Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Wodzisławianka żali się na profanację poświęconego nagrobka

18.02.2018 19:00 | 4 komentarze | mak

Ponad pięć lat temu wodzisławianka kupiła nowy pomnik na grób swojej córki. Stary nagrobek był już zniszczony. - Rozbiórkę i utylizację starego nagrobka zleciłam grabarzowi z cmentarza parafialnego - mówi. W całej historii nie byłoby nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że niedawno kobieta zobaczyła starą płytę nagrobną z imieniem i nazwiskiem swej córki na innym grobie...

Wodzisławianka żali się na profanację poświęconego nagrobka
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Wstrząsający widok

Wszystko zmieniło się 14 stycznia tego roku. Pani Elżbieta poszła na grób córki. To, co zobaczyła w jego pobliżu, ogromnie ją zasmuciło. - Dwa rzędy dalej, na zaniedbanym i zarośniętym trawą grobie, leżała stara płyta z imieniem i nazwiskiem mojej zmarłej córki. Po prostu ot tak... rzucona. To była dokładnie ta sama płyta, która ponad pięć lat temu miała zostać zutylizowana... Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Byłam roztrzęsiona - nie kryje żalu kobieta.

Wodzisławianka początkowo nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. - Poświęcona płyta z imieniem i nazwiskiem mojego dziecka poniewierała się przez tyle lat. To profanacja. Tak się nie robi! Nie wiem, jak to się stało, że stara płyta znalazła się na innym grobie. Kto za do odpowiada? Przecież zapłaciłam za rozbiórkę i utylizację starego pomnika. To za co wzięli pieniądze? - bulwersuje się kobieta.

Pani Elżbieta sfotografowała starą płytę leżącą na obcym grobie i poszła ze zdjęciami - jako dowodem - do grabarzy z cmentarza parafialnego. - Jeden z grabarzy powiedział mi, że nie wie jak to się stało. Kiedy powiedziałam, że poinformuję o sprawie media, to stwierdził, że „mogę sobie iść” - relacjonuje.

Nie ma dowodu

Udało nam się porozmawiać z głównym grabarzem z cmentarza parafialnego. Poprosiliśmy go o komentarz do sprawy. - Ta pani nie ma rachunku. Nie ma więc żadnego dowodu - mówi Mariusz Małyska, główny grabarz. Jego zdaniem rozbiórką i utylizacją starego pomnika powinna zająć się firma kamieniarska, która stawiała nowy. - My nie mamy z tym nic wspólnego. Ta pani najpierw poszła na parafię, żeby się dowiedzieć kto jest odpowiedzialny za ład i porządek. No niby my. Nie mam pojęcia, skąd wzięła się ta tablica. Później ta pani przyszła do nas i chciała jakieś zadośćuczynienie - podkreślił grabarz. Następnie dodał, że nie można nikogo oskarżać, jeśli nie ma się dowodu. - Każdy może powiedzieć, że za coś zapłacił. Ale niech przedstawi rachunek, to będziemy rozmawiać. Przecież równie dobrze ta pani może być naciągaczką - dodaje.