Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Kto wyrywa krzyż z żołnierskiej mogiły?

23.07.2018 07:00 | 3 komentarze | art

- Ktoś ciągle niszczy mogiłę poległych żołnierzy. Może trzeba sprawę nagłośnić, żeby się to skończyło? To przecież ohydny przejaw wandalizmu – zadzwoniła do naszej redakcji Wiesława Parma z Bełsznicy.

Kto wyrywa krzyż z żołnierskiej mogiły?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Został fundament

Moje przewodniczki zaprowadziły mnie w niepozorne miejsce, znajdujące się nieopodal ruin domu. Zobaczyłem pozostałości ławeczki. Obok rosła niewielka róża. Naokoło pełno dołów, będących najpewniej pozostałościami po wybuchach bomb i pocisków. Kobiety tłumaczyły, że dla miejscowych jest to miejsce pamięci. Tu znajdowała się mogiła żołnierzy, którzy zginęli pod koniec II wojny światowej. Moje przewodniczki wyjaśniały, że obecnie miejsce to regularnie jest dewastowane. Nie wiadomo przez kogo, ani dlaczego. – Niejednokrotnie był tu stawiany krzyż. Niedawno mąż przyniósł tu znicze i kwiaty. Niestety każdy krzyż, który tu stawiamy znika, a kwiaty i znicze są niszczone. Wszystko jest porozrzucane dookoła. Była nawet pamiątkowa tabliczka. Również została usunięta i nie ma po niej śladu. Został tylko betonowy fundament, do którego przytwierdzony był jeden z tych krzyży – pokazuje resztki potłuczonych zniczy pani Wiesia.

Dom kolejarza

Fundament i pierwszy solidny krzyż wykonało kilku mężczyzn z pobliskiego Rogowa. – Chodziło się tu dawniej na spacery. No i z dawnych opowieści wiedzieliśmy, że była tu kiedyś mogiła żołnierzy – mówi Antoni Glenc. Doskonale historię tego miejsca zna Henryk Glenc, 82-letni mieszkaniec Rogowa. – Franke był kolejarzem. Mój starszy brat Józef go znał. Przychodziłem tu z nim, stąd wiem jak ta okolica wyglądała dawniej. Franke miał ogród przy lesie. Po wojnie, mniej więcej w latach 50., wybudował w tym ogrodzie dom i wiatrak, z którego zasilał prądem parę lampek w domu. Twierdził, że kiedyś będzie w tym miejscu całe osiedle. Ale potem się wyprowadził, dom został podpalony przez chuliganów, a sad i okoliczne pola pozarastały i przez to dziś wydaje się, że to środek lasu – opowiada Henryk Glenc. Wspomina, że kiedy jeszcze Franke mieszkał pod lasem, to obok jego płotu znajdowała się mogiła. – Taka 2 metry na 2 metry. Była otoczona cegłą, zadbana. Na mogile znajdował się metrowy krzyż, rosły kwiaty. Myślę, że to Franke dbał o to miejsce – wspomina Henryk.