„Czerwony” pasek – czy to jeszcze ma sens? [FELIETON]
Uczniowie rozpoczęli wakacje. Podsumowaniem ich osiągnięć są świadectwa szkolne, niektóre z biało-czerwonym paskiem. Znowu rozgorzała dyskusja czy takie wyróżnienie ma jeszcze sens. Czy rzeczywiście oddaje wiedzę, a nie tylko wykucie, pamięciowe opanowanie treści z kilkunastu przedmiotów. A więc zlikwidować „paski”, czy jednak pozostawić, bo ciągle jeszcze coś znaczą?
Zdobycie biało-czerwonego paska na świadectwie szkolnym obwarowane jest wysoką średnią arytmetyczną ze wszystkich przedmiotów - co najmniej 4,75 i bardzo dobrą lub wzorową oceną z zachowania. Dodać jeszcze należy, że wyróżnienie to zostało wprowadzone w odległych czasach komunistycznych Polski Ludowej – tyle fakty.
W ostatnim czasie rozgorzała dyskusja nad tym, czy tak zwany „czerwony” pasek należy zlikwidować. Dodam, że ten pomysł popierają poważne osoby związane ze środowiskiem edukacyjnym, jak na przykład Małopolski Kurator Oświaty Gabriela Olszowska. Są i przeciwnicy, którzy uważają, że pasek był, jest i będzie na wieki. Myślę jednak, że daleko mu do trwałości i doskonałości piramid egipskich.
Najkrócej rzecz ujmując, idzie o nasz stosunek do nauki, do poznania. Dla wielu to są wartości najważniejsze, czy jednak możliwe do uchwycenia w jakiejś średniej arytmetycznej? Czy oceny, a właściwie powinno się powiedzieć stopnie, wyrażone cyfrą dają rzetelny obraz naszej wiedzy? I tutaj pojawia się gonitwa za arytmetyką właśnie, ale czy za nauką prawdziwą. Mamy wprawdzie w historii przykłady ludzi wszechstronnie uzdolnionych – Mikołaja Kopernika, Leonarda da Vinci, Galileusza, jednak przyznajmy, że to wybitne i trudne do naśladowania postacie. Mało, kto przecież ma gruntowną i szeroką wiedzę z wielu dyscyplin naukowych. Owszem, zdarza się to nielicznym, obdarzonym nadzwyczajnymi zdolnościami.
Nikt przy zdrowych zmysłach, nie zabrania dzieciom się uczyć, poznawać świat, okrywać reguły nim rządzące. Jest jednak różnica pomiędzy pasją odkrywania i zgłębiania zagadnień a kuciem na pamięć i zapominaniem. Tak, zapominaniem, bowiem wiedza niestosowana znika z meandrów naszego umysłu. Trudno jest uwierzyć, że człowiek - szczególnie nastolatek - korzysta na co dzień z tego, czego się nauczył z kilkunastu przedmiotów. Nawet jeśli włożył trud, aby to zrobić i tak większość z tych rzeczy zapomni. Po co zatem kuć na pamięć wszystko jak leci? Czy wystarczającą nagrodą jest ten „czerwony” pasek – obiekt marzeń i celów uczniów, a może bardziej rodziców? Może powiedzieć ktoś, że są tacy wszechstronnie uzdolnieni uczniowie. Niewykluczone, ale czy zbiorowość ludzka składa się z samych jednostek wybitnych, obdarzonych nieprzeciętnymi talentami? Śmiem w to powątpiewać. Bo przecież i bycie absolwentem, a nawet wykładowcą uniwersytetu czy akademii nie predysponuje jeszcze do miana ponadprzeciętności.
Inną sprawą jest też „szaleństwo paskowe” pod koniec roku szkolnego. Wyliczanie, ile brakuje do tego „wyróżnienia” i nakłanianie nauczycieli do oceniania dodatkowych zadań, dopytywań, przekonywania itp., aby wyszło to mityczne 4,75. Czy to ma świadczyć o ponadprzeciętnych uzdolnieniach tych, którzy aspirują do zdobycia „paska”?
Powracając do pomysłu likwidacji „paska”, tu chodzi raczej o samą ideę oceniania. Ocena to nie stopień. Ocena to informacja o tym, co potrafimy, czego jeszcze nie, z czym mamy problemy albo co rozumiemy. Ocena to zjawisko złożone, wielowarstwowe i niełatwe. Współcześnie więcej się o tym mówi niż jeszcze 20 lat temu. Osobiście myślę, że kiedyś „pasek” zostanie zlikwidowany, ale stanie się to jako element całościowej zmiany systemu oceniania, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Nie uczymy się bowiem dla ocen, cyfr, czy jeszcze jakiś innych znaczków, ale dla siebie samych z potrzeby naszego wewnętrznego ja. Tylko wówczas nauka ma sens, nigdy się nie kończy i trwa tak długo, jak my trwamy.
Komentarze
25 komentarzy
Do - ~niedlapracujacychemerytow
Pytaniem jest, co zrobić, aby zachęcić młodych nauczycieli do pracy w szkole. A nawet szerzej - aby młodzi ludzie w ogóle pomyśleli o tym, aby podjąć studia nauczycielskie. To, że korzysta się z pomocy emerytów, zatrudniając ich to - z całym szacunkiem - konieczność. Z jednej stony narzekacie, że byle kto pracuje w szkole z drugiej - za tak śmieszne pieniądze - nie spodziewajcie się, że jacys super przygotowani ludzie podejmą zatrudnienie. I kółko się zamyka.
Do poniżej:No bo emerytkom już się nie chce uczyć.70% z nich po uzyskaniu praw emerytalnych dalej okupuje szkołę,to jest karygodne,zamiast zrobić miejsce młodym,pełnym pasji,zdrowego rozsądku i zmiany w myśleniu.Nasze dzieci uczą dinozaury,gdzie innowacyjność,wszystkie hasła Budzącej się szkoły mają głęboko w czterech literach,wychowani w komunie,przenoszą to na biedne dzieci
Poziom nauczania przez nauczycieli jest bardzo niski a tylko podwyżki i podwyżki by chcieli pytam za co ?
PO co się uczyć, jak obecny rząd nie POtrzebuje ludzi wykształconych, do zbierania szparagów u swoich panów.
Wystarczy zobaczyć jaką ubogą wiedzę ma obecna minister edukacji i włos na głowie się jeży.
Nagrody i wychwalanie pod niebiosa tylko i wyłącznie dla lauretów przedmiotowych.To są tylko uczniowie,którzy zasługują by o nich pisano i ich wychwalano,to jest prawdziwa,ciężka praca,osiągnięcie i talent! Nie może być tak,że jakaś maDka żebraczka z cwanym bombelkiem wybłagała pasek za 4,75 i teraz i ona i jej dziecko zadzierają nosa w stosunku do dziecka,które ciężko pracowało na średnią 4,0!Trzeba zważać na to kogo się nagradza i za co.Albo inna bombelka na wszystkich portalach miejskich bo mama zrobiła jej rysunek i ten rysunek coś tam wygrał,no ludzie,szczyt bezczelności.Nagradzać trzeba oczywiście ale tylko i wyłącznie lauretów konkursów przedmiotowych.Paski tylko dla młodzieży w szkole średniej.Tu jest inny poziom nauczania,mentalność,nie żebrze się o oceny na koniec,inna sprawiedliwość i rzeczywistość
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Nasze szkolnictwo zostało zniszczone w czasach, gdy zaczęto wmawiać młodym , że koniecznie trzeba mieć średnie wykształcenie a najlepiej wyższe. Nie sadzę, żebyśmy jako kraj odbiegali od średniej światowej wg której na "magistrów" kwalifikuje się - jak twierdzą psycholodzy - około 10% populacji. U nas studiuje znacznie większy procent więc żeby ci trochę mniej inteligentni te studia skończyli obniżono poziom nauczania, zresztą ten trend widać na całym świecie. Podobnie jest w szkołach średnich. Poziom dołuje więc trzeba poprawić samopoczucie tych słabych i wywalić "paski", lektury, zadania domowe i.t.p. Zobaczcie jakiś teleturniej, gdzie potrzebna jest ogólna, szeroka wiedza n.p. "1 z 10". Młodsi nie potrafią czasem na takie pytania odpowiedzieć, że wstyd. No ale głupszymi łatwiej rządzić. O to chyba chodzi. p.s. Jeśli ktoś uważa , że paski są niepotrzebne a to, czego uczą w szkole do niczego mu się w życiu nie przyda to niech do tej szkoły nie chodzi. Będzie to z korzyścią dla niego, i dla poziomu nauczania w tej szkole.
W mojej ocenie ,świadectwo z paskiem to jednak jakieś wyróżnienie. POWINNO TO ZOSTAĆ ponieważ dzieci uzdolnione ,pilne,obowiązkowe powinne być wyróżniane. TO JEST ICH OBRAZ PRACY.Wszystkim uczniom życzę udanych wakacji.
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Te czerwone paski są tak potrzebne na świadectwie jak gadoski w sejmie .
Podoba mi się jak jeden gość pod różnymi nickami, który chwali się, że kończył szkołę z paskiem, studia z wyróżnieniem i nic mu to nie dało. Może dlatego, że nawet nie wie jak pisze się słowo "matka". Dlaczego musimy tolerować i nagradzać bylejakość i nieróbstwo? Uczeń stara się, wkłada spory wysiłek(fakt, niejednokrotnie z rodzicami) i jest za to wyróżniony. To że szkolna wiedza wielu uczniom nie przyda się w życiu, ale komuś może się przydać i to nie jest wina uzdolnionego ucznia, że jakiś tłuk nie wykorzysta nawet ułamka tego co każą się uczyć w szkole. Tak samo jak nie każdy zostanie dyrektorem z wysoką pensją. Kiedyś jak uczeń walił byki na dyktandzie czy nie potrafił liczyć to był po prostu głąbem. Teraz to się nazywa "dys-cośtam" pod różnymi postaciami. Jak dzieciaki mają się nauczyć samodzielności jak sami uczymy je unikania samodzielnego rozwiązywania problemów. A rodzice jakby mogli to chowali by swoje pociechy w szklanej bańce i coraz bardziej zaczyna takie wychowywanie przypominać scenkę z pewnej polskiej komedii typu "nie kop pana bo się spocisz".
Mamcia się skarży na zebraniu że córcia ino 4 ze sprawdzianu dostała a córcia płacze .Druga mamcia od 12 latka wszystkie zadania za niego robi i uczy go wszystkiego razem z nim żeby tylko czerwony pasek był .Jak żyć po szkole ?
~Wyborca07 (89.75. * .158) to jest jeszcze nic,w Pszowie są takie chore madki,które swoje purchlaki cisną na facebookową stronę urzędu miasta,za to,że dziecku pracę plastyczną zrobiły w domu i to coś tam wygrało,to jest dopiero śmieszne a dumne jak pawie jakby to był jakiś konkurs matematyczny lub chociaż recytatorski,wiadomo,że normalna matka z takim pierdem na stronę FB miasta nie poleci.Nie wiem,kto w ogóle pozwala na takie rzeczy
Okres pandemii i nauczania zdalnego doskonale pokazał do czego można sobie włożyć te świadectwa z paskiem. Prawie 60% uczniów miało takie świadectwo, a madki chodziły dumne jak pawice
~Karolina18 (46.204. * .181) świadectwa z paskiem w ogóle nie powinno być,bo to taka sama kpina jak te wyróżnianie dzieci w konkursach za prace,które madeczki robią w domu!Gra logopedeyczna-robiona w domu,lapbook-robiony w domu,esej napisany w domu.Co to k***a ma być?Zwłaszcza w Pszowie promują takie dziwactwa!Wiedza,wysokie oceny ze sprawdzianów,które przekładają się na wynik egzaminu ósmoklasisty nie liczą się wcale i to jest chore.Na szczęście w szkole średniej jest sprawiedliwość,tu kończy się naciąganie ocen,nie ma domowych konkursów,liczy się tylko wiedza,która na szczęście ma później przełożenie na maturze
Świadectwo z paskiem powinno być efektem całorocznego uczenia się, bez poprawiania pod koniec semestru i naciągania ocen. Przedmioty tupu religia, plastyka , muzyka ,wf nie powinny być wliczane. Naciągane oceny mają się nijak do wiedzy o czym powinien świadczyć pasek.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Dożyliśmy takich czasów, w których ucisza się mądrych ludzi, żeby to co mówią nie obraziło głupców.
~ Albert Einstein
Do Covid
Jeśli dzieci poddawane są kulturze kucia i aportowania w zamian za ocenę, to kto tu mowi o szczekaniu. Nauka nie na tym polega. To co wykują przebywa w ich pamięci bardzo krótko - tyle mówi psychologia.
Najwięcej szczekają lebry które w życiu nie miały czerwonego paska!
Zawsze miałam czerwony pasek i stypendium na studiach co mi to dało?Nic.Ci co się nie uczyli lepiej na tym wyszli w życiu.U mnie każda próba nawiązania kontaktu z innym człowiekiem to poziom hard,każde zakupy w sklepie to ciśnienie 200/90,nie wspomnę o załatwieniu jakiejkolwiek sprawy urzędowej czy wywiadówce moich dzieci.Długo bezrobocie,bo przecież żeby pracować trzeba pójść i szukać,rozmawiać z ludźmi.No i gdyby nie pomocna dłoń koleżanki ze studiów,która wiedziała,że jestem dobrym programistą i pomogła mi z umową b2b i zarejestrowaniem firmy i wyjaśniła jak mam pracować zdalnie to pewnie do dziś bym nie miała pracy.Podziwiam syna,który również ma autyzm ale jet tak otwarty do ludzi i kontaktowy,mam nadzieję,że okropna szkoła go nie złamie,bo na razie ma tylko pod górkę
do ~xlokk07
Tylko, czy ta średnia arytmetyczna oddaje wiedzę, czy w najlepszym wypadku bezrefleksyjne wykucie, które bardzo szybko wylatuje z naszej pamięci. Odpowiedzmy sobie na to pytanie.
Dążenie do likwidacji paska jest wynikiem "równania w dół". Zamiast wyróżniać najlepszych, będziemy wmawiać leniom, że są tak samo dobrzy i fajni jak ci pracowici. Przypomina mi to czasy minione
Świadectwo z paskiem to relikt po komunie. Obecnie świadectwo z paskiem otrzymują uczniowie, którzy wysoką średnią mają dzięki plastyce, muzyce, technice i religii. Oceny wyżebrane, wymuszone przez ambitnych rodziców.
Po co w ogóle się uczyć, po co odrabiać zadania domowe, po nam w ogóle szkoła? Naród, który nie zna swojej historii, traci tożsamość, a bywa, że i niepodległość. Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości. Nowa "minister edukacji" to największa tragedia jaka mogła przytrafić się naszym dzieciom, ten człowiek jest chory z nienawiści do wiary i wszystkiego o co walczyli nasi przodkowie... Mam nadzieję, że historia ją odpowiednio "doceni".