Na śmieciach można zarabiać. W Kuźni Raciborskiej wiedzą, jak to zrobić [WYWIAD]
Z Radosławem Kasprzykiem, prezesem Gminnego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Kuźni Raciborskiej rozmawiamy o podejściu do śmieci, które różni się od praktyk stosowanych w sąsiednich samorządach. Rozważane jest tam m.in. wykorzystanie odpadów drewnianych i drewnopochodnych poprzez spalanie ich w celu produkcji energii, która mogłaby służyć do ogrzewania budynków spółki lub nawet całego osiedla. Jednakże ten pomysł obecnie pozostaje jedynie na etapie planowania, podczas gdy inne inicjatywy są już w fazie realizacji. Istnieje dążenie, aby te projekty przyniosły przynajmniej częściową redukcję opłat za śmieci, a nawet mówi się o ich potencjalnym obniżeniu. - Potrzebujemy czasu, by wdrożyć wszystkie te realizacje w życie - mówi Kasprzyk. Z prezesem GPWiK rozmawia Dawid Machecki.
- Od lat w Polsce toczy się debata na temat budowy spalarni odpadów, ale takie projekty wciąż są rzadkością. W Kuźni Raciborskiej mówi się o tym rozwiązaniu w kontekście odpadów drewnianych i drewnopochodnych.
- Rozważany temat jest wyjątkowo skomplikowany, szczególnie w kontekście jego oddziaływania społecznego. Staramy się podejść do niego z maksymalną racjonalnością. Zobaczymy, co z tego wyjdzie – jesteśmy przed wyborami, a my, czyli GPWiK-a realizujemy politykę właściciela, czyli gminy, na czele której stoi burmistrz.
W naszym przypadku mówimy o mikrospalarni, dedykowanej odpadom drewnianym i drewnopochodnym. Często mieszkańcy nie zdają sobie sprawy z tego, co może być uznane za odpad. Na przykład, tuja, którą przynoszą na PSZOK, staje się odpadem, nawet jeśli normalnie można by ją pociąć, wysuszyć i spalić jako drewno w piecu. Naszym głównym wyzwaniem jest więc zachowanie zgodności z przepisami dotyczącymi utylizacji odpadów.
Wiele kwestii związanych z odpadami wymaga specjalnego podejścia. W przypadku powyższego rozwiązania myślimy również o naszym źródle ogrzewania, biorąc pod uwagę szybki postęp technologiczny oraz zmieniające się trendy, takie jak możliwość wykorzystywania węgla czy gazu w przyszłości. Bo energia wytworzona w ramach spalania mogłaby ogrzać budynki przy ul. Klasztornej 45.
- W takim razie o jakim przepływie odpadów drewnianych i drewnopochodnych mowa?
- Aktualnie mamy około 300 ton takich odpadów. Ta ilość jest wystarczająca do ogrzania obiektów w tej lokalizacji. Jeśli jednak zabraknie materiału do ogrzewania, istnieje opcja pozyskania dodatkowej gałęziówki z pobliskich lasów.
- Wskazuje pan na tuje, ale o jakich jeszcze odpadach mowa?
- Oprócz tego mamy inne materiały, na przykład płyty meblowe. Zdarza się, że drewno jest nasączone różnymi materiałami. Obecnie wszystkie te materiały są kierowane do odpowiedniej instalacji, która je przyjmuje. Zawsze pojawia się pytanie o koszty produkcji materiału do spalania oraz koszty utylizacji tego materiału. Jeśli koszty przygotowania materiału do spalania są zbyt wysokie w porównaniu z kosztami utylizacji, nie widzę sensu angażowania się w ten proces, zwłaszcza gdy mamy wystarczającą ilość materiału w postaci gałęziówki lub innych odpadów, takich jak wspomniana tuja. W takim przypadku lepiej skoncentrować się na prostych rozwiązaniach i wykorzystać materiał, który jest łatwo dostępny, zamiast komplikować proces dodatkowymi filtrami, katalizatorami, itp.
- Jakie macie oczekiwane efektywności działania tej spalarni w praktyce?
- Rzecz w tym, że dla nas wystarczające będzie ogrzanie naszych obiektów oraz biurowca. Natomiast w dalszej perspektywie nasz właściciel rozważa również ogrzewanie bloków, jednak na razie brak konkretnych decyzji w tej sprawie. Przed jej podjęciem warto dokładnie przeanalizować ten temat, ponieważ istnieje możliwość, że opłacalniejszym rozwiązaniem będzie wywóz tego materiału, zwłaszcza w kontekście zapowiedzi budowy spalarni odpadów przez PEC Gliwice.
- Jednak jeśli doszłoby do realizacji tego założenia, to co zyskają mieszkańcy?
- Obecnie pracujemy nad budową kompostowni, gdzie przetwarzane będą osady z oczyszczalni ścieków, a przy okazji odpady „zielone”. Dzięki temu, jeśli będziemy przetwarzać ten materiał na miejscu, unikniemy kosztów związanych z transportem do instalacji, co skutkuje podwójną oszczędnością. W rezultacie, gdy odebrana od mieszkańca trawa trafia do kompostowni, a gałęziówka zostanie przekazana do termicznej utylizacji, cykl ten zostaje zamknięty. Oszczędzamy, co z kolei powinno przełożyć się nie tylko na koszty gospodarki osadowej, ale i odpadowej w ramach niższej stawki za śmieci.
- Ale mowa o obniżeniu stawki, czy utrzymaniu jej na obecnym poziomie?
- Naszym zadaniem, jako wykonawców kontraktu związanego z odbiorem odpadów, jest minimalizacja kosztów, natomiast opłaty od mieszkańców są pobierane przez gminę. Staramy się działać w najbardziej ekonomiczny sposób, aby koszty w całym procesie były jak najniższe. Co będzie się działo dalej? Trudno przewidzieć, ale będziemy dążyć do utrzymania kosztów na odpowiednim poziomie.
Ludzie:
Radosław Kasprzyk
Prezes Gminnego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Kuźni Raciborskiej, były przewodniczący rady miejskiej w Kuźni Raciborskiej
Komentarze
8 komentarzy
Pan Kacprzyk startuje do powiatu i walnął sobie reklamę za pieniądze spółki GPWiK - wstydu nie mają...
Ten artykuł nie został skonsultowany z UM . To UM kreuje politykę ochrony środowiska a nie GPWiK .Pan Kasprzyk dywaguje na własne konto. Myślę że dostanie reprymendę z UM
Jako mieszkaniec Gminy Kuźnia Raciborska z przykrością stwierdzam, że kolejny raz trzech Panów (bez względu na aktualne pozory) próbuje ułożyć sobie biznes odpadowy ponad głowami mieszkańców. Kwestia budowy zakładu utylizacji odpadów drewnopochodnych wraca jak bumerang, bo przecież aktualnie mamy kolejne wybory i trzeba zaistnieć. Aspekt dotyczący potencjalnego wpływu tejże instalacji jakoś nikomu nie przeszkadza. Otóż chciałbym powiedzieć że mi osobiście tak i to bardzo. Brakuje mi w tym wszystkim udziału społecznego, konsultacji, dialogu technicznego prowadzącego do wyboru technologii o najmniejszym możliwym odziaływaniu na środowisko i nas mieszkańców. Jak wiemy podczas spalania drewna i płyt meblowych uwalniają się różne substancje chemiczne, takie jak dwutlenek węgla, formaldehyd, cząstki stałe, lotne związki organiczne (VOC), tlenki azotu i inne. Te substancje mogą być toksyczne dla zdrowia ludzkiego i mogą powodować podrażnienie dróg oddechowych, problemy z oddychaniem, a w przypadku długotrwałego lub intensywnego narażenia, mogą prowadzić do poważniejszych schorzeń, w tym chorób układu oddechowego, chorób serca oraz raka. Jako mieszkaniec mam prawo wiedzieć jakie rozwiązania technologiczne znajdą zastosowanie, aby temu zapobiec.
Taki z tego Pana był radny,że jak mu prywatna firma padła to burmistrz Macha go prezesem zrobił,a teraz do powiatu się wybiera.Znowu naobiecuje a potem zwinie ogon.
@redakcja
Zabraklo pytań o obawe przed utrata stanowiska w zwiazku ze zblizajacymi sie wyborami, zapatrywanie sie na ewentualną wspolprace z nowym burmistrzem, udzial w spotkaniu komitetu Wojciecha Gdesza czy funkcjonowanie GPWIK przy rekordowym deficycie Gminy Kuznia Raciborska. Liczę na drugą część wywiadu i to w najbliższym czasie :)
@Zirytowany, artykuł nie został opłacony przez GPWiK. To normalny artykuł redakcyjny.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Czyli jednak bedzie spalarnia. A podobno Burmistrz wycofał sie z tego pomysłu... oj nieladnie tak kłamać mieszkańców.