środa, 24 lipca 2024

imieniny: Kingi, Krystyny, Antoniego

RSS

Pies w mieście. Intruz czy przyjaciel? [FELIETON]

2 godziny temu | 2 komentarze | KaBa

Ostatnio gorące dyskusje wywołała kwestia czy pies zdycha, czy umiera. Ale chyba ten temat ma szerszy kontekst. Chodzi o to, jak traktujemy zwierzęta, jak traktujemy siebie nawzajem? Czy ludzie i zwierzęta mogą, w miarę bezkonfliktowo żyć w mieście?

Pies w mieście. Intruz czy przyjaciel? [FELIETON]
Czy życie ludzi i psów w mieście może przebiegać w symbiozie?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

To czy pies zdycha czy umiera - niech każdy sam rozsądzi we własnym sumieniu. Osobiście nie uważam, że zastosowanie słowa umiera, zrównuje go z człowiekiem albo stawia wyżej od niego. A to, że okazujemy szacunek zwierzęciu, które było z nami przez cały swój żywot, nie jest niczym złym. Chcę jednak podkreślić, że nasz stosunek do zwierząt i przyrody nie powinien zaczynać i kończyć się na słowach. Sztuką jest taka wzajemna egzystencja ludzi i zwierząt w mieście, aby i jedni, i drudzy mogli cieszyć się życiem. Tak, cieszyć, bo pies i kot - bo te najczęściej mieszkają z nami - nie są przedmiotami, które nic nie odczuwają.

Pewnie przeciwnicy psów jeżą się na samą myśl o psach, a dokładnie trawnikach przez nich zabrudzonych. Można wprawdzie zapytać, gdzie jest straż miejska i czy nakłada mandaty na najbardziej opornych. Jednak nic się nie stanie, jak sami zaczniemy zwracać uwagę właścicielom pupili i w ten sposób wpłyniemy na ich zachowanie. Pewnie w końcu przyniesie to oczekiwany efekt. Ale jest i druga strona medalu. Wrogość mieszkańców do psów i próba stawiania tabliczek - „Zakaz wstępu z psami” wszędzie, gdzie się tylko da. Jest to zrozumiała w przypadku placów zabaw, czy boisk – ale tylko miejsc, gdzie rzeczywiście uprawia się sport - bieżnia, tor do skoku w dal, czy wydzielonego boiska do siatkówki, koszykówki. Chociaż interpretacje prawne nie są już tak jednoznaczne. Właściciel (opiekun) psa ma prawo wejść z nim i na ten teren, musi jednak zapobiec temu, że zwierzę będzie zagrożeniem dla kogokolwiek. No i rzecz jasna - sprzątać po nim nieczystości.

Nie chodzi o to, aby na siłę rugować psy z przestrzeni miejskiej. Trzeba uznać, że mają one prawa załatwiać swoje potrzeby na trawnikach, które nie są jakimś wydzielonym terenem. Postawienie tabliczki zakazującej tego nie ma po prostu mocy prawnej. Mandat możemy zapłacić za nieposprzątanie po pupilu, a nie za to, że on się załatwia.

Dyskusyjną sprawą jest też puszczanie psów luzem w kagańcu czy bez. Nie ma przepisów, które wymuszają jednoznacznie ten obowiązek – chyba że chodzi o rasy uznane za agresywne. Należy zachować jednak zdrowy rozsądek. Jeśli na osiedlu są jakieś mniej uczęszczane miejsca, to psy spokojnie mogą sobie pobiegać. Mamy przecież liczne jary, czy boiska szkolna, które nie są w całości użytkowe. Pies wybiegany to pies szczęśliwy i mniej agresywny. Warto o tym wiedzieć.

Trzeba też pamiętać, że są zwierzęta krzywdzone - bite, zamykane same w domu na wiele godzin, trzymane na łańcuchach, bez dostępu do wody w upalne lato. Takie zwierzaki mają szczęście, jeśli trafią do schroniska, adopcja - to szansa na nowe życie.

Czy da się bezkonfliktowo żyć w mieście ze zwierzętami? To zależy od ludzi. Właściciele psów, bo o nie głównie są kłótnie, powinni pilnować, aby ich zwierzaki nikomu nic złego nie zrobiły, no i sprzątać po nich. Natomiast reszta mieszkańców -może wykazać nieco większą wyrozumiałość.