Sobota, 27 lipca 2024

imieniny: Natalii, Aureliusza, Jerzego

RSS

Jastrzębie zabetonowanym miastem? Mit czy prawda?

09.06.2024 12:02 | 47 komentarzy | KaBa

Ostatnio w mediach społecznościowych trwa ożywiona dyskusja na temat tego, czy w Jastrzębiu panuje tak zwana betonoza. Pozwolę sobie i ja dorzucić przysłowiowe trzy grosze do tych rozważań, dodam subiektywne, bo to przecież felieton. A więc jesteśmy zabetonowani czy nie?

Jastrzębie zabetonowanym miastem? Mit czy prawda?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Pierwsze, co mogę doradzić każdemu poszukującemu odpowiedzi na to pytanie, to wyjrzeć przez okno lub balkon. Już sam widok będzie pewną podpowiedzią. Przecież to, jak wygląda okolica, nie jest w żaden sposób subiektywne - jest, jakie jest. Osobiście widzę dużo zieleni i to zarówno na bliższym planie, jak i dalszym. Fakt, że dostrzegam też i bloki, ale przecież gdzieś musimy mieszkać. Jeszcze zapomniałabym o ulicach, chodnikach i parkingach, ale chyba pomysł zerwania ich nie zyskałby poparcia społecznego.

Jakie jest Jastrzębie-Zdrój?

Jakie jest Jastrzębie-Zdrój?

Nasze miasto ma pagórkowaty teren poprzecinany licznymi jarami. Te, jeśli się nic nie zmieniło od ostatniej mojej bytności tam, są zazwyczaj zielone wiosną i latem, a jesienią nabierają nawet przepięknej palety barw. Dla przykładu podam Jar Południowy, jar przy ulicy Turystycznej, jar przy ulicy Wrocławskiej (obok Szkoły Podstawowej nr 19). Mamy też nieco większe kompleksy zielone. Tutaj wymienię Ośrodek Wypoczynku Niedzielnego czy Park Zdrojowy, ale jest przecież też las Kyndra, las Pastuszyniec czy las Ruptawiec. Jest dolina rzeki Szotkówki. Oczywiście, że wytrawni poszukiwacze detali doszukają się w tych miejscach, alejek a nawet dróg dojazdowych. Ale, jak mówię, ich całkowita likwidacja nie jest chyba dobrym pomysłem. W końcu po coś były budowane.

Jastrzębie-Zdrój: Zielone miasto czy betonoza? Fot. UM Jastrzębie

Jastrzębie-Zdrój: Zielone miasto czy betonoza? Fot. UM Jastrzębie

Z internetowych dyskusji zorientowałam się, że spór toczy się wokół ulicy 1 Maja. Niegdyś głównej arterii uzdrowiska, wytyczonej jeszcze przez hrabiego Felixa von Königsdorffa w drugiej połowie XIX wieku. Nie jest więc to jakaś nowa droga wybudowana niedawno. Zmienił się tylko jej charakter, bo stała się deptakiem. Z tego, co pamiętam wcześniej, jeździły tamtędy autobusy komunikacji miejskiej oraz samochody. No i były tam powykrzywiane chodniki. Obecnie, poza pewnymi wyjątkami, mogą tam poruszać się wyłącznie piesi. Może to i dobrze, bo sąsiadujący z ulicą Park Zdrojowy zyskał nieco spokoju i wypoczywanie w tej części zielonych płuc Jastrzębia jest atrakcyjniejsze. Poza tym, jak pewnie Państwo już zauważyliście, trakt ten ma wstawki w postaci miejsc, gdzie rosną krzewy i inne rośliny ozdobne.

Kolejne miejsce wzbudzające spory to plac reprezentacyjny, przy ulicy Witczaka. Wcześniej znajdował się tam nieformalny parking. Był to teren wysypany ubitym żużlem, czy czymś w tym rodzaju.  W takich prowizorycznych warunkach, jednak jak żywo nie pamiętam innych, odbywały się uroczystości ku czci uczestników Marszu Śmierci z 1945 roku. I w końcu miejsce to zyskało, jak sama nazwa wskazuje, reprezentacyjny charakter. Zresztą nie było ono wcześniej częścią Parku Zdrojowego, bo niegdyś znajdował się tam folwark.

Park Zdrojowy. Fot. UM Jastrzębie

Park Zdrojowy. Fot. UM Jastrzębie

Można co prawda dyskutować, czy rzeczywiście nie dało się tam wprowadzić elementów zieleni, poza dużymi donicami z palmami, ale spójrzmy na to jeszcze inaczej. Potrzebujemy miejsca spotkań. Rynku nie mamy i mieć nie będziemy. Trudno też jest utworzyć taki teren na łące czy ubitej ziemi. Spójrzmy, jak wyglądają rynki miast, które swoim rodowodem sięgają czasów średniowiecza. Natomiast miejsca pamięci, które miałam okazję odwiedzić w dużych polskich miastach, też nie grzeszą nadmiarem roślinności. Nasze zaś, usytuowane jest w bezpośrednim sąsiedztwie Parku Zdrojowego i to głównie tam jastrzębianie szukają cienia czy odpoczynku w upalne dni. Osobiście wolę takie miejsce reprezentacyjne niż kolejny parking, który dopiero wpisuje się w nurt tak zwanej betonozy.

Mamy również Żelazny Szlak Rowerowy – co prawda ma jakąś nawierzchnię asfaltową, co akurat jest dobre dla rowerzystów, ale okolica jakże piękna, zielona i ciekawa przyrodniczo. Tutaj nawet najwięksi wielbiciele mitu o betonozie naszego miasta muszą skapitulować, bo nie da się go w żaden sposób obronić.

Kończąc, stwierdzam, że mity są rzeczą niedobrą, bo kreują rzeczywistość w krzywym zwierciadle. W żaden sposób jej nie opisują. Jesteśmy zielonym miastem, ale jak to wszędzie, mamy typową dla miasta infrastrukturę: drogi, parkingi, chodniki, deptaki, bloki, budynki użyteczności publicznej. Popatrzmy jednak na proporcje tych obiektów do terenów zielonych. Widać ją zresztą gołym okiem. Kto tego nie zauważa i wszędzie chce widzieć betonozę, może powinien nałożyć sobie zielone okulary i z większym optymizmem oraz pozytywnym nastawieniem popatrzeć na swoje miasto. Docenić jego charakter i dbać o przyrodę na naszym terenie, bo tego nigdy za wiele.