Oddał nawet swoje buty potrzebującemu, choć dopiero co je dostał od parafian
Z ks. Adrianem Pietrzykiem, wikarym w parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Wspomożenia Wiernych w Gliwicach – Sośnicy, której proboszczem w latach 1929 – 1941 był ks. Antoni Korczok, o pielęgnowanej w tej wspólnocie pamięci o owym wielkim raciborzaninie mejluje ks. Łukasz Libowski
Sprawy historyczne, mentalnościowe i polityczne ciągle blokują
– Ł.L.: Są widoki na beatyfikację Korczoka? Wspomniałeś, że w czasie comiesięcznych mszy modlicie się o wyniesienie ks. Antoniego do chwały ołtarzy, jeden zaś z zaproszonych na sympozjum prelegentów, ks. Sebastian Wiśniewski, poświęci swój referat męczeńskiej śmierci raciborzanina.
– A.P.: Powiem szczerze, że sprawa beatyfikacji to bardzo trudny temat. O ile życiorys i postawy naszego świątobliwego proboszcza ciągle nas zadziwiają, to sprawy historyczne, mentalnościowe i polityczne ciągle blokują. Wiemy, że odbył się już jeden proces beatyfikacyjny polskich męczenników II wojny światowej, a w przygotowaniu jest już drugi. Kiedy byłem jakiś czas temu w obozie w Dachau, zajrzałem do księgi obozowej. Szukałem naszego ks. Korczoka. I zauważyłem bardzo ważny szczegół. Wielu było zaznaczonych jako tych polskiego pochodzenia, a kiedy doszedłem do ks. Antoniego, przeczytałem hasło dotyczące miejsca pochodzenia: Deutsches Reich. Wtedy zrozumiałem problem, który chyba ciągle się pojawia. Nie interesuję się szczegółowo prawem kanonicznym, ale kiedy przyszedłem do Sośnicy i poznałem sprawę ks. Korczoka, z ciekawości szukałem szczegółów, które mogą pozwolić, żeby ktoś został ogłoszony błogosławionym Kościoła. Wedle wielu specjalistów jego osoba winna znaleźć się na liście kandydatów. Mam nadzieję i żywię taką wiarę, że jeszcze za mojego życia będę tego świadkiem.