Piątek, 27 grudnia 2024

imieniny: Jana, Żanety, Fabioli

RSS

Nożowniczka z Wodzisławia: Chciałam się od niego uwolnić, a nie zabić

03.01.2018 11:04 | 6 komentarzy | acz

– Zobaczyłem pięść Darii przy brzuchu tego Ukraińca i krew. Po wszystkim zaczęliśmy uciekać. Chmielu biegł z przodu. Był przerażony, choć już siedział w więzieniach. To chyba wszystko przeze mnie – zeznawał Bartosz P.

Nożowniczka z Wodzisławia: Chciałam się od niego uwolnić, a nie zabić
Od lewej: Bartosz P., Jacek Ch. oraz Daria O. podczas pierwszej rozprawy Fot. Adrian Czarnota / nowiny.pl
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Materiał wideo:

15 grudnia rozpoczął się proces trzech osób, które w maju 2017 roku dotkliwie pobiły 20-letniego Ukraińca w parku miejskim w Wodzisławiu. Ofiara - Roman S. otrzymał kilkanaście ciosów nożem. Zdaniem prokuratury, miała zadawać je 19-letnia wówczas Daria O. Na ławie oskarżonych posadzono również jej byłego partnera 44-letniego Jacka Ch. oraz obecnego 24-letniego Bartosza P.

Ukradłam ten telefon
Dramat rozegrał się w sobotę 13 maja w samym centrum Wodzisławia, tuz obok galerii handlowej. Tego dnia, wczesnym popołudniem Bartosz P. próbował dostać się do centrum miasta z wodzisławskiej Karkoszki. – Na przystanku przy Czyżowickiej poznałem Romana S., młodego Ukraińca, który również chciał jechać do centrum – wspomina Bartosz P. –Czekaliśmy i czekaliśmy. Autobus mieliśmy dopiero za dwie godziny, więc poszliśmy w kierunku centrum pieszo. Próbowaliśmy łapać stopa, ale nikt się nie zatrzymywał. Zaproponowałem Romkowi wspólne wypicie piwa, a on się zgodził. W centrum czekała na nas Daria. Ja już w tym momencie byłem po czterech piwach. Zapowiadał się miły wieczór – dodaje.

Daria O: Spiliśmy się dość mocno. Poprosilam Jacka, żeby pomógł nam pozbyć się tego Ukrainca. Uderzałam go na ślepo. W pewnym momencie przypadkowa kobieta zadzwonila po policję. 

Spodobał mi się ten telefon
– Tego dnia rano byłam na pogrzebie. Około godziny 13.00 dotarłam już do centrum Wodzisławia. Na przystanku czekałam na Bartka. On szedł z Karkoszki z jakimś Ukraińcem, którego poznał. Tak mi mówił przez telefon. W tym czasie kupiłam piwo w sklepie monopolowym za pieniądze od taty. Poszliśmy pić na stadion – wyjaśniała Daria O. Towarzystwo piło później w parku miejskim na tzw. Giewoncie, kursując w międzyczasie po kolejne zakupy, między innymi po wódkę i kolejne piwa. ­– Piliśmy, słuchaliśmy muzyki z telefonu Romana. Leciały z niego polskie i ukraińskie piosenki. W pewnym momencie Ukraińcowi zrobiło się niedobrze. Poszedł wymiotować zostawiając telefon. Ukradłam go, chowając go w kieszeni spodni. Wcześniej go wyłączyłam – zeznawała nastolatka.


Miejsce wydarzenia: