozajelitowe. Gdy sądziła, że już nic gorszego jej nie spotka, usłyszała kolejną diagnozę: „przewlekła białaczka limfatyczna”.

W trybie pilnym

To był cios. W przypadku pani Aleksandry standardowe metody leczenia były ryzykowne. Początkowo lekarze zakazywali chemioterapii. Były obawy, że chore jelita jej nie wytrzymają. Mieszkanka Rydułtów na własną rękę szukała innych metod leczenia. Nie przyniosły one efektów. W pewnym momencie stan zdrowia kobiety tak się pogorszył, że nie było innego wyjścia, że konieczna była chemioterapia. - Przy mojej białaczce, w stanach gwałtownego zaostrzenia, mocno powiększają się węzły chłonne w całym ciele. Węzły chłonne na szyi zaczęły uciskać moją tchawicę i krtań. Miałam problemy z oddychaniem. Dostałam skierowanie na „chemię” w trybie pilnym - mówi o swoim dramacie pani Aleksndra.

Mieszkanka Rydułtów trafiła na Oddział Hematologii i Transplantacji Szpiku w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym im. Andrzeja Mielęckiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Było to we wrześniu ubiegłego roku. Przeszła pierwszą chemioterapię. - Stan jelit pogorszył się, ale lekarze musieli po prostu wybrać mniejsze zło - przyznaje kobieta.