Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Nowi bezdomni. Są agresywni, nagabują ludzi, zostawiają po sobie odchody

16.10.2018 19:00 | 11 komentarzy | mak

Piją, sikają, zaczepiają ludzi, wymuszają pieniądze. - Najgorsze, że zaczęli wchodzić na nasze posesje! A kiedy ich przeganiamy, to w odwecie zostawiają nam swoje odchody, które potem musimy sprzątać - denerwują się mieszkańcy Wodzisławia.

Nowi bezdomni. Są agresywni, nagabują ludzi, zostawiają po sobie odchody
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Chrapał za kubłem

Mieszkańcy boją się, bo „nowi” bezdomni opanowali nie tylko miejsca publiczne, ale też wchodzą na prywatne posesje. Upodobali sobie arkady, których w centrum nie brakuje, a dzięki którym mają „dach nad głową”. Tak było przy zakładzie fotograficznym. - Za koszem na śmieci bezdomny urządził sobie swój zakamarek. Dzień w dzień zostawiał swoje koce, ubrania. Do tego puszki po piwie, pety. Tam było wszystko. Cały teren zaśmiecony. A on chował się za tym kubłem i spał. A tak chrapał, że klienci słyszeli i nie wiedzieli, czy mają wejść do zakładu czy nie - mówi pani Janina z zakładu fotograficznego. - Najpierw próbowałyśmy mu pomóc - dopowiada pani Bożena. - Dałam mu adresy do noclegowni, do innych instytucji, ale stwierdził, że nie skorzysta, bo musiałby być trzeźwy - opisuje wynik rozmowy.

Panie z zakładu fotograficznego przez miesiąc walczyły z uciążliwą obecnością bezdomnego. Ciągłe wezwania policji i straży miejskiej. Bezdomny oddalał się, ale i tak wracał. Błędne koło. Mężczyzna był coraz bardziej natarczywy. W czasie rozmowy potrafił odwrócić się i zacząć sikać. Panie z zakładu fotograficznego postanowiły regularnie wyrzucać „dobytek” bezdomnego pozostawiany za koszem, a wreszcie schowały sam kosz. - Jak to zobaczył, to zostawił nam niespodziankę w formie swoich odchodów. Na złość - ubolewają kobiety. - Boimy się, bo nie wiemy czy znów nie wróci - dodają.

Leżał na trawie...

Podobnych sytuacji w centrum jest więcej. Najgorsze, że „nowi” bezdomni bez skrępowania wchodzą na prywatne posesje. - Bezdomny położył się na trawie, na naszej posesji. Mówię mu, żeby szedł. Poprosił o 20 minut i obiecywał, że w tym czasie się oddali. Faktycznie, wyszedł, ale pozostawił za sobą taki bałagan, że trzeba było łopatą sprzątać - mówi Jadwiga Włodarczyk. - Później próbował wejść jeszcze raz, ale mąż stanowczo zareagował - dodaje. O bliźniaczo podobnych okolicznościach mówi Edyta Mężyk. - Ktoś wszedł na teren naszej posesji i zostawił swoje odchody. Wtedy nie wiedziałam, że to bezdomny. Dopiero później sąsiad mnie oświecił, bo widział kto to zrobił - mówi kobieta. - Obecna sytuacja jest nieprzyjemna dla mieszkańców Starego Miasta. Obawiamy się, że problem może się nasilać, tym bardziej, że zbliża się zima - podkreśla pani Edyta.

Alkohol, zaczepianie czy wyzwiska to nie jedyne wymiary obecności „nowych” bezdomnych. - W centrum miasta, w samo południe siedziało dwóch panów i pani. Było grzebanie w rozporku, wyciągnie „sprzętu”. W biały dzień! Obok dzieci, rodziny. A oni żadnego skrępowania! - bulwersuje się nasz rozmówca, który chce pozostać anonimowy.

Ludzie:

Izabela Kalinowska

Izabela Kalinowska

Zastępca prezydenta Wodzisławia Śląskiego