Stanisław Michalkiewicz w Raciborzu o drapieżności władzy, wolności oraz katastrofie, do której zmierza Polska pod rządami Kaczyńskiego
Gruntowna reforma państwa, "donoszenie na Polskę do Brukseli przez totalną opozycję", wpływy agentury w kościele katolickim oraz podobieństwo Jarosława Kaczyńskiego do Edwarda Gierka - to tylko część wątków poruszonych w trakcie spotkania Stanisława Michalkiewicza z mieszkańcami Raciborza.
Z lekkim opóźnieniem rozpoczęło się spotkanie Stanisława Michalkiewicza z mieszkańcami Raciborza zorganizowane 19 lipca w Hotelu Racibor. Powód? Długa kolejka po dedykację do autora m.in. "Studiów nad żydofilią", "Dobrego "złego" liberalizmu", "Polskiej drogi do zniewolenia" czy "Małych kroków ku wielkiej Polsce".
Organizatorem spotkania była Federacja dla Rzeczypospolitej - partia zrzeszająca środowiska konserwatywne i wolnościowe, której liderem jest Marek Jakubiak, był poseł Kukiz'15. Federacja stawia sobie za cel budowę "Ojczyzny, dla której chcemy żyć i pracować". Stanisław Michalkiewicz przyjechał do Raciborza na zaproszenie Jakuba Gruszki - pochodzącego z Kornowaca członka FDR, przewodniczącego struktur tej partii w województwie śląskim.
Jakich reform potrzebuje Polska?
- Tematem mojej prelekcji jest próba odpowiedzi na pytanie, jakich reform Polska potrzebuje? - zaczął Stanisław Michalkiewicz. - Oprócz tego świata, na którym obecnie jesteśmy, istnieje tamten świat, na którym kiedyś się wszyscy znajdziemy. Warto zwrócić uwagę, że tamten świat ma znacznie lepszą reputację od tego świata, co jest o tyle dziwne, że bardzo niewiele o nim wiemy, ale jedno wiemy na pewno: na tamtym świecie nigdy nie było, nie ma i nie będzie żadnych reform, a ten świat jest wstrząsany kolejnymi reformami. Jaki z tego wniosek płynie? Trzeba bardzo rozważnie postępować z reformami - kontynuował.
Drapieżność władzy
Następnie Stanisław Michalkiewicz przeszedł do właściwego wykładu, który poświęcił reformom polityczno-ustrojowym oraz gospodarczym. Omawiając te pierwsze, skupił się na tym, czym jest konstytucja. - Konstytucja jest po to, żeby dostarczyć obywatelom gwarancji przed samowolą władzy - zauważył. Następnie wyjaśnił istotę monteskiuszowskiego trójpodziału władzy. - Charles de Montesquieu zauważył, że każda władza ma chęć do niepohamowanego rozszerzania swojego imperium, a więc jeśli napuści się jedną władzę na drugą, a na nie jeszcze trzecią, to one będą się blokowały - przypomniał.
Jednocześnie zwrócił uwagę, że w Polsce już w konstytucji dochodzi do zatarcia pomiędzy władzą ustawodawczą oraz wykonawczą, gdyż posłowie mogą być ministrami, co prowadzi do sytuacji patologicznych.
Czy Sejm RP reprezentuje naród?
Gość omówił też istotę ustroju republikańskiego, w którym suwerenem jest naród. O jego faktycznym kształcie decyduje jednak sposób wybierania reprezentacji narodu. Zasadniczo metody są dwie - większościowa (np. jednomandatowe okręgi wyborcze) oraz proporcjonalna, która ma odzwierciedlać przekrój poglądów społeczeństwa na funkcjonowanie państwa (wielomandatowe okręgi wyborcze).
W Polsce obowiązuje co prawda metoda proporcjonalna, jednak zdaniem S. Michalkiewicza została ona poddana dwóm istotnym modyfikacjom, które w praktyce przeistaczają ją w ordynację większościową. Mianowicie pięcioprocentowy próg wyborczy oraz zastosowanie tzw. metody D'Hondta do przeliczania głosów na liczbę mandatów.
Jednocześnie wskazał na zasadniczą wadę ordynacji większościowej, która sprowadza się do dominacja wyłącznie największych partii, kosztem pozbawienia reprezentacji parlamentarnej mniejszych partii.
- W rezultacie mamy do czynienia z sytuacją, że frekwencja wyborcza z wyborów na wybory nie przekracza 50% obywateli uprawnionych do głosowania i pojawia się pytanie, czy sejm wyłoniony przez niecałe 50% obywateli uprawnionych do głosowania jest jeszcze reprezentantem narodu? - pytał S. Michalkiewicz w Raciborzu. Gość podkreślił, że reprezentatywność sejmu jest wartością polityczną i moralną, dlatego ordynacja powinna sprzyjać reprezentatywności sejmu. Jednocześnie zauważył jednak, że przy maksymalnej reprezentatywności doszłoby do skrajnego rozdrobienia sejmu, co spowodowałoby z destabilizację państwa.
- Stoimy w obliczu bardzo nieprzyjemnej alternatywy - albo myć ręce, albo myć nogi - stwierdził S. Michalkiewicz. Jak można ją obejść? Zdaniem S. Michalkiewicza należałoby odejść od systemu parlamentarno-gabinetowego na rzecz systemu prezydenckiego. - Ośrodkiem władzy wykonawczej jest prezydent. A prezydent wybrany raz na pięć lat jest wybrany i jego sytuacja nie zależy od chwilowego układu sił w sejmie - podkreślił.
Komentarze
6 komentarzy
jełop ....
Już po pierwszych wypowiedziach Michalkiewicza mogę jednoznacznie stwierdzić, że facet nie wie, nie rozumie, na czym polega trójpodział władzy. A szkoda, bo to był temat w programie gimnazjum a teraz chyba ostatnich klas szkoły podstawowej. Tyle tylko, że jak się nie wie tak podstawowych rzeczy, to nie należy wygłaszać prelekcji bo ignorancja nie jest tym czym się należy chwalić. Tak przynajmniej kiedyś uważano, bo obecnie to już nie wiem. Ignorancja i głupota do rangi cnoty powoli urastają. I to nie tylko u Michalkiewicza...
Kończ waść, wstydu oszczędź!!!!!!
kogo i po co te szałociorze zapraszają masakra tam jeszcze epoka komuny
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
No cóż, przez jego antyżydowskie poglądy funkcjonuje chłop w szufladzie pt. Oszołom, ale nie da się ukryć, że w wielu opisanych sprawach ma bardzo dużo racji. Zwłaszcza co do czekającej nas katastrofy gospodarczej.