Czy radną Ronin i jej syna niszczył „Raciborski Układ Zamknięty”?
W programie TVP Info radna miejska Anna Ronin zasugerowała udział raciborskiej policji oraz prezydenta miasta w szykanach wobec jej syna, który został osadzony w więzieniu. Miało to mieć związek z jej działalnością publiczną. Ronin wspomniała też „Raciborski Układ Zamknięty” i oskarżyła prezydenta o wywieranie nacisków na swego pracodawcę, czyli DFK. Sprawdziliśmy u źródła, czyli w sądzie, dlaczego jej synem interesowała się policja i w jakich okolicznościach trafił on do więzienia.
Niesmak w DFK
O komentarz spytaliśmy również wymienionego w wypowiedzi A. Ronin przewodniczącego raciborskiego DFK Waldemara Świerczka. Nie pojawił się tam z nazwiska, tylko z funkcji, ale zorientowani wiedzieli o kogo chodzi. – Oglądałem to na żywo. Takie wypowiedzi o Raciborzu budzą niesmak w mieście i budują Raciborzowi nieprawdziwy, zły wizerunek. Pani Ronin powinna bardziej ważyć słowa – przyznał Świerczek. Przypuszcza, że występ i wypowiedź radnej może mieć związek z jej planami wyborczymi, o których czytał w internecie. W DFK zastanawiano się nad reakcją w sprawie tego telewizyjnego wystąpienia. – Przyjmujemy to z pokorą. My jesteśmy poważnymi ludźmi i nie zejdziemy na ten poziom dyskusji – komentuje W. Świerczek. Z Anną Ronin spotykał się ostatnio w sądach. Dodał, że w sprawach pracowniczych wcześniej próbowano się z nią trzy razy porozumieć, więc zarzut o jakikolwiek udział w rzekomym niszczeniu jej uważa za nieprawdziwy. – Wszystkie decyzje w jej sprawach zapadały w sposób kolegialny – podkreślił.
Przypomnijmy, że na zwolnienie radnej z pracy w radiu, gdzie kierowała redakcją, musiała się zgodzić Rada Miasta Racibórz. Nad sprawą pracowała specjalna komisja, przesłuchiwano pracowników rozgłośni. Rada wydała zgodę, Ronin zaskarżyła ją do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który zakwestionował postanowienia samorządu. A. Ronin krytykowała wówczas głosujących za pozwoleniem na jej zwolnienie z pracy mówiąc, że podjęto decyzję polityczną.
Adrian Czarnota i Mariusz Weidner
Na następnej stronie publikujemy oświadczenie Anny Ronin w opisanej sprawie.
Ludzie:
Anna Ronin
Radna Miasta Racibórz
Mirosław Lenk
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Komentarze
14 komentarzy
czyli podwładny ziobry, niejaki jaki, który ma pod sobą więziennictwo jest w układzie raciborskim ?
dzięki temu układowi jakiemu zwiało 118 więźniów ?
a co na to miejscowy woś ?
Instytucje penitencjarne nie wiedziały, gdzie adresować korespondencję do chłopaka, ale już, aby go doprowadzić do ZK, wiedzieli pod który adres patrol wysłać, bez pudła? Jak nie mam złudzeń, co do przypadków, tak ten "logiczny ciąg tłumaczeń", wywołał na mojej krzywej i pomaszczonej gębie bardzo gorzki uśmiech.
a ha, czyli nie jarał, czyli nie częstował tylko zeznał że jarał i częstował.
trzeba przyznać, odkrywcze !
do zezem: nie gdyby nie jarał tylko gdyby nie zeznał, że jarał.
:) , gdyby nie jarał, nie częstował , nie byłby przesłuchiwany i karany.
a może częstowanie było zachętą do korzystania z jakiegoś źródełka ?
Każdy ponosi konsekwencje swoich działań. Gdyby nie szukali młodego w nieistniejącym mieszkaniu na terenie dawnego basenu, tylko doręczyli pisma tam, gdzie wcześniej byli na przesłuchaniu to też by nie było sprawy. Gdybyś się nie urodziła to też by było lepiej na świecie.
~janka757 (188.117. * .22) - brawo !
Nie byłoby całej sprawy gdyby synek nie jarał trawki w parku i nie częstował młodszych kolegów. To nie podlega żadnym dyskusjom.
Sprawność organów od lat bez zmian. Zakładając, że nikt nie kłamie za dużo, można zastanowić się dlaczego przeszukanie policja robiła w miejscu zamieszkania, ale potem pojawia się inny adres. A gdzie kurator? Był pod tym adresem? A jeszcze jak to prawda, że adres to teren po dawnym basenie na Bema, to już kuriozum. Jakim cudem więc znaleźli go pod jeszcze innym adresem? Przecież to mechanizm mogący zniszczyć kazdego. Wysyłam pismo pod nieistniejący adres, korzystam z instytucji pozornego doręczenia i na tej podstawie wywodzi się, że ktoś po 14 dniach zostaje poinformowany. Po tym czasie już się uchyla. I nagle mnie oświeca w sprawie prawidłowego adresu. Machina rusza. Przecież to aż nieprawdopodobne, że w Polsce może funkcjonować prawo pozwalające na to.
Faktycznie to teren basenu. Policja ma miszcza:))))))
Różnica między adresem 22 a 23 to jakieś 200 metrów. Oczywiście Eichendorffa 23 to te nowe bloki na terenie dawnego basenu na Bema, które chyba jeszcze są w budowie, a kilka lat temu ich tam nie było. Było pusto. Taki szczegół. Na zwrotkach korespondencji sądowej powinna być adnotacja "nie ma takiego adresu". Panowie Policjanci niech się pochwalą, gdzie byli najpierw na przeszukaniu, a następnie pod jaki próbowali znaleźć młodzieńca, jak zareagowali jak trafili pod adres 23 i nic tam nie było. Jest ślad w dokumentacji? Jeśli te dwa adresy są różne, to mamy do czynienia z jakąś farsą jeśli chodzi o wykonywanie obowiązków. Pan kurator, o ile się orientuję, również miał lub mógł mieć dostęp pełny do akt sprawy i adres mógł sprawdzić. O sędziach nie wspomnę, bo ci nie dość, że dysponowali pełną dokumentacją, to jednak w PL są jeszcze szczególną kastą i takimi rzeczami jak adresy nie będą zapewne zawracać sobie głowy. Co najważniejsze - jaka była reakcja wszystkich organów, jak dostali zwrotki z korespondencji, że "adres nie istnieje"? A Policji, jak tam stała między płotem z widokiem na Doro a betonowym płotem dawnego basenu. To tak na szybko po przeczytaniu tekstu. Całego. Panowie Redaktorzy, chyba dziennikarstwo śledcze nie jest Waszą najmocniejszą stroną, bo nie wspominacie o tych oczywistych w każdym postępowaniu administracyjnym dokumentach. A może warto się w to zagłębić? Przynajmniej otworzyć mapę Raciborza.
"„Policjanci w rozmowie z sąsiadami ustalili, że nie przebywa pod podanym adresem przy Eichendorffa."
czy mam rozumieć że ten adres został podany jak jeden z dwóch do korespondencji ?
więc o co chodzi?, w interesie młodziana było podać aktualny adres do korespondencji.
klasyczny unik na "nieodbieranie wezwań", ale przepisy się zmieniły i to w interesie takich młodzianów jest pilnować żeby organy ścigania, sądy i inne instytucje miały aktualny adres doręczeń !
Skoro to dziecko nie przebywało pod adresem gdzie były wysyłane zawiadomienie, to dlaczego uznano,że się uchyla???Dlaczego nie próbowano doręczyć w inne miejsce np w miejscu zamieszkania matki tylko kurator zawnioskowała zamianę kary na areszt???
Nie mam zbyt dużo wątpliwości po przeczytaniu tego artykułu że rację ma Pani Ronin.A odpowiedzialni w policji moim zdaniem powinni ponieść konsekwencje służbowe za błędne dwa adresy w dokumentacji i w konsekwencji wsadzenie chłopaka do więzienia.Myślę że opcje są dwie nieumysly błąd z adresami (w co wątpię bo można było sprawdzić od razu oba a nie czekać az się chłopaka wsadzi do więzienia).Albo druga opcja celowy bałagan .Obie opcje są możliwe.