Czekała siedem godzin na izbie przyjęć. Po trzech dniach zmarła
Rodzina śp. Hildegardy Niemiec jest zbulwersowana podejściem do pacjenta na izbie przyjęć szpitala w Wodzisławiu
92–letnia Hildegarda Niemiec była tymczasową pensjonariuszką domu seniora Gwarek w Skrzyszowie. 12 października poczuła się gorzej. Opiekunka zawiadomiła syna, Jana Niemca sugerując, że byłoby wskazane, gdyby obejrzał ją lekarz. – Ponieważ mama była tylko tymczasowo w ośrodku w Skrzyszowie, zadzwoniłem do jej lekarza rodzinnego w Wodzisławiu i poprosiłem, by mamę zbadał na miejscu. Rozmawiałem z lekarzem po południu. Powiedział, że może nie dać rady podjechać do Skrzyszowa osobiście, ani wysłać nikogo tego samego dnia, bo lekarze z przychodni mieli już umówione wizyty. Zapewnił jednak, że nazajutrz na pewno ktoś tam pojedzie. Rzeczywiście wizyta odbyła się 13 października o godz. 10.30 – opowiada Jan Niemiec.
Kilka godzin czekania na lekarza
Lekarz słyszał szmery w klatce piersiowej. Podejrzewał lewostronne zapalenie płuc. Uznał, że byłoby dobrze, gdyby pani Hildegarda była leczona w szpitalu. Wodzisławianka zgodziła się. Lekarz wypisał skierowanie, wezwał karetkę, która zawiozła pacjentkę na izbę przyjęć szpitala w Wodzisławiu Śl. Staruszka została przyjęta na izbę o godz. 12.15. – Byliśmy przekonani, że mamą zaopiekowano się w szpitalu. Nie mogliśmy od razu przyjechać do szpitala dopilnować wszystkiego. Ja byłem w tym czasie za granicą, żona pilnowała wnuków – mówi Jan Niemiec. Około godz. 18.00 do szpitala przyjechał brat pana Jana sprawdzić, co z mamą. Ku swojemu zdziwieniu zauważył mamę dalej przebywającą na izbie przyjęć, na kozetce za parawanem. – Nikt się nią nie zainteresował. Nikt nie zapytał, czy chce się czegoś napić, coś zjeść, czy trzeba pampersa zmienić. Prawdopodobnie pielęgniarki upominały lekarza, by zajął się mamą, ale widocznie „miał czas” – opowiada wodzisławianin.
Lekarz zainteresował się pacjentką dopiero po awanturze
Wkrótce do szpitala dojechała córka pana Jana. Weszła do dyżurki lekarskiej, urządziła awanturę lekarzowi, dyżurującemu na izbie. Jan Niemiec mówi, że dopiero wówczas lekarz zainteresował się pacjentką. Zbadał ją i stwierdził, że faktycznie ma zapalenie płuc. Pani Hildegarda została przyjęta na oddział dopiero około godz. 19.40. – Serce boli, że osoba w wieku 92 lat, przewieziona transportem medycznym do szpitala, która nie jest w stanie sama o siebie zadbać, pozostawiona jest na pastwę losu – mówi wodzisławianin. Pani Hildegarda słabła z dnia na dzień i w niedzielę zmarła. – Nie wnikam czy leczono mamę prawidłowo. Mam pretensje o sposób traktowania jej na izbie przyjęć. Nazajutrz wróciłem z zagranicy i rozmawiałem z lekarzem. Powiedział mi, że robił to, co do niego należało. Ja się z tym nie zgadzam. Uważam, że trzeba to nagłośnić, żeby nikogo nie spotkało to, co moją mamę – mówi Jan Niemiec.
Komentarze
50 komentarzy
Zgłosiłem się na Izbę Przyjęć z otwartą raną stopy.
Miałem obfite krwawienie to mi powiedzieli że mam sobie iść to ortopedy do Przychodni Specjalistycznej bo on tez szyje otwarte rany a na Izbie przyjęć chirurg przyjmuje od 17,30
Pielęgniarka traktowała mnie jak starą szmatę
Normalka ,ja z tesciem na izbe przyjęć przyjechałam o 11,został przyjęty o 19,a wczesniej próbowali mu założyć cewnik -nie udało się ,wiec wysłała dyzurujaca p.doktor do Jastrzebia ,ze stwierdzeniem ,że to prostata i tam niech leczą,lekarz w Jastrzębiu cewnik załozył do kilku sekund i odesłał nas do Wodzisławia,.W międzyczasie teśc 2 razy wymiotywał 1 raz zasłabł -ma cukrzyce.Kiedy wróciłam z powrotem do Wdzisławia z krzykiem p.doktor zwróciła się do mnie ,gdzie ma cewnik.Jak się wkurzyłam to dopiero zaczęli cos robić bo teśc kolejny raz odlatywał.Ma 85 lat.Więc nie wiem kogo przyjmuja do leczenia ludzi albo sa takie ograniczenia z NFZ co nie zmienia faktu ,że konyrole by sie przydały.Niezapowiedziane!
Ludzie o co wam chodzi przeciez od kilku miesiecy wywalaja osoby ,które dawały szpitalowi prestiż i dbały o profesjonalną opiekę nad pącjentem .
Dr Rutkowski [połoznictwo]
Dr Stroka [uraz.ortopedia]
Dr Skowronek [chirurgia]
Powinny być kontrole kontrole i jeszcze raz kontrole z zewnątrz i to na prawdę częste. Gdy poleca raz za razem jakieś tęgie glowy może się ockną. Też miałam styczność z tym szpitalem i rece opadają.
Coz nic dodac nic ujac - zarządzanie dyr. Kowalskiej w praktyce. Moze jak trafia do szpitala czlonkowie rodzin Starostwa Powiatowego to w koncu powiedza tej pani - do widzenia i rozlicza ja i jej wicedyrektorow.
Wodzislawska izba przyjęć.. Śmiechu warte.. Ja przyjechalam do szpitala osobiscie z bolem brzuxha takim.ze plakalam z bolu ledwo stalam na nogach juz tak im prawie zjechalam a pani na izbie przyjec z pyskiem.na mnie i pretensjami gdzie mam skierowanie.. Mimo teho widzac mnoe w jakim bylam stanie nie udzielono mi pomoxy beszczelnie mi odpowiedziala ze jak z znajdzie czas lekarz to przyjdzie o mam czekac na korytarzu.. No i czeklam.. Plakalam z bolu ludzie patrzyli na mnie jak na debila a oni to w dupie mieli.. A potem się okazalo ze mam zapaleniw trzustki. Po prost dramat.. Po co jechać po pomoc jak i tak ci nie pomogą
_________
Wyrazy współczucia dla calej rodziny[*]
Selekcja negatywna drodzy pacjenci
wodzisławskie pogotowie przyjechało do trzymiesięcznego dziecka karmionego piersią przez matkę podejrzewaną o zażywanie dopalaczy i nie chciało zabrać dziecka na badania
Brak słów ! Moja mama się przewróciła i z silnym bólem pojechała na pogotowie do Wodzisławskiego szpitala,ortopeda powiedział silne stłuczenie,kupic sobie chustę i nosić na ramieniu ( zdjęcie ręki zrobili w szpitalu) no ale mijają tyg.ręka dalej mocno boli.Więc mama poszła do ośrodka zdrowia,tam ortopeda jak zobaczył zdjęcie tej reki ... to mówi przecież tu było złamanie.Więc może to był uczeń a nie lekarz.
bo nikt nie posmarowal.