Piątek, 26 kwietnia 2024

imieniny: Marzeny, Klaudiusza, Marceliny

RSS

28.09.2022 23:14 | 7 komentarzy | KaBa

„Orlęta. Grodno ‘39” na ten film udają się ostatnio wycieczki szkolne. Także młodzi jastrzębianie zasiądą w fotelach kinowych, aby obejrzeć realizację na temat napaści sowieckiej na Polskę. Bez wątpienia jest to film o patriotyzmie, ale też o podziałach, czy nawet nienawiści, która nie ustępuje w czasach wojny, a nawet wybucha ze zdwojoną siłą. W tym kontekście pojawia się pytanie o polski patriotyzm. Jaki jest?

„Orlęta. Grodno ‘39”. Jaki jest polski patriotyzm?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Patriotyzm - to słowo, które zwłaszcza w ostatnim czasie jest bardzo chętnie wypowiadane. Rozumiemy je, jako bezgraniczną miłość do ojczyzny, nawet za cenę własnego życia. I to właśnie zobaczy widz w filmie pt.„Orlęta. Grodno ‘39”. Są więc Polacy tuż przed wybuchem II wojny światowej, pełni wiary w siłę swojej armii i zapewnienia przywódców państwowych. Wielbiący dzieła Sienkiewicza i z dumą odnoszący się do swojej historii. Czy jednak byli to ludzie kierujący się wyłącznie szlachetnymi i wzniosłymi ideami?

Grodno, w którym dzieje się akcja filmu, to nie jest miasto jednolite narodowościowo. Zamieszkuje je spora grupa obywateli pochodzenia żydowskiego. Można więc, przenosząc się w czasie do lat tuż przed wybuchem II wojny światowej, zobaczyć, jakie były kontakty pomiędzy tymi społecznościami.

Doskonale widać to na losach żydowskiego chłopca Leona Rotmana, który musi mierzyć się z ksenofobiczną rzeczywistością. Niewiele dla jego polskich kolegów znaczy to, że chłopiec zaczytuj się w „Krzyżakach”, ma wyidealizowany obraz rycerzy, pragnie zagrać w szkolnym przedstawieniu Zbyszka z Bogdańca, a nawet próbuje nauczyć się tekstu „Bogurodzicy”. Nie pozwolono mu wstąpić do harcerstwa i jechać na wakacyjny obóz. W Grodnie tuż przed wojną spotykają go szykany lub w najlepszym razie godne politowania rady o zmianie religii na katolicką.  Aż dziwne, że chłopak, który na każdym kroku odbiera lekcje o tym, że jest gorszy, inny fascynuje się polską kulturą, że chce iść w ślady mistrza olimpijskiego Kusocińskiego, jakby na przekór wszystkim. Nawet swojemu środowisku, którego część sympatyzuje z komunistami. Kiedy sowieci zdobywają Grodno, chłopak decyduje się dołączyć do żołnierzy. Na koniec staje przed plutonem egzekucyjnym i wraz z innymi obrońcami zostaje rozstrzelany.

„Orlęta. Grodno ‘39” to dobra lekcja patriotyzmu. Obrona Grodna i poświęcenie mieszkańców przeszło do historii. Atak czołgów sowieckich, na których ludzie umieszczeni są, jako żywe tarcze, jest mrożący krew w żyłach. Ale to również opowieść o polskiej ksenofobii i małostkowości, niechęci czy nawet nienawiści do wszystkiego, co inne, niepolskie, niekatolickie. To bezwzględność nawet wobec nastolatka, którego fascynuje kultura polska i któremu odmawia się prawa do niej. To także podkreślanie na każdym kroku, że Polacy są tymi lepszymi obywatelami II Rzeczpospolitej, a inne narodowości, a było ich wówczas blisko 30 proc., to ci drudzy - gorsi, mniej szlachetni.

Jaki jest więc polski patriotyzm?  To pytanie ponadczasowe, na które zawsze warto poszukiwać odpowiedzi. Z jednej strony walka o wolność, bohaterska postawa w czasie wojny, składanie ofiary z życia na ołtarzu ojczyzny, a z drugiej - zawiść, zazdrość, niechęć, w skrajnym przypadku odraza do wszystkiego, co inne, co obce. Ale kto jest, czy ma być tym obcym? Sąsiad, którego rodzina od pokoleń mieszka przy tej samej ulicy? Zegarmistrz, któremu nie pozwala się prowadzić interesu, czy uczeń szkoły powszechnej, któremu bliżej do Polski, niż do Izraela, niebędącego wówczas na politycznej mapie świata. A może wystarczy mieć już tylko inne poglądy, aby prawo do polskości utracić?

Dobrze, że młodzież obejrzy ten film. Film mocny, pokazujący jak było. Kierujący uwagę widzów do rzeczy wzniosłych, z których mamy prawo być dumni, ale też do tych, chętnie zapomnianych, czy nawet skrywanych. Dobrze też odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy tylko bohaterami byliśmy/jesteśmy? I w końcu, jakie wnioski można wyciągnąć z przeszłości? Czy różnorodność, wielość tradycji, opinii, poglądów, spojrzeń na życie to samo zło, czy wręcz coś przeciwnego?