Sobota, 1 czerwca 2024

imieniny: Jakuba, Hortensji, Gracjany

RSS

Marcin z Wodzisławia nie żyje. Lekarze twierdzili, że nie ma dla niego wolnego łóżka

14.04.2019 13:00 | 14 komentarzy | mak, juk

35-letni Marcin Kłosek z Wodzisławia Śląskiego zmarł na zawał. Wcześniej ponad 10 godzin czekał na przyjęcie do szpitala. Po jego śmierci ukarano lekarzy z Rydułtów, którzy twierdzili, że dla pacjenta nie ma miejsca na oddziale. - Nasz syn miał żonę i 2-letnie dziecko. Był taki szczęśliwy. Dlaczego lekarze mu nie pomogli? Przecież on mógł żyć! - wierzą zrozpaczeni rodzice, Małgorzata i Leon Kłoskowie.

Marcin z Wodzisławia nie żyje. Lekarze twierdzili, że nie ma dla niego wolnego łóżka
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Miejsce jednak było?

Dyrekcja szpitala w Wodzisławiu Śląskim i Rydułtowach przeprowadziła postępowanie wyjaśniające. - 4 kwietnia zakończyło się wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, dotyczące udzielania świadczeń medycznych 35-letniemu pacjentowi przez personel medyczny naszego szpitala - poinformował wicedyrektor szpitala ds. lecznictwa Janusz Tkocz na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.

Szczegóły przedstawił rzecznik prasowy szpitala Sławomir Graboń. Zapewnił, że 35-letni pacjent, odkąd tylko trafił na izbę przyjęć do szpitala w Wodzisławiu, był pod stałą opieką. A także że personel szpitala w Wodzisławiu nie popełnił żadnego błędu. - Pacjent, począwszy od momentu zgłoszenia się na izbę przyjęć w Wodzisławiu aż do czasu przewiezienia do szpitala w Raciborzu, był pod stałą opieką medyczną. Przeprowadzono diagnostykę, wdrożono leczenie. Postępowanie medyczne personelu izby przyjęć szpitala w Wodzisławiu Śląskim było prawidłowe - zapewnił rzecznik prasowy.

Błąd został popełniony w szpitalu w Rydułtowach, gdzie lekarze odmówili przyjęcia pacjenta. - Jedyne uchybienie jakie stwierdzono dotyczy postępowania lekarzy dyżurnych szpitala w Rydułtowach. Lekarze dyżurni odmówili przyjęcia pacjenta do szpitala, tłumacząc się brakiem wolnych łóżek pomimo faktu, że szpital dysponował wówczas wolnymi łóżkami. W związku z powyższym dyrekcja szpitala podjęła decyzję o wyciągnięciu konsekwencji dyscyplinarnych wobec lekarzy. 4 kwietnia zostały rozwiązane z nimi umowy, bez wypowiedzenia - przekazał rzecznik szpitala. Jak się jednak dowiedzieliśmy nieoficjalnie, dwaj zwolnieni dyscyplinarnie lekarze, którzy pełnili 19 marca dyżur na izbie przyjęć w Rydułtowach, byli już w okresie wypowiedzenia. Wypowiedzenie złożyli wcześniej, jeszcze przed 19 marca.


Starosta czeka na wyniki kontroli

Starosta wodzisławski Leszek Bizoń zapewnia, że sytuacja zostanie wyjaśniona. - Przede wszystkim chciałbym złożyć wyrazy głębokiego współczucia rodzinie zmarłego. Sprawa wymaga wyjaśnienia. Z tego powodu poleciłem dyrekcji Powiatowego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej przeprowadzenie wnikliwego postępowania wyjaśniającego. Oczekuję również na stanowisko NFZ i Rzecznika Praw Pacjenta, które prowadzą w szpitalu czynności kontrolne. Wiem, że sprawę bada również prokuratura. Dopiero po uzyskaniu pełnych informacji i określeniu, co było przyczyną tego nieszczęśliwego zdarzenia, będzie można zająć stanowisko w temacie działań, mających na celu zapobieżenie takim sytuacjom w przyszłości oraz określenia tego, kto miałby je podjąć - informuje starosta.


Kontrolował izbę, której sam jest kierownikiem

Okazuje się, że kierownikiem izby przyjęć - zarówno w Wodzisławiu Śląskim jak i w Rydułtowach - jest Janusz Tkocz, który jednocześnie pełni funkcję zastępcy dyrektora szpitala ds. lecznictwa. Nasi czytelnicy pytają, czy wicedyrektor Tkocz uczestniczył w wewnętrznym postępowaniu wyjaśniającym prowadzonym przez szpital? Czy sam kontrolował izbę przyjęć, którą przecież kieruje? Rzecznik prasowy szpitala Sławomir Graboń potwierdza, że wicedyrektor Tkocz był członkiem komisji wyjaśniającej. Ale że decyzja o tym, by nie wyłączać wicedyrektora z prac komisji była świadoma. - Wewnętrzne postępowanie wyjaśniające mające na celu ustalenie okoliczności udzielania w dniu 19 marca przez personel medyczny szpitala świadczeń medycznych 35-letniemu pacjentowi prowadzone było przez specjalnie do tego celu powołaną przez dyrektora szpitala wieloosobową komisję, w skład której wchodzili lekarze z wieloletnim doświadczeniem, pełniący funkcje kierownicze. Komisji przewodniczył lekarz z tytułem naukowym profesora nauk medycznych. Jednym z członków komisji był ponadto zastępca dyrektora PPZOZ ds. lecznictwa. Jego obecność w składzie komisji podyktowana była pełnieniem funkcji kierownika izby przyjęć szpitala oraz funkcji nadzorczych w pionie medycznym szpitala. Jego doświadczenie i wiedza dotyczące prawidłowego funkcjonowania izby przyjęć były niezbędne do oceny działań podjętych przez personel medyczny udzielający świadczeń pacjentowi - wyjaśnia rzecznik szpitala.


Prokuratura, NFZ i rzecznik

Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu Śl. i Rzecznik Praw Pacjenta prowadzą postępowanie wyjaśniające. Dyrekcja szpitala w Wodzisławiu i Rydułtowach przekazała, że udzieliła tym dwóm organom wszelkich informacji na temat zdarzenia. Do szpitala wkroczył też Narodowy Fundusz Zdrowia. - Inspektorzy kontroli będą weryfikować, czy szpital w ramach izby przyjęć zatrudnia odpowiednią, zgodną z kontraktem, liczbę personelu lekarskiego i pielęgniarskiego, organizację pracy personelu oraz prowadzenie dokumentacji medycznej, dotyczącej świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych w ramach umowy, szczególnie w dniu 19 marca - przekazuje Małgorzata Doros, rzecznik prasowy oddziału NFZ w Katowicach. Wstępne wyniki kontroli NFZ powinny być znane najwcześniej w połowie kwietnia.

Ludzie:

Leszek Bizoń

Leszek Bizoń

Starosta Wodzisławski