Niech się dziecko samo wychowa
Kto wychowuje dzieci? Odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista. Czy jednak koledzy, środowisko, media społecznościowe nie przejmują tej roli? A może nawet - paradoksalnie - dzieci wychowują się same? Robią co chcą, żyją jak chcą, a rodzice nie są dla nich żadnym autorytetem. Ich rola sprowadza się do opłacenia abonamentu za telefon komórkowy, koniecznie z szybkim internetem i spełnianiu innych zachcianek.
Najważniejszymi wychowawcami dziecka są rodzice. Jest to oczywiste, szczególnie w czasie pierwszych kilku lat. Później zaczynają się przysłowiowe schody. Problemy najbardziej uwidaczniają się w szkole, w kontaktach między rówieśnikami czy w stosunku do nauczycieli. Zdarza się, że 14-15-latek nie ma ochoty się uczyć i opuszcza lekcje. Część rodziców nie wykazuje większego zainteresowania pociechą, nie zadając sobie nawet trudu przychodzenia na wywiadówki, a nawet odczytywania e-maili od nauczycieli. Bez problemu usprawiedliwiają nieobecności, nawet wiedząc, że są to wagary. Bezkrytycznie przyjmują każdy wybryk. Spełniają wszelkie zachcianki. Myślą, że okazują w ten sposób uczucia.
Kto więc ma wychowywać dziecko? Nierzadko rodzice nie mają już wpływu na jego poczynania. Jednak dopóki nie ukończy ono 18 roku, mają nad nim władzę rodzicielską, ale i obowiązki z tym związane. Najważniejszym jest realizacja uczęszczania do szkoły aż do 18 roku życia. Jest to zagrożone grzywnami, a więc jest dotkliwe przede wszystkim dla dorosłych, niż samego dziecka.
Za takim zachowaniami prawie zawsze stoją problemy rodzinne. Czasem rodzice zajęci swoimi sprawami zapominają, że mają dziecko, że potrzebuje ono odpowiednich warunków do rozwoju i wzrastania. W ferworze życia codziennego, wzajemnej niechęci między małżonkami, nie zauważają, że traci na tym córka lub syn. Kupowanie drogich telefonów komórkowych, markowych ubrań lub innych gadżetów nie załatwia sprawy. Nie zastąpią one rzeczywistej troski i odpowiedzialności za dziecko. Jak ma kształtować się charakter młodego człowiekiem, kiedy na co dzień w domu widzi przemoc, agresję słowną, a nawet fizyczną? Czasami pada jej ofiarą. Nie jest możliwe, aby w takich warunkach móc normalnie funkcjonować. Nie da się przecież samemu wychować, mając zaledwie kilkanaście lat.
Nie jest też rozwiązaniem tak zwane bezstresowe wychowanie. Nie można udawać, że zasady i reguły społeczne nie istnieją, że można zawsze wszystko, bez żadnych ograniczeń. Nie chcemy przecież tego, aby wyrosło nam społeczeństwo bezduszne, nieczułe na ludzki los, pozbawione empatii. Stawiające na egoistyczne realizowanie swoich celów. Jednak może się tak stać, jeśli młodym ludziom nie okaże się należytej uwagi, czasu, zainteresowania. Nie pokaże, jak można ciekawie żyć, realizować pasje i poznawać świat. W tym wszystkim może pomóc szkoła, ale pierwszoplanowe znaczenie mają rodzice - pierwsi wychowawcy i nauczyciele. To oni swoim przykładem pokazują jak żyć, rozwiązywać problemy, funkcjonować między ludźmi. Nikt za nich tego nie zrobi. Dziecko samo się nie wychowa
Komentarze
10 komentarzy
Do wychowania włączyła się wydatnie "opozycyjna postępowa ulica" która włożyła w ręce dzieci kawałki tektury z wulgarnymi napisami.
Dziś wychowaniem dzieci zajmują się wszyscy w szczególności ci to tych dzieci nie mają - najwięksi specjaliści - prezes , plebany i autorka tego powyższego tekstu. Teoretycznie dobrzy rodzice.
Wśród rodziców panują teraz dwie różne postawy, całkowicie rozbieżne: albo tacy, jak w felietonie - mający gdzieś wychowanie swoich dzieci, idący na łatwiznę, lubiący spokój. Albo ich przeciwieństwa: wtrącający się do wszystkiego, nadopiekuńczy, wścibscy, nie dający żyć swoim życiem własnym dzieciom, bo wiedzą lepiej, co jest dla nich dobre. Coraz trudniej o rodzica, który stoi pomiędzy tymi dwoma przykładami: rozsądnego, słuchającego dobrych rad, dającego się rozwijać swojemu dziecku bez swojej natarczywości.
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Bardzo dobry tekst. Problem leży w szybkim tempie życia starych i wszechobecnym konsumpcjonizmie. Stara da telefon, żeby obejrzeć reality show albo barwy nieszczęścia...
Nie martw się aż tak bardzo, Zadumo, o dzieci na wsi. Tam nadal jest co robić w obejściu i nadal dzieci maja za co szanować rodziców i dziadków. Kiedy jadę na rowerze przez Lubomię, Tworków, itp, to mijane dzieci i młodzież nadal mówią "Dzień dobry" i to pierwsze, nie nagabywane. Spotkasz to na przystanku, w mieście? To pustka, agresja i obojętność blokowisk miejskich pcha największą grupę dzieciaków w nicość, konsumpcję i depresję niespełnialnego narcyzmu.
Rozmawiam z kuzynką ktora strasznie broni PISu mieszkajac na wsi ...oj ej jak dobrze ze dzieci dostaja od rzadu duzo kasy (w rodzinie ma duzo dzieci) stwierdza. ,.Pytam sie ; a jak rodzice Tych dzieci beda w miarę egoistycznie zyli za ta kase na koszt Tych dzieci,? - odpowiada: ależ nie martw sie, te tak uchowane dzieci zapracują na tych rodziców,- dociskam dalej w dyskusjach : no dobra ale jak dzieci tych dzieci naucza sie tez zyc jak rodzice na koszt pieniedzy od rzadu kolejnych swoich dzieci na ktore rzad tez bedzie dawal --to Kto Im wszystkim bedzie płacił kiedys emerytury. , ???!
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Rodzice powinni bardzie jintersowac sie dzieckiem swoim. Spedzaja czas po za domem z dziwnymi przyjaciolmi, pala, pija, dziwna muzyka i co? A rodzice praca, kasa dziecku i sam sie wychowaj.
Róbta co chceta. Tylko później nie płaczcie.