Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Może naszym prawdziwym i w istocie jedynym problemem jest nasza niemiłość? Komentarz księdza Łukasza do sytuacji bieżącej

28.10.2020 08:06 | 22 komentarze | (q)

- To, co widzę i co słyszę – głównie w mediach, choć także na żywo: dziś obok budynku, w którym będąc w Lublinie, mieszkam, przechodziła manifestacja – głęboko mnie zasmuca. Więcej chyba nawet: do szpiku kości mnie to przeraża - pisze ks. Łukasz Libowski.

Może naszym prawdziwym i w istocie jedynym problemem jest nasza niemiłość? Komentarz księdza Łukasza do sytuacji bieżącej
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Rzecz trzecia: Kościół i jego nauka.

Pod adresem Kościoła sformułować można różne zarzuty, zgoda, najróżniejsze, pewnie, jak by dobrze poszperać i policzyć, znalazłoby się tego niemało. Ale na pewno nie można mu zarzucić, że jego nauka odnośnie do aborcji jest niewłaściwa, niestosowna czy niesprawiedliwa. Jest to nauka bardzo konsekwentna, głoszona przez Kościół niezmiennie od wieków i, jak sądzę, nie należy się spodziewać, żeby coś miało się w tym względzie w przyszłości zmienić. No bo i co miałoby się zmienić? Jakie by co do kościelnej nauki o aborcji można zgłaszać zastrzeżenia i jakie można by postulować w niej zmiany? Doprawdy nie wiem. Ewentualnie można by oczekiwać, że duchowni będą mówić o problemie w inny sposób, innym językiem, spokojnym i empatycznym, współczującym – z takim postulatem mogę się zgodzić. Choć, z wtórej strony biorąc ów postulat, rozumiem, że kiedy jest się atakowanym i kiedy jeszcze dochodzą do tego wszystkiego emocje, wielkie emocje, że kiedy ani samemu się nie za bardzo słucha, ani też nie jest się słuchanym – bo też i o słuchanie w takich momentach nie chodzi – to trudno o zrównoważone, opanowane, rozsądne wywody i rozmowy.

I nota druga: uważam, że Kościół najbardziej przysługuje się społeczeństwu, kiedy – myślę tu o sprawie aborcji, lecz również i o innych sprawach – po prostu głosi, wykłada swój pogląd. Co społeczeństwo jako takie z tym jego poglądem, wykładem zrobi, to oddzielna kwestia, ale Kościół winien jest społeczeństwu swój punkt widzenia odmalować i możliwe dokładnie, najlepiej, jak tylko umie, objaśnić. Wydaje mi się, że to powinno społeczeństwo w Kościele cenić: że jest on sobą, że jest wierny swojemu dziedzictwu, swojemu posłannictwu, ponieważ owa jego wierność jego dziedzictwu i jego posłannictwu pobudza społeczeństwo, inspiruje, konfrontuje je z jakąś odmiennością; wydaje mi się, iż o to powinno społeczeństwo Kościół nawet i prosić, żeby był on sobą i żeby dzielił się tym, jak rzeczy wyglądają w jego optyce, i za to powinno być społeczeństwo Kościołowi wdzięczne. Albowiem bez tego napięcia i bez tego permanentnego, nieustannego dialogu – dyskusji, sporu – między społeczeństwem a Kościołem, bez onego cywilizowanego – jak ongiś się mawiało: politycznego – wadzenia się społeczeństwa z Kościołem i Kościoła ze społeczeństwem o rzeczy, o to, jak się rzeczy mają – powiedzmy to: bez onego wadzenia się o prawdę – nic przecież sensownego się nie wydarzy.

I jeszcze jedna rzecz, krótka, jak mi się zdaje, zbierająca jakoś wszystko: miłość.

Moja filozofia życiowa jest prosta, taka mianowicie: kochać. A skoro taki przyjmuję dla siebie „modus operandi”, sposób postępowania, sposób egzystowania – miłość, to moim największym i w gruncie rzeczy jedynym problem jest niemiłość, moja niemiłość. Może podobnie jest w kwestii aborcji, i w ogóle we wszystkich ludzkich naszych sprawach: może naszym prawdziwym i w istocie jedynym problemem jest nasza niemiłość, nasza straszna, wielka, rozbuchana niemiłość, nasze rozswawolone i roznamiętnione, nasze nieposkromione i nieopanowane niekochanie?…

ks. Łukasz Libowski