Sobota, 6 lipca 2024

imieniny: Dominiki, Gotarda, Agrypiny

RSS

Mieszkańcy kontra Domaro. Nie wszyscy zmieścili się w sali

10.07.2017 07:00 | 7 komentarzy | mak

Mieszkańcy bloków komunalnych wciąż nie zgadzają się z kosmicznymi dopłatami za podgrzanie ciepłej wody. Na razie udało im się wywalczyć dłuższy termin płatności - do końca sierpnia. Prezydent zapowiedział też kontrolę i audyt w spółce Domaro.

Mieszkańcy kontra Domaro. Nie wszyscy zmieścili się w sali
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Wracamy do tematu wysokich rozliczeń za podgrzanie ciepłej wody, które na początku czerwca otrzymali od spółki Domaro mieszkańcy bloków komunalnych w Wodzisławiu (rozliczenia dotyczą całego zeszłego roku). Z rozliczeń wynika, że mnóstwo osób musi dopłacić. I to nie mało. Od 100 do 1800 zł. Dostali na to czas do 15 lipca. Są wściekli, bo nie wiedzą skąd tak drakońskie kwoty. Część zapowiedziała, że nie zapłaci.

Spotkanie

6 lipca doszło do spotkania, którego celem było wyjaśnienie spornego tematu rozliczeń. Spotkanie odbyło od jednej z sal urzędu miasta. Uczestniczyli w nim przedstawiciele wodzisławskiego urzędu miasta, spółki Domaro, grupa radnych i mieszkańcy.

Przyszło bardzo dużo osób. Nie wszyscy zmieści się w sali, część musiała stać na zewnątrz. - Prosiłem, żeby zorganizować spotkanie w większej sali. Informowałem, że będzie wysoka frekwencja - wytknął radny Arkadiusz Kochanowicz.

Gwizdy i okrzyki

Spotkanie miało bardzo burzliwy przebieg. Emocji nie brakowało. Rozlegały się gwizdy i okrzyki. - Okradacie ludzi! Myślicie że to ciemnogród! To jest rachunek wsteczny! Do dymisji! - wołali niektórzy lokatorzy pod adresem spółki Domaro. Wiceprzewodniczący rady miasta Roman Szamatowicz, który prowadził spotkanie, nie miał łatwego zadania. Musiał studzić nastroje i tak prowadzić dyskusję, by nie przerodziła się w jeszcze większy konflikt.

To przez liczniki

Spółka Domaro tłumaczyła, że cały problem polega na tym, że wcześniej nie było liczników, a teraz są.

Obecnie jest tak, że rozliczanie kosztów zużycia ciepłej wody odbywa się na podstawie liczników, natomiast wcześniej liczników nie było. Nie było rozliczania samej ciepłej wody, a tylko rozliczanie zużycia ciepła. Na wniosek wspólnot mieszkaniowych Domaro postanowiło zamontować liczniki w stacjach ciepła, które by pokazywały, ile tak naprawdę kosztuje ciepła woda. 

"Basenu nie montowałem"

Do mieszkańców nie trafiały tłumaczenia przedstawicieli Domaro. Nie potrafili zgodzić się z tym, że w poprzednich latach nie musieli płacić tak ogromnych pieniędzy, a teraz muszą. - Nie zwiększyłem zużycia wody, w mieszkaniu jest samo osób. Nie zamontowałem sauny i basenu, a muszę zapłacić dużo więcej niż roku temu. Mam 1400 zł dopłaty - irytował się jeden z mieszkańców.

Nie wszyscy dostali

Prezes spółki Domaro odpierał podkreślał, że liczniki zostały zamontowane na prośbę mieszkańców, a zamówiona moc jest idealna. - Ilość gigadżuli jest praktycznie taka sama, jak była rok temu. To znaczy, że nieliczni płacą więcej. A większość płaci mniej albo tak samo. Czyli są mieszkańcy, którzy niestety pobierają wodę w sposób niewłaściwy. - stwierdził prezes Domaro, Krystian Stępień. Wtedy rozległy się gwizdy.

Prezes Domaro przypomniał, że to zarządy wspólnot decydują o sposobie rozliczania ciepłej wody użytkowe. I że to te same wspólnoty zapewniały, że poinformowały mieszkańców o zmianach.

Cała reszta nic nie wie

Mieszkańcy podkreślali, że nic nie wiedzieli o tym, że liczniki zostały założone i że zmieni się sposób rozliczania. Wtedy głos zabrała jedna z mieszkanek, Maria Tkocz, która bardzo obrazowo wyjaśniała, jak to jest z "informowaniem". - Znów słyszę o mitycznych wspólnotach mieszkaniowych - zaczęła i po chwili opisała blok, w którym na 48 mieszkań tylko 8 jest wykupionych i tworzy wspólnotę mieszkaniową. - Pan prezes mówi, że informowane są wspólnoty mieszkaniowe. Czyli na 48 mieszkań powiadamianych jest 8. To o jakim przekazie informacji mówimy? Cała reszta nic nie wie i nie ma żadnego wpływu na to, co jest ustalane - podkreślała Maria Tkocz. Mieszkańcy po raz kolejny stwierdzili, że to Domaro powinno ich informować o zmianach.

Maria Tkocz chciała się też dowiedzieć, jaki jest przepływ pieniędzy na linii miasto-Domaro-mieszkańcy-wspólnoty. - Bo kiedy pytamy w spółce Domaro o jakikolwiek remont, nawet o pomalowanie klatki, to słyszymy, że nie będzie, bo miasto nie dało pieniędzy - mówiła.

Nie taka komunikacja

Padło więc pytanie, kto w Domaro odpowiada za komunikację. Prezes przyznał, że od sam jest za to odpowiedzialny. - Skuteczna komunikacja polega na tym, ze druga strona powinna zrozumieć komunikat. Jeśli pan nadal zamierza rozmawiać z nami językiem technicznym, to niewielu zrozumie - stwierdziła kolejna z mieszkanek.

Cała lista zarzutów

Mieszkańcy zarzucili też spółce Domaro, ze w czasie rozmów telefonicznych pracownicy przekazują niespójne informacje.  Prezes wyjaśniał, że trudno mu z marszu odnieść się do takich uwag, bo nie ma danych z przebiegu takich rozmów, nie wie, z kim te rozmowy były prowadzone. - No to może pracownicy Domaro zaczną się przedstawiać! Bo nigdy tego nie robią! - denerwowali się mieszkańcy. Prezes zadeklarował, że zwróci pracownikom uwagę, by podawali swoje dane. Sugerował też, by korespondencję prowadzić na piśmie.

Lista zarzutów pod adresem Domaro zdawała się nie mieć końca. Nie były to tylko zarzuty związane z rozliczaniem ogrzewania ciepłej wody.

Rozwiązania

Spotkaniu przysłuchiwał się prezydent Mieczysław Kieca. Zaproponował kilka rozwiązań:

1. Odbędą się spotkania z mieszkańcami poszczególnych bloków, by przedyskutować sposób rozliczania ciepłej wody użytkowej i c.o. oraz dokonać ewentualnych zmian. W spotkaniach wezmą udział przedstawiciele urzędu miasta, Domaro i PEC. W czasie spotkań będzie też omawiana kwestia wysokości zaliczek.

2. Prezydent zobowiąże radę nadzorczą spółki Domaro do przeprowadzenia natychmiastowej kontroli zasad rozliczania. Z kolei jeden z wydziałów urzędu miasta przeprowadzi audyt zewnętrzny co do prawidłowości przeprowadzonych rozliczeń.

3. Organizacja pracy Domaro i polityka informacyjna mają zostać poprawione.

Wydłużony termin

Mieszkańcy bili na alarm, że przecież muszą zapłacić za rozliczenia za podgrzanie ciepłej wody do 15 lipca. A nie zgadzają się z wysokością dopłat. Oczekiwali przesunięcia terminu płatności. W tej sytuacji termin został przesunięty do 30 sierpnia. Mieszkańcy stwierdzili, że chcą mieć więcej czasu na przeanalizowanie tematu lub podjęcie ewentualnych kroków prawnych.

Radny Jan Zemło zasugerował mieszkańcom, by powołali ze swojego grona coś na kształt zespołu reprezentacyjnego lub komitetu społecznego, czyli grupę, która będzie czuwać nad przebiegiem działań dotyczących wyjaśniania spornych kwestii. Będzie też źródłem informacji dla wszystkich mieszkańców.