Komendant Ryszka nie przepuści żadnemu zbirowi. "Dla mnie nie istnieje coś takiego jak wypalenie zawodowe" [WYWIAD NOWIN]
Marek Ryszka zlikwidował "odwieczne" kradzieże węgla na bocznicy w Nędzy. Na czele policjantów z Kuźni Raciborskiej osiągnął najwyższą wykrywalność przestępstw w całym województwie śląskim. Teraz stanął na czele komendy w Raciborzu i nie zamierza odpuścić żadnej sprawy. Polecamy wywiad z nowym szefem raciborskich policjantów.
- Wrócę jeszcze do Kuźni Raciborskiej. Gdy był pan komendantem, mieliście najwyższą wykrywalność przestępstw spośród wszystkich komisariatów policji w województwie śląskim. Jak udało wam się tego dokonać?
- W tamtym czasie były 94 komisariaty w garnizonie śląskim. Przestępczość dzieli się na trzy grupy: ogólną, kryminalną oraz 7 kategorii głównych (przestępczość rozbójnicza, bójki i pobicia, uszczerbek na zdrowiu, kradzież z włamaniem, kradzież, kradzież samochodu, uszkodzenie rzeczy). I faktycznie byliśmy wtedy w czołówce, zajmowaliśmy pierwsze lub drugie miejsce w całym województwie. Z czego się to wzięło? Stworzyliśmy fajny zespół, oparty na partnerstwie i współpracy. Funkcjonariusze mogli na mnie zawsze liczyć. Dla nich była to nowość, że komendant jeździł z nimi w teren, pisał notatki, wspomagał ich. Ja ze swojej strony walczyłem o nich. Przekaz był jasny - ten, kto pracuje, ten może liczyć na awanse i nagrody. Angażowaliśmy się w każde, nawet drobne zdarzenie. Duża była w tym rola dzielnicowych, którzy pomagali w wykryciu sprawców na swoim terenie. Współpraca między kryminalnym a dzielnicowym była właściwa i dzięki temu mieliśmy takie wyniki.
- Czy teraz będzie pan starał się o powtórkę tego sukcesu, tyle że na szczeblu komend powiatowych? Czy to możliwe?
- Taki sukces jest do powtórzenia. Podam przykład z Wodzisławia. Jako zastępca komendanta Wodzisławiu nadzorowałem pion kryminalny i przestępczość gospodarczą. W 2021 roku Komenda Powiatowa Policji w Wodzisławiu Śląskim osiągnęła najwyższą na Śląsku wykrywalność przestępstw z siedmiu kategorii. W Raciborzu dopiero zapoznaję się ze strukturą i problemami jednostki. Zakładam, że uda się podnieść wyniki, co sprawi, że lokalna społeczność będzie czuć się bezpieczniej. Bo musimy cały czas pamiętać, że pracujemy dla ludzi. Ustalenie i zatrzymanie sprawcy pobicia czy kogoś, kto wyrządza krzywdę innym zawsze daje satysfakcję. To jest największa nagroda. Wiem, że zawsze można coś zrobić lepiej i na pewno będziemy dążyć do poprawy. Liczę, że uda się tu stworzyć fajną atmosferę. Ze swojej strony zapewniam, że policjanci z Raciborza też będą mogli na mnie liczyć.
- Racibórz jest dość spokojnym miastem. Nie ma tu takich problemów jak w Jastrzębiu-Zdroju czy w rybnickich Boguszowicach. Mimo to właśnie tutaj doszło do tragedii, która wstrząsnęła całą Polską. Śmierć Michała Kędzierskiego, zastrzelonego na ulicy, była czymś niebywałym, o czym wciąż pamiętamy i będziemy pamiętać. Co można zrobić, aby nie dopuścić do powtórzenia takiego dramatu?
- To jest służba. Każdy policjant składa rotę ślubowania. Nigdy nie wiemy, co się stanie. Czy ktoś nie wyciągnie noża czy broni palnej. Możemy tylko szkolić się, asekurować, zachowywać ostrożność.
Powinniśmy być zawsze przygotowani na to, że może się wydarzyć coś najgorszego. Jednocześnie, jeśli się jest policjantem, trzeba reagować na każde naruszenie prawa. Nieważne, czy jest się w służbie, czy po służbie.
Będziemy też kłaść nacisk na działania prewencyjne. To są te działania, które policja podejmuje codziennie. Te działania mogą nie być zauważane przez społeczeństwo, bo ich efekty nie są namacalne, ale właśnie w ten sposób zapobiega się przestępstwom. Przykładowo do kradzieży z włamaniem dochodzi tam, gdzie nie ma policji. Jeśli policjanci są widoczni, wówczas przestępca rezygnuje z próby popełnienia przestępstwa. Liczymy również na współpracę ze strony mieszkańców, bo policjanci nie mogą być wszędzie i bardzo często informacja przekazana przez świadka, który widzi coś podejrzanego, może zapobiec przestępstwu lub przyczynić się do wykrycia sprawcy.
- Gdy Łukasz Krebs przyszedł do Raciborza (poprzedni komendant powiatowy), były tu problemy z dyscypliną. Nie dotyczyło to wszystkich policjantów, ale zazwyczaj kilka czarnych owiec wystarczy, żeby popsuć wizerunek całej formacji. Czy myśli pan, że raciborska komenda ma już te czasy za sobą?
- Potrzebuję czasu na poznanie komendy i jej problemów. Wydaje mi się, że w każdej strukturze, firmie czy zakładzie, są osoby, które realizują zadania na wysokim poziomie i są też osoby, które wymagają podniesienia poziomu zaangażowania i dyscypliny. Jako przełożeni jesteśmy od tego, żeby to robić. Wydaje mi się, że dziś poziom dyscypliny w komendzie jest dobry i liczę, że będzie tylko lepiej. Na pewno będę zdecydowanie reagować na każdy przejaw negatywnego zachowania.
Wywiad przeprowadził Wojciech Żołneczko