Skazani na wiatr? Mniej węgla, mniej CO2 w atmosferze [FELIETON]
Europa jest w procesie dekarbonizacji. Stopniowo odchodzi się od węgla. Dwa najważniejsze powody to wyczerpywanie się surowca oraz troska o środowisko naturalne. W Polsce jest przecież lista kopalń z datami ich likwidacji. Czy alternatywą dla tego źródła energii jest wiatr? Czy w nim właśnie powinniśmy upatrywać źródła tak potrzebnego prądu dla gospodarki.
Odnawialne źródła ernergii działają na niektórych, jak płachta na byka. Jedno z nich - wiatr, budzi wiele kontrowersji. Bo jak to może być, żeby węgiel zamienić na wiatr? No właśnie, przyjrzymy się czy to w ogóle jest możliwe? No i same wiatraki – czy to potwory, z którymi należy walczyć niczym Don Kichot z La Manchy?
Ani się obejrzeliśmy, jak prywatna grupa energetyczna Polenergia i jej norweski partner - Equinor, wybudują 100 turbin wiatrowych. I to nie kiedyś tam, ale ma się to stać do 2027 r. Już zaczął się wiatrakowy wyścig nad morzem. Ten prywatny koncern otrzymał 17 pozwoleń wojewody pomorskiego na budowę dwóch farm o nazwie "Bałtyk 2" i "Bałtyk 3". Inwestor może przystąpić do instalacji 100 turbin wiatrowych i 2 morskich stacji elektroenergetycznych, ułożenia kabli eksportowych i wewnętrznych oraz instalacji dwóch stacji lądowych wraz z infrastrukturą. Farmy mają się znajdować w odległości 22-37 km od linii brzegowej w okolicach Ustki i Łeby.
Może ktoś zapytać: No dobrze, ale ile z tego będzie prądu? To już zostało oszacowane. Specjaliści mówią, że wspomniane dwie farmy będą miały łączną moc 1440 MW, zasili to ponad 2 miliony gospodarstw domowych. To się już dzieje. Nie są to jakieś opowieści dziwnej treści, ale fakty. Prace zaczną się jeszcze w tym roku, a prąd ma popłynąć za 3 lata.
Dlaczego mamy decydować się na energię wiatrową, zamiast węglowej? Odpowiedź jest prosta. Nie chodzi wyłącznie o ochronę środowiska - choć to też ważne - węgla energetycznego jest po prostu w Polsce za mało. Przypomnijmy sobie rok 2022, kiedy elektrownie w naszym kraju borykały się z brakiem węgla. Nasze kopalnie nie były w stanie wydobyć tyle surowca, ile zaspokoiłoby potrzeby energetyczne kraju. Pozostawał zakup, ale od kogo, od Rosji, Chin, Kolumbii czy może Białorusi? Nie trzeba tłumaczyć, gdzie tu bezpieczeństwo kraju.
Czy więc energia wiatrowa jest panaceum na te problemy? Specjaliści wskazują, że tak i podają, że ok. 57% zapotrzebowania na energię elektryczną w Polsce może zostać pokryte z działalności morskich farm wiatrowych. Jasne, że trzeba dostosować sieć, aby była w stanie przyjąć energię wyprodukowaną z wiatru. Bez tego ani rusz.
Krytycy wiatraków podnoszą problem recyklingu odpadów, bo przecież takie jedno śmigło waży 13-14 ton, a cały wiatrak 40 ton. Właściciel jednej z firm recyklingowych (Piotr Widuch) zapewnia, że dzięki odpowiedniej technologii jest w stanie uzyskać z nich materiał do produkcji kratek ściekowych, pokryw do kanałów kablowych czy do studzienek kanalizacyjnych. Nauka się rozwija i nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w tej kwestii.
Ochrona klimatu (globalne ocieplenie) również wymusza odejście od paliw kopalnych, a przynajmniej zmniejszenia ich udziału w tak zwanym miksie energetycznym. To, że coraz większa wartość dwutlenku węgla w atmosferze jest dużym problemem, zostało naukowo udowodnione. Jednak to już temat na osobny artykuł.
Komentarze
25 komentarzy
Dzisiaj taka oto miła informacja:
"Pierwsze bałtyckie projekty morskie zostaną uruchomione w ciągu kilku najbliższych lat i mają stopniowo przyczyniać się do dekarbonizacji unijnej gospodarki, a więc odchodzenia od węgla przy produkcji prądu"
Troszkę węgla trzeba mieć????? Przecież węgiel to syf i truje. Niemożliwe, naprawdę???? To znaczy ile twoim zdaniem mamy mieć węgla?
no i bardzo dobrze, że doszedłeś do tego ,że czasami coś się wydarzy
rzadko bo rzadko ale się zdarza
oznacza to, że troszkę węgla trzeba mieć
ale po co utrzymać 30 nierentownych kopalni????
1 września 0 godzinie 22 doszło do chwilowego znacznego spadku częstotliwości w energetycznej sieci europejskiej. Takie zjawisko ma miejsce gdy zapotrzebowanie przekracza produkcję energii. Im więcej jest w systemie energetycznym źródeł niesterowalnych (wiatraki, fotowoltaika) tym większe prawdopodobieństwo takich zdarzeń a w konsekwencji poważnych problemów. Ale duże unijne dzieci w imię "gaszenia planety" nie zamierzają się przestać bawić zabawkami na których się nie znają. Czarno (dosłownie) to widzę.
Przyszła uśmiechnięta banda "ekspertów" i znowu nic się w Polsce nie opłaca...
Co za przypadek...
Wolalbym te miliardy dopłacać do wiatraków niż związkowej patologi na kopalniach
Nawet 5,4 miliarda złotych będziemy musieli dołożyć w przyszłym roku do funkcjonowania górnictwa węgla kamiennego w Polsce. Skarbowe papiery wartościowe o wspomnianej wartości ma otrzymać do dyspozycji minister właściwy „do spraw gospodarki surowcami energetycznymi” z przeznaczeniem na dopłaty dla kopalń.
Po pierwszej połowie roku sektor górnictwa węgla kamiennego w Polsce miał blisko 2,5 miliarda złotych netto straty – tak wynika z danych opublikowanych niedawno przez katowicki oddział Agencji Rozwoju Przemysłu. Jeśli wziąć pod uwagę, że w analogicznym okresie roku ubiegłego branża miała ponad 4 miliardy złotych zysku, to widać z jaką zapaścią mamy obecnie do czynienia.
O tym, że chwilowe węglowe Eldorado dobiegło końca wiadomo było już rok temu, kiedy (ku zaskoczeniu niektórych) okazało się, że górnicze spółki do przetrwania w roku 2024 potrzebują ok. 7 mld zł publicznej „kroplówki”.
dziękujemy wam górnicy i życzy wszystkiego ..................
To że się ochłodzi na skutek walki z "globalnym ociepleniem" to bajka? Czyli wyrzucamy miliardy w błoto? Możesz mieć wyjątkowo rację.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Uważasz że jak jest +15 to prąd jest niepotrzebny? Puknij sie...Poza tym walka z ociepleniem ma podobno przynieść efekty już wkrótce więc zimą będzie -20.
Jak tak dalej pójdzie to w styczniu będzie +15 więc twoje przypuszczenia są o kant d…y
Zimy są coraz łagodniejsze a czarnego syfu już nie chcemy,nie zauważyłeś ile ludzi wymieniło piece ?
Mała poprawka. W 2033 r. elektrowni atomowej nie będzie: "Duża elektrownia atomowa ruszy najpewniej około 2040 r. To data realna. Dotychczas podawany rok 2033 jest niemożliwy do utrzymania - powiedziała minister przemysłu Marzena Czarnecka na XVI Europejskim Kongresie Gospodarczym, który odbywa się w Katowicach." Przypominam że w 2035 ma być koniec węgla w energetyce. No to jak będzie z tym prądem w 2035r? Chrust z lasu będziemy spalać?
Do dzisiaj nie można przewidzieć pogody , jedynie ją prognozować i ledwo się sprawdza na 3 dni . Ale autorka przelicza puste dane i określa zapotrzebowanie na energię . Wróżenie z fusów też zajęcie .
Załóżmy że jest rok 2030. Styczniowy bezwietrzny poranek, temperatura -15 stopni, gruba pokrywa chmur - czyli nic nadzwyczajnego o tej porze roku. Wiatraki się nie kręcą, fotowoltaiki ledwo zipią. Podobnie wygląda w krajach sąsiednich. Trwa budowa naszej elektrowni atomowej - termin uruchomienia zaplanowano wczoraj na rok 2033. Jak ma wyglądać nasz mix energetyczny? Skąd wtedy weźmiemy prąd? Czy któryś z entuzjastów OZE ma jakiś pomysł?
Mniej CO2 to mniej tlenu, twarde elementy kapusty!
Najwyższy czas wyjść z zacofanej unii
Zamkńąć te fabryki smrodu z tym przeklętym węglem, który nas truje i śmierdzi. Precz z górnictwem!
OZE nie zastąpi źródeł konwencjonalnych. Może być tylko dodatkiem. Nie wiem który raz to piszę ale niech tam. Napiszę jeszcze raz. Są okresy w roku gdy równocześnie "i nie wieje i nie świeci". Wtedy trzeba zapewnić energię z źródeł konwencjonalnych w ilości maksymalnego zapotrzebowania (z góry uprzedzam, że magazyny energii tu nie pomogą). Mówiąc prościej - trzeba dysponować elektrowniami o dużej mocy potrafiącymi w razie czego zapewnić produkcję maksymalnego zapotrzebowania. Te elektrownie muszą długimi okresami działać na "pół gwizdka" żeby mogły pracować OZE które mają o wiele mniejszą sprawność niż konwencjonalne. Koszt działalności elektrowni konwencjonalnych pracujących w długich okresach z połową mocy powoduje , że energia z tej elektrowni drożeje. To jest zasadnicza przyczyna tego, że im więcej OZE tym droższy prąd. Jeśli chodzi o źródła konwencjonalne to na dzień dzisiejszy trzeba wybrać spośród trzech: węgiel (kamienny lub brunatny) , gaz lub atom. Tylko to pierwsze daje nam całkowitą niezależność energetyczną. Chętnie bym poznał Pani zdanie - ile, jakie i jak duże elektrownie konwencjonalne powinniśmy mieć.
Do_do_autorki
Piszę o stopniowym zastąpieniu. Poza tym nawet w najbardziej optymistycznych szasunkach energia wiatrowa pokryje nieco ponad 50% zapotrzebowania - o czym piszę - więc o pełnym zastąpieniu mowy być nie może. Proszę zatem powiedzieć, czym zastapić braki węgla energetycznego, które coraz bardziej dają się we znaki nie tylko w Polsce. Na razie OZE - z róznymi jego składnikami - wydają sie być jedyną drogą. Pozdrawiam
kbł
Główna Pani teza to zastąpienie węgla przez wiatr. Cieszę się że przekonałem Panią że to jest niemożliwe. Pozostaje jednak pytanie jakie mamy mieć podstawowe konwencjonalne źródła energii zapewniające nam niezależność energetyczną.
Do_do_autorki
Bardzo dziękuję za głos w dyskusji. Chodzi o to, że wspomniane dwie farmy wiatrowe będą miały łączną moc 1440 MW i będą mogły zasilić ponad dwa miliony gospodarstw domowych. Faktycznie słowo „produkuje” zostało niefortunnie użyte. Dodam tylko, że farmy wiatrowe nie mają pretendować do miana jedynego dostarczyciela energii, mają być – wprawdzie poważnym – ale jednak uzupełnieniem. Są jeszcze inne źródła OZE oraz tradycyjne paliwa kopalne. Chodzi o miks tych źródeł i proporcje, jakie w nim zachodzą. Pozdrawiam i dziękuję za merytoryczny wpis.
kbł
"Specjaliści mówią, że wspomniane dwie farmy wyprodukują moc 1440 MW," To jakieś przejęzyczenie. Z pewnością żaden specjalista tak nie mówi. Mocy się nie produkuje. Ale sam aspekt współczynnika wykorzystania mocy jest interesujący. Otóż współczynnik wykorzystania mocy turbiny wiatrowej wynosi od 20% do niecałych 40%. Współczynnik wykorzystania mocy elektrowni węglowej lub atomowej przekracza 90%. Co to oznacza? Ano to, że żeby jakaś farma wiatrowa w ciągu roku wyprodukowała tą samą ilość energii jak elektrownia węglowa to ta farma musi mieć moc zainstalowaną ponad 3 razy większą niż ta elektrownia. Elektrownia Bełchatów ma moc zainstalowaną 5100MW i zapewnia 20% energii którą potrzebujemy. Żeby ją zastąpić to by było potrzebnych dziesięć taki farm jak w artykule. No a problem z brakiem ciągłości dostaw energii by pozostał. Nie byłoby dnia bez wyłączeń zasilania.
Powtarzanie publicznie takich bzdur jak te powyżej jest szkodliwe i nieodpowiedzialne. Bardzo jest Pani uparta . Po raz kolejny zabiera się Pani za temat na którym się Pani nie zna powtarzając slogany podobnych do Pani dyletantów w tej branży. Wiatraki w Polsce nie są i nigdy nie będą alternatywą dla elektrowni konwencjonalnych, bo są to źródła które nie zawsze produkują energię. Każdy system energetyczny musi się opierać o źródła działające zawsze. Statystycznie jest w roku 11 dni kiedy wiatraki w europie się nie kręcą. Co wtedy? Roczne zapotrzebowanie naszego kraju to 170 TWh energii. Jakie źródła konwencjonalne mamy według Pani posiadać zamiast elektrowni węglowych by zaspokoić te potrzeby w okrasach gdy "nie świeci i nie wieje"? Ile to będzie kosztować i kiedy powstaną? Skąd do tego czasu będziemy mieć prąd, kto nam go sprzeda i za ile? Co do tego nieszczęsnego dwutlenku węgla to nie jest on szkodliwy a wręcz niezbędny do utrzymania życia na planecie. A tych którzy jednak twierdzą że on nam zagraża informuję, że działania unii mające na celu zmniejszenie emisji CO2 czyli ETS , dekarbonizacja i.t.p. przynoszą odwrotny skutek. Od kilku lat ilość CO2 w atmosferze rośnie. Dlaczego? Bo europa konsumuje tyle samo dóbr ale są one w coraz większej ilości produkowane poza unią (dzięki źródłom taniej energii emitującym CO2) i trzeba je przywieźć środkami transportu emitującymi dodatkowe tony CO2.
Mniej CO2, słabszy wiatr, nie wiecie o tym?? W TVN mówili.
Zamiast kopalń wiatr. Całkiem fajna zamiana, bo ekologiczna i na zdrowie wychodzi dla środowiska. Dawno to już powinno się stać. Węgiel to co2, szkodliwy.