W obronie festiwalu Motywy Bluesa - list otwarty Marka Wojtowicza
- Od początku powołania przeze mnie do życia festiwalu MOTYWY BLUESA osiem lat temu, zawsze byłem traktowany przez Raciborskie Centrum Kultury jako autor, pomysłodawca, wykonawca, organizator, dyrektor artystyczny festiwalu, nie inaczej - pisze w liście otwartym Marek Wojtowicz.
Tymczasem w tym roku po raz pierwszy RCK wysyła do mnie umowę adresowaną do Son House Gospel Blues Society, którego jestem prezesem.W tej umowie nazwany zostałem nagle kontrahentem nie wiedzieć, dlaczego ?. Nigdy wcześniej takich umów nie podpisywałem z RCK, tylko normalnie realizowałem festiwal. Nie rozumiem kompletnie takiej postawy ze strony Raciborskiego Centrum Kultury, które próbuje obecnie dokonywać tego typu zmian,ingerując, nawet ogranicza moją wolność artystyczną, deprecjonuje moją osobę, poniża, zamazuje wcześniejsze fakty z zakresu organizacji festiwalu. Pozycja RCK zawarta w umowie, to atak na moją osobę, to próba uzurpowania sobie prawa z pozycji dysponenta środków.
Ja zawsze ogarniałem całość festiwalu Motywy Bluesa, bo zawsze (jak co rok, przez osiem lat) jest to mój „blues projekt”. To moja wieloletnia praca artystyczna i działalność na kanwie bluesa, moja indywidualna i w ramach Son House Gospel Blues Society.
Nigdy nie zamierzałem zmieniać wytworzonej przeze mnie tradycji festiwalowej. W tym roku przy próbie organizacji festiwalu, RCK po raz pierwszy zaczęło ingerować, wchodzić brutalnie w moje kompetencje, podejmując chęć narzucania swojej woli. Nie ma moje zgody na to.
Jako organizator, artysta bluesa, wykonawca festiwalu, animator kultury (jestem pedagogiem w zakresie pracy kulturalno-oświatowej), autor projektu, Prezes Son House Gospel Blues Society wykonuję zakres działań, który przedstawiam w punktach, mając na celu uświadomienie mojego wysiłku na rzecz bluesa w Naszym Mieście, Raciborzu. Proszę o uszanowanie tego:
1. Negocjacje cen wynagrodzeń z artystami z USA, Polski, Czech – rozciągnięte w czasie – to wymaga znajomości w środowisku, czasu, wielogodzinnych rozmów..
2. Rezerwacja biletu w dwie strony dla artysty (bluesmana) z USA. Kupno biletu, wysłanie artyście biletu elektronicznego, dogranie całej logistyki transportu artysty. Dwa wyjazdy na lotnisko – przyjazd i powrót. Wykonuję to własnym samochodem( Katowice ewentualnie Kraków). Jeden taki wyjazd w dwie strony to czas 6 godzin, jakie muszę poświęcić.
3. Zakwaterowanie Amerykanina w moim domu, wyżywienie przez ok. 10 dni, spełnianie potrzeb artysty (nawet medyczne). Cały transport w czasie pobytu. Wykorzystanie mojego sprzętu we czasie prób i na scenie: wzmacniacze, efekty, gitary itp. Transport artysty własnym autem.
Ludzie:
Robert Myśliwy
Dyrektor Powiatowego Centrum Sportu w Raciborzu
Komentarze
2 komentarze
Przeczytałam cały list i nie wiem o co chodzi Panu Wojtowiczowi. Nie miałam nawet pojęcia o takim festiwalu, uwaga, w moim mieście! Więc jeśli autor listu jest ojcem sukcesu i odpowiada za reklamę osobiście jak ujął, to przepraszam - o co chodzi w tych wyliczeniach? To jakaś żenująca historia z cyklu - zrobię w salce granko dla znajomych harmonijkarzy z Koźla za 37 tys zl z miasta. Tylko pomyliło mi się brutto z netto. I ksero nie działa. I świat się zawalił. To jest zamach. 37 tys zł ??? Kogoś puczy.
25000 na taki festiwal? Ile tam było osób na widowni, 5?