środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Czekała siedem godzin na izbie przyjęć. Po trzech dniach zmarła

10.11.2016 19:00 | 50 komentarzy | tora

Rodzina śp. Hildegardy Niemiec jest zbulwersowana podejściem do pacjenta na izbie przyjęć szpitala w Wodzisławiu

Czekała siedem godzin na izbie przyjęć. Po trzech dniach zmarła
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

92–letnia Hildegarda Niemiec była tymczasową pensjonariuszką domu seniora Gwarek w Skrzyszowie. 12 października poczuła się gorzej. Opiekunka zawiadomiła syna, Jana Niemca sugerując, że byłoby wskazane, gdyby obejrzał ją lekarz. – Ponieważ mama była tylko tymczasowo w ośrodku w Skrzyszowie, zadzwoniłem do jej lekarza rodzinnego w Wodzisławiu i poprosiłem, by mamę zbadał na miejscu. Rozmawiałem z lekarzem po południu. Powiedział, że może nie dać rady podjechać do Skrzyszowa osobiście, ani wysłać nikogo tego samego dnia, bo lekarze z przychodni mieli już umówione wizyty. Zapewnił jednak, że nazajutrz na pewno ktoś tam pojedzie. Rzeczywiście wizyta odbyła się 13 października o godz. 10.30 – opowiada Jan Niemiec.

Kilka godzin czekania na lekarza

Lekarz słyszał szmery w klatce piersiowej. Podejrzewał lewostronne zapalenie płuc. Uznał, że byłoby dobrze, gdyby pani Hildegarda była leczona w szpitalu. Wodzisławianka zgodziła się. Lekarz wypisał skierowanie, wezwał karetkę, która zawiozła pacjentkę na izbę przyjęć szpitala w Wodzisławiu Śl. Staruszka została przyjęta na izbę o godz. 12.15. – Byliśmy przekonani, że mamą zaopiekowano się w szpitalu. Nie mogliśmy od razu przyjechać do szpitala dopilnować wszystkiego. Ja byłem w tym czasie za granicą, żona pilnowała wnuków – mówi Jan Niemiec. Około godz. 18.00 do szpitala przyjechał brat pana Jana sprawdzić, co z mamą. Ku swojemu zdziwieniu zauważył mamę dalej przebywającą na izbie przyjęć, na kozetce za parawanem. – Nikt się nią nie zainteresował. Nikt nie zapytał, czy chce się czegoś napić, coś zjeść, czy trzeba pampersa zmienić. Prawdopodobnie pielęgniarki upominały lekarza, by zajął się mamą, ale widocznie „miał czas” – opowiada wodzisławianin.

Lekarz zainteresował się pacjentką dopiero po awanturze

Wkrótce do szpitala dojechała córka pana Jana. Weszła do dyżurki lekarskiej, urządziła awanturę lekarzowi, dyżurującemu na izbie. Jan Niemiec mówi, że dopiero wówczas lekarz zainteresował się pacjentką. Zbadał ją i stwierdził, że faktycznie ma zapalenie płuc. Pani Hildegarda została przyjęta na oddział dopiero około godz. 19.40. – Serce boli, że osoba w wieku 92 lat, przewieziona transportem medycznym do szpitala, która nie jest w stanie sama o siebie zadbać, pozostawiona jest na pastwę losu – mówi wodzisławianin. Pani Hildegarda słabła z dnia na dzień i w niedzielę zmarła. – Nie wnikam czy leczono mamę prawidłowo. Mam pretensje o sposób traktowania jej na izbie przyjęć. Nazajutrz wróciłem z zagranicy i rozmawiałem z lekarzem. Powiedział mi, że robił to, co do niego należało. Ja się z tym nie zgadzam. Uważam, że trzeba to nagłośnić, żeby nikogo nie spotkało to, co moją mamę – mówi Jan Niemiec.