Poniedziałek, 23 grudnia 2024

imieniny: Sławomiry, Wiktorii, Iwona

RSS

Górnictwo: "To nie jest skok na kasę!"

11.12.2017 07:04 | 19 komentarzy | kb

Związki zawodowe Jastrzębskiej Spółki Węglowej wywalczyły wpłatę czternastki i węgla dla górników w 2018 r. Działacze mówią, że czas kryzysu minął. Pojawiają się jednak zarzuty, że tego typu polityka to skok na kasę i dobijanie firmy. Paweł Kołodziej, przewodniczący Federacji Związku Zawodowego Górników JSW, odpowiada na te i inne pytania. 

Górnictwo: "To nie jest skok na kasę!"
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Górnicy dostaną czternastkę i węgiel. Czy to nie jest skok na kasę?

W żadnym wypadku. Sytuacja finansowa firmy poprawiła się i odwieszamy świadczenia, do których prawo pracownicy mieli wcześniej i zostały tylko zawieszone na czas kryzysu. Nie ma mowy o jakiś nowych świadczeniach, czy podwyżkach. Wracamy do sytuacji z roku 2015. To się naszym pracownikom należało. Te pieniądze są okupione ciężką i niebezpieczną pracą.

Uważa Pan, że kryzys nigdy się nie powtórzy?

Tego nie można zagwarantować. Wiemy przecież, że sektor górnictwa węgla koksującego podlega częstym wahaniom. Koniunktura i dekoniunktura to normalne zjawiska. Chodzi o to, aby wtedy, kiedy jest dobrze dzielić się z pracownikami wypracowanym zyskiem. I tak też się dzieje obecnie.

Co jeśli dekoniunktura nadejdzie. Jak wówczas się zachowacie?

Wraz z Jastrzębską Spółką Węglową myślimy o powołaniu funduszu stabilizacyjnego, gdzie mówiąc prościej będą odkładane pieniądze na czarną godzinę. Tak, aby firma w czasach kryzysu miała zapewnione środki na wypłaty dla pracowników, na niezbędne inwestycje i wydatki. Chodzi tylko o to, żeby pieniądze, które odłożymy były do dyspozycji JSW i nikt nie sięgał po niej w innych celach. 

(Fot. JSW)

A wtedy, kiedy godziliście się na spore wyrzeczenia dla załogi, to nie broniliście swoich związkowych stołków, czy jak mówią niektórzy nie sprzedaliście górników?

Przed dwoma laty był bardzo trudny czas. Mało kto wie, ale spółka naprawdę stała na skraju upadłości. Było tak, że jeszcze na dwa dni przed terminem wypłaty nie było na nią pieniędzy. Nie informowaliśmy załogi o tym jak źle jest, aby nie podgrzewać nastrojów. Walczyliśmy o to, aby nasza spółka nie upadała, a ludzie nie stracili pracy. Wówczas te ogromne wyrzeczenia były konieczne. W efekcie nikt pracy nie stracił. Obroniliśmy JSW. Dzięki temu dzisiaj możemy cieszyć się zyskami. Czas pokazał, że nasze decyzje były trafne.

Teraz nie przejadacie pieniędzy, które zarobiliście, zamiast przeznaczyć je na inwestycje?

Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Pieniądze na inwestycje są. Tak samo mamy środki na opłacenie dostawców. Realnych kształtów nabiera fundusz stabilizacyjny. Także górnikom należą się pieniądze, do których wcześniej - co podkreślam - mieli prawo. Niczego nie przejadamy nazwałbym to mądrym gospodarowaniem środkami.

Trwają rozmowy nad Zakładowym Układem Zbiorowym Pracy. Czy w tym dokumencie będą zapisy na wypadek dekoniunktury, kiedy ceny węgla polecą na dół?

ZUZP ma zapewnić pracownikom godne i sprawiedliwe wynagrodzenie. Oczywiście należy dbać o firmę, bo kiedy przyjdzie dekoniunktura trzeba będzie ją obronić, aby zachować miejsca pracy. Trzeba znaleźć takie rozwiązania, które połączą te wydawałoby się odmienne, a jednak zależne od siebie cele.

Na jak daleko idące ustępstwa jesteście w stanie się zgodzić? Bierzecie pod uwagę, że część wynagrodzenia będzie zmienna?

Tak, od tego nie da się uciec. Jednak myślimy, ze ta zmienna część wynagrodzenia będzie dotyczyć niewielkiej części całej wypłaty. Pracownik musi wiedzieć, ile zarobi, jak zaplanować sobie wydatki, jak prowadzić budżet rodzinny.  Będzie też premia zmienna zależna od efektywności danego pracownika. O jej przyznaniu zdecydują przełożeni. Mamy świadomość, że postawienie na wysoką wydajność pracy to konieczność, ale z tym musi się wiązać sprawiedliwe wynagrodzenie.

Uważa pan, że pracownicy nie są sprawiedliwie wynagradzani?

Teraz jest, że na tym samym stanowisku pracy, na przykład przy wydobyciu górnicy otrzymają różne wynagrodzenia na różnych kopalniach. Wysiłek, jaki wkładają w swoją pracę jest ten sam, a jednak jeden dostaje niższą pensje, jak jego kolega na innej kopalni. Tak samo nie są jednakowe odprawy emerytalne czy nagrody jubileuszowe. Jeden pracownik ma się lepiej lub gorzej, niż jego kolega z innej kopalni. Z tym trzeba skończyć.

Co pan myśli o bezwarunkowych żądaniach wypłaty czternastki, w firmie, która jest na minusie, która nie ma na to pieniędzy?

Jak nie ma, czym dzielić, to czym dzielić? Nie można przecież brać kredytów, których nie ma z czego spłacić. Ale z drugiej strony – jak pieniądze są, to nie należy pomijać górników w ich podziale, bo przecież oni je wypracowali.

Da się jeszcze bardziej zwiększyć wydajność pracy, niż teraz?

Tutaj wychodzą nam naprzeciw nowoczesne, innowacyjne technologie. Dzięki ich wykorzystaniu można jeszcze zwiększyć wydobycie bez uszczerbku na zdrowiu górników. Właśnie w tym upatruję szansy na lepszą efektywność.

Kogo Wasz związek zawodowy reprezentuje – pracowników czy zarząd? Czy nie podejmujecie ustaleń poza wiedzą pracowników?

Jak sama nazwa wskazuje reprezentujemy pracowników. Jesteśmy związkami zawodowymi, a nie przedstawicielami zarządu spółki. Czasami negocjacje wymagają ciszy, spokoju. Bez tego nie da się nic osiągnąć. Zawsze jednak informujemy o tym, co udało się nam wywalczyć. Liczy się skuteczność a nie gadanie, z którego nic nie wynika. Najnowsze porozumienie o wypłacie czternastki i węgla świadczą o tym dobitnie. 

 

Rozmawiała Katarzyna Barczyńska-Łukasik