Sobota, 30 listopada 2024

imieniny: Andrzeja, Justyny, Konstantego

RSS

Całun, czyli teologia. Tyle odsłania, ile zasłania, tyle zasłania, ile odsłania

24.04.2022 07:00 | 0 komentarzy | red

Ksiądz Łukasz Libowski snuje rozważania religijne wokół niezwykłej rzeźby autostwa Giuseppego Sanmartino.

Całun, czyli teologia. Tyle odsłania, ile zasłania, tyle zasłania, ile odsłania
Giuseppe Sanmartino (1720-1793), „Chrystus pod całunem” (tytuł włoski: „Cristo velato”), 1753, rzeźba marmurowa, 50 x 80 x 180 cm, Cappella Sansevero, Neapol, Włochy.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Pośród fałd całunu kaskad

Chrystus dłuta Sanmartino to przepiękny, stosownie, harmonijnie zbudowany mężczyzna w sile wieku. Oglądamy go nieżywego; aczkolwiek pomyśleć by można, że najzwyczajniej zasnął i że po prostu, zmęczony, wycieńczony, spokojnie śpi, nabierając sił, regenerując swój organizm. Zmarł, jak się od razu domyślamy w oparciu o zarówno naszą wiedzę, jak i dane nam przez artystę znaki, okrutną śmiercią krzyżową: wszak na dłoniach jego i stopach widoczne są ślady po gwoździach, którymi przytwierdzony, przybity był do drzewa krzyża; widać także jego przeszyty włócznią bok, a koło jego zwłok mamy dyskretnie opowiadające jakoś o tym, co się było właśnie stało, narzędzia jego straszliwej kaźni – przede wszystkim rzuca się w oczy dość szeroko spleciona cierniowa korona, obok niej leżą natomiast kleszcze i kajdany. Ciało Chrystusa, doświadczone, przeorane, doszczętnie wyniszczone sromotnym cierpieniem i bólem, przed chwilą zmuszone do przyjęcia niewygodnej, nienaturalnej, nieludzkiej pozy, po kres swej wytrzymałości naciągnięte, napięte, spoczywa teraz, błogo odprężone, w zachwycającej swobodzie: spoczywa, nadzwyczaj, jak się zdaje, lekko, niby zawieszone w powietrzu, na – aż powiedzieć się o nich pragnie: miłosiernych – materacu i dwóch podgłówkach, spodnim większym i górnym mniejszym. Głowa Chrystusowa odciągnięta jest do tyłu i przechylona na prawo, ramiona Jezusa wspierają się na poduszkach, tak, że bardzo wyraziście się zaznaczają, z kolei brzuch Chrystusa zapadł się, ukazując oczom patrzącego kosz Chrystusowego ‘thoracis’, rusztowanie piersiowej Chrystusowej klatki.

Oczywiście, elementem rzeźby najbardziej niesamowitym i niezwykłym jest okrywający ciało Chrystusa welon; z płótnem tym kojarzyć należy welon, jakim osłania się monstrancję z Najświętszym Sakramentem wystawianą w świątyniach naszych w Grobie Pańskim do wielkosobotniej adoracji. Jest to welon – nie byłby on welonem muślinowym? – bardzo, bardzo cienki, niespotykanie wręcz cieniusieńki; rzec można bez cienia wątpliwości: jest to welon przeźroczysty. Na przestrzeni stuleci przeźroczystość owa koncentrującej naszą uwagę przesłony niepokoiła i intrygowała odwiedzających kaplicę Sansevero – do tego stopnia, że powstała wreszcie legenda wyjaśniająca, w jaki sposób okazało się możliwym, aby w kamieniu, w marmurze wyrzeźbić tak delikatny, tak zwiewny materiał, jakim jest muślin. Legenda ta głosiła, iż na wyrzeźbioną przez Sanmartino figurę Chrystusa nałożono po prostu rzeczywistą, prawdziwą tkaninę muślinową, po czym Raimondo di Sangro, korzystając ze swej tajemnej alchemicznej wiedzy, dokonał jej transmutacji w marmur; tym samym uczony książę di Sangro, jak chce rzeczone podanie, wprowadzić miał rzeźbiarza Sanmartino w arkana sztuki alchemicznej.

Zauważmy, mili Państwo, jak ów obszerny, okrywający ciało umarłego Jezusa całun się układa: że mianowicie, po pierwsze, całkowicie przylega, przywiera on – jakby był mokry – do ciała Zbawiciela, precyzyjnie okazując tegoż ciała sylwetkę, zarys, ogólny tej postaci kształt, oraz, po wtóre, że będąc tak, a nie inaczej – zmyślnie, artystycznie, kunsztownie, teatralnie – udrapowanym, jedne szczegóły tegoż świętego ciała uwypukla, odsłania, odkrywa, drugiej zaś – tak, choć jest przeźroczysty, to jednak – chowa, zasłania, zakrywa; wydaje się, że tyle szczegółów Pańskiego ciała odsłania, ile zasłania, że tyle szczegółów zwłok Chrystusowych zasłania, ile odsłania. Najwymowniejsze może jest w tym aspekcie Jezusowe oblicze: albowiem niemal dokładnie pół chyba tej twarzy widzimy wyraźnie, pół jej natomiast ginie nam sprzed oczu, jeśli tak cokolwiek finezyjnie wolno się nam tu wyrazić, pośród fałd naszego całunu kaskad.