środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Czy radną Ronin i jej syna niszczył „Raciborski Układ Zamknięty”?

16.04.2018 13:14 | 14 komentarzy | acz, ma.w

W programie TVP Info radna miejska Anna Ronin zasugerowała udział raciborskiej policji oraz prezydenta miasta w szykanach wobec jej syna, który został osadzony w więzieniu. Miało to mieć związek z jej działalnością publiczną. Ronin wspomniała też „Raciborski Układ Zamknięty” i oskarżyła prezydenta o wywieranie nacisków na swego pracodawcę, czyli DFK. Sprawdziliśmy u źródła, czyli w sądzie, dlaczego jej synem interesowała się policja i w jakich okolicznościach trafił on do więzienia.

Czy radną Ronin i jej syna niszczył „Raciborski Układ Zamknięty”?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Szanowni Państwo,

w związku z moim wystąpieniem w programie TVP „Studio Polska” w dniu 17 marca 2018 i coraz liczniejszymi pytaniami różnych osób o szczegóły działalności tzw. „układu zamkniętego” w Raciborzu postanowiłam podzielić się niektórymi moimi osobistymi doświadczeniami i przemyśleniami.

W tych kilku akapitach postaram się wyjaśnić sprawy, dotyczące z jednej strony haniebnego uwięzienia mojego syna (wówczas osiemnastoletniego maturzysty), z drugiej zaś istnienia w naszym mieście tzw. „układu zamkniętego”, który brutalnie mnie sponiewierał w każdej możliwej sferze ludzkiego życia.

Za swoją działalność polityczno-społeczną na rzecz Raciborza, w tym kandydowaniu na urząd prezydenta miasta spotkała mnie „zasłużona” kara. Mój syn został osadzony w więzieniu (4 tygodnie), straciłam pracę, próbowano odebrać mi godność, zohydzić mnie ludziom, poprzez najbardziej plugawe i nikczemne kłamstwa na mój temat. Nie sposób w tym miejscu nie dodać, że robiono to, między innymi, z domu Pana Mirosława Lenka, na co posiadam niezbite dowody (hejt internetowy). Straszono i wywierano presję na mnie i moją rodzinę, m.in. grożono podpaleniem samochodu, śledzono samochód, którym się poruszałam w okresie pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborów na urząd prezydenta miasta. Chyba nie muszę dodawać, że nikt do tej pory nie poniósł konsekwencji tych czynów („układ zamknięty” działa i nie pozwala zrobić swoim krzywdy).

Wracając do meritum, a więc tego co najbardziej przeżyłam, czyli osadzenia mojego dziecka w więzieniu. Mój syn wraz z kolegami ze szkoły, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia w 2015 r. , zostali zatrzymani przez Policję w parku, za posiadanie przez jednego z kolegów syna tzw. „trawki”. Po zatrzymaniu zostali od razu aresztowani. W czasie zatrzymania w parku mój syn nie posiadał przy sobie żadnych środków niedozwolonych, miał je natomiast jeden z chłopaków. Początkowo więc zgodnie ze stanem faktycznym nie przyznawał się do winy ale będąc pod ogromną presją, po paru godzinach przesłuchań wraz z kolegą przyznał się do winy, żeby jak najprędzej wrócić do domu (naiwne dzieciaki, które wierzyły w uczciwość tzw. wymiaru sprawiedliwości). Policja dokonała przeszukania miejsca zamieszkania syna, oczywiście niczego nielegalnego nie znajdując. I w tym miejscu należy z całą mocą podkreślić, bo to kluczowy moment dla całej sprawy, policjanci, prokurator i Sąd znali adres zamieszkania syna ten prawidłowy, pod którym była rewizja, co więcej znali mój adres zamieszkania, znali adres szkoły syna, nasze numery telefonów, itp. Następnie syn został skazany wyrokiem sądu - nigdy wcześniej nie był karany- na odpracowanie pewnej ilości godzin w formie prac społecznych. Zarówno on, jak i ja pogodziliśmy się z takim rozstrzygnięciem, i choć sąd potraktował syna dość surowo, a to nie tylko moja opinia, to jako matka pomyślałam, że będzie to dla niego nauka na przyszłość- „dura lex sed lex” (łac. twarde prawo, ale prawo).

Przez wiele miesięcy w tej sprawie nic się nie działo, aż do dnia 12 stycznia 2017 r, gdy policjanci zapukali do naszych drzwi, zabierając syna do zakładu karnego. Myślałam, że to ponury żart. Okazało się jednak, że tak nie jest, a syn jest poszukiwany za „uporczywe uchylanie się od odbywania kary, polegające na nieodbieraniu korespondencji sądowej.

Natychmiast podjęłam, wraz z prawnikiem, szereg działań, by wyjaśnić sytuację, i co ustaliliśmy? Sąd Rejonowy w Raciborzu kierował korespondencję do syna pod nieistniejący adres. Zamiast na adres poprawny 22/5 korespondencja była kierowana na adres 23/5 a w związku z tym, że takiego adresu nie ma, korespondencja nie dochodziła do syna! Przeglądając akta sprawy stwierdziliśmy, że Policja naprzemiennie w swoich dokumentach stosuje dwa adresy, ten właściwy i ten nieistniejący (wielokrotnie). Sąd i kurator wybierają uporczywie ten nieistniejący, ponadto, co wcześniej już sygnalizowałam, do dyspozycji Sądu były inne prawidłowe adresy (syna, mój oraz szkoły) oraz numery telefonów. Efektem drugiego i ostatniego działania Sądu było skierowanie patrolu Policji pod nieistniejący adres. Patrol policyjny potwierdził fakt nieistnienia adresu 23/5. Czy na tym polega praca Sądu i kuratora sądowego, czy takie działania wyczerpały zakres ich obowiązków!? Czy w takim mieście jak Racibórz organy ścigania muszą być tak bezradne, że nie są w stanie ustalić prawidłowego adresu i nie potrafią doręczyć bardzo ważnych dokumentów? Odpowiedź jest oczywista i brzmi NIE.

Szanowni Państwo, Policja, która miała w swojej dokumentacji adres właściwy (22/5), Policja która dokonała już wcześniej przeszukania tego mieszkania właśnie w tej sprawie, nie potrafiła ustalić miejsca zamieszkania mojego syna!? Jedyne na co było ją stać to stwierdzenie, że adres 23/5 nie istnieje.

Nasuwa się pytanie dlaczego tak się stało? W zasadzie istnieją dwie możliwości: pierwsza to pomyłka wynikająca z bałaganu w dokumentacji Policji, Sądu i Kuratora. Pomyłka, która kosztowała moje dziecko pobyt w więzieniu, a całą rodzinę niewyobrażalny stres z tym związany (każdego dnia baliśmy się o bezpieczeństwo syna, czy coś złego go tam nie spotka). Mnie dodatkowo dręczyło poczucie winy, że to przeze mnie, że to moja walka z „układem” spowodowała, że syn trafił tam, gdzie trafił. Jeśli to nawet była pomyłka, to gdzie przeprosiny, to dlaczego Sąd konsekwentnie oddalał nasze tłumaczenia, zażalenia i nie chciał zwolnić syna? Powiem więcej, nie tylko przeprosin się nie doczekaliśmy, ale spotkaliśmy się z niezwykłą butą, bezdusznością, brakiem empatii sądów (kurator, sędziowie), tak jakby ta sytuacja bawiła ich. Według sądów to nie oni tylko mój syn jest winny całej sytuacji!

Możliwość druga to celowe działanie szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości (policji, sądów, prokuratury) motywowane potrzebą ohydnej zemsty na mojej osobie za próbę rozbicia raciborskiego „układu zamkniętego”. Moje przypuszczenia wydają się być bardzo realne, gdy przeczytamy artykuł Rafała Pasztelańskiego z TVP Info „Policjanci i desantowcy zatrzymani za udział w gangu”(artykuł tutaj: http://www.tvp.info/26153951/policjanci-i-desantowcy-zatrzymani-za-udzial-w-gangu ). W artykule tym padają znamienne stwierdzenia: „policjanci z Raciborza...działali w gangu...zajmującym się hurtową dystrybucją narkotyków...można powiedzieć, że stworzyli w Raciborzu swoiste „miasto prywatne”...funkcjonariusze brali udział w obrocie narkotykami...Śledczy nie kryją, że grupa z Raciborza...była na swoim terenie niemal bezkarna...Nie było siły, która mogłaby się przeciwstawić takiemu sojuszowi: gangsterów, policji i wojska – mówi jeden ze śledczych.” W tej sprawie aresztowany został nawet naczelnik wydziału prewencji Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu, który interesował się szczegółami mojej działalności publicznej. Osobiście nie mam wątpliwości, która z dwóch wersji wyżej opisanych jest prawdziwa. Państwu pozostawiam to pod rozwagę i ocenę.

I jeszcze jedna dygresja: zastanawia mnie, czy raciborski wymiar sprawiedliwości też tak błędnie i nieporadnie doręczałby ważne dokumenty (których nieodebranie grozi więzieniem), gdyby chodziło o syna: sędziego, prokuratora, policjanta czy kuratora?

Faktem jest, że mój syn nie musiał zostać zamknięty w więzieniu, nie jest żadnym groźnym przestępcą. Myślę, że komuś mogło bardzo zależeć na „wrobieniu syna Anny Ronin w więzienie” po to, aby ten fakt wykorzystać w hejtach przeciw mojej osobie w zbliżającej się kampanii wyborczej.

Anna Ronin

Ludzie:

Anna Ronin

Anna Ronin

Radna Miasta Racibórz

Mirosław Lenk

Mirosław Lenk

Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.