Sobota, 27 kwietnia 2024

imieniny: Teofila, Zyty, Żywisława

RSS

14.10.2018 07:00 | 18 komentarzy | red

... i jestem z tego dumny. Zostałem wyświęcony 58 lat temu przez Franciszka Jopa, biskupa bardzo pokornego i skromnego, tak jak jego imiennik - pisze ks. Jan Szywalski.

Należę do kleru...
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Niedawno byłem na prymicjach młodego kapłana. Cała wioska brała w nich udział, ogólna radość – pierwszy ksiądz w tym kościele, który wyszedł spośród nich. Wszyscy go znają i są z niego dumni. Wzruszeni są rodzice, przejęty jest proboszcz, przy ołtarzu jego koledzy. Po mszy św. długi szereg gratulantów.

Kilkanaście dni później brałem udział w pogrzebie kapłana. Przeżył tylko 51 lat, zginął w wypadku samochodowym. Ogólna żałoba, wiele łez wylanych, masowy współudział. Żegnali go wszyscy ze smutkiem.

O księżach inaczej

Wychodzi z kina tłum ludzi, po głośnym filmie „Kler”. Różne są reakcje, ale przeważa akceptacja przesłania filmu: „Ale im pokazali! Taka jest prawda, to pijacy, zdziercy i pedofile, a nas chcą pouczać”. W internecie ogólne pianie zachwytów: „odważny film, nareszcie prawda wychodzi na jaw, dość tej obłudy i zamiatania zła pod dywan”.

Na prymicjach nie słyszałem jednak, by ktoś przestrzegał młodego księdza, aby nie przyłączył się do tych rozpustników, nierobów i zdzierców.

Na pogrzebie księdza nikt nie mówił, nawet szeptem: „Nareszcie o jednego mniej; nie będzie więcej bałamucił ludzi”.

Do jednego worka

Film „Kler” sugeruje, że księża to rozpite towarzystwo. Z ambon pomstują na pijaków, a sami chleją, trzymają kochanki u siebie, siedzą na pieniądzach... no i jeszcze pedofile.

Oznajmiam z ręką na sercu: podczas moich 55 lat pobytu w Raciborzu brałem udział w setkach przyjęć odpustowych czy urodzinowych, ale nigdy nie była to rozpasana libacja.

Tyle razy odwiedzałem konfratrów, zapowiedziany lub przypadkowo, nigdy nie było tak, by współbrat szybko wypuszczał kochankę tylnym wyjściem i nigdy nie widziałem dziecka pod łóżkiem.

Owszem, księża nie są aniołami, choć powinni nimi być, też są grzesznikami, czasem wielkimi, ale perwersja filmu tkwi w uogólnianiu: „wszyscy są tacy sami, jedni jawnie, drudzy skrycie, to szajka zboczeńców”.

Dlaczego tak jest? To nie pierwszy raz szkaluje się duchownych, ale tym razem w szczególnie perfidny sposób.

Naszego Mistrza Jezusa Chrystusa też postawiono na pośmiewisko, ubranego w łachmany, z koroną cierniową, z trzciną w ręce i drwiono z Niego: „Oto król wasz”. O, dziwo, nikt Go nie bronił, nawet ci uzdrowieni czy nakarmieni przez Niego. „Ukrzyżuj Go!” – brzmiał ogólny krzyk.

Najbardziej mnie zdziwiło, że film znalazł tak wielu wielbicieli; dziennikarze prześcigali się w zachwytach. Film zdobył nagrodę publiczności, w internecie mnożyły się wywiady, chwalono w superlatywach. Nawet Owsiak dorzucił swój kamień, choć zdawało się, że wspólnie ciągnie z Caritasem wóz dobroczynności. Jedynie dobrze, że nasz redaktor Żołneczko nie dołączył do klakierów, ale dał w Nowinach wyważoną ocenę filmu.