Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Chińczycy przesiadają się na kolej, a Polacy na rowery

05.04.2019 19:00 | 8 komentarzy | Jan Psota, Towarzystwo Entuzjastów Kolei

List do redakcji

Chińczycy przesiadają się na kolej, a Polacy na rowery
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Czy wiesz, drogi czytelniku, ile kosztuje budowa kolei? Jeśli mamy miejsce, na którym ona już była: 1,5 mln zł za kilometr, dodatkowe 0,5 mln na trakcję.To 2 mln/km. W naszych warunkach terenowych drugie tyle na obiekty inżynieryjne, jak szacował za­przyjaźniony naczelnik SE PLK, kiedy rozmawiali­śmy o linii do Głubczyc. A ile trzeba by odbudować? 30 km od samych Pawłowic do Wodzisławia, do te­go 14 km w stronę Cieszyna. Jeszcze wiadukt nad autostradą i podciągnięcie nasypów do jego pozio­mu, ale te kopalnia chętnie usypie, pozbywając się bergi. Czyli mieścimy się w 200 mln + „wina Tuska”, co nam przysypał autostradą linię do Wodzisławia. Ale to koszt kilku milionów (betonu za milion, sta­li za dwa, przemnóżmy sumę przez trzy, żeby wy­starczyło na robotników i inżynierów – to oszacowa­nie zgadza się z przykładami realizacji). Po co więc wydawać 2 razy tyle? Budowa nowych linii kolejo­wych to szczytny cel, ale my, mieszkańcy wsi, też ma­my prawo jeździć pociągiem, a nie tylko „kryka a po miedzy”, zaś odbudowa, za którą się opowiadamy, przywraca kolej w trzech wsiach – razem 7 tysiącom mieszkańców (że Ruptawy z jej 4 tysiącami nie liczę, by nie mieszać kierunków). To 1/10 takiego Jastrzę­bia, ale za to mieszkańcy wsi z zasady pracują poza nimi, zaś mieszkańcy miast – w. Wniosek: my tym bardziej tej kolei potrzebujemy.

Postawmy jedno ważne pytanie: po co ta cała ko­lej [pasażerska]? Słuchając władz JZ można by dojść do wniosku, że po to, by wszyscy mieszkańcy Ja­strzębia potrafili jak najprędzej dojechać do Kato­wic („coby gorole mieli czym uciyc, jak im wszystki gruby pozawiyrajóm” – ja tego nie wymyśliłem!). A gdziekolwiek indziej, to niech sobie pospólstwo jeździ rowerami – wtórują okoliczne samorządy. Czy nie gryzie się Wam to z widokiem pełnego parkin­gu pod każdym UM? Z korkami na drogach o wpół do czwartej? Nikt nie bierze pod uwagę siedmiu se­tek studentów z naszych okolic, którzy studiują na Politechnice Śląskiej. Ani dwóch setek tych, którzy od nas dojeżdżają do Cieszyna (mowa o wydzia­łach UŚ-u, bo druga mieszcząca się tam uczelnia jest tak tajna, że nie chciała nam nawet zdradzić ilo­ści studentów...) Ani mieszkańców okolicznych wsi, którzy pracują w Jastrzębiu, Wodzisławiu, Cieszy­nie i Rybniku (a i miastowi niekoniecznie mają pra­cę akurat u siebie albo w Katowicach). Ani setek sa­mochodów oznaczonych SJZ, stojących co niedzielę rządkiem od ośrodka w Olzie aż do skrzyżowania z drogą 78.

Zastanówmy się, jak to jest, że przed transforma­cją: przemysł truł, filtrów nie stosowano, wszystkie chałupy były opalane węglem i nieocieplone do te-go,a śmieci paliło się w piecu. Teraz mamy XXI wiek: z przemysłu ciężkiego mało co zostało, elektrownie z filtrami siarki, domy jak termosy, węgiel drogi, co wygodniejsi ogrzewają gazem, plastiki na segrega­cji, a spalić nie wolno nawet liści (absurd na kolej­ną opowieść). Skoro więc wszystko wskazuje na ko­nieczność poprawy, a powietrze tak samo trujące, to może jednak te 20 mln samochodów osobowych – bo tyle przybyło od upadku PRL-u – nie jest bez winy? I paliwa do woli, co nie jest bez znaczenia. Jeżeli więc nie chcemy tu zdychać na płuca, to naszym prioryte­tem, poza edukacją, powinien być transport publicz­ny wygodniejszy od indywidualnego. A to zapew­nia tylko kolej. Kto ma ochotę – zabierze sobie do pociągu rower. I budujcie te ścieżki, oby jak najwię­cej. Ale nie w poprzek potrzeb społeczeństwa! Niech mi ktoś pokaże, że jego dzieciak dojedzie do szkoły tą bezpieczną ścieżką rowerową zbudowaną na od­ludziu zamiast linii kolejowej. Wydajcie te pieniądze lepiej na wyasfaltowanie chodnika, po którym gów­niarze bezpiecznie dojadą do i wrócą ze szkoły, za­miast liczyć na turystów. Bo oni z definicji przeja­dą się raz i szlus – zostali zaspokojeni. Nie należy zapominać o warunkach terenowych, jakich wyma­ga kolej. Bo w tym aspekcie jest ona nieporówna­nie bardziej wymagająca, niż inne środki transpor­tu: wzniesienia do 10 m na kilometr i kilometrowe promienie łuków (wszystko to dla linii drugorzęd­nej!). Do czego zmierzam: jeżeli dysponujemy takim skarbem, jak ślad po linii kolejowej, to marnotraw­stwem jest go rozkopać albo wykorzystać do innych celów, bo wytyczenie nowego w naszym zurbanizo­wanym regionie graniczy z cudem. Droga dla rowe­rów zaś może sobie biec górkami i zawijasami, byle miała gładki asfalt. No i dobrze, gdyby miała jesz­cze cel: łączyła obiekty, które chcemy lub musimy odwiedzać.