Komendant Ryszka nie przepuści żadnemu zbirowi. "Dla mnie nie istnieje coś takiego jak wypalenie zawodowe" [WYWIAD NOWIN]
Marek Ryszka zlikwidował "odwieczne" kradzieże węgla na bocznicy w Nędzy. Na czele policjantów z Kuźni Raciborskiej osiągnął najwyższą wykrywalność przestępstw w całym województwie śląskim. Teraz stanął na czele komendy w Raciborzu i nie zamierza odpuścić żadnej sprawy. Polecamy wywiad z nowym szefem raciborskich policjantów.
- 8 grudnia 2017 roku w Zawadzie Książęcej doszło do kradzieży zbiornika na mleko i wózka służącego do jego przewozu. Wartość strat: 2000 złotych. Cztery dni później sprawca został zatrzymany w Wodzisławiu Śląskim przez Marka Ryszkę, zastępcę Komendanta Komisariatu Policji w Kuźni Raciborskiej. Pamięta pan tę sprawę? Pytam o to, bo niezbyt często słychać o komendantach, którzy fizycznie łapią przestępców...
- Pamiętam, ale to nie był ten jeden raz. Jestem w sklepie. Widzę dwóch podejrzanych gości, którzy zabierają się do kradzieży wkrętarki. Od razu działam. Inna sytuacja, miesiąc temu w Wodzisławiu Śląskim. Jadę do pracy, 5.30 rano. Patrzę na auto przede mną, którego tor jazdy wskazuje, że kierowca może być pijany. Dzwonię do dyżurnego policji prosząc o wsparcie patrolu, jednak trzeba działać. Zatrzymuję samochód przede mną. W środku trzech gości, kierowca mocno pobudzony. Po chwili przyjeżdża patrol Policji, który potwierdza moje przypuszczenie, iż kierowca znajduje się pod wpływem środków odurzających. Ale o tym się nie myśli, kiedy trzeba działać. Wracając do sprawy z pytania. To było tak, że Komisariat Policji w Kuźni Raciborskiej nie miał funkcjonariuszy operacyjnych. Komisariaty są tak ułożone, że mają patrol, dzielnicę i wydział kryminalny, ale w takim wydziale jest tylko zespół dochodzeniowy, czyli funkcjonariusze, którzy prowadzą postępowania przygotowawcze, a nie zajmują się typowo procesem wykrywczym. Nie ma tam operacyjnych, których mają komendy powiatowe.
Cała moja służba jest związana z pionem kryminalnym i będąc zastępcą komendanta komisariatu, a potem komendantem komisariatu w Kuźni Raciborskiej, po prostu jeździłem w teren i osobiście angażowałem się w ustalenie i zatrzymanie sprawców danych przestępstw.
Tak było w przypadku tego zbiornika z wózkiem na mleko. To zostało skradzione z terenu gospodarstwa rolnego. Przeglądałem monitoring, szukałem tablic rejestracyjnych i tak dalej. Udało się wykryć sprawcę. A pamięta pan kradzieże węgla w Nędzy?
- Pamiętam. W "Nowinach Raciborskich" był chyba nawet artykuł na ten temat. Złodzieje kradli węgiel z wagonów kolejowych. Mówiło się na to "KWK Nędza".
- Tak, to trwało przez lata. Mieszkańcy mówili: tak było, jest i będzie. Ja wprowadziłem intensywne działania operacyjne i patrolowe, razem ze Służbą Ochrony Kolei. W pół roku zatrzymaliśmy kilkunastu złodziei. I kradzieże się skończyły.
- Koledzy mówią o panu, że jest pan "kryminalnym z krwi i kości". Czy nie boi się pan, że jako komendant powiatowy nie będzie pan miał czasu na tropienie przestępców? Czy nie obawia się pan, że straci kontakt z ulicą i bliżej będzie panu do urzędnika-administratora niż do rasowego kryminalnego?
- Na pewno kierowanie komendą powiatową wiąże się z większą liczbą obowiązków niż kierowanie komisariatem. Dochodzi do tego współpraca z samorządami, udział w uroczystościach, odprawy, finanse, kadry. Ale po Kuźni Raciborskiej byłem pierwszym zastępcą Komendanta Powiatowego Policji w Wodzisławiu Śląskim. Pełniłem tę funkcję prawie dwa lata. W tym czasie wielokrotnie zastępowałem komendanta pod jego nieobecność. Wykonywałem więc tą samą pracę, którą wykonuję teraz w Raciborzu, a mimo to udawało mi się znaleźć czas, aby bliżej przyjrzeć się sprawom najpoważniejszych przestępstw np. przeciwko życiu i zdrowiu. Brałem udział w czynnościach operacyjnych, jeździłem z chłopakami z kryminalnego w teren. Wiem, że jeśli robotę się dobrze poukłada, to będzie też na to czas. Dlatego liczę na to, że tutaj również będę mógł angażować się w czynności operacyjne przy tych najcięższych wagowo przestępstwach, wspierać młodszych funkcjonariuszy moją wiedzą i doświadczeniem. Dla mnie nie istnieje coś takiego jak wypalenie zawodowe. Rozpocząłem 17. rok służby i mam tyle samo zapału co na początku, a wykrycie sprawcy przestępstwa sprawia mi dużo satysfakcji.
- Przywołana przeze mnie na początku rozmowy sprawa nie była przypadkowa. Dotyczyła powiatu raciborskiego i wodzisławskiego. Z tego co wiem, właśnie w powiecie wodzisławskim zaczynał pan służbę, w 2006 roku? Czy znajomość sąsiedniego terenu to duży atut na stanowisku, które przyjdzie panu teraz piastować?
- Znajomość sąsiedniego terenu jak najbardziej się przydaje. Żeby mieć dobre wyniki wykrywalności przestępstw, trzeba współpracować z sąsiednimi gminami i miastami, bo przestępcy z powiatu wodzisławskiego przyjeżdżają do Raciborza i odwrotnie. Czasem jest tak, że funkcjonariusze z Wodzisławia czy Raciborza mają szczątkowe informacje, a gdy połączą siły, układa się to w całość i doprowadza do wykrycia. Tak było na przykład w przypadku kradzieży rowerów przez sprawców z Czech. Wielokrotnie ten sam sprawca dokonywał kradzieży w powiecie raciborskim, jak i rybnickim oraz wodzisławskim. Korelacja czynności wykrywczych przynosi w takich przypadkach wymierne rezultaty. Można szybciej i więcej spraw wykryć. Liczę, że teraz wymiana informacji między Raciborzem i Wodzisławiem będzie jeszcze lepsza niż dotychczas, bo mam tam bardzo dobre relacje. Oba powiaty będą na tym korzystać. To samo dotyczy też powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego. Jako komendant komisariatu w Kuźni Raciborskiej wielokrotnie bywałem w komendzie powiatowej i na komisariacie w Koźlu. Mam tam fajne kontakty. Myślę, że teraz odnowimy te relacje. Bo jak jest współpraca, to są wyniki.
- Wspominał pan, że w czasie służby w Kuźni Raciborskiej udało się panu zamknąć "KWK Nędzę". A czy są jakieś sprawy z powiatu wodzisławskiego, które szczególnie zapadły panu w pamięć? A być może jest coś, co się nie udało, co siedzi z tyłu głowy i nie daje spokoju?
- Pracując w Wodzisławiu zajmowałem się przestępczością przeciwko życiu i zdrowi. To ciężkie gatunkowo przestępstwa, uderzające w najwyższą wartość jaką jest życie ludzkie. Każde zdarzenie miało wysoką wagę, bo to były rozboje, napady na banki, usiłownia zabójstwa i zabójstwa. Jasne, że boli, gdy nie uda się wykryć sprawcy ciężkiego pobicia. Chciałoby się mieć wykrywalność 100%, w tej kategorii przestępstw, niestety nie zawsze się to udaje.
Krzywda ludzi bardzo mnie dotyka i zawsze robię wszystko co możliwie, aby wykryć sprawcę.
Jako komendant w Raciborzu będę kładł nacisk na właśnie takie przestępstwa. To jest mój priorytet. Tej kategorii przestępstw trzeba się szczególnie poświęcać bo tak jak mówię, nie ma nic cenniejszego niż życie i zdrowie ludzkie.