Czytając papieża Franciszka: Braterstwo
"Dzisiaj wszystko można wytworzyć, zamaskować, zmodyfikować."
Oczywiście, braterstwo na poziomie całego świata jest ze wszech miar ważne; i zadaniem doniosłym, wielkiej – być może największej – wagi pozostaje przezwyciężenie trudności, jakie realizację tego braterstwa utrudniają czy opóźniają. Acz jednocześnie nie mniej istotne zdaje się być braterstwo lokalne, a zatem braterstwo w rodzinie, w gronie najbliższych, wśród znajomych i przyjaciół, pośród współpracowników, pośród tych, z którymi na co dzień przychodzi nam, mili czytelnicy, żyć i obcować; naprawdę, znacznie więcej nas, drodzy moi, pędzących żywoty obok siebie, pędzących żywoty równoległe, łączy niż dzieli, choć – częściej chyba aniżeli rzadziej – jawi się nam to dokładnie odwrotnie: z tym, że niekoniecznie chcemy być na to wrażliwi, chcemy do tego dogrzebywać się i koło tego się biedzić – ot, bo tak łatwiej, bo nie potrzeba tak tyle, nie potrzeba tak wcale się wysilać. Od tego braterstwa wtórego rodzaju, uważam, wiele zależy: od tego, jak bardzo udaje się nam ideał tegoż braterstwa ucieleśniać, konkretyzować, zależy przecież jakość naszej egzystencji. A od tej jakości – między innymi od tej jakości – zależy znowuż chyba, czy będziemy ludźmi szczęśliwymi. Dlatego jeśli wolno mi cośkolwiek do naszego papieża Franciszka, takiego, jaki wyłania się przed nami z tekstu Fratelli tutti, dopowiedzieć, to dołożyć, dorzucić pragnę doń to właśnie, mianowicie pewien apel – gdyż, o ile się nie mylę, na kartach odnośnego pisma nie za wiele się o tym mówi: żeby mieć na względzie braterstwo zarazem globalne, jak i lokalne; żeby, starając się o budowanie braterstwa jednego, nie zaniedbywać budowania braterstwa drugiego.
ks. Łukasz Libowski