Rybnik śląskim centrum dla poszkodowanych przez banki
Startuje ogólnopolska akcja wyliczania roszczeń osób, które twierdzą, że są poszkodowane przez banki. Spotkania dla mieszkańców województwa śląskiego odbywają się w Rybniku.
Nie tylko „frankowicze”
– Nie mogę zgodzić się z tym, że wziąłem 250 tysięcy kredytu i po 8 latach spłaty mam do zapłacenia 350 tysięcy. Uważam, że coś tu nie gra i byłbym niespełna rozumu, gdybym nie zaczął działać i dochodzić swojego – mówi Piotr Cybułka, lokalny koordynator akcji, który prowadzi spotkania w Rybniku i szuka osób, które podobnie jak on, mają zamiar udowodnić, że działania wielu banków są niezgodne z prawem. Cała akcja, zdaniem jej organizatorów, ma na celu „ustalenie wynikłych krzywd i poszczególnych roszczeń oraz ich globalny wymiar, których ogół posłuży jako dowód do zainicjowania i powołania Parlamentarnej Komisji Śledczej w sprawie ustalenia powstania wielu patologii w systemie finansowym, poprzez którą instytucje finansowe – głównie banki, dopuściły się wielu nadużyć, a może nawet i przestępstw, które w konsekwencji mają katastrofalny wpływ na polską gospodarkę i wielu obywateli RP”. – Dostałem szacunkowe dane, według których na Śląsku jest od 40 do 50 tysięcy ludzi, którzy wzięli, mówiąc w cudzysłowie, kredyt we frankach. Jednak nie o „frankowiczów” tylko chodzi. Powinniśmy mówić o osobach poszkodowanych przez banki. I tutaj myślimy o wszystkich ludziach: i tych od poliso-lokat, i tych, którzy brali kredyty w euro, dolarach. Mówimy też o innych formach fałszywych, kłamliwych, niezgodnych z prawem, ani polskim, ani europejskim, „kredytach”, które tak naprawdę są spekulacyjnymi instrumentami finansowymi – przekonuje Piotr Cybułka.
Chcą walczyć o odszkodowania
Na ostatnim spotkaniu, jakie odbyło się w Rybniku, pojawiła się zaledwie garstka ludzi zainteresowanych tematem. – Zidentyfikowanych osób jest zaledwie około 20, gdyby policzyć tak wszystkich. Zaś aktywnych od 5 do 10. Martwi mnie, że w spotkaniach nie biorą udziału ludzie, którzy wcześniej pokazywali, że zależy im na zmianie – załamuje ręce lokalny koordynator, który dodaje od razu, że akcja prowadzona będzie aż do skutku. Chodzi o to, by zebrać jak najwięcej osób, które się ujawnią i wyartykułują, w jaki sposób zostały poszkodowane. – Celem nadrzędnym jest policzenie się i wyliczenie. Musimy wiedzieć, ilu nas jest. Nas, czyli ludzi, którzy mają odwagę głośno powiedzieć: „jesteśmy poszkodowani, oszukani”. Z reguły są to ludzie, którzy nie mają żadnych problemów ze spłatą swoich zobowiązań. My tutaj obecni, wszyscy regularnie te raty spłacamy – wyjaśnia Cybułka. Dzięki akcji mają powstać silne struktury w poszczególnych województwach. Zdaniem organizatorów, tylko wtedy możliwa będzie skuteczna walka z bankami. – Oczywiście, tak jak normalni ludzie, w cywilizowanych, demokratycznych krajach, możemy wystąpić na drogę sądową nie tylko o otrzymanie tego, co nam niesłusznie zabrali. My możemy żądać odszkodowań. Przez te lata nie mogliśmy nigdzie wyjechać, mamy nieczyste sumienie, że nie pomagamy właściwie dzieciom, wielu ludzi podupada na zdrowiu, a są też tacy, którzy targają się na swoje życie. I to trzeba przerwać – zapowiada Cybułka i dodaje na koniec, że następne spotkanie planowane jest w Rybniku 28 lutego (hotel Rynkowy). – Jeżeli jednak nie zbierzemy grupy, która będzie liczna, silna i reprezentatywna to dalej będziemy się spotykać, aż do skutku – kończy koordynator.
(kp)
Ludzie:
Piotr Cybułka
Radny Powiatu Wodzisławskiego IV kadencji.
Komentarze
25 komentarzy
No Panowie,zadajecie coraz bardziej szczegółowe pytania,chyba polegnę.Gwoli wyjaśnienia,nie jestem bankowcem,księgowym,nie zajmuję się sprawami finansowymi,od 30-stu lat zajmuję się budową stalowych konstrukcji wielkogabarytowych np.hale,mosty,wieże,silosy,suwnice portowe,tamy,konstrukcje transportowe itd.Uczestnicząc w wielu wyjazdach zagranicznych,byłem świadkiem niejednej niegodziwości(najwięcej w Nigerii)i to,a może i wiek,uwrażliwiło mnie na krzywdę.Dlatego,choć słowem poparcia,próbuję pomóc cięrpiętnikom,pokonać te ciężkie chwile.Wracając do sedna,pomimo przytłaczających argumentów,będę swoje racje próbował rzeczowo wyartykułować i wyeksponować.Droga sądowa,tak,najlepszy byłby pozew zbiorowy.Te umowy kredytowe,były zawierane w różnych okresach,z rozmaitymi bankami i różniących się formach,dlatego trzeba to rozpatrywać indywidualnie,pozew zbiorowy traci rację bytu,atut dla banków.Co do wyroczni KNF-u,podchodzę do tych opinii ostrożnie,podobnie jak do biegłych powołanych przez Izbę Lekarską,wiadomo,kolejarz w sprawach zdrowotnych nie wyda wiążącej diagnozy,ale z drugiej strony,kruk krukowi oka nie wykole.Znowu atut dla banku.W wielu przypadkach można dowieść,że poczynania banku,straciły znamiona działania zgodnego z prawem bankowym,ale z czym i jak ruszyć kolosa,gdy na nic już nie starcza,i wegetują.Następny atut po stronie silniejszego.I tak by można w nieskończoność,ale niezrażony Waszych opinii,czekam na argumenty, obalające moje tezy.
Drogi ZEFEL. Pozwól że zacytuję Twoje zdanie z ostatniej wypowiedzi : " Powiem kolokwialnie,reguły ustala się przed,a nie w trakcie gry. " Masz 10000000000000 % RACJĘ !!!!!!! i wszyscy na pewno tu to potwierdzą. Dobrze napisałeś że reguły ( czyli warunki kredytu ) ustala się przed grą ( czyli przed podpisaniem kredytu ) a nie w trakcie gry ( czyli w trakcie trwania umowy kredytowej ) . Podpisanie umowy kredytowej to rozpoczęcie gry z warunkami jaki sam wynegocjowałeś z bankiem. I teraz najważniejsze powiedz mi dlaczego Pan Piotr Cybułka wojuje z bankiem za pomocą Nowiny.pl i próbuje stworzyć jakieś centrum dla poszkodowanych przez banki ? Jeżeli Pan Cybułka uważa że bank go oszukał i złamał reguły gry to chyba sprawa do rzecznika finansowego a taki u nas w Polsce urzęduje lub do sądu ? Zefel co Ty na to ?
Zefel są dwie sprawy:
Każdy kredyt udzielany na kilkanaście lub kilkadziesiąt lat nie może stałego oprocentowania bo w dzisiejszych czasach to niemożliwe,zauważ,że dotyczy to tak samo kredytów jak i lokat.Druga rzecz zobacz sobie wykres CHF w przeciągu np. 10 lat.
http://stooq.pl/q/?s=chfpln&c=10y&t=l&a=lg&b=0
Większość kredytów była zawierana do 2008 r gdzie CHF kosztował ok 2 zł dzisiaj kosztuje 4 zł więc to nie bank zawinił bo bank jest tylko pośrednikiem i na każdym kredycie zarabia.Zawiniła różnica kursowa bo to i tylko to jest ryzykiem w przypadku kredytów walutowych.Gdyby CHF dzisiaj kosztował 1zł nikt by się z "frankowców"słówkiem nie odezwał.
Norud,dziękuje za podjęcie rzeczowej polemiki.Ładnie opisałeś działanie spread-u,mnie gnębi natomiast praktyka stosowana przez wiele banków,nieokreślania jego procentowej wysokości,w stosunku do średniej ceny waluty.Procentowa wysokość spread-u,względem średniej ceny waluty,podana w dniu zawarcia umowy pomiędzy stronami,daje czytelny obraz kosztów obsługi kredytu,dla pożyczkobiorcy,każdego dnia.Ta marża ustalona w dniu porozumienia,musi jednakowo istnieć, przez okres trwania umowy,pomiędzy stronami.Jej brak,co jest nagminne,powoduje nadużycia wzgl.klientów banku.I takim działaniom się przeciwstawiam.Powiem kolokwialnie,reguły ustala się przed,a nie w trakcie gry.Taki jest mój pogląd na tą sprawę.
Drogi ZEFEL chyba walnąłem babola w ostatniej wypowiedzi bo możesz się doczepić poprosiłem o kredyt w złotówkach o równej wartości co ten w dolarach. Przepraszam wiesz emocje
Drogi ZEFEL przepraszam Cię że teraz piszę po takiej przerwie ale muszę; ten kredyt w dolarach o którym Tobie wspominałem jego raty były minimalnie różne (wartość kursu dolara) i po spłacie około połowy zapytałem w tym samym banku czy udzielą mi kredytu złotówkowego w wartości około połowy tego kredytu dolarowego aby go spłacić w całości i płacić kredyt w tej walucie w której zarabiałem czyli złotówkach. Bank widząc że spłacałem u nich rzetelnie i terminowo kredyt w dolarach udzielili mi kredytu złotówkowego i po prostu spłaciłem kredyt dolarowy kredytem złotówkowym i nie interesował mnie już kurs dolara Ot taka cała prawda. Pozdrawiam Cię serdecznie i nie obrażaj się na tych co wystawiają Ci minuski i nie obrażaj tych co wystawiają Ci minuski każdy ma takie prawo na tym forum.
wycieło mi ostatnie zdanie przepraszam miało być :"Gdy spread walutowy rośnie, pożyczkobiorca spłaca więcej kredytu, zaś gdy jego wartość spada, koszt zobowiązania jest niższy."
Drogi ZEFEL Nie wiem czy miałeś kredyt w walucie obcej ja miałem i powiem ci tak. Kredyt miałem w dolarach ale potrzebowałem złotówki ponieważ firma od której brałem tą rzecz operowała tylko w złotówkach. Bank dał mi kredyt w dolarach ale z chwilą podjęcia gotówki chciałem to otrzymać w złotówkach i proste przeliczyli mi to na PLN-y zgodnie i kursem SPRZEDAŻY jaki wtedy obowiązywał. Drugą sprawą była spłata miesięcznych rat jak wiesz kredyt miałem w dolarach i bank chciał miesięcznie (nie pamiętam wysokości raty) ileś-set dolarów a nie złotych ! Mogłem kupić dolary w kantorze czy w innym banku i wpłacić to na poczet mojego miesięcznego zadłużenia. Ich to nie interesowało. A żę mi się nie chciało latać po bankach i kantorach i szukać najtańszego dolara wpłacałem równowartość rat w złotych PO KURSIE OBOWIĄZUJĄCYM W TYM DNIU W ICH BANKU. Powiedz jak inaczej Ci mam to wytłumaczyć i informuję cię że byłe świadom tego że rata miesięczna zależy od ceny sprzedaży waluty a nie kupna. Pozdrawiam Cię serdecznie jak masz jakieś pytania pisz chętnie odpowiem
Drogi ZEFEL podałeś tak fajnie definicję lichwy to ja CI podam definicję "SPREAD": Spread walutowy
Jest to różnica pomiędzy ceną kupna waluty a ceną jej sprzedaży. Banki, różnicując ceny, uzyskują zysk na transakcjach walutowych. Cena kupna waluty jest zawsze niższa niż cena sprzedaży, ponieważ bank chce kupić taniej a sprzedać drożej. Spread walutowy jest zatem zyskiem banku, a kosztem klienta. Gdy klient zaciąga kredyt w walucie obcej, do kosztów okołokredytowych musi doliczyć koszty spreadu walutowego. W tym przypadku, różnice kursowe oddziaływają bezpośrednio na wysokość odsetek, które musi zapłacić kredytobiorca. Gdy spread walutowy rośnie, pożyczkobiorca spłaca więcej kredytu, zaś gdy jego wartość spada, koszt zobowiązania jest niższy.Od kilkudziesięciu lat kiedy zacząłem rozumieć na czym ten świat stoi wiedziałem o tym że jak sprzedawałeś walutę obcą czy to w banku czy kantorze zawsze cena kupna była niższa niż cena sprzedaży danej waluty. Tak jak to wyżej zacytowałem banki i kantory chcą na czyś zarobić po to one są żeby zarabiać pieniądze.
Do Spec-niestety z Twoich wywodów nic,jak to określiłeś nie ogarniam.Zastanawiające jest,że banki w umowach z klientem,nie określały wysokości spread-u,który może wynosić od kilku do kilkunastu procent wartości kredytu.I to nosi znamiona lichwy.Powielanie sloganu cyt;Widziały gały co brały:jest prostackie,i świadczy o nieznajomości problemu.Sytuacja banków wzgl.kredytobiorców nie jest aż tak krystalicznie czysta,więc robią co mogą,aby nienależne im kwoty zatrzymać.Zawsze trzeba stanąć po stronie uczciwości,bo tylko miernota obstaje za silnym niesprawiedliwym.
Przytoczyłem tu definicję lichwy,która jest formułą encyklopedyczną,postawiono znak ujemny.Nie rozumiem.Wnoszę,że piszą tu wybitne indywidua,które podważają zasadność przyjętych przez społeczeństwo zasad.
A w jakiej walucie ten kredyt im wypłacano?
A w jakiej walucie ten kredyt im wypłacano?
@zefel Niemiec czy Szwajcar nie ponosi kosztów zmiany kursu walut no chyba,że bierze go w złotówkach a o takich kredytach nie słyszałem ;)
Polacy też powinni brać kredyt w walucie w której zarabiają i wtedy byłby porządek,ale chcieli być chytrzy i z ryzykiem musieli się liczyć, ogarniasz?
Lichwa-udzielanie nieetycznych pożyczek,z uwagi na zawyżone odsetki lub inne opłaty,w wyniku czego następuje nieuczciwe wzbogacanie pożyczkodawcy.
Nie porównuję rodaków do Szwajcarów,Niemców czy innych nacji,ani nie interesują mnie dochody tychże,lecz pytam,czy w tych krajach kredytobiorca,ponosi koszty zmiany kursu walut.
zefel przeczytaj jeszcze raz artykuł i poniżej posty powiedz mi gdzie tu jest poparcie lichwy ...." jo sie chyba za dużo czterech pancernych naogladoł za młodu bo cie nic nie rozumia co ty piszesz" ..... i jeszcze jedno napisz gdzie można dostać kredyt za darmo czyli pożyczam 100 000 zł i oddaję 100 000 zł
@zefel......czy ja nie doczytałem czegoś w twoich komentarzach ??? porównujesz nas do Niemca czy Szwajcara , tylko napisz czy chodzi ci o zarobki czy o zamożność w tych państwach - bo nie kumam .......
@zefel: Czy Piotr Cybułka domaga się wniesienia podatku przez banki, czy korzyści dla siebie? Chyba koryta dla siebie. Kwestię podatku rząd już podjął.
Wasze wpisy świadczą o poparciu dla lichwy,która dotyka Was na codzień,jest to obraz małostkowości i egocentryzmu.
Ja mam pytanie,ile banki przelały pieniędzy w formie podatku,od tych zysków,w cenie różnicy walut?Następne-czy takie same reperkusje spotkałyby kredytobiorcę zaciągającego kredyt np.w Szwajcarii,czy Niemczech?
Komisja Nadzoru Finansowego i opinia Związku Banków Polskich rzadko przepuszcza nadużycia ze strony Banków jako instytucji zaufania publicznego.
Może od lokalnej bojówki i mniemania bycia "oszukanym" lepszym pomysłem od krzyczenia jest zwrócenie się do odpowiednich instytucji, które najpierw ocenią, czy miało miejsce oszustwo, czy podpisanie umowy kredytowej równej prawie jak inwestycja w fundusz walutowy, na którym można nie tylko (o dziwo) zarobić, ale i stracić?
"Dostałem szacunkowe dane, według których na Śląsku jest od 40 do 50 tysięcy ludzi, którzy wzięli, mówiąc w cudzysłowie, kredyt we frankach."
Nie rozumiem, jakie cudzysłowie. Zagrali w ruletkę i tyle. Może w ten sposób uzupełnią wiedzę swoich dzieci z zakresu matematyki, finansów i gospodarki. Czy wolą nauczyć dzieciaków, że o wszystkie błędy i podpisywanie papierów w ciemno bez zrozumienia można mieć pretensje?
Trudno- tak bywa jeżeli bierze się kredyt nie w takiej walucie jakiej się zarabia , moi poprzednicy mają rację ,ja mam kredyt hipoteczny w walucie jakiej zarabiam ,to jeżeli stopy procentowe wzrosną i mój kredyt wzrośnie ,to co ? mam walczyć też o odszkodowanie ,zgadzam się z poniżej ...widziały gały jak kredyt brały !!!!!!!
Spec masz rację w 1000% Ja kiedyś miałem kredyt na samochód w dolarach USD i kredyt był tańszy ale jak zapytałem jaka będzie wartość raty miesięcznej odpowiedziano mi że w zależności od kursu dolara. I byłem tego świadomy że jak dolar podskoczy to płacę więcej ja spadnie to płacę mniej. I tu jest problem każdy wie co bierze ale jak jest problem to wina banku. Nie widziały gały co podpisywały ??????? Który bank zagwarantuje stabilny kurs waluty obcej ????? Nie ma takiego banku na świecie !!!!
Poszkodowani przez banki??? Problemem tego pana jest fakt brania kredytu w obcej walucie a nie tej w której zarabia. Prowizje o ile się nie mylę były wtedy dużo mniejsze niż w przypadku kredytów złotówkowych,o czym już żaden z frankowiczów dzisiaj nie pamięta.Prawda jest taka kto brał wtedy np.120 tyś CHF ma dziś do spłacenia ok 100 tyś CHF więc o co cały ten szum? Różnica kursowa,to element ryzyka,który każdy biorący kredyt musiał brać pod uwagę.Chyba,że ktoś brał kredyt pod przymusem bankiera to wtedy jest ewidentnie poszkodowany przez bank.