Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Daleko nam do Europy, bliżej do Białorusi, a prawdziwy wróg nigdy cię nie opuści...

17.01.2015 10:25 | 16 komentarzy | web

Piotr Sput, raciborski historyk odnosi się do wywiadu Nowin z Bolesławem Stachowem z nr 47 z 25 listopada 2014, w którym mówił on. m.in. o polityce "Dran nach Osten" oraz "kleine Schritte".

Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Redakcja Nowin Raciborskich nie chciała, z różnych zresztą przyczyn, zamieścić mojego sprostowania dotyczącego, najłagodniej rzecz ujmując, kontrowersyjnego wywiadu Bolesława Stachowa, z redaktorem naczelnym Nowin Raciborskich Mariuszem Weidnerem „Bolesław Stachow mówi o swoim wyborze w II turze,  Nowiyn Raciborskie nr 47, 2014 z 25.11.2014. Mam nadzieję, że uczyni to ze skrótem mojego sprostowania. 

We wspomnianym wywiadzie Stachow wyraził się następująco: „…Stosowana w przeszłości, za nazistów, polityka niemiecka „Drang nach Osten” czyli „parcie na wschód” zmieniła się w „kleine Schritte” a więc metodę małych kroczków. Te stopniowe, małe działania mają za cel odzyskanie terenów utraconych przez Niemcy po II wojnie światowej. Nasz Racibórz to bastion tej walki…” Dalej zaś „…Są to Polacy zgermanizowani, na pewno nie Niemcy. I mamy paradoks, że ostoją tej niemieckości są właśnie ci zgermanizowani Polacy. Niemcy mają tu swoich ludzi…”.

Z treści wywiadu można wyciągnąć kilka logicznych wniosków. Niemiecki, zresztą nie tylko, bo inne państwa, w tym Polska też w tym procesie uczestniczyły, Drang nach Osten trwał ponad 1000 lat, więc dla Stachowa, który wspomina o nazistach, średniowieczna kolonizacja niemiecka była już najwyraźniej nazistowska. Parcie na wschód było też przez setki lat głównym priorytetem państwa polskiego, już od czasów piastowskich. Kolonizowano tam, gdzie było to możliwe, gdzie byli słabsi sąsiedzi i słabsze struktury państwowe. Ten Drang nach Osten był w przygniatającej części prowadzony pokojowo, rzadko na drodze wojny.  Kolonizacja polska, niemiecka, daleko na wschodzie powstawały miasta zamieszkałe przez Żydów, Polaków, Niemców. Z procesem Drang nach Osten mamy do czynienia także w przypadku Litwy i Nowogrodu w późnym średniowieczu oraz Moskwy od XVI wieku, kiedy to carskie ekspedycje dotarły za Ural.

O osobach mieszkających tu od setek lat, które chciały zostać na ojcowiźnie po wojnie, Stachow pisze: „Znajdujemy się w miejscu gdzie ludzie, którym kazano stąd wyjeżdżać za czasów Stalina, udowadniali polskie pochodzenie. Ci co zostali, takowe musieli mieć, znali język polski”.

To nieprawda, czasem nie znali zupełnie, musieli się uczyć od podstaw. Wystarczyło, że nauczyli się kilku modlitw po polsku. Na całych zwartych połaciach Śląska, np. w okolicy Wałbrzycha, pozostała ludność niemiecka, mająca długie dziesięciolecia po wojnie własne szkoły, niemieckojęzyczne gazety, stowarzyszenia, instytucje. Czasem też deportowano z naszych terenów Polaków, tylko dlatego, że mieli dobre gospodarstwa, które np. chciał przejąć dla swojej rodziny komunistyczny aparatczyk.

Pojęcie zgermanizowani Polacy, którego Stachow użył w wywiadzie jest obelżywe,  jego retoryka zaś – powtarzam – jego retoryka jest podobna i można ją porównać do paszkwilu z antyniemieckimi sloganami, który ukazał się kilka dni przed II turą wyborów samorządowych. Świadczy to o tym, że Stachow kieruje się nadal, tyle lat po wojnie, zasadą „Prawdziwy wróg nigdy cię nie opuści”.   

Stosując zasadę analogii, według logiki Stachowa, to Litwini słusznie walczą z Polakami na Litwie i słusznie ich szykanują w dziedzinie szkolnictwa, pisowni nazwisk, stowarzyszeń polskich, tak samo na Białorusi i Ukrainie. Panie Stachow, tak jak odmawiasz pan w czasach, gdy jesteśmy w Unii, naszym Niemcom bycia tym, czym byli ich przodkowie od stuleci i czym oni się czują, tak samo odmawiasz pan Polakom na Litwie, Łotwie, Białorusi i Ukrainie bycia Polakami.

Rzecz dziwna - Stachowa nie przeraża fatalnie funkcjonujące państwo polskie, korupcja, którą piętnują raporty niezależnych organizacji oraz agend unijnych, republika bananowa, fatalny stan opieki zdrowotnej, który jest realnym zagrożeniem, szczególnie dla życia ludzi starszych, stan polskiej polityki, sowieccy agenci w Polsce – tylko wyimaginowane zagrożenie niemieckie!

Ja widzę inne zagrożenie – to nie wyimaginowani, zgermanizowani Polacy, tylko zsowietyzowani Polacy, tacy jak Wojciech Jaruzelski (który sam twierdził, że chce być Sowietem, nie Polakiem, bo czuje się związany duchowo z wielkim narodem sowieckim) i wielu jemu podobnych, jeszcze żyjących, są realnym zagrożeniem dla Polski. 

Mnie nie przerażają wyimaginowani przez wyobraźnię Stachowa zgermanizowani Polacy, tylko zsowietyzowani Polacy, którzy w 1945 roku przyszli z grupą operacyjną także do Raciborza, na Śląsk i wszystkie tereny niemieckie, które Stalin, grabiąc kresy polskie, przyznał tworzonej przez siebie komunistycznej Polsce powojennej. Ludzie ci, wiecznie pijani, terroryzowali Ślązaków, mordowali, grabili, w późniejszym okresie komuny szykanowali Ślązaków w szkole, pracy, w życiu publicznych.

Mnie przerażają agenci sowieccy, którzy zostali w Polsce po tym, jak w 1994 roku ostatni rosyjski żołnierz opuścił Polskę. Działania rosyjskich służb specjalnych w Polsce, które bez większego przeciwdziałania operują w naszym kraju. Także sowieckie metody sprawowania władzy w Polsce, Rosjanie, którzy uczą Polaków liczyć głosy w wyborach, zaniedbania w dziedzinie dywersyfikacji wydobycia i dostaw surowców energetycznych, rosyjska inwigilacja polityczna i ekonomiczna w Polsce, słowa Putina, że w dwa dni będzie w Warszawie i brak większej reakcji na tę wypowiedź bezradnego rządu polskiego. To mnie panie Stachow niepokoi – postępująca sowietyzacja i brutalizacja życia w prawie każdej dziedzinie w Polsce oraz oddalanie się, pomimo dziesięciu lat w Unii – od standardów europejskich.  Bo to są realne zagrożenia Polski, w której żyjemy.

Ja nie boję się zagrożenia niemieckiego. Niemcy nie chcą nikogo atakować, Wałęsa chce jedynie połączenia Polski i Niemiec. Ursula von der Leyen – minister obrony Niemiec - jest bez środków, samoloty i helikoptery Bundeswehry są niesprawne, mnóstwo czołgów Leopard Niemcy oddali Polsce, mamy wspólne, polsko-niemieckie oddziały wojskowe. Oba państwa, Polska i Niemcy są niejako rozbrojone. W Polsce przez głupotę i sowieckie wpływy, w Niemczech przez krótkowzroczność i pacyfizm.

Więc nie wiem, czego Stachow się obawia. W Niemczech mieszkają, legalnie oraz nie, miliony Polaków, w samym Berlinie, czasowo lub na stałe setki tysięcy i nikomu to nie przeszkadza – wprost przeciwnie – Niemcy zachęcają Polaków, aby przyjeżdżali do ich kraju – dają pracę, mieszkanie i godziwy byt. Zagrożenie niemieckie to straszak rodem z postsowieckiej propagandy. 

Komunistycznemu bezprawiu po wojnie próbował się przeciwstawiać przywołany przez Stachowa w wywiadzie Arka Bożek. Bronił on Ślązaków przed zsowietyzowanymi, polskimi ubekami, ci ostatni zaś nienawidzili go serdecznie i próbowali zdyskredytować oraz pozbawić stanowiska, co im się w konsekwencji udało.   

Piotr Sput


Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.