Trują nas samochody. Od 2035 roku nie kupimy aut spalinowych [FELIETON]
Miasto uwolnione od tysięcy samochodów, emitujących CO2, parkingi wkomponowane w zieleń, najlepiej piętrowe lub podziemne - to konieczność, czy już nie tak odległa rzeczywistość. Może to, że od 2035 roku nie kupimy nowych samochodów benzynowych i silnikiem Diesla, przyspieszy tę wizję. Czy się to komuś podoba, czy nie, samochody osobowe, a właściwie to, co emitują przyspieszają szkodliwe zmiany klimatyczne na świecie.
Brak parkingów doskwiera nie tylko w Jastrzębiu. Samochody osobowe są poważnym źródłem dwutlenku węgla do atmosfery. Do tego dochodzi jeszcze autoholizm, czyli uzależnienie od samochodów.
Czy współczesny człowiek może uwolnić się od samochodu? Ktoś mógłby powiedzieć: Po co w ogóle stawiać takie pytanie? Spójrzmy na to z perspektywy naszego podwórka. Coraz więcej osiedlowych trawników zamienianych jest na parkingi. Teraz tylko patrzeć aż boiska szkolne zostaną zalane betonem i przekształcone w swoiste pastwiska dla pojazdów mechanicznych. Zresztą, jeśli kiedyś jeszcze budowano je w jakimś oddaleniu od balkonów czy placów zabaw, dziś niemalże zaglądają nam do okien. Możemy delektować się spalinami i to bez wychodzenia z domu. Mamy w gratisie podwyższoną temperaturę w mieście, przed blokiem i w mieszkaniach. Po co nam więc wyjeżdżać do Afryki, skoro temperaturami wcale tak bardzo nie odstajemy. Wystarczy rozłożyć koc między rurami wydechowymi i wrażenia gwarantowane. W końcu od spalin nie umiera się tak od razu.
Niedługo już, bo po 2035 roku żaden nowy samochód nie będzie mógł emitować CO2, do którego tak jesteśmy przyzwyczajeni. Stare, owszem, będą jeździć, ale ich dni są już policzone. Co prawda może wzrosnąć ich koszt naprawy, przeglądu, konserwacji czy ubezpieczenia, jednak kto by się tym dzisiaj przejmował. Tak samo nie myślimy o tym, że nasze kochane pojazdy, bez których nie wyobrażamy sobie życia, emitują 60,6 % CO2, jaki pochodzi z całego transportu drogowego.
Czy kiedyś uwolnimy się od nadmiernego, codziennego używania samochodów osobowych? Może. Na razie trzeba pomarzyć, że autobusy miejskie z niską emisją CO2 lub napędzane wodorem nie będą rzadkością na naszych, jastrzębskich ulicach. Zaczną kursować z większą częstotliwością, również w niedziele i święta, ale – co istotne - nie będą jeździły puste. Mieszkańcy natomiast chętnie przesiądą się do komunikacji zbiorowej. Zniknie potrzeba posiadania 2-3 samochodów dla jednej rodziny. Nie będzie złomów, które kwalifikują się na cmentarzysko dla samochodów, a są dopuszczane do ruchu drogowego. Zbudowane zostaną parkingi podziemne i piętrowe wkomponowane w zieleń. Przed naszymi szkołami, instytucjami, sklepami pojawią się stojaki na rowery, jednak w większej liczbie niż dotychczas. I jeszcze, wyprawa do Katowic, Wisły, Wrocławia czy Krakowa nie będzie wyzwaniem na miarę zdobycia Mount Everest.
O tym jak możemy ograniczać smog w naszym otoczeniu, mówi film edukacyjny
Na koniec o tym, co nam siedzi w głowie, czyli o zmianach mentalnych. Posiadanie samochodu często (jeszcze) jest wyznacznikiem statusu społecznego. Niekiedy lepiej czujemy się w starym gracie niż zadbanym, ekologicznym autobusie komunikacji miejskiej. Nie ma znaczenia, że używanie takiego trupa pochłania całkiem poważne kwoty, że co chwilę wymaga naprawy. Tym bardziej nie ma też troski o środowisko i przyrodę, bo co to właściwie jest i komu, na co potrzebne? Kto by się przejmował tym, co będzie za 30-40 lub więcej lat.
Komentarze
71 komentarzy
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Utopia.
Gdyby cały transport kołowy zastąpić pojazdami wyłącznie elektrycznymi zmniejszymy globalne stężenie CO2 o 1,7-2,2%. W tym samym czasie kraje które nie podpisały ekoprotokołów - USA, Chiny, Rosja i jeszcze kilku innych - które defacto emituja POŁOWĘ całej globalnej emisji CO2 - jeszcze zwiększą emisję (szczególnie Chiny i USA). Niestety - jak pisze @ ZmotoryzowanyPatrol "Eksperci stwierdzają jednoznacznie że pojazdy spalinowe są najbardziej "ekologiczne". Dotyczy to całego okresu życia pojazdu - od produkcji przez wydalane spaliny aż do przetworzenia." Elektryki są ekologiczne tylko w środku użytkowania (i to pod warunkiem korzystania z czystej energii) a największa emisja jest w trakcie produkcji i utylizacji. Sama czysta energia też nie jest do końca czysta. Zużyte, uszkodzone panele PV czy łopaty turbin są bardzo nieekologiczne - zwłaszcza te ostatnie - na dziś są nieprzetwarzalne i nie wiadomo co z nimi zrobić. Niemcy, Holandia, Francja, Hiszpania, Belgia, Norwegia - wszyscy je ZAKOPUJĄ w gargantuicznych ilościach. Co do emisji CO2 - wybijmy wszystkie zwierzęta, zabijmy się w wojnach i zmniejszymy globalną emisję. Niestety to tak nie działa. Zmiany stężenia CO2 i zmiany klimatyczne są CYKLICZNE i nie mamy na to wpływu. Wybuch jednego wulkanu na Islandii, Hawajach emituje tyle CO2 ile 100 milionów samochodów przez 10 lat - zabrońmy wybuchów wulkanów.
:Trują nas samochody. Od 2035 roku nie kupimy aut spalinowych"
~Do_Mecenas_Jan_Paragraf (46.134. * .95) Nagłówek , który zawiera nieprawdę , nie jest nagłówkiem a staje się Clikbaitem .Clickbait ( „przynęta”) – zjawisko internetowe polegające na przyciąganiu uwagi za pomocą tytułów bądź miniaturek, które przesadnie wyolbrzymiają faktyczną treść lub znaczenie artykułu. Tak więc zostaje przy swoim .Od 2035 UE zaplanowała jedynie zakaz rejestracji nowych samochodów spalinowych , kupno takowego nie będzie zakazane .Proszę pisać prawdę w nagłówkach ,a nie bić czytelników po oczach clickbaitami .
Ktoś tu używa rosyjskich słów, czyżby wysłannik pana P., w celu skłócenia Polaków?
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Proszę zwrócić uwagę którzy to ludzie mówią o tej ekologi. To ci sami ludzie ktorzy zniszczyli kolej, połączenia autobusowe, teraz się im odmieniło i mówią że masz jeździć autobusem którego nie ma. Albo wybudują ścieżkę rowerowa z nikąd do nikąd, długość 1000 m i chwała się jacy to ekolodzy są!
Za poprawność polityczną: szóstka. Uczitielko.
Mam nadzieję, że Polacy jue wybiorą więcej nikogo spod tęczowej ideologii. I te wszystkie chore pomysły mafii klimatystów zostaną wycofane. Ale chyba prędzej komuszy barak brukselski się rozleci, bo zbyt wolno Polacy myślą.
Ależ drogi Mecenasie_Janie_Paragrafie, wtekście wyrażnie pisze o nowych samochodach. Trzeba tylko przeczytać cały tekst, a nie nagłówki, czy pierwsze 3 zdania. Mimo to dziękuje za głos w dyskusji, bo to ważny temat i pozdrawiam
kbł
- Niedługo już, bo po 2035 roku żaden NOWY samochód nie będzie mógł emitować CO2, do którego tak jesteśmy przyzwyczajeni. Stare, owszem, będą jeździć, ale ich dni są już policzone. Co prawda może wzrosnąć ich koszt naprawy, przeglądu, konserwacji czy ubezpieczenia, jednak kto by się tym dzisiaj przejmował. Tak samo nie myślimy o tym, że nasze kochane pojazdy, bez których nie wyobrażamy sobie życia, emitują 60,6 % CO2, jaki pochodzi z całego transportu drogowego -
Od 2035 roku nie kupimy aut spalinowych ....
Pani redaktor od 2035 , jest planowany ZAKAZ REJESTRACJI NOWYCH SAMOCHODÓW SPALINOWYCH , a nie zakaz kupna .
Trochę rzetelności dziennikarskiej by się przydało , proszę nie robić ludziom wody z mózgu .
I dlatego mamy najdroższy prąd w Europie, do tego obłożony najwyższą 23 procentową stawką podatku VAT.
Już widzę te samochody elektryczne w czasie np. klękk żywiołowych. Chyba , że będą ładować akumulatory za pomocą ekologicznych, benzynowych agregatów prądotwórczych. Czy czołgi też będą produkowane tylko wersjach elektrycznych ?
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Dlaczego nie podpiszesz się imieniem i nazwiskiem pod swoim artykułem? Kto Ci każe pisać takie bzdury i ogłupiać ludzi. Elektryki będą, ale nie wyeliminują samochodów spalinowych, które wrócą w nowej eko wersji za kilka lat.
Wyobraźcie sobie jak kurier doręcza paczkę pociągiem i hulajnoga a przesyłka wtedy będzie kosztować 1500 zł buahahha ciemny naród. Ludzie łykają wszystko jak pelikany w tv .
Dokład UE, będzie bieda a Polaczka otworzą się oczy co zrobili a czasu nie cofną.
Przesiądziemy się z samochodów na wielbłądy a rolnicy na konie i byki.
Trutututu du... z drutu,nie piszcie bzdur,na zachodzie juz z elektrykow zaczynaja byc wyleczeni,silniki spalinowe byly sa i beda,swiat a szczegolnie Polska nie jest na to gotowa by miec elektryki z prostej przyczyny elektrownie by zwariowaly,moim zdaniem ktos na tej propagandzie swoje zarobi pozniej powiedza ze jednak musimy korzystac z aut spalinowych,idac dalej tokiem myslenia zielonych wyobrazacie sobie osiedla w PL bloki 9-10 pietrowe to jak by kazdy mial ladowac te auta,to jest niewykonalne,wiec nie warto sie martwic bo to jest niewykonalne i oni dobrze to wiedza ci wyzej nad nami,a swiat i ekologia musza z tym sobie poradzic
Do Hipokryta
Dzisiaj dwa razy jechałam autobusem komunikacji miejskiej. Jeżdżę również rowerem swoim lub miejskim. Pozdrawiam.
kbł
A pani redaktor czym jeździ ?
@ DoZmotoryzowanyPatrol (5.184. * .64)
Ludzie chętnie by korzystali - ale jesli będą jeździć o naprawdę potrzebnych porach (choćby mikrobusy) a nie że będą dowozić urzędasów, dzieci z/do szkoły czy emerytów do ośrodków zdrowia. Jak likwidowano połączenia autobusowe i kolejowe - właśnie kursowaniem o nikomu niepasujących godzinach. U mnie pierwszy autobus jest o 6:25 - więc jak ludzie mają zdążyć do pracy o 6:00? I najważniejsze - skomunikowanie, a nie że czekasz 1-2 godziny na kolejny autobus/pociąg (podałem przykład trasy Ligoty Tworkowskiej do Żory Galeria Wiślanka - autem 1 godz, 8 godzin piechotą, zbiorkomem prawie 11 godzin (w tym oczekiwanie na przesiadki 6 godzin!). To moze przejażdżka rowerem? 2h10' - ale czy będziesz miał siły, zdrowie i chęć dojeżdżać codziennie bez wzgledu na pogodę i warunki? - i jaki przyjedziesz? - zmęczony, spocony. Samych parkingów (darmowych) przy centrach przesiadkowych, dworcach autobusowych czy kolejowych jest zdecydowanie za mało. Jadąc autem przy okazji odbierzesz dzieci ze szkoły/przedszkola, zrobisz zakupy - tu już nie chodzi o wygodę a czas.
@ Karel
To dlaczego właściciel "malucha" ma płacić więcej od właściciela wielkiego suva z 4-ro litrowym silnikiem spalającym 14L/100km? (często z wyciętym DPF/katalizatorem). Takimi monstrami (często opancerzonymi - czyli cięższymi, z większymi silnikami i jeszcze większym spalaniem) jeżdżą urzędasy. Właśnie takim trzeba dowalić 100 % podatku więcej. Podobnie karać za zbyt częste wymiany samochodu (1 samochód na 12 lat). To w zasadzie Polska była by bez aut - bo średnia wieku przekracza 15 lat. Właśnie powinni karać koncerny za produkcję i promowanie suvów, crossoverów. Przez debilną ekologię znikają małe tanie auta - które mają najmniejszy wpływ na emisję CO2. Dlatego należy pogonić urzędasów z UE.
Ja nie rozumiem o co tutaj taka kłotnia
Prezydent Duda powiedział że większość Polaków będzie do pracy latać samolotami
Czy wy normalni jesteście
Pan Duda i tak będzie
2/2 Eksperci stwierdzają jednoznacznie że pojazdy spalinowe są najbardziej "ekologiczne". Dotyczy to całego okresu życia pojazdu - od produkcji przez wydalane spaliny aż do przetworzenia. A jak być jeszcze bardziej eko? - tworzyć bardziej trwałe pojazdy! Które spokojnie wytrzymywały by 20-30 lat eksploatacji - a nie obliczonych na 10 lat / 150 tys km przebiegu. Czemu dzisiejsze auta są tak awaryjne - bo są przekombinowane, bo liczy się zysk, klient szybciej kupi kolejne auto w którym naprawa kluczowych podzespołów MA BYĆ nieopłacalna (silnik, skrzynia biegów, nadwozie czy akumulator/ogniwa paliwowe), to samo dzieje się w elektronice, AGD, RTV. Niestety ekologia nie idzie w parze z ekonomią - stąd mamy góry elektrośmieci - do których wkrótce dołączą pojazdy elektryczne bo nie wiadomo co robić ze zużytymi akumulatorami. Ich utylizacja jest (i jeszcze długo będzie) w powijakach, a koszty przeróbki przewyższają zyski a odzyskujemy ledwie 20-30 procent litu (dla porównania akumulatory ołowiowe są recyklowalne w 98 procentach!). Sęk w tym że w imię bezpieczeństwa i ekologii (co nie jest prawdą) zmniejszają prędkość na drogach. Silnik spalinowy wykonując pracę generuje określoną ilość spalin (przy stałych obrotach) i teraz zależy jak tę pracę wykorzystamy. Mamy trasę 100 km. Możemy ją pokonać jadąc (średnio) 50 km/h w 2 godziny. Po obniżeniu prędkości do 30 km/h jedziemy (trujemy) przez prawie 3,5 godziny. A jadąc "setką" trujemy tylko przez godzinę. Więc co jest bardziej ekologiczne? Zmniejszenie czy zwiększenie prędkości? Tam gdzie wprowadzono ograniczenia prędkości w miastach smog wcale się nie zmniejszył - jest wręcz przeciwnie. A bezpieczeństwo pieszych, rowerzystów - edukacja od najmłodszych lat (a potem mamy przypadki wchodzenia czy wjeżdżania na czerwonym, wymuszenia pierwszeństwa) - "przepisy są dla kierowców a nie dla pieszych czy rowerzystów".
Radził bym zacząć od leczenia
Jasne, domagajmy się od gmin rozwoju komunikacji mejskiej/gminnej, ale niech ludzie potem korzystają, bo za puste przejazdy żadna gmina nie zapłaci. Trudno jest wygodnym przesiąść się do busów o to również jest problem.
Już są głosy oburzenia w UE - bo zbyt duża grupa ludzi jez związana z produkcją aut oraz komponentów. Narzucanie nowych norm emisji CO2 też nie rozwiąże problemu bo koszty dostosowań i tak zapłacą klienci końcowi (a nie koncerny). Sęk w tym że elektryki nie są tak "czyste" jak sądzimy. Już na starcie są obciążone gigantycznym ekwiwalentem CO2 z powodu akumulatora - którego produkcja, a zwłaszcza oczyszczanie surowca jest barzo szkodliwa dla ziemi (1 kg litu to ok 5 ton trujących, rakotwórczych odpadów - "utylizowanych" w rzekach i na polach). Po ok 6 latach trzeba mysleć o wymianie akumulatora na nowy - a wtedy jego wartość przewyższa cenę auta (i tak powstaje elektroodpad). Czyste auta na wodór - podobny problem - pierwiastki ziem rzadkich są koszmarnie drogie (są potrzebne do ogniw paliwowych) a wydobycie ich podobnie zanieczyszcza planetę (wodorowa Toy.ta Mirai - to ok 300 TYSIĘCY zł) a sam wodór - też nie jest tani. Przemysł (który generuje niemało CO2) jest przenoszony POZA Europę - i myślicie że to obniży jego emisję? Dobrze - postawmy na transport zbiorowy. Niech jeżdżą tramwaje, autobusy, pociągi - ale tak aby z KAŻDEGO miejsca - czy to centrum czy zabita deskami wioska o KAŻDEJ porze był jakikolwiek transport. Dobrze skomunikowany z innymi. Przykładowa trasa - Wodzisław Karkoszka - Manta Wilchwy - 7,1 km - autem 10 minut, autobusem 1 godz 8 minut (!) - i to tylko aby zdążyć na 6:00. do pracy. Jeszcze gorzej jest z np Ligoty Tworkowskiej do Żory Galeria Wiślanka. Odległość autem to 38 km - niecała godzina. Zbiorkomem - tragedia - aby dostać się do pracy na 6 trzeba wyruszyć o ... 17:30 w niedzielę (śpisz na dworcu w Rybniku czekając 6,5 godziny na połączenie...). Takich przykładów można mnożyć...
Ci co mają 15-letnie samochody i starsze powinni płacić specjalny podatek coś w rodzaju kary. Powinni też o 100% więcej płacić za ubezpieczenie i przeglądy techniczne. Takie reguły od razu poprawiłyby stan powietrza w mieście.
Powinna być kolej i nowoczesne połączenia autobusowe. W busie klima, net. Nikt by nie narzekał i wszystkim by to wyszło na dobre.
do lechut
Jeżeli do pracy miałbyś 50 km w jedną stronę, to na pewno byś sobie dreptał na nóżkach.Nie neguję troski o środowisko i przyszłość naszych dzieci , ale róbmy wszystko z głową .
To truj siebie sam Jorgi76, ale może inni ludzie chcą cieszyć się zdrowiem i żyć w miarę czystym środowisku, o ile to jeszcze możliwe. Jak sobie pochodzisz na nóżkach, to nic ci się nie stanie.
Mam nadzieję, że do 2035 roku mieszkańcy eurokołchozu przegonią to lewactwo, które nami rządzi i wprowadza w życie swoje poronione pomysły i porządki.My chcemy możliwości wyboru , a nie narzucania wszystkim jak mają żyć.