Wysiedlana ludność zaskakiwana była przez żołnierzy otaczających wioski, bądź domy. Miała kilka minut na spakowanie bagażu, a następnie wśród krzyku, bicia i ciągłych strzałów goniona była w stronę nowej granicy. Bauer z Gworkowa koło Zgorzelca Otto Baumer, opisał to traumatyczne rozstanie z ojcowizną tak: "wcześnie o godz. 7.00, przyszli polscy żołnierze i chcieli wygnać ludność […] Polacy rozeszli się do poszczególnych zagród i wypędzili mieszkańców pod strzałami z mieszkań. Na spakowanie się pozostawiono 5 minut i pozwolono zabrać tylko to, co każdy mógł unieść. Polacy zabrali co chcieli" W takich warunkach mienie Niemców kusiło niezwykłą łatwością jego zdobycia. Polscy żołnierze nagminnie dopuszczali się rabunków, nie poprzestawali przy tym na rabunku pozostawionego mienia, ale "konfiskowali" i te marne pozostałości, które wypędzani mieli przy sobie, a które pozwolono im zabrać ze sobą.( B. Nitschke, Wysiedlenie czy wypędzenie? Ludność niemiecka w Polsce w latach 1945–1949, Warszawa 2000, s. 137.) Wielokrotnie dochodziły do tego pobicia, gwałty, a nawet mordy. Nie zaopatrzona w wodę i żywność ludność niemiecka umierała często z wyczerpania i głodu.
Napisany przez pszak, 20.02.2015 20:57
Najnowsze komentarze